Tomas w ko?cu dosta? si? pod wrota Sali. Powoli uchyli? drzwi i zobaczy? mas? kucy i innych stworze? pokr?tniejszej natury, wszystkich w czarnych p?aszczach i maskach.
Nie no, nie... Znowu jaka? pierdykana sekta discordia?ska?
W tym momencie ofensywa czy ucieczka nie wchodzi?a w gr?, gdy? wrota od dawna nie by?y oliwione. Uchylenie ich spowodowa?o kakofoni? porównywaln? do zgrzytu sztu?ca o widelec.
Okej... spokojnie, je?li mnie nie zamorduj? lub nie z?o?? w ofierze, mo?e dam rad? si? wymkn??.
Po cwili zauwa?y?, ?e ca?kiem poka?na cz??? sali wbija w niego spojrzenie od 2 minut.
-Yyyy.... Cze???