przez Sweet Lullaby » 13 paź 2012, o 21:46
- To... - zastanowiła się chwilę, drapiąc się kopytkiem po podbródku - Dziwne pytanie. Jakbym zapytała cię, jak to jest być kucykiem, albo ogierem, brak mi porównania i perspektywy. - stwierdziła i ruszyła wolnym krokiem w stronę centrum miasta - Nie dorastałam wśród samych kucyków, w końcu nie przyniósł mnie bocian. Mój ojciec był osłem, w okolicy mieszkało parę oślich rodzin. Nie czułam się jakoś szczególnie, mieszkałam na dużej wielopokoleniowej farmie, z rodzicami, dziadkami, ciotkami i kuzynostwem, ale nigdy nie miałam bezpośredniego rodzeństwa, a że moja matka była najstarsza w rodzinie to i na kuzynów musiałam długo czekać. Nikt z rodziny czy znajomych nie dał mi odczuć, że jestem gorsza lub inna czy coś takiego.
Dopiero, gdy wyjechałam do szkoły w Canterlot, cóż, kucyki, które spotkałam a najczęściej jednorożce potrafiły być bardzo oschłe. - mówi to bez żalu w głosie -Ale one zachowywały się tak w stosunku do każdego z poza miasta, więc też chyba nie mogę mówić o jakimś specjalnym traktowaniu - zażartowała na koniec - I na prawde nie wiem, dlaczego sądzisz, że nazywanie mnie mułem, miałoby mnie obrazić?