Jadalnia

[Sunny Sky]

Malucha prawie rozerwa?o z rado?ci i ciekawo?ci, gdy ciocia zaprosi?a t? fajnie wygl?daj?c? pani? do stolika. Wygl?da?a.... Czadooowooo! Sunny nie zna? lepszego s?owa na okre?lenie wygl?du tej pani.
-Dzie? dobry! - Wyrzuci? rado?nie, jedz?c dalej loda. Spojrza? na niego z zastanowieniem, bardzo lubi? si? tuli?, ale z lodem nie mo?na, bo wtedy brudzi si? futro i ubranie. Niby lubi? te? lody, ale na lody jest okazja prawie zawsze, a porz?dne tulenie zdarza si? najwy?ej raz na dziesi?? minut. Przy?pieszy? tempo jedzenia, u?miechaj?c si? serdecznie do Iron Rose. - Sk?d ma pani tak? fajn? kurtk?? - Oczka mu si? za?wieci?y. W takiej kurtce on te? by wygl?da?..... Czadooowooo!

[Pirate Watch]

Pirate wzi??a now? znajom? do stolika. Siad?a i zada?a najbardziej nurtuj?ce j? pytania :
- Sk?d jeste?? Ile masz lat? Wygl?dasz m?odo, wi?c wol? si? upewni?. Wiesz, czasami jest do?? trudno oceni? po wygl?dzie kto ile ma lat. Wybacz mi t? moj? ciekawo??, ale nie codziennie spotyka si? kucyki spoza miasta. Przynajmniej w moim przypadku. U?miechn??a si? ponownie w bardzo przyjazny sposób do klaczy. Klacz by?a bardzo ciekawa jaka jest ta nowo spotkana klacz. Widzia?a, ?e próbuje stwarza? pozory gro?nej, ale podejrzewa?a, ?e w g??bi duszy jest zupe?nie inna. Poza tym Pirate mia?a nadziej?, ?e Sunny szybko dostanie odpowied? na swoje pytanie, bo sama tez by?a ciekawa. Od dawna interesowa?a si? krawiectwem, a krój kurtki bardzo przypad? jej do gustu, wi?c postanowi?a zdoby? wi?cej szczegó?owych informacji. W ko?cu wpad? jej do g?owy genialny pomys?. Postanowi?a zaproponowa? Rose wspólny spacer. :
- Rose, je?li mog? ci? tak nazywa?, co masz w planach po doko?czeniu babeczki? Je?li masz ochot?, to mog?aby? do??czy? do nas i i?? z nami na spacer. Ma?y ci? polubi?, wiec na pewno nie ma nic przeciwko.

[Iron Rose]

Maluch by? bardzo pocieszny, w dodatku dobrze wychowany. Rose u?miechn??a si? pod nosem, gdy pegazik nazwa? j? per "pani". Zaraz potem zada? jej pytanie o jej kurtk?. Niestety zanim zd??y?a odpowiedzie?,  z ust Pirate siedz?cej obok pop?yn?? potok pyta? i wyja?nie?. Jednoro?ka roze?mia?a si? serdecznie, po czym powiedzia?a.
- Nie jestem ?adn? "pani?", oczywi?cie ?e mo?ecie nazywa? mnie Rose. - powiedzia?a weso?o - Zaraz odpowiem na twoje pytania, ale najpierw zamierzam odpowiedzie? Sunnemu. Szkrab pierwszy zapyta? o co?. - powiedzia?a weso?o, po czym zwróci?a si? do Sunny'ego 
- Sk?d mam moj? kurta?k?? - powtórzy?a pytanie, zastanawiaj?c si? chwil? - Z tego, co pami?tam to zdoby?am j? chyba w Fillydelphii, gdy tam by?am. - u?miechn??a si? do malca. Nast?pnie zwróci?a si? do jego cioci, Pirate:
- Lat mam 16. Zapewne jest to mniej wi?cej tyle samo, co ty - u?miechn??a si? - Ze stwierdzeniem, sk?d jestem b?dzie trudniej. Rok temu uciek?am z Manehattanu, gdzie mieszka?am d?ugi czas i od tego czasu zwiedzi?am kawa? Ewuestrii. Najlepiej czuj? si? na trasie, czuj?c wiatr we w?osach.
Propozycja wspólnego spaceru by?a kusz?ca. Rose zastanawia?a si? nad ni? chwil?, prze?uwaj?c Babeczk?.
- Bardzo ch?tnie si? z wami kawa?ek przejd?. Musia?abym jednak najpierw znale?? jakie? miejsce, gdzie mog?abym zostawi? swój motor. Chyba, ?e ci?gn??abym go ca?y czas ze sob?. - Rose u?miechn??a si?. Pirate by?a bardzo sympatyczna. A jej bratanek rownie? by? bardzo fajnym kucykiem. Doko?czy?a swoj? babeczk? i czeka?a, a? pegazik upora si? ze swoimi lodami.

