Targowisko

[Feather]

Pegaz przesta? m?czy? klaczk?. By?o zabawnie. No có?, mia? nadziej?, ?e kiedy? znowu si? z ni? b?dzie móg? pobawi?.
- Podoba?o si?? Czy mo?e... - znowu zmierzy? j? "zabójczo gro?nym" wzrokiem - ... Czy mo?e chcesz jescze?
Nawet nie zwróci? uwagi na kucyki, które zacz??y gapi? si? na zaistnia?? sytuacj?. Jedne z min? "stary, a g?upi" puka?y si? w czo?o i sz?y dalej, jeden kuc najwidoczniej zbulwersowany faktem ?askotania ma?ej jednoro?ki zagada? nawet policjanta, który tylko u?miechn?? si?. Ale wi?kszo?? tylko chichota?o pod noskami.
- Ech... A mo?e zapoznasz mnie z t? ca?? Pinkie? S?ysza?em, ?e jest Elementem Harmonii.

[SweetCandy]

Malutka klacz powoli zacz??a si? ods?ania? i ponownie normalnie usiad?a sobie obok pegaza.
- Nie ju? wystarczy... - Zachichota?a weso?o Sweet. - By?o super panie ?askotku Dzi?kuj? - Wtuli?a si? w bia?ego kucyka co u niektórych przechodniów wywo?a?o krótkie "Aaaw". - Co do poznania Pinkie... My?l? ?e zdziwi j? fakt ?e jednak nie zna wszystkich w Ponyville. Ale pewnie jeszcze ?pi. Teraz za to co zarobi?am chcia?am kupi? sobie lody... Jestem ciekawa który smak b?dzie moim ulubionym.
U?miechn??a si? rado?nie i posz?a do najbli?szego sprzedawcy lodów. Kupi?a sobie du?? porcj? lodów o ró?nych smakach. Od truskawkowych poprzez cytrynowe i kokosowe do waniliowych i czekoladowych. Zacz??a próbowa? po kolei ka?dego smaku. Zastanawiaj?c si? który jej smakuje najbardziej.

[Feather]

- Nie ma za co. Ca?a przyjemno?? po mojej stronie!
Zachichota?. Gdy spojrza? na wgapione w na? kucyki, te odwróci?y si? od razu. Wywo?a?o to u niego kolejny napad cichego chichotu. I znowu przytuli?a go ta malutka landrynka. Równie? j? przytuli?.
- No to smacznego, Candy. S?ysza?em, ?e Pinkie mieszka w SugarCube Corner. Mo?e pójd? tam. Kupi?bym przy okazji co? s?odkiego dla mnie i moich ch?opców. Mówi?em ci, ?e mam dwoje ?rebi?t, w twoim wieku? Pewnie ch?tnie by ci? poznali.
Znów zawstydzi? si?, s?ysz?c "D'aaaawwwww" ze strony przechodniów. No có?... Widocznie niektórzy nie maj? nic ciekawego do roboty, tylko podgl?daj? innych.

[SweetCandy]

Klacz wcina?a lody s?uchaj?c przy okazji ?askotka. Gdy sko?czy? mówi? ona sko?czy?a je?? s?odkie przysmaki.
- Ju? wiem! Kokosowy! To mój ulubiony smak!
Krzykn??a rado?nie a po chwili zawstydzi?a si? gdy? inne kucyki dziwnie si? na ni? spojrza?y. Wstyd jednak po chwili min?? a na jego miejsce wst?pi?o zainteresowanie i ... Lekkie zdziwienie.
- A sk?d pan wie ile mam lat? - Zapyta?a niepewnie ale po chwili przejrza?a na oczka - Ach... Pewnie pan mówi? mniej wi?cej. Je?eli oni te? maj? 6 lat to prawda. - U?miechn??a si? weso?o po czym obliza?a wci?? czuj?c smak lodów. - Ch?opcy s? fuj... Nie wiem czy chcia?abym ich poznawa?... Jakby to by?y dziewczynki to co innego...

[Feather]

Nie móg? powstrzyma? si? od radosnego, ciep?ego u?mieszku, s?ysz?c dzewczy?skie narzekanie na ch?opców.
- Czyli ja te? jestem fuj? - zrobi? udawan? smutn? mink?.
Pegaz odwróci? si? plecami. Sta? tak, jak s?up soli. Oczywi?cie chichota? pod nosem, ale ma?a klaczka pewnie tego nie zauwa?y?a. Zwiesi? ?ebek i zacz?? powolutku i?? przed siebie.
S?odziutka ta ma?a klacz. Z kucykowej ciekawo?ci musz? jednak si? upewni?, ?e b?dzie dobrze jej si? ?y?o z Pinkie Pie. No, to Feather zbieraj si? powoli do K?ciku Kostki Cukru.
Taki te? mia? zamiar. Nieco podroczy? si? z klaczk? i pój?? z?o?y? wizyt? ró?owej imprezowiczce.

