przez Tolimira » 12 kwi 2012, o 00:59
Z?by. Oczy. Mokra grzywa. Dotyk. B??dz?ce kopytko. B?ysk. Ciep?o id?ce w gór?. Ucho niczym w imadle. Zapach mokrej sier?ci. Widok zgrabnej szyi zach?caj?cej do poca?unków. Tolimir zrezygnowa? z dok?adniejszego my?lenia, da? si? ponie?? chwili. Jego doznania ogranicza?y si? do w?a?nie takich, urywanych scenek. Michalina, tylko Michalina. Tylko Michalina i on. Tylko Michalina, on i basen pe?ny wody, ciep?ej wody. Gdy tak przebywa? w niebie nagle do jego ?wiadomo?ci zapuka?a samotna my?l, która powoli zamienia?a si? w równie przyjemne, ale jednak jak?e inne od igraszek z Michalin? scenki.
„Przeznaczenie. To przeznaczenie, cel i sens ?ycia. Dzieci. Zagroda anio?ków. Ciep?e kapcie. Rodzina. Spe?nienie. Nale?niki Michaliny do ko?ca ?ycia…. Dobre nale?niki Michaliny do ko?ca ?ycia. Droga z której si? nie wraca…wspólnie, razem, do ko?ca… jedno?? w mi?o?ci. Karaluch bez g?owy…. Stateczno?? i wierno??, Lojalno?? i zaufanie, Rado?? i wiara. Mi?o??? Prokreacja? Potrzeby organizmu…. Koniec nadejdzie z morza. Tolimir w bujanym fotelu z wnukami. Michalina ucz?ca m?od? klacz jak ma si? malowa?. Podnoszony przez ojca niemowlak z twarz? ojca Tolimira. Ojciec? Matka? Dziadziu?? Nie?miertelno??…. Absurd! Jestem klacz?! TO NIE MA SENSU! TRZEBA TO PRZERWA?! Tak dobrze… tak mi?o… tak przyjemnie…potem.”
Przyjemno?? zamieni?a si? w poczucie b??dzenia. Morski ogier nie by? pewny czy to jest normalne. Nie wiedzia? tak?e czy jeszcze kiedy? wróci do swej klaczej postaci ani tym bardziej co ma teraz zrobi?. By?o mu jednak zbyt przyjemnie, aby si? nad tym zastanawia?. O?wiadczyny sobie jednak darowa?, a przynajmniej oficjalne o?wiadczyny.
„Co by to by?o gdybym nagle znów sta? si? klacz??” – my?la? ciesz?c si? chwilowym przeb?yskiem logicznego my?lenia. Po chwili jednak znów powróci? do basenu i br?zowej klaczy z dziwnym s?odkim znaczkiem.
Tolimir nie wiedzia? jak d?ugo by? ca?kowicie nieosi?galny. Gdy jednak wróci? do ?wiata normalnych Michalina dalej by?a w tej samej pozycji, pozycji kochanej klaczy ?lini?cej i przygryzaj?cej uszko ogiera. Jej szyja dalej by?a w zasi?gu j?zyka ogiera czego Tolimir po raz drugi nie zmarnowa?. Poliza? wyci?gaj?c maksymalnie j?zyk.
- S?odka jeste?…czemu ja tego wcze?niej nie zauwa?y?em? Co do kary to co powiesz na… zaspokojenie twoich potrzeb wszelakich?
Pi?kne s?owa godne nagrody. Jedna rzecz w nich jednak stanowi?a problem. Jednoznaczna dwuznaczno?? czy te? dwuznaczna jednoznaczno??. Tolimir bowiem chcia? zaproponowa? Michalinie ?niadania do ?ó?ka, du?o mi?o?ci i czu?o?ci, s?odkie babeczki, obsypanie b?yskotkami, które przezornie mia? w torbie wraz z soln? lizawk?, hitem obecnego sezonu w pa?stwie bizonów, a przynajmniej tak zapewnia? sprzedawca. Prócz tego my?la? o masa?ach, przynoszeniu kwiatów, dbaniu o siebie, wspólnych wyj?ciach i tym podobnych rzeczach. Po prostu o nieformalnych zar?czynach, takim zwyk?ym czym? z zabezpieczeniem zmiany p?ci. Tempo tego wyznania jednak by?o bardzo szybkie. Zbyt szybkie jak na realia obecnego ?wiata. Zagubiony ogier b?d?cy wczoraj jeszcze klacz?, który chwil? przedtem widzia? siebie w?ród stada dzieci po prostu da? si? zbytnio ponie?? chwili, a do tego wyrazi? swe my?li w sposób niefortunny. „Potrzeby wszelakie” idealne has?o promuj?ce dom publiczny. Morski ogier zda? sobie spraw? z tego co powiedzia? jednak nie mog?c doj?? która interpretacja jest gorsza postanowi? nie t?umaczy? si? i pozostawi? decyzj? niebiosom. Sam za? si? zap?oni?, a gdy ju? to zrobi? przybra? niewinny wyraz pyska i doda?.
