Jadalnia

[Shar Ghatorr]

Jednoro?ka s?ysz?c s?owa siwego kucyka ziemnego otworzy?a szerzej oczy zdziwiona. Có?, dwa nie znaj?ce nikogo w okolicy kuce spotykaj? si? w jednym lokalu, i oboje szukaj? kogo?... Ciekawy zbieg okoliczno?ci, to chyba przyzna ka?dy.
-Niestety, równie? jestem nowa. To do?? zabawne- powiedzia?a kieruj?c spojrzenie na g??bokie, szafirowe oczy Lasta- Ja równie? szukam kogo?. Mianowicie siostry, rze?biarki Sal Ghatorr. Mo?e s?ysza?e? co? o niej?- zapyta?a z nadziej? w g?osie stawiaj?c uszy na storc, jak to maj? w zwyczaju zaciekawione kuce i nie tylko.

[Last Word]

-Niestety, pierwsze s?ysz?.-Powiedzia? kr?c?c przepraszaj?co g?ow?, po czym odetchn??.-Je?li ja nie widzia?em twojej siostry, to ty na pewno nie widzia?a? mojego brata, wi?c pewnie nie mam si? nawet o co pyta?. Zreszt?, ?atwo pozna? ?e jeste?my rodzin?. Oczy bez ?renic i szare umaszczenie...-Powiedzia?, zdaj?c sobie nagle spraw? z tego, ?e zaczyna za du?o mówi?.
Zamilk?, po czym wbi? wzrok w talerzyk na którym ilo?? zapiekanki mala?a w bardzo szybkim tempie. Odetchn?? nieco g?o?niej i odchrz?kn?? ponownie ju? podczas tej rozmowy. Przez chwil? w milczeniu spo?ywa? zapiekank?, staraj?c si? cieszy? daniem, które tak dobrze syci?o i powodowa?o, ?e kubki smakowe prze?ywa?y prawdziwe ?wi?to.
-Co to si? porobi?o ostatnio...-Mrukn?? raczej do siebie, wygl?daj?c przez okno na Ponyville w którym kucyki ?y?y jak gdyby nigdy nic. Mia? dziwne wra?enie, ?e to wszystko to gra pozorów, oraz ?e ka?dy z nich co? ukrywa.-Dziwnie si? z?o?y?o. Oboje jeste?my tutaj nowi i oboje szukamy kogo?, kogo najwyra?niej teraz nie ma w tej mie?cinie. Jak w jakiej? kiepskiej powie?ci.

[Shar Ghatorr]

fioletowa, ?aciata klacz westchn??a z cicha na wiadomo??, ?e nowo poznany kucyk równie? nic nie wie o obecnym miejscu przebywania jej siostry. Ona równie? nic nie s?ysza?a o bracie Lasta, wi?c, je?li mo?na tak powiedzie?, byli kwita.
-Ech... S?usznie s?dzisz, nie widzia?am nikogo odpowiadaj?cego twojemu opisowi...- powiedzia?a bior?c kolejnego gryza jab?ek zapiekanych z ry?em. Spostrzeg?a, ?e jej nowy kolega wyjrza? przez okno, i mimowolnie równie? skierowa?a tam swój wzrok. By? moze gdzie? tam, w?ród tego k??bowiska kucy jest jej siostra? Mo?e w?a?nie ko?czy kolejn? rze?b?? A mo?e w?a?nie równie? ucina sobie pogaw?dk? z bratem obecnego tu kuca, i oboje nie s? ?wiadomi tego, ?e s? poszukiwani przez m?odsze (przynajmniej takie odnios?a wra?enie) rodze?stwo? Có?, dowie si? tego, jak ju? j? znajdzie...
-Last? Nie wiesz mo?e, gdzie tu mo?na zamówi? jaki? pokój? To znaczy...- powiedzia?a rumieni?c si?, gdy?- jak to mia?a w zwyczaju- zacz??a sobie wyobra?a?, jak to mog?o zabrzmie? w uszach rozmówcy- Jestem odrobin? zm?czona...