[SweetCandy]

Widz?c jak pegaz posmutnia? przej??a si? tym i od razu do niego poskoczy?a.
- Nie oczywi?cie ?e pan nie jest fuj... Tylko Ci mali s? fuj. Doro?li nie bo doro?li... Em... No nie wa?ne... Tylko Ci mniej wi?cej w moim wieku s? fuj.. No wiesz o co mi chodzi...
Stara?a si? jako? pocieszy? pegaza ale raczej jej to nie wychodzi?o. Be?kota?a bez sensu.
- No ale... No... - Wskoczy?a mu na plecki i obj??a jego szyj? - Pan nie jest fuj... - Wtuli?a si? w niego s?odziutko

[Feather]

- Hehehe, wiem, o co ci chodzi?o. Tak sobie ?artowa?em. Je?li chcesz, to mo?e zaprowadzisz mnie do Pinkie? Powiedzmy, ?e chcia?ym z ni? pogada?. No pewnie ch?tnie j? poznam. Mo?esz nawet si? przelecie? na moim grzbiecie. To co?
Pegaz u?miechn?? si? do klaczki. Zale?a?o mu na tym, by dowiedzie? si?, czy zwariowana imprezowiczka b?dzie stanowi?a dobr? opiekunk? dla Cany. Poza tym, ch?tnie by j? pozna?.

[SweetCandy]

Oczy ma?ej nagle uros?y kilkukrotnie... Czy on powiedzia? przelecie? na grzbiecie?
- OMYGOSHOMYGOSHOMYGOSHOMYGOSH! Jasne ?e bym chcia?a!
Poskoczy?a rado?nie na jego plecach co zapewne poczu? w negatywny sposób. Od razu si? uspokoi?a.
- Ojej... Przepraszam... Nie chcia?am pana krzywdzi?... Ale by?oby super gdybym mog?a...

[Feather]

Gibki (by?) wojownik poprawi? Sweet Candy na swoim grzbiecie i wzniós? si?, upewniwszy, ?e siedzi wygodnie i bezpiecznie. Byli jakie? trzy metry nad ziemi?.
- No, to prowad? do Pinkie Pie.
Zrobi? kilka kó?eczek dooko?a Targowiska. Lubi? t? ma??. Nawet raz j? z?apa? i zrobi? z ni? beczk? i korkoci?g. Oczywi?cie kucyki dalej obserwowa?y ich "z czajnika", odwracaj?c si?, gdy Feather posy?a? im spojrzenia, wyra?nie mówi?ce "czego?". Poczeka?, a? klaczka wska?e mu drog? i ruszy? z ni?.
Z/T

[Tranquil Facade]

Wysiad?szy z poci?gu rozpoczynaj?cego swoj? tras? w Canterlot, Facade skierowa?a swoje kroki w stron? targowiska w Ponyville. To miasteczko... Urodzi?a si? w nim i zdaje si? te?, ?e wychowywa?a, jednak nie by?a tutaj strasznie dawno, przez co to miejsce wydawa?o jej si? troch? obce, a na pewno odmienne z jej wizj? z dzieci?stwa. Wszystko by?o znacznie mniejsze. Albo po prostu ona uros?a. Nie wiedzia?a, która z tych dwóch opcji mo?e by? t? prawid?ow?, wi?c obsta?a przy wersji, ?e z biegiem czasu ?wiat widzi si? inaczej, oczy chc? lub nie chc? widzie? niektórych rzeczy i takie tam. Po znalezieniu wyj?cia ze zdaje si? labiryntu uliczek wysz?a na otwart? przestrze? stanowi?c? plac, w którym by?o mnóstwo kucyków, stragany oferuj?ce najrozmaitsze artyku?y oraz fontanna. Facade speszy?a si?, albowiem dawno nie mia?a okazji przebywa? w tak du?ym gronie. A co dopiero spyta? kogo? o drog? do Akrów S?odkich Jab?ek, gdzie pono? mo?na naby? najpyszniejsze jab?ka w ca?ej Equestrii, idealne dla podniebienia pana Sleepera! Wydawa?o jej si? to niemo?liwe, dlatego tylko wystraszona podkuli?a ogon pod siebie (na tyle, na ile pozwala?y na to zawi?zane u jego nasady gumki) i powoli pocz?apa?a w stron? fontanny, by na niej usi??? i si? uspokoi?.

[Black_Gallant]

Przy fontannie siedzia? pal?c w fifce mentolowo-miodowego papierosa czarny kucyk. Czeka? tutaj, bo wci?? nie mia? wiadomo?ci od Photo Finish i od Hoity Toity'ego. Mia? nadziej?, ?e w ko?cu si? z nim skontaktuj?, bo nie mia? poj?cia jak znie?li obl??enie stolicy.

Akurat zauwa?y? podej?cie ?ó?tej klaczy i uk?oni? si? nisko, uprzejmie i smutno.

