Małe jeziorko

[Winter Tea]

Winter us?ysza?a wzmiank? o poszukiwaniu pokoju, nawet, je?li niekoniecznie by?a skierowana do kogokolwiek z obecnych. Zastanowi?a si?. Mo?liwe, ?e Azure nie zna? jeszcze Ponyville zbyt dobrze i wypada?oby mu co? podsun??.
- Z tego, co wiem, maj? wolne pokoje na pi?trze "Utopii" - wyszepta?a - Fakt, ?e nie ma tam zbyt wielu luksusów, ale bior? ?miesznie ma?o. Poza tym nie przypominam sobie, ?eby by?y tu jakie? inne hotele.
Klacz omiot?a wzrokiem pla??. Wsta?a, przynios?a swoj? torb? i usiad?a z powrotem na piasku.
- Chce kto? kanapk?? - zapyta?a. W torbie mia?a jeszcze cztery tosty z kremem czekoladowym i zapomniany termos z kaw?.

[Azure Dawn]

La?, czyli jednak us?ysza?a. Mówienie do siebie (przynajmniej w towarzystwie innych kucy) to z?a cecha.
-Jejku dzi?kuje! ?ycie mi ratujesz! ...A przynajmniej uchroni?a? mnie od kataru-Doda? z lekkim u?miechem na ustach. Wcale nie mia? ochoty si? zbiera?, ale co? w ?rodku, mówi?o mu, ?e warto. Cho?by dlatego, i? nadmiar wra?e? (spotkanie nowych kuców po 4 latach w szpitalu, to naprawd? by?o dla Azure'a nielada wydarzeniem) mo?e wywo?a? nieprzewidywalne w skutkach dzia?anie... Ale nie móg?... po prostu nie móg? odej??.

[Winter Tea]

Winter napi?a si? kawy. P?yn by? przyjemnie ciep?y i dopiero wtedy zda? sobie spraw?, ?e wieczór jest do?? ch?odny. Nie przewidzia?a, ?e zostan? tu tak d?ugo. Zadr?a?a lekko.
- Lucky, nie wiem, jak ty, ale ja za chwil? id? do domu. Zimno mi - rzuci?a - W ty, Azure, trafisz do "Utopii"? Je?li nie, mog? ci? zaprowadzi?.
Klacz nala?a sobie jeszcze troch? kawy i zarzuci?a na ramiona r?cznik.

[Azure Dawn]

Kurcze wygl?dam jak ma?e dziecko!-Pomy?la? Azure.-Chcesz, ?eby Ci? klacz prowadzi?a za r?czk? czy co!?-Mówi? mu jeden z g?osów w jego g?owie
Jednak by? te? drugi g?os, który mówi? mu:-Azure nie udawaj, nie znasz Ponyville, jeszcze si? gdzie? zgubisz i co b?dzie?!-To zdecydowanie by? g?os rozs?dku
By? równie? trzeci ma?y g?osik, powolnie wwiercaj?cy mu si? w czaszk? i przebijaj?cy na wskro? mózg. By? to ma?y spro?ny g?osik, mówi?cy mu, aby pój?? tylko dla d?u?szego pobytu z klacz?, na co Azure mia? ochot? odpowiedzie? "No chyba Ci? *go buy some apples*", z?apa? si? na tym, i? o ma?o co nie powiedzia? tego na g?os.
Po d?u?szym wachaniu Azure odpowiedzia?:
-Je?li by?aby? tak wdzi?czna i mnie zaprowadzi?a... jestem tu nowy i nie znam okolic na tyle dobrze, aby w nocy samotnie pa??ta? si? po mie?cie.

[Winter Tea]

- Z przyjemno?ci? - odpowiedzia?a Winter.
Zacz??a pakowa? rzeczy i jeszcze raz popatrzy?a na jezioro.
- No, Lucky. Jak chcesz, to zosta? jeszcze. Do domu trafisz bez problemu, nie? - u?miechn??a si? - Zrobi? kolacj? i obiecane tiramisu.
Pomacha?a Urielowi i Lucky i ruszy?a do centrum.
z/t

[Azure Dawn]

-?egnam Urielu! Do zobaczenia Lucky!-Azure po?egna? si?.
Jednoróg ruszy? galopem za klacz? b?d?c? ju? kilkana?cie metrów dalej.
[z/t]

[Lucky Star]