[Last Word]

Word ?ci?gn?? na krótko ku sobie brwi, kiedy otrzyma? potwierdzenie swoich podejrze?. Brata gdzie? wci??o w momencie gdy postanowi? si? w ko?cu do niego wybra?, faktycznie bardzo uprzejme z jego strony. B?dzie musia? z nim powa?nie porozmawia?, jak ju? go znajdzie.
Zastanowi? si? przez chwil?, gdy us?ysza? pytanie o nocleg. Samemu zda? sobie nagle spraw?, ?e od dawna nie mia? okazji odpoczywa?. Wizyty u Feathera nie liczy?, bo mia? dziwne wra?enie, ?e ten ma co do niego jakie? nie do ko?ca przyjemne plany. Mia? nadziej?, ?e te dzieci jako? go unormuj? jednak.
-Podobno jest gdzie? tutaj karczma. Ale nie wiem, czy warto ryzykowa? wizyt? tam, chocia? to mo?e nawet nie sko?czy? si? niczym niebezpiecznym. Ja si? pewnie poszwendam za domem brata i pewnie tam si? usadowi?, a? nie wróci.-Powiedzia?, z pewnym zawodem si? orientuj?c, ?e ma ju? ca?kiem pusty talerz.

[Shar Ghatorr]

Klacz westchn??a. Znowu zanosi?o si? na spanie w zapadni?tym, cuchn?cym dymem ?ó?ku w towarzystwie insektów, k?aków z p?pka i innych pozosta?o?ci po dawnych go?ciach... Dojad?a zapiekank?, i na stoliku sta?y ju? dwa czyste talerze, na co Mrs. Cake zareagowa?a b?yskawicznie podchodz?c i pytaj?c si?, czy nie zjedliby jeszcze czego?.
-Tak, ch?tnie. Poprosz? dwie porcje jab?ecznika na ciep?o i dwa kubki herbaty.- powiedzia?a u?miechaj?c si? uprzejmie, i po chwili zwróci?a wzrok w stron? Worda- Ja zap?ac?.- rzuci?a. Pieni?dzy jej nie brakowa?o, wzi??a do?? poka?ny zapas gotówki z rodzinnego domu. Có?, jej rodzice raczej nie byli zadowoleni, ?e znikn??a cz??? zawarto?ci ich sejfu ukrytego za pejza?em górskim. Ale za pó?no na takie rozwa?ania. Po kilku chwilach zamówienie dosz?o. Jab?ecznik pachnia? cudownie, a herbata parowa?a i by?a gor?ca. Jednoro?ka z lubo?ci? upi?a ?yk uwa?aj?c, by za bardzo nie poparzy? sobie j?zyka.
-Có?, chyba nie mam wyj?cia. Jutro porozgl?dam si? za jakim? lepszym lokum.- powiedzia?a przybieraj?c dobr? min? do z?ej gry- A w?a?ciwie, je?li mog? spyta?, co ci? tu sprowadza poza ch?ci? spotkania z bratem?

[Last Word]

Last szczerze mówi?c poczu? si? do?? dziwnie, kiedy nowo poznana klacz zakupi?a dla nich obu dalsz? straw?. Nie wiedzia? do ko?ca jak na to zareagowa? na ten fakt, który jak dla niego kwalifikowa? si? na prawdziwy ewenement i ?amanie pewnych konwenansów w relacjach klacz-ogier. Ale nie skomentowa? tego, by? zbyt zadowolony z tego, ?e b?dzie móg? tym razem zje?? za darmo.
Spojrza? si? na ni? uprzejmie us?yszawszy ostatnie pytanie, po czym zacz?? si? zastanawia?. Generalnie, nie widzia? zbytnio jak to okre?li?. Mia? wra?enie, jakby faktycznie to by?o co? wi?cej ni? tylko ch?? spotkania brata.
-Czy ja wiem, g?ównym motywem jest brat.-Powiedzia? jakby lekko zastanawiaj?c si? nad odpowiedzi?. Wida? by?o po nim, ?e sam do ko?ca pewien nie jest czego tak w?a?ciwie chce i czego szuka.-Reszta chyba zale?y od tego co mnie tutaj spotka.-Powiedzia? na ko?cu g?osem ?wiadcz?cym o tym, ?e nie wie czego si? spodziewa? w tej mie?cienie.

[Shar Ghatorr]

Shar widz?c niepewne spojrzenie ogiera tylko machn??a kopytem. Mo?e i nie powinna komu? praktycznie obcemu fundowa? posi?ku, ale có?, okaza? on jej ?yczliwo??, wi?c- przynajmniej tak? mia?a nadziej?- mo?e wkrótce przestanie by? dla niej obcym?
A samo ciasto by?o pyszne i obficie przyozdobione bit? ?mietan?. Gdy klacz zatopi?a w nim swoje z?by
-Chyba rozumiem, o co ci chodzi- wyzna?a- Ja jako? nie czu?am si? dobrze w moim miejscu zamieszkania, wi?c zdecydowa?am, ze pójd? w ?wiat poszuka? mojej siostry, najbli?szej mi osoby...- powiedzia?a zrzucaj?c z siebie to, co w niej siedzia?o odk?d wyruszy?a- W zasadzie nie mam poj?cia, co zrobi?, jak ju? j? znajd?. Mo?e zamieszkam tu? Mo?e pójd? dalej? Nie wiem...

