przez Reetmine » 26 sie 2012, o 16:08
MG
Phil zna? dobrze ten wyraz twarzy, ta bezsilno?? i ch?? pomocy. Przez milenia widzia? to tyle razy, ju? od wieków nie robi?o to na nim wra?enia. Zreszt? znakomicie wiedzia?, ?e nie móg? mie? na to wp?ywu, to nie le?a?o w gestii jego interesów. Sunny wystarczaj?co namiesza? ju? w przysz?o?ci by musia? jeszcze sprz?ta? po nim w przesz?o?ci.
- Och, ?le si? wyrazi?em, nie wszyscy od nich zgin?. Cz??? stanie si? bezwolnymi kukie?kami Chrysalis. Ale Spiral zginie i ja nic z tym nie zrobi?. Bo widzisz ma?y, ja jestem z tych co sprz?taj?, nie nawalaj?. Uratowanie jednego kuca w przesz?o?ci mo?e spowodowa? ?mier? tysi?cy w przysz?o?ci, a szczególnie kuca który zosta? przekl?ty. Ja, pozwól ?e ci powtórz?- ja, nic z tym nie mog? zrobi?.
-To skoro ty nie mo?esz nic z tym zrobi?... To mog? ja? - Zapyta? niepewnie Sunny. Feniks odwróci? g?ow? w stron? s?o?ca, przygl?daj?c mu si? chwil?, po czym spojrza? ponownie na pegaza.
- Mam nadziej?, ?e wiesz o co prosisz? To nie jest tak, ?e tam pójdziesz i nauczysz ich magii przyja?ni, po czym oni si? u?miechn? i nagle zmieni? si? w dobrych. To s? przekl?te istoty, które najbardziej mog? ci przyrówna? do wampirów. Ale one nie ?ywi? si? krwi? lecz energi? ?yciow?. Wysysaj? tyle, a? stajesz si? szkieletem. Spiral jest jedn? z nich, nie zapominaj o tym. Ja ci nie b?d? móg? pomóc gdy tam si? udasz. Ale je?li potrzebujesz jaki? informacji to pytaj si?. No chyba, ?e zmieni?e? zdanie?- Spojrza? na ciebie u?miechni?ty, wr?cz wyzywaj?co. Tak jakby stwierdza?, ?e nie tyle co nie dasz rady, co w ogóle zrezygnujesz z ch?ci im pomocy.
Sunny odetchn?? g??boko, my?l?c intensywnie.
-Czy... Jest przed tym jaka? ochrona?
- Nie, zgodnie z moimi informacjami nie ma. Jak ju? zaczn? wysysa? to nie mog? przesta?, chyba ?e zostanie to przerwane. S? czary chroni?ce przed nimi, ale gdybym na ciebie rzuci? to by dzia?a?o dla nich wyzywaj?co. Wiesz, najlepiej smakuje to, co jest niedost?pne... Je?li to ciebie pocieszy to tak, mo?na im pomóc. Ale ci nie powiem, gdy? to ju? by by?a ingerencja. Uwa?aj na noc, w ciemno?ci wida? ich prawdziw? posta?, jak i wtedy g?ód najbardziej im doskwiera. Nie mog? tego robi? na odleg?o??, musi by? kontakt fizyczny.
-Wi?c co mam zrobi?? Gdybym j? tu sprowadzi? to przeniós?by? nas obu?
- Nie mog? ci powiedzie?, ingerencja. I jej nie przenios?, to by doprowadzi?o tylko do wi?kszych problemów. To nie s? twoje czasy, a tamte nie s? jej. Zreszt? ju? twoje pojawienie si? mog?o wp?yn?? na czasoprzestrze?. Jej wyrwanie z przesz?o?ci mog?oby spowodowa? to, ?e zamiast do Equestrii wróci?by? do krainy ruin. Zabawy z czasem to najwi?kszy bajzel którego ka?dy boi si? tyka?. Mo?e jednak chcesz wróci? do Equestrii?
-Czyli... Nic si? nie da zrobi?? - Posmutnia? znowu
- Ju? ci powiedzia?em, mo?na im pomóc, ale ja tego nie zrobi?, nie le?y to w moim ge?cie i interesach. Ja nie pomog?, ty mo?esz. W ka?dej chwili mo?esz si? rozmy?li?, co ci dobrze radz?. Cho? nie chce by cokolwiek ci si? sta?o to nie zawsze b?d? móg? pilnowa? twojego bezpiecze?stwa.
WS....BS.....S.....T....PER...AG...INT....FEL...WP....HP
37.....43....21....33....38....33....30.....48....50....11