Dom April

[Reetmine]

Pegazica szukała miejsca gdzie obecnie przebywał Sunny, zgodnie z jej informacjami w domu przebywała też April. Zastanawiała się po co tutaj przychodzi, czyżby nie dogadali się i w samej rzeczy miało dojść do sądu? Postanowiła i tak wejść choćby po to, by w razie czego przygotować sąd. Zapukała parę razy i wkroczyła do środka, mało przejmowała się czymś takim jak "cierpliwość" i "maniery". W środku rzeczywiście zauważyła dwójkę kuców.
- Witajcie. Wybaczcie, że wam przeszkadzam ale chce wiedzieć czy dogadaliście się ze sobą.

[April Moon]

- Co? Chyba żartujesz. Zmeczony jesteś, i masz halucynacje, Sunny. Usiądź, zrób herbatę. Też się chętnie napiję.
Wtedy też weszła Fate.
- Witaj... Fate... Akurat Sunny miał iść zrobić herbaty. Myślę, że Sunny wymógł na mnie swoje zdanie, więc nie ma potrzeby na sądy.
Zaprosiła ją by usiadła obok, na fotelu, przy stoliku do kawy.
- Sunny, skarbie, zrób tej herbaty. Czy może Fate woli kawy?

[Sunny Sky]

-Tak, dogadaliśmy się. - Odpowiedział z westchnieniem Fate, przechodząc do kuchni. Tam się zatrzymał, gdy zdał sobie z czegoś sprawę... Wrócił na chwilę. - Klacz mnie zgwałciła, dostała ode mnie dom i jeszcze robię jej herbatę. - Poskarżył się. - - Nie ustaliliśmy w sumie jeszcze samej kwestii opieki nad dzieckiem. Poszedłem już na wiele ustępstw, więc chcę mieć do niej w razie czego dostęp przez cały czas, a nie żadne pierdoły w stylu "ojciec ma jedną wizytę na rok" czy coś. - Dodał i poszedł jednak zrobić tej herbaty i tego, co chciała Fate.

[Reetmine]

- Witaj April, herbatą nie pogardzę.- Zajęła miejsce gdzieś z boku. Uśmiechnęła się, przynajmniej z tym się udało. Nie przepadała za opresyjnym aparatem prokuratorskim, takie sprawy winno się załatwiać w gronie samych zainteresowanych, nie poprzez młotek. Jak i najbardziej na czymś takim cierpiały dzieci.
- Miło to słyszeć, dla was samych lepiej by było unikać prokuratury, te wszystkie nerwy, wysłuchiwanie kłócących się stron i strażnicy... To już musisz sobie Sunny sam załatwić, ja nie będę się mieszać w te sprawy ale wierzę, że dojdziecie do jakiegoś konsensusu. Jak i miło widzieć April, że jednak będziesz tutaj przebywała, szczególnie biorąc pod uwagę ciąże. Wiesz, tutaj jednak znacznie łatwiej o obsługę medyczną niż w Everfree.

[April Moon]

- Mam kochanka-doktora, Fate. Wiem że łatwiej. Można powiedzieć, że mam pomoc z pierwszej ręki.
Uśmiechnęła się, choć nieco kwaśno. Fate przynajmniej nie obwijała w bawełnę i była szczera. Do tego... Teraz zaczęła sobie z tego zdawać sprawę, była całkiem śliczną i seksowną klaczą. Na pewno biła w tym na głowę tamtego wiedźkuca. - W razie czego, zawsze jesteś tu mile widziana, Fate. Tylko częściej przychodź nie służbowo.
Uśmiechnęła się i na razie zignorowała uwagi Sunny'ego dotyczące dzieci.

[Sunny Sky]

Sunny wrócił do pokoju gościnnego z dwiema herbatami, które postawił przed klaczami. Uśmiechnął sie.
-Powtarzałem to samo, o opiece medycznej. - Powiedział z jakąś satysfakcją w głosie. - Doszliśmy do porozumienia w sprawie zostania April tutaj, dojdziemy i w kwestii zajmowania się dzieckiem. Mieszkamy niedaleko, potem będzie mogło samo wybierać kiedy i do kogo wpaść. - Uśmiechnął si, ignorując uwagę o "kochanku-doktorze".

[Reetmine]

Z zadowoleniem słuchała tego co mówiła zarówno April, jak i Sunny. Tak naprawdę intrygi i sprzeczki między nimi mało ją obchodziły, jak już coś to bardziej dziecko. Zastanawiała się czemu ta się jej tak nagle zaczęła przyglądać, dziwnie się czuła bo coś takiego zazwyczaj odczuwała przy ogierach, jak i od nich to czuła.
- To dobrze, przynajmniej na stan medyczny nie będziesz mogła narzekać, bo wiadomo jak z naszą służbą. I nie martw się, będę ciebie odwiedzać, już mniej służbowo.- Uśmiechnęła się i przyjęła herbatę od Sunny'ego.- Cieszę się naprawdę, że doszliście do jakiegoś porozumienia, jednak lepiej będzie dla dziecka gdy uniknie tych wszystkich wyrywań i ganiania po sądach.- Dopiła szybko herbatę, wstała i skierowała się do wyjścia.- Wybaczcie, mam jeszcze parę spraw do załatwienia, zabiegana jestem. Trzymajcie się, wpadnę April jeszcze tutaj.

