Ogier nachylił się do swojej owadziej nowej sympatii.
- Nie wiem co z nim zrobić, z jednej strony nie miał nic wspólnego z tym co się stało, z drugiej jeśli nie będzie trzymać języka za zębami to może wywołać to wojnę między Equestrią, a Vaporią. - powiedział do niej ściszonym głosem. Właściwie to nie było nawet kłamstwo, a logiczna rzecz, która mu się nasunęła. Gdyby księżniczki dowiedziały się, że stary zwariowany alicorn z Vaporii, molestant nieletnich kuców, jak Angaroth o nim sądził wysłał taką bombę jako dar dla nich to jak inaczej miałoby to wyglądać. Stary zboczeniec, nawet jeśli nie była to jego sprawka nie wybroniłby się przed oskarżeniami, a mimo to jak Angaroth gardził swoimi rodakami, nie miał zamiaru sprawdzać kto okazałby się silniejszy. Tym bardziej, że Vaporia miała strategiczną przewagę nad Equestrią z powodu swojego położenia. Jednorogi i ziemniaki mogłyby szturmować na tratwach co najwyżej żółwie w oceanie pod nią.
- Kurde. - dodał nagle z zamyślenia dalej po cichu i spojrzał na nią. - Muszę go chyba skatować.