- Je?li jednak nie chcesz… zrozumiem.
Pogorszenie sytuacji… najlepsza rzecz jak? mo?na zrobi?. Je?li klacz mo?e ?le zinterpretowa? twoje s?owa, lub co gorsze dobrze je zinterpretowa? powiedz co? tak g?upiego i daj?cego jej kolejn? mo?liwo?? sprawienia Ci zawodu b?d? popsucia humoru. Zrób to! Wtedy b?dziesz móg? si? cieszy?, ?e odrzuci?a ona dwie fatalne mo?liwo?ci zachowania si? w danej chwili! Tolimir pewnie rozwa?a?by teraz czy jest to logiczne jednak by? bardziej zaj?ty patrzeniem na pi?kn? klacz. Figlarne lazurowe oczka tak pe?ne zrozumienia, wspó?czucia i rado?ci pozbawia?y go mo?liwo?ci logicznego my?lenia, pe?ne usta pog??biaj?ce jeszcze weso?o?? oczu nape?nia?y za to jego g?ow? wyobra?eniami nami?tnych poca?unków oraz zmusza?y jego jak?e gor?c? krew do przemieszczenia si? w wiadome miejsce. U?amany róg natomiast nie przyci?ga? najmniejszej uwagi, no mo?e nieznaczn? i to tylko z powodu jasnych, poz?acanych ?yciodajnymi promieniami s?o?ca w?osów, w?osów niczym pszeniczne k?osy czy gorczyca polna, zwana ?wierzopem, w?osów teraz tak mokrych i przez to pi?knych, w?osów opadaj?cych na kark i reszt? cia?a klaczy przez co ?e a? ca?a jej sylwetka nabra?a niebywa?ej smuk?o?ci i gracji. Wypiel?gnowane kopytka, wolne od skarpet równie? podoba?y si? pechowcowi. Jednak tym co rozpala?o Tolimira do bia?o?ci by? s?odki znaczek klaczy, jego tajemnica i niejasny sens dawa? do my?lenia. Tak, chodzi?o tylko o to przecie? tak dobrze wychowany ogier jak Tolimir nigdy, ale to przenigdy nie da?by si? tak omota? zadowi! A przynajmniej nie powiedzia?by o tym nikomu, a ju? na pewno nie sobie. Przecie? siebie zna?! Kolejna porcja pogardy do w?asnej osoby nie by?a mu potrzebna tote? Tolimir zapragn?? kontemplowa? s?odki znaczek Michaliny ca?kowicie niezale?nie od miejsca jego po?o?enia. Im d?u?ej ogier zastanawia? si? tym bardziej nabiera? dziwnego przekonania, ?e jego ca?kowicie przypadkowa wpadka j?zykowa by?a do?? fortunna, a przynajmniej w przypadku dobrej reakcji klaczy spowodowa?aby rado?? u gotowego na „spe?nianie rozkazów” ogiera.
„Bylebym tylko nie zawiód?…niby wiem czego klacz oczekuje ale…czy b?d? umia? jej to da?? To by?by mój pierwszy raz jako ogier! Zaraz…jak oni to zaczynali? A tak! Niech si? dzieje wola nieba!”
Ciep?a woda. Rosn?ce podniecenie. Mokra klacz. Intymno??. Dolce Vita. Wino które tak?e le?a?o w torbie. ?wiat oszala?, Tolimir oszala?, Michalina oszala?a. Discord znormalnia? daj?c im tyle rado?ci i szcz??cia z powodu swego prezentu. Wszystko wiruje. Ci?g niepowi?zanych d?wi?ków i obrazów. Rado??. Niepewno??. Wiara. Nadzieja. Mi?o??. Sens ?ycia? Bycie razem.