przez Casimir » 17 gru 2012, o 22:02
Casimir, razem z kawalkadą swoich towarzyszy, wtoczył sie do parku, zmierzając w stronę Hikariego. Nikt nie wie, skąd Casi wiedizał, ze będzie kaurat tutaj, ale cóż... Pijaństwo i pokrewieństwo robią swoje. Pominąwszy chwilowy przebłysk jasnowidzenia u szarego maga, to że trąci od niego jak od gorzelni i dziwną zbieraninę, ciągnącą sie za nim, można było dostrzec na jego twarzy wyjątkowo niepokojący uśmiech pod tytułem "mam idiotyczny pomysł a Ty idziesz ze mna i nie chcę słyszeć słowa sprzeciwu".
- Hikari, przyjacielu? Shade? Uszanowanie. Wybaczcie, że burzę piękno tych chwil, ale Hikari, potrzebuję Twojego miecza. Nie, nie dawaj mi go, potrzebuję go, dzierżonego przez Ciebie. I Twoich umiejętności, Shade, włąśnie torturują pewnego biednego, nie do konca zdrowego psychicznie kuca na komisariacie a ja stwierdziłem, że mi się to nie podoba. To jak, wspomożecie mnie w odbijaniu go?
WS:21 BS:32 S:32 T:16 Per:38 Ag:32 Int:44 Fe:33 WP:48
+ 5 do wp za sesję Luny
There is no fun about making sence.
