przez Winter Tea » 22 kwi 2012, o 14:45
- Wiesz w zasadzie nie restauracj? mia?am na my?li... To taka metafora. Poza tym moje nale?niki s? równie dobre, jak tamtejsze. Oczywi?cie wybierzemy si? jutro, je?li b?dziesz chcia?a - powiedzia?a Winter - Urodzi?am si? w Canterlocie. W zasadzie rodzice chcieli, ?ebym prowadzi?a rodzinny biznes, wiesz, s? cukiernikami. Ale ja wol? fryzjerstwo. Jest takie bardziej, no nie wiem... Kobiece? Z reszt? w Cloudsdale nie mog?abym prowadzi? salonu, a raczej nie prosperowa?by tak dobrze, jak tu.
Winter podesz?a do szafki i zacz??a przegl?da? ró?ne ró?ne pude?ka, s?oiczki i buteleczki. Przez ca?y czas co? szepta?a pod nosem. W ko?cu postawi?a przed sob? dwa wysokie flakoniki i p?ask? puderniczk?.
- Mam nadziej?, ?e nie b?dziesz mia?a nic przeciwko zrobieniu ci? na bóstwo? - spyta?a z b?yskiem w oku.
Rodzinka: córka Tea Charmera i wszystko co za tym idzie...
Dziękuję, Nomi!