

- To wy wszyscy jesteście razem, ale zarazem nie jesteście, interesujące.- Rzekła poważniejszym głosem jednorożka. Nachyliła się do zebry, też wolała by tego nie słyszeli.- Mogą być przydatni do odwracania uwagi, wystarczy na nich spojrzeć, rzucają się w oczy.
- Jeśli zmierzacie do Derbyshire to dobrze trafiliście, my tam właśnie jedziemy!- Odpowiedziała podekscytowanie klacz ziemna.- O bakłażanach nic nie wiem, ale wchodźcie, sporo bandytów ostatnimi czasy chodzi po tych drogach, a głupio byście zastali ich lub deszcz. Ach, zapomniałabym! Ja jestem Serenade, a to moja przyjaciółka, Iris.
Klacze zrobiły wam miejsce w środku dyliżansu, tak że cała 4 mogła by się zmieścić. Pojazd mógł zmieścić 6 osób, po 3 na każdą stronę. Tali posadziły obok siebie, faceci zaś byli naprzeciwko ich. Iris elegancko siedziała naprzeciwko Angarotha, spoglądała na niego takim wzrokiem jak na obrazku. Jej towarzyszka zaś zachowywała się całkiem luzacko, nogi miała na siedzisku i ogon chodził jej w te i wewte.
- Wyglądasz mi na całkiem poważną osobę, lubię takie.
- A ja nie wiem na którego zwracać uwagę! Czy na młodzieniaszka.- Serenade "Trzepnęła" ogonem po twarzy Feathera.- Czy na złodziejaszka?- Tutaj smagnęła Rarco.