[center]MG [/center]
S?u?ba w posiad?o?ci pewnego pomniejszego zebrzego w?adyki nie by?a rzecz? ?atw? szczególnie tego dnia. Przepowiednia wyg?oszona przez w?drownego i oczywi?cie ?lepego, jak zawsze wieszcza nie dawa?a najmniejszych z?udze? co do wydarze? tego dnia. Normalnie nikt nie wierzy?by w co? takiego jednak kto? kto jest w stanie dok?adnie opisywa? my?li kucy znajduj?cych si? w pobli?u musi budzi? respekt. Ca?a s?u?ba wi?c by?a postawiona w stan najwy?szej gotowo?ci i czeka?a na zapowiedzianego intruza. Kogo? kto wp?ynie na ich losy.
***
Wielka sala z pomniejszym tronem na ?rodku, du?ymi oknami i masywnymi drzwiami. Na ?cianach arrasy, trofea i inne ozdoby. W pomieszczeniu znajduj? si? dwa kucyki. Siedz?cy wygodnie na tronie oko?o 60 letni w?adyka w d?ugiej szacie podpieraj?cy podbródek kopytkiem oraz skacz?cy woko?o niego do?? m?ody zapewne pomniejszy szaman w dziwnej masce.
- L'zaekinie nast?pnym razem spraw si? lepiej bo b?d? zmuszony Ci? ukara?
G?os w?adyki by? pe?ny smutku i zm?czenia. Wida? by?o, ?e ten kuc jest ju? zm?czony ?yciem.
- Panie! Sk?d ja Ci wytrzasn? potomka sam przecie? wiesz…
- Wiem – przerwa? Feces – doskonale wiem ale zobowi?za?e? si? do tego. Twierdzi?e?, ?e Twoje modlitwy…
Nag?y b?ysk spowodowa?, ?e L’zaekin nie dowiedzia? si? co twierdzi?. Oba kucyki zamar?y widz?c now? osob? w sali. M?oda zebra le?a?a na dywanie praktycznie u stóp Fecesa.
- Do gharrrrrra, do gharrrrra – wo?a? L’zeakin – taka wola niebios! Do ghhhharrrraaaa intruza!
Szaman by? rozentuzjazmowany bowiem brakowa?o mu ofiar na uczt? z „dzikimi”, jak w tych stronach zwano radz?c? si? na po?udniowym zachodzie pot?g? pa?stwa nosoro?ców. Feces jednak nadal podpiera? si? jakby znudzony.
- Co tu robisz? – zapyta? spokojnym g?osem a Ty zauwa?y?a?, ?e jest ca?kowicie siwy, a w jego oczach jest nieopisana dobro?. – Kim jeste?? Jak si? tu dosta?a?… i co Ci si? sta?o z oczami?
/ Le?ysz przed w?adc? par? kroków za Tob? stoi szaman. Tak zaczyna si? Twoja kara/