[Tranquil Facade]

-D?-dzie? dobry panu... - zacz??a zak?opotana, uk?oni?a si? i dosiad?a w okolicy Blacka, oczywi?cie nie za blisko, z kopytami jak z waty. - P... pi?kny mamy dzi? dzie?, prawda?
Tranquil, ogarnij si?! Je?li b?dziesz takim mi?czakiem zawsze, jak b?dziesz tu wpada? na zakupy, to równie dobrze mo?esz po nie nie przyje?d?a? w ogóle, bo nie b?dziesz w stanie ich zrobi?! - skarci?a si? w my?lach, potrz?saj?c lekko g?ow?, po czym przy?o?y?a przednie kopyta do czo?a, pochyli?a si? i zamkn??a oczy. Patrz, akurat los Ci zes?a? jednego jedynego kucyka na uboczu, a Ty i do niego boisz si? podej??. We? si? w gar??! Poza tym on te? na niezbyt weso?ego wygl?da, pociesz go albo co?!
Lekko uspokajaj?c nerwy, Facade w ko?cu postanowi?a z?ama? ci??k? jak o?ów cisz?, tym razem ze znacznie wi?kszym opanowaniem ni? przed chwil?. Otworzy?a oczy, usiad?a jak na kucyka przysta?o i zwróci?a si? do blondw?osego jegomo?cia:
-Przepraszam, ?e przeszkadzam, ale wygl?da pan na smutnego... Co? si? sta?o?

[Black_Gallant]

- Ha! CO? si? sta?o, z ca?? pewno?ci?. Chyba nie widzia?a? ostatnio gazet... I tego...

Wskaza? kopytkiem na swój boczek, gdzie wygolono mu znaczek. Znak kary. Zaci?gn?? si? papierosem i zacz?? puszcza? kó?ka z dymu.

- Heh... Martwi? si? o moich przyjació? z Canterlotu... Nie odezwali si? jeszcze. Poza tym, nawet zakupy mi przychodz? z trudem, nikt si? nie chce do mnie odezwa?. Dobrze chocia? ?e mam prac? i moja landlordka nie chce wyrzuci? mnie z domu.

[Tranquil Facade]

-Przyznaj?, z gazetami nie jestem na bie??co od... bardzo dawna - próbowa?a sobie przypomnie? kiedy mia?a ostatnio w kopytkach jak?kolwiek gazet? z okresu bli?szego ni? 30 lat temu i nie by?a w stanie okre?li?. Có?, widocznie poszukiwacze skarbów nigdy nie nad??aj? z tym, co si? dzieje poza obszarem ich poszukiwa?.
Widocznie musia?o sta? si? co? bardzo powa?nego, trzeba b?dzie poprzegl?da? czasopisma z ostatnich paru miesi?cy - przyzna?a z niesmakiem Facade. Mimo wszystko zakl?te w czasie rupieciarnie (jak to je nazywaj? przeci?tne kucyki) cieszy?y tym, ?e nic si? ju? w nich nie odbywa?o. Wieczny constans to by? jej ulubiony stan.
-Je?li sta?o si? co? naprawd? powa?nego, to mo?liwe, ?e po wyga?ni?ciu ca?ej sytuacji zamieszanie jest na tyle du?e, ?e po prostu nie s? w stanie odezwa? si? do pana, nawet je?liby chcieli - Tranquil stara?a si? pocieszy? Blacka. - Prosz? poczeka? jeszcze troch?, a? sytuacja w Canterlot si? uspokoi. Pracuj? tam w jednej z rezydencji na wschodnim kra?cu miasta i z daleka mimo wszystko widz?, ?e sytuacja jest tam napi?ta.
Widz?c, ?e chyba nie za wiele wskóra?a, zmieni?a temat.
-Hm, w sumie ja tutaj te? przyjecha?am na zakupy, mój pan to leniwy jegomo?? i przesta? dba? o swój dom jaki? czas temu, tak?e musz? przej?? od niego t? pa?eczk?. Skoro kucyki nie chc? z panem rozmawia?, to mo?e ze mn? porozmawiaj? podczas naszych zakupów, co pan na to?

[Black_Gallant]

- By?oby mi?o i?? na zakupy z p?kn? klacz?... Min??o par? lat odk?d mia?em tak? okazj? ostatnim razem.

Wypali? papierosa do ko?ca, strzepn?? go z fifki i wdepta? w ziemi?, po czym wsta? i poda? jej kopytko, by pomóc jej wsta?.

- Mo?emy pój??. Je?eli nie przeszkadza ci towarzystwo takiej recydywy jak ja, oczywi?cie.

Czu?, ?e powinien by? szczery. W ko?cu okaza?a mu sympati?, czemu mia?by si? nie odwdzi?czy? prawdomówno?ci?? I jego komplement wcze?niej, te? by? szczery. By?a ?liczn? m?od? klacz?. A on zawsze wola? towarzystwo klaczy ni? ogierów.