[Winter Tea]

Winter zamy?li?a si?. Nawet, je?li pomys? remontu pensjonatu wyda? jej si? niezbyt realny, uzna?a, ze powinna jako? pomóc.
- Odrestaurowanie tego budynku b?dzie troch? kosztowa? - zacz??a - Gdyby?cie potrzebowali pieni?dzy... - zmiesza?a si? - To znaczy, je?li przyda si? wam jakakolwiek pomoc, mo?ecie na mnie liczy?.
Spojrza?a w kierunku stolika, gdzie siedzia?a nieznajoma klacz.
- Sporo nowych kucyków tu ostatnio zagl?da, wi?c mog? si? za?o?y?, ?e pokoiki w "Utopii" nie wystarcz?. Pensjonat w takiej odleg?o?ci od centrum mo?e by? dochodowy.
Winter postuka?a ?y?eczk? o pusty ju? pucharek.
- Napi?abym si? jeszcze kawy, a ty? - zapyta?a.
Podesz?a do lady i zamówi?a napój. Wróci?a do stolika i przesun??a kopytkiem puste naczynie po lodach.
- Uwielbiam tutejszy klimat - westchn??a.

[Azure Dawn]

-Nie wiem. W kwestii finansowej mam nie wiele do powiedzenia. Mi s? potrzebne tylko materia?y. A nie wiem za ile si? je kupi-Zacz?? Azure.-Ale my?l?, ?e sobie poradzimy
Chwil? pó?niej po tym jak Winter powiedzia?a o kawie, Azure odezwa? si? ponownie:
-Nie dzi?kuj?. Nie chc? kawy.-Tak naprawd? mia? ochot? na herbat? z sokiem malinowym (mniam :P), ale wiedzia?, i? musi oszcz?dza? pieni?dze. Lody mo?e chocia? troch? zaspokoj? jego zapotrzebowanie na wod?.
-Ach, te? uwielbiam ten klimat... jeszcze ta ziele? na peryferjach...-On równie? westchn??, poczym w zamy?leniu nadgryz? ko?cz?cy si? ju? wafelek w jego ko?cz?cych si? ju? lodach.

[Sunny Sky]

Czadowa pani pozwoli?a mówi? na siebie Rose! Yay! M?ody pegazik z przej?cia prawie po?kn?? reszt? lodów truskawkowych na jeden raz. I nazwa?a go szkrabem! Ciekawe co to znaczy, ale brzmia?o fajnie! I by?a w Fillydephii, cokolwiek to jest! I zwiedza?a Equestri?, i by?a w Manehattanie (po raz drugi - co to Manehattan?). Sunny szybko dojad? lody, widz?c, ?e ciocia i Rose sko?czy?y albo ko?cz?.
-A co to... Motor? - Zapyta? zaciekawiony, uznaj?c to pytanie za najwa?niejsze. No có?, mo?e i fizycznie mia? 7 lat, ale nie ?y? zbyt d?ugo i o wielu rzeczach po prostu nie wiedzia?.

[Pirate Watch]

- Motor, kochanie, to taki pojazd, je?li si? nie myl?. Rzuci?a klaczy spojrzenie, które wr?cz b?aga?o o potwierdzenie informacji. - Mówisz, ze masz 16 lat, czyli tyle co ja. B??kasz si? po ?wiecie na motorze od roku. Czemu uciek?a? z domu? Ja te? uciek?am, mog? ci o tym pó?niej opowiedzie?, ale najpierw chcia?abym us?ysze? twoj? histori?. Klacz by?a bardzo ciekawa opowie?ci Rose, poza tym chcia?a w ko?cu zobaczy? jej pojazd, postanowi?a wi?c wyj?? w ko?cu z lokalu i porozmawia? w drodze.
- Mo?e ju? pójdziemy? Sunny ju? zjad?. A na pewno znajdzie si? jakie? miejsce, gdzie b?dziesz mog?a zostawi?, bez obaw, swoje male?stwo. (mam na my?li motocykl) Cel spaceru mo?na ustali? po wyj?ciu. Pirate wci?? si? u?miecha?a do nowo poznanej klaczy. Chcia?a wypa?? jak najlepiej, bo to by? jeden z pierwszych kucyków jakiego pozna?a od spotkania z bratem i Morning Star. Poza tym Rose mia?a w sobie co? intryguj?cego, co trzeba by?o odkry?. Na szcz??cie czeka? ich spacer, na którym mo?na porozmawia? o wszystkim.
Pirate wyrwana z zadumy, wsta?a i skierowa?a si? do wyj?cia. Obejrza?a si?, ?eby sprawdzi?, czy Sunny za ni? idzie i wysz?a przed sklep.