Zawo?anie Winter obudzi?o Lucky która jak tylko nasta?a noc zasn??a. Nie dos?ysza?a ?e Winter i Azure si? po?egnali.
-Winter? Kochana przyjació?ko?
Zacz??a wzrokiem szuka? kole?anki i pomy?la?a o najgorszym.
-O nie zgubi?a si?! Musz? rozwiesi? plakaty!
Lucky nie po?egna?a Uriela i pogna?a do domu Winter aby przygotowa? plakaty poszukiwawcze.
[z/t]

[Uriel Flame]

Uriel wy??czy? si? na dobr? chwil?, gapi?c si? na zachodz?ce s?o?ce. Kiedy przybra?o ono krwistoczerwony kolor wyda? z siebie cichutkie westchnienie i zagapi? si? dalej na t? wspania?? kul? ognia. Jedyna przyjemna wspominka z pierwszego sieroci?ca, jak? by?y jego p?on?ce zgliszcza powróci?a.
Zorientowa? si?, ?e jest sam do?? pó?no. Zdj?? na chwil? okulary, zamruga?, po czym westchn??. Musia? gdzie? si? podzia? na t? noc. Mo?e uda mu si? do kogo? wprosi?, a je?li nie, to w najgorszym razie przenocuje w "Utopii" za reszt? swoich zaskórniaków.
Uriel zamiót? ogonem, rozprostowa? skrzyd?a i lec?c do?? chwiejnie ruszy? na poszukiwanie miejsca do przenocowania.

[z/t]

[Azure Dawn]

Azure zdecydowa? si? pój?? tutaj... to jeziorko jest mniejsze od poprzedniego, mniej osób je odwiedza (przynajmniej tak si? Azure'owi wydawa?o). Chcia? po prostu pomy?le?. Posk?ada? my?li. Przypomina? sobie ka?d? setn? sekundy poprzedniego wieczoru. Wzrok Uriel, wzrok Winter... emocje po chwili nieco ucich?y. Zast?pione zosta?y przez odr?twienie... my?la?... nerwowe s?owa Uriela... jak to lecia?o? Chwil? ju? pami?ta! "Azure... Pos?uchaj... Widzia?em ten b?ysk w twoich oczach. Ja... Kurde no... Nie wiedzia?em, ?e... Wybacz... I tego... No... Przepraszam stokrotnie" Tia...-pomy?la? Azure.Tylko za co mia?by? mnie przeprasza?? Jeste? odpowiedzialniejszy, rozs?dniejszy, poza tym... skoro Winter wybra?a Ciebie (i niew?tpliwie dobrze, ?e tak si? sta?o) to znaczy, ?e po prostu jeste? lepszy, bardziej jej si? podobasz... nie dziwi? si? jej. Azure nie mia? w?tpliwo?ci... nawet je?li Winter wola?a by jego, to on najzwyczajniej w ?wiecie nie da? by sobie rady, nie sprosta?by takiej odpowiedzialno?ci... poniewa? by? tylko Azurem - Zagubionym, nierozs?dnym, pewnie równie? g?upim... no i jeszcze zakompleksionym. Poza tym... skoro nigdy nie pokaza?, ?e cho? troch? mu na niej zale?y, to nie powinien mie? z?udze?... ech... zaraz b?dzie musia? i?? do centrum Ponyville w poszukiwaniu zarobku... ale to za chwil?... musi da? sobie jeszcze par? minut.

[Azure Dawn]

Azure nie móg? tak my?le? wiecznie! Musi i??... zarobi? na siebie. Przesta? rozpami?tywa? wczorajszy wieczór. Dah... teraz tylko si? umyje i rozczesze w?osy... Nikogo nie ma... mo?e wchodzi?... po par?nastu minutach "mycia si?" w jeziorze wyszed?... ech musia? tylko poczeka?, a? grzywa mu wyschnie... gdy ju? w miar? wysch?a par? razy przeczesa? j? szczotk?... chwil? pó?niej schowa? j?...i poszed? w kierunku centrum Ponyville - mo?e uda mu si? dzi? co? zarobi?...
[z/t]

[Last Word]

Co mia? na my?li Last kiedy ju? dotarli nad zach?caj?co wygl?daj?ce jeziorko? Przede wszystkim, by? wdzi?czny ?e w ko?cu im si? uda?o, nawet samemu nabra? ochot? na och?odzenie si? w jego wodach. By?o mu zdecydowanie zbyt gor?co, chyba w?a?nie dlatego. Obejrza? si? na dwie towarzysz?ce mu klacze i otar? czo?o kopytkiem.
-No, to chyba dotarli?my? Wskakujcie, ja tu jeszcze chwilk? odsapn?. I pownerwiam si? na tego kto tak ustawi? t? grza?k? na górze.