[Last Word]

-Mo?e i masz racj?.-Powiedzia? Last po zjedzeniu kawa?ka swojej nowej strawy. Stwierdzi?, ?e warto si? pokaza? z jak najlepszej strony, bo poj?cia nie ma kiedy znowu b?dzie mu dane sp?dzi? czas w towarzystwie które nie b?dzie mia?o ??dzy mordu w oczach.-Znaj?c brata, gdy si? z nim spotkam to si? nie da przekona? do powrotu do domu. Ja jako? niezbyt widz? swój powrót tam, skoro obieca?em ?e go sprowadz? z powrotem. W przeciwie?stwie do niego, nie mam zami?owania do w?ócz?gostwa, wi?c pewnie zostan? tutaj. Poza tym, chc? si? przekona? czy to co pisa?, ?e ma dziewczyn?, jest prawd?.-Powiedzia? ca?kiem spokojnie, zdaj?c sobie spraw? z tego ?e jeszcze troch? i zacznie obgadywa? w?asnego brata. Lekko zmieszany, zacz?? pi? herbat? by zaj?? w?asny j?zyk i powstrzyma? go przed wygadaniem jaki? ca?kowitych g?upot.
Word przez chwil? milcza?, zastanawiaj?c si? nad tym, czy przypadkiem nie zacz?? za du?o mówi?. By?o ca?kiem przyjemnie pogada?, zw?aszcza ?e nikomu nie wcina? si? zbytnio w sprawy rodzinne.
-Ciekawe-Powiedzia? po pewnym czasie.-Kiedy nasze zguby si? pojawi?. Zastanawia mnie te? co Quiet zrobi? z tym cholernym jastrz?biem. Pami?tam, ?e to cholerne ptaszysko mia?o paskudny zwyczaj wbijania pazurów zdecydowanie zbyt mocno.

[Shar Ghatorr]

Klacz z uwag? wys?ucha?a s?ów siwego ogiera. A wi?c jego brat ma dziewcznyn?... I jastrz?bia. I prawdopodobnie uciek? z domu. A ten oto siedz?cy przed ni? ogier wyruszy? na szlachetn? misj? sprowadzenia go do domu, pomimo tego, ?e nie lubi w?ócz?gi... Có?, skarb! Ciekawe, czy ma dziewczyn?...
-Ma jastrz?bia? Zawsze mnie te ptaki ciekawi?y...- podj??a temat- Ale wydaje mi si?, ?e ty go za bardzo nie lubi?e??

[Last Word]

-Ale brata czy jastrz?bia?-Zapyta? si?, po czym zaraz po?a?owa? pytania. Postanowi? si? do?? szybko poprawi?, u?miechaj?c si? niezbyt pewnie.-Nie zrozum mnie ?le, do swojego brata nic specjalnie negatywnego nie czuj?. Po prostu mamy kilka spraw, które trzeba rozwi?za?. Ot, takie rodzinne spory.-Powiedzia? Last, ca?y czas próbuj?c si? u?miecha? tak, by nie by?o w?tpliwo?ci, ?e mi?dzy nim a bratem pomimo pewnych zgrzytów jest wszystko w porz?dku.
-A je?li chodzi o jastrz?bia, ma go w zwi?zku z zawodem który przez d?ugi czas wykonywa?. By? kurierem przez kilka d?ugich lat. Niezbyt ch?tnie gada? dla kogo pracowa?, ale tak wytrenowane jastrz?bie tanie nie s?, wi?c to pewnie kto? dziany.-Powiedzia? Last po krótkiej chwili, po czym upi? troch? herbaty.-Ale ten ptak bardzo lubi wbija? g??boko w skór? pazury, chyba zosta?o mu to z czasów jak jeszcze lata? dziko.