[z/t]

[Iron Rose]

- Twoja siostra ma racj?, malutki. Motor to taka stalowa bestia, która zawiezie ci? gdzie chcesz - za?mia?a si? Rose mówi?c do Sunny'ego. Po chwili us?ysza?a dalsze s?owa nowej kole?anki - Widz?, ze jeste? bardzo domy?lna. Rodzice nie pozwalali mi na rozwijanie mojej pasji i podcinali mi skrzyd?a. Oczywi?cie w przeno?ni. Nie wytrzyma?am i uciek?am, to tyle. N ie ma tu du?o do opowiadania. - powiedzia?a bez entuzjazmu.
Zaraz potem pegazica zaproponowa?a wyj?cie.
- Dobry pomys?. Chod?cie na plac przed sklepem, to pokarz? szkrabowi motór. - powiedzia?a i wysz?a.

[z/t]

[Sunny Sky]

Stalowa bestia, która wozi? Taki smok? Shadowowi by si? to spodoba?o, szkoda ?e tu go nie ma! No nic, b?dzie móg? mu potem powiedzie?! Ciekawe, jak wytrzymuje w domu z pani? Nomiki... No, i Iron musia?a mie? bardzo nieciekawe ?ycie, skoro jej podcinali skrzyd?a. Nawet nie widzia?, by mia?a teraz skrzyd?a czyli... Tak, tak, widzia? to!
By?a ALICORNEM! Podci?li jej skrzyd?a, by?a czadowa i je?dzi?a na potworze! Sunny nie wiedzia? tylko, co znaczy w "przeno?ni", ale to musi by? wa?ne, skoro mówi o tym alicorn! Z u?miechem na ustach wyszed? na dwór, by zobaczy? ten s?ynny "motor".

[Winter Tea]

Winter popatrzy?a na zegar.
- Jej, ale pó?no - o?wiadczy?a - Przepraszam ci?, Azure, ale musz? wróci? do salonu. Siedz? tu ju? ponad godzin?, a chcia?abym jeszcze i?? do butiku. Gdyby? czego? potrzebowa?, wpadnij do mnie.
Klacz szybko dopi?a swoj? kaw?, wsta?a od stolika i wysz?a z kawiarenki machaj?c jednoro?cowi na po?egnanie. Mia?a nadziej?, ?e szybko spotkaj? si? ponownie...
[z/t]

[Azure Dawn]

-?egnaj Winter!-Powiedzia? Azure odprowadzaj?c j? do drzwi. Otworzy? je przed ni? i przepu?ci? j?, poczym sam wyszed? ?egnaj?c Pa?stwa Cake. Zastanawia? si? gdzie przenocowa?. Có? w "Utopi" mo?e rzeczywi?cie nie by? ju? miejsca. Poza tym nie ma pieni?dzy. Eh... Uriel nocowa? w parku, on te? mo?e. Oby nikt go tam nie przyuwa?y?. Nie chcia? wyj?? na bezdomnego i sp?ukanego. Nie mia? jednak wyj?cia. A wi?c poszed?...
[z/t]

[Black Arrow]

Arrow nie wiedzia?a, co o tym wszystkim my?le?. Najpierw ta afera z heroldami, potem wys?anie do Cytadeli Ob??du, by pó?niej musie? z niej ucieka?. Nast?pnie szalone pomys?y herolda ?adu i zagini?cie Arientara... W?a?nie... Gdzie on do licha jest? Przez pewien czas my?la?a, ?e zgina?, widz?c proch na posadzce ruin. U?wiadomi?a sobie jednak, ?e portal nie móg? go zabi?. Musia? wi?c albo polecie? gdzie? indziej, albo zosta? uwi?zionym w nico?ci czasoprzestrzeni. Klacz wzdrygn??a si?, wyobra?aj?c sobie kowala, lewituj?cego w ?wiecie, w którym nie ma ni pocz?tku, ni ko?ca. Stara?a si? przesta? o tym my?le?, a przynajmniej wmawia?a sobie, ?e wszystko b?dzie dobrze i Ari wróci. Powolnym krokiem, ze zwieszon? g?ow?, przyw?drowa?a do Sugarcube Corner. Przysiad?a przy jednym ze stolików i zamówi?a zimne kakao z dodatkiem sianka.

