Jezioro

[Willow Bark]

Pegaz zaklaska?a w kopytka i rozejrza?a si? wokó?. Chmur nie by?o akurat zbyt wiele na niebie, ale troch? ni?ej, w oddali czai? si? ma?y ob?ok. Gdy Willow go dojrza?a zmarszczy?a brwi. Wskaza?a na niego kopytkiem.
- Kto pierwszy na tamtej chmurze! - zakrzykn??a weso?o i skoczy?a na równe nogi - Tylko tym razem mi nie pomagaj! - doda?a i pochyli?a si? do przodu gotów do lotu.
- Trzy... - klacz roz?o?y?a szeroko skrzyd?a - Dwa... - zmru?y?a oczy. Tym razem musi tam dolecie? - Jeden. Start!

[Willow Bark]

Gdy Tali skoczy?a w dó?, Willow zatrzepota?a skrzyd?ami i ?agodnie poszybowa?a w dó?, w stron? chmury. Ca?e szcz??cie tym razem cel by? ni?ej, wi?c potrzeba by?o do tego mniej wysi?ku. Na wysoko?ci ob?oku zacz??a macha? skrzyde?kami. Tym razem posz?o nieco lepiej ni? wcze?niej, nie m?czy?a si? tak szybko. A co do wygranej... w?a?ciwie by?o to jej ju? oboj?tne. Dlatego ?pieszy?a si? zbytnio. Rozejrza?a si? i zobaczy?a jak tygryfica p?dzi w stron? chmury. Zapewne b?dzie pierwsza. Pegaz jednak tylko si? za?mia?a i wyci?gn??a przed siebie kopytka. Przyspieszy?a dopiero w pobli?u celu.

[Willow Bark]

Tali przyspieszy?a i zaraz dopad?a chmur?. Pegaz pozostaj?c niedaleko w tyle podlecia?a zaraz. Przysiad?a na ob?oku ?api?c oddech.
- Tak, tak, wygra?a?. Brawo! - zakrzykn??a weso?o. Z?apa?a cz??? bia?ego puchu i podrzuci?a do góry niczym konfetti. Zawirowa? w powietrzu, po czym opad? na obie. Willow zachichota?a i po?o?y?a si? na brzuchu obok tygryficy.
- Tym razem mnie pokona?a?. Jak? nagrod? sobie pani ?yczy? - zapyta?a z pocz?tku powa?nie, ale zaraz parskn??a ?miechem.

[Willow Bark]

Willow roze?mia?a si? widz?c wyg?upy Tali. Teraz czu?a, ?e naprawd? dobrze jest mie? tak? przyjació?k?. Gdy ju? przesta?a g?upawo chichota?, zauwa?y?a, ?e tygryfica patrzy na niebo, które stopniowo ciemnia?o. Pegaz nawet nie zauwa?y?a kiedy zrobi?o si? ciemniej. To pewnie przez por? roku. Zim? jako? szybciej