[Shar Ghatorr]

Fioletowa jednoro?ka spostrzeg?a zmieszanie Lasta i nie dr??y?a tematu jego kontaktów z bratem.
-Kurier? Ciekawy zawód, sporo biegania, otwarte przestrzenie....- powiedzia?a. Shar uwielbia?a biega?. Biega? i uprawia? wszelkie sporty, zw?aszcza siatkówk?, która- jak si? okaza?o-jest jej specjalnym talentem. Co prawda dzie?, w którym go zdoby?a by? dla niej wyj?tkowo przykry, ale i tak cieszy?a si?, ?e jej rodzice zgodzili si? na jej gr? w dru?ynie siatkarskiej jej szko?y.
-A ty? Czym si? zajmujesz?- zainteresowa?a si?. Co te? ten ogier mo?e robi? w celach zarobkowych? A mo?e zajmuje si? sztuk?? Tak, wygl?da na artyst?... Mo?e maluje? Chocia? jego znaczek bardziej wskazuje na poet? albo pisarza... Chocia?, móg? równie dobrze przedstawia? ksi?g? rachunkow?, co oznacza?oby notariusza czy innego urz?dnika...

[Last Word]

U?miech Lasta nieco zblad?, kiedy us?ysza? jej pytanie odno?nie tego, czym si? zajmuje. Nie za bardzo wiedzia? co jej odpowiedzie?, bo to czym on si? zajmuje wydawa?o mu si? by? tak trywialnym i niezbyt ?yciowym. Bo powa?nie, nie uznawa? by ta jego umiej?tno?? do pisania by?a zbyt pisania. A jak na z?o?? musia?o si? to okaza? jego talentem, z którym teraz musia? jako? wytrzymywa?. To nie jest tak, ?e nie lubi? pisa?, po prostu nie uznawa? tego za zbyt przydatne czy te? po?yteczne.
-Ja... Em...-Zacz??, staraj?c si? to ubra? jak najlepiej w s?owa, co mu jednak niespecjalnie wychodzi?o.-Ja si? zajmuj? proz?.

[Shar Ghatorr]

A wi?c mia?a racj?! Pisarz, co? takiego! Ciekawe, jakiego typu ksi??ki pisze... Osobi?cie bardzo lubi?a wszelk? fantastyk?, walki ze smokami, gadaj?ce, bezw?opse ma?py na dwóch nogach poruszaj?ce si? wozami bez ?adnych kucy ci?gn?cych je i bez u?ycia magii...
-Naprawd?, piszesz ksi??ki?- zainteresowa?a si?- A jaki gatunek? Masz ju? jak?? wydan?? Mo?e kiedy? j? czyta?am?
Shar, jak to mia?a w zwyczaju od ma?ego zacz??a strzela? pytaniami niczym z utartych we wspomnianych ksi??kach fantasy magicznych karabinach maszynowych. Swoj? drog?, s?ysza?a o kucach, które s?dz?, ze takie co? mo?na by ?atwo zbudowa?. Jak wielkim kretynem trzeba by?, by wierzy? w takie dyrdyma?y?

[Last Word]

Last si? nieco przerazi? zainteresowaniem, które by?o dla niego zdecydowanie czym? nowym. Poczu? si? nagle dziwnie przygnieciony tym, ?e klacz si? tak zainteresowa?a tym, co on mo?e pisa?. Na dodatek zadawa?a strasznie du?o pyta?, co go zaczyna?o lekko niepokoi?. Poj?cia nie mia?, jak mo?na z siebie w tak krótkim czasie wydusi? tak wiele pyta?, które wymagaj? ró?nych odpowiedzi.
-Nic konkretnego jeszcze nie napisa?em, nic nie wyda?em. Chwilowo badam w czym mi najlepiej idzie.-Powiedzia? Last, staraj?c si? zabrzmie? jak najspokojniej.-Wiem na pewno, ?e do biografii raczej si? nie nadaj?.-Powiedzia? u?miechaj?c si? lekko, maj?c nadziej? ?e ?art zostanie zrozumiany.

[Shar Ghatorr]

Có?, chyba powinna przesta? zadawa? tyle pyta?... Có?, co ona biedna poradzi na to, ?e taka jest jej natura? Klacz u?miechn??a si? s?ysz?c odpowied? siwego ogiera.
-W ka?dym razie mo?esz by? pewien, ?e kupi? twoj? pierwsz? ksi??k?- przyrzek?a z u?miechem, po czym ugryz?a kolejny, spory kawa?ek jab?ecznika. Jej ?o??dek zacz?? pracowa? jak nale?y przyswajaj?c wszelkie sk?adniki od?ywcze. Stara?a si? nie zadawa? pyta?, co poskutkowa?o nastaniem kr?puj?cej ciszy.
-Có?... Smakuje ci ciasto?- zapyta?a. Tak, znowu zapyta?a. Na szcz??cie nie by?o pytanie mog?ce by? do?? k?opotliwe, ale zwyczajne, proste, maj?ce na celu podtrzymanie rozmowy.