Skinęła im głową i wyszła z jej domku

z/t

[Sunny Sky]

- Do zobaczenia, Fate. - Pożegnał się Sunny, gdy klacz wyszła. Rozejrzał się jeszcze po domku. Ładnie tu było i schludno. I to wszystko za darmo... Był dla dobry dla wszystkich, ale tutaj przecież chodziło o jego dziecko. Rozglądając się tak jakoś jego wzrok dłużej zatrzymał się na April, przez chwilę zawadzając na... powiedzmy, że okolicach uroczego znaczka. Uśmiechnął się do niej. - Miło, że wszystko dobrze się skończyło, prawda?

[April Moon]

- Nie skończyło się dobrze... Ale mogło być gorzej. Co teraz? Załatwiłeś sobie utrzymankę...
Spojrzała na niego pytająco i masowała się kopytkiem po brzuszku. Nadal nie miała zamiaru pozwalać mu na branie czynnego udziału w wychowywaniu Hope... Za bardzo ją zawiódł.
- Myślałby kto, że egzekwowałbyś jakiś rodzaj gratyfikacji za swoją dobroć.
Uśmiechnęła się ponuro, bardziej do siebie niż do niego.

[Sunny Sky]

-Utrzymankę... - Westchnął. - Z czego się wcześniej utrzymywałaś? I nie wiem o co ci chodzi o gratyfikacji, wiesz przecież, że jedyne co chcę to szczęścia Frozen Hope i twojego. - Spróbował się do niej uśmiechnąć. Masowała się kopytem po brzuchu... Ładnie to wyglądało. Tak jakoś roztkliwiająco, gdy się zdawało sprawę, że w tym brzuszku tkwi Hope.

[April Moon]

- Mam stypendium akademickie... Pracuję dla Canterlockiego stowarzyszenia astronomicznego i sporządzam mapy gwiazdozbiorów i księżyca. To daje mi całkiem niezłe zarobki... I jeszcze rodzice zarabiają na tantiemach od poezji i przysyłają mi regularnie procenty.
Mruknęła w rozkoszy. Wreszcie nerwy powoli znikały.
- No wiesz... Mówiłeś, że robiłeś to dla plusów... Ale wiem że naprawdę bardzo ci się to podobało... A że mieszkam technicznie rzecz biorąc u ciebie, możesz mieć... Profity... Z mojego tu pobytu... I na pewno by mnie to tutaj utrzymało bardziej niż dobre warunki, zważywszy na to że, jak mówiłam, sama jestem w stanie sobie warunki zapewnić i dziecku też.
Pogładziła jeszcze brzuszek, widząc ze on to obserwuje. I dziwnie ją to uspakajało.

[Sunny Sky]

Sunny pokiwał z głową z uśmiechem, gdy mówiła o pracy w stowarzyszeniu astronomicznym.
-Dobrze wiedzieć. Miło, że jesteś tak dobrze wykształcona. - Powiedział wesołym tonem. Matka astronom (i nimfomanka, ale pomińmy to), ojciec lekarz... To dobrze rokowało na przyszłość dla dziecka. Potem jednak April mruknęła rozkosznie i zaczęła mówić. Uśmiech powoli tężał na twarzy Sunny'ego, zrobił wielkie oczy i patrzył...
Patrzył...
Patrzył...
Patrzył...
Patrzył...
*Wingboner*
Patrzył...
-Ehm... Ach... Znaczy... Mówisz, że... Gdybym... To by cie tu to mocniej trzymało? - Zapytał nerwowym tonem.

[April Moon]

- Tak... Chociaż znając ciebie, to zaraz powiedziałbyś, że cie szantażuję i poskarżyłbyś się Fate... Czy może to wszystko było częścią twojego wyszukanego planu, byś mógł mieć swoją ukochaną klacz, i kochaneczkę na boku? Powiem że to by mi... Imponowało... Lubię przebiegłe ogierki...
Uśmiechnęła się do niego. Na ojca się nie nadawał... Ale był świetnym kochankiem.
- Tak, na pewno by mnie to przy tobie zatrzymało... Po co mam szukać innych sposobów by się zadowolić jak mam ciebie kochasiu?
Zamruczała tym razem już bardziej seduktywnie i położyła się na brzuchu, jakby robiąc mu smaka na widok jej głaskajacej się po nim.

[Sunny Sky]

Sunny'emu, delikatnie mówiąc, szczęka opadła. Chciał już zaprotestować, gdy... No cóż... Był tylko ogierem, i to młodym, hormony w nim jeszcze buzowały i tak dalej, więc jakoś tak przez chwilę się wpatrywał w jej kopytko głaskające brzuszek.
-Nie jestem przebiegły. - Powiedział lekko drżącym głosem. - I... Kocham Flame. Jesteś bardzo ładna ale... mimo wszystko... - Przełknął ślinę. - ... Seks w czasie ciąży może szkodzić dziecku! - Wyrzucił z siebie z pewną ulgą.

[April Moon]

- Hej, Mały, kto tu kończył medycynę co? Nawet ja po astronomii wiem, że w ostatnich miesiącach ciąży dopiero jest to niebezpieczne... I nie wierzę że z twoją klaczą nie uprawiacie już seksu... Lepiej powiedz wprost, że jestem brzydka albo coś i już. Czy może ta inna klacz to tylko wymówka?
Spojrzała na niego przenikliwie. Umiała to świetnie. Patrzyła się w sposób głodny. Pożerała go wzrokiem.