[Steadfast]

- Znaczy na Ksi??niczk? Celesti?? - za?mia?a si? Steadfast - oj nie ?adnie, nie ?adnie - pogrozi?a bratu kopytkiem. Rzuci?a szybko swoje rzeczy na brzeg jeziora - Hej, obczajcie to!
To mówi? wylecia?a wysoko w gór? niczym strza?a. Ustawi?a si? na ?rodku zbiornika, wyszukuj?c najg??bsze miejsce. Potem zakr?ci?a si? w powietrzu, skierowa?a prosto w dó? i z okrzykiem "KU CHWALE EQUESTRII!!!" rzuci?a si? z ca?? pr?dko?ci? do wody. Steadfast przeci??a kopytkiem powierzchnie z wielkim hukiem, jakby kto? strzeli? z armaty. Fontana wody wzbi?a si? na dobrych par? metrów, obsypuj?c wszystko deszczem drobnych kropel, po czym wielka fala przep?yn??a przez jezioro.
Steadfast wynurzy?a si? po chwili, unosz?c si? na wodzie i ?miej?c weso?o.

[Shar Ghatorr]

Spacer by? naprawd? bardzo przyjemny. Co prawda, s?once, jak s?usznie zauwa?y? Last, troc? za mocno przypieka?o, ale to tylko zwi?ksza?o poczucie ulgi, jakie przynosi?y lekkie powiewy wiatru owiewajace spocone czo?a spacerowiczów. A? w ko?cu dotarli na miejsce! Jeziorko by?o naprawd? przecudne, na g?dkiej tafli by?o jedynie kilka zmarszczek, a trzciny buja?y si? miarowo pod wp?ywem ch?odnego wietrzyku. Pozosta?e kuce zamieni?y kilka s?ów, po czym Steadfast bez wi?kszych ceregieli z okrzykiem wskoczy?a (czy raczej wlecia??) do wody opryskuj?c wszytskich dooko?a. Shar zareagowa?a na to radosnym piskiem, po czym wskoczy?a do ch?odnej toni z do?c sporej skarpy, i wyl?dowa?a z pluskiem. Wyp?yn??a po kilku chwilach na powierzchni? i zarzuci?a mokr? od wody grzyw?. Podp?yn??a do pegazki.
-Aaaach! Woda jest boska!- powiedzia?a czuj?c jak ciecz niczym ok?ad ch?odzi jej poparzon? na pyszczku skór?.

[Last Word]

"Pi?knie" Przebieg?o mu przez my?l gdy otar? kopytkami oczy z wody. Tego si? nie spodziewa?, nawet nie zd??y? ostrzec siostry o tym, ?e nie wie jak g??boka jest woda, ona musia?a sama to sprawdzi?. Jednak pomimo przedwczesnej k?pieli, nie by? na ni? z?y. By? roze?miany od ucha do ucha, wspominaj?c przy tym jak ca?? trójk? zdarza?o im si? chodzi? nad jeziora i si? czasem bawi? ca?ymi dniami w ten sposób.
Podszed? do brzegu znacznie bli?ej, po czym po prostu wszed?, bez wi?kszego entuzjazmu ani niczego, zwyczajnie wszed? jakby mierzy? si?y na zamiary. Nie chcia? si? ?pieszy?, a? tak bardzo za wod? nie przepada?.

[Steadfast]

Steadfast przez chwile p?ywa?a w wodzie stylem typowym dla pegazów - czyli u?ywaj?c skrzyde? jako p?etw. Jaki? czas szala?a zataczaj?c kr?gi wokó? jeziorka, staraj?c si? robi? to jak najszybciej i ciesz?c si? wzbudzanymi falami. Potem zacz??a raz po raz wyskakiwa? i na?ladowa? przy tym d?wi?ki foki, co równie? zdawa?o si? j? strasznie bawi?. Przep?ywaj?c ko?o towarzyszy ochlapywa?a ich wod?.
- Hej, kto chce skoczy? do wody wraz ze mn?? - spyta?a nagle, wpadaj?c na kolejny ze swoich genialnych pomys?ów. I nie czekaj?c na odpowied? porwa?a Shar Ghatorr w góre ponad jezioro kompletnie nie pytaj?c j? o zdanie.