[Tea Charmer]

Do kawiarenki wszed? z padaj?cego w?a?nie na dworze deszczu niebieski kuc w marynarce i cylindrze. po otrzepaniu parasolki z deszczu i z?o?enia jej w lask? po czym w?o?enia jej do cylindra, rozejrza? si? po lokalu. Jego wzrok przyku?a fioletowa jednoro?ka. Postanowi? ?e si? do niej dosi?dzie, wygl?da?a na przygn?bion?, a on nie mia? ju? zbytnio ochoty na potyczki z Heroldami i ratowanie Equestrii. Podszed? do niej z przyjaznym, ciep?ym u?miechem na pyszczku i zapyta? ?ci?gaj?c swój drogocenny kapelusz
- Moje uszanowanie madame. Nie b?dzie mia?a pani nic przeciwko, je?li si? do pani dosi?d??

[Black Arrow]

Klacz wypi?a ?yk kakao, gdy nagle us?ysza?a skrzypienie drzwi i deszcz. Nie potrafi?a rozpozna? kucyka , który wkroczy? dostojnym krokiem do jadalni. Wygl?da? jednak na osob?, z któr? mo?na spokojnie porozmawia?.
- Oczywi?cie, ?e nie, drogi panie. To wolny kraj... Tak mi si? przynajmniej wydaje.- Westchn??a cicho i znów pow?drowa?a my?lami do Cytadeli. D?wi?k dzwonu, ca?y czas rozbrzmiewa? jej w g?owie, cho? zosta? zniszczony. Wzi??a jeszcze jeden ?yk czekoladowego napoju i troch? si? rozchmurzy?a.
- Wybacz, nie przedstawi?am si?, Black Arrow.- odrzek?a do ziemnego, ju? rado?niejszym tonem.- Zaraz, zaraz... Chyba pana sk?d? pana kojarz?... To pan by? wtedy w Cytadeli, w Sali Prób!- U?miechn??a si? do niego.

[Tea Charmer]

Hmm.. - zamy?li? si? wyci?gaj?c d?ug? szklan? z lodem i zielon? herbat? - Faktycznie by?em tam - Wyci?gn?? d?ug? kr?con? czarno-bia?? s?omk?, w?o?y? j? do mro?onej herbaty i poci?gn?? ?yk
- Konkretnie to by?y tam moje dwie nieistniej?ce ju? ja?nie, ale to ju? inna historia. I to ja przepraszam, Tea Charmer. Do us?ug. Przypominasz mi kogo?.. - Przyjrza? si? klaczy badawczo, zak?adaj?c swój monokl. ?udz?co przypomina?a mu pewn? klacz któr? niegdy? kocha?, ale musia? j? opu?ci? ze wzgl?du na niebezpiecze?stwo ze strony pewnego ogiera. Musia? j? opu?ci? gdy jej niebezpieczny, adorator, zdecydowa? si? j? po?lubi?. Tea nie mia?by szans w honorowej walce przeciw owemu typowi, wi?c musia? ucieka?, sp?dzaj?c ostatni? upojn? noc z ukochan? - Hate Storm. Zostawi? jej magiczne pude?ko, przez które mog?a wysy?a? mu listy. Tea dostawa? je na pocz?tku do?? cz?sto, z czasem coraz rzadziej, a? w ko?cu dosta? ostatni list, w którym dowiedzia? si? ?e Hate urodzi córk?, która mia?a by? te? córk? Tea, ale ze wzgl?du na wzmo?on? podejrzliwo?? m??a, nie mo?e ju? z nim korespondowa? i musi spali? pude?ko. Kapelusznik nie móg? si? pozbiera? po tamtym li?cie i wyruszy? w kolejn? d?ug? podró?. Lecz nie zapomnia? owej klaczy.
- Przepraszam, nie chc? by? niegrzeczny, ale czy mog? wiedzie? jak na imi? ma twoja matka? - zapyta? pe?nym nadziei ciep?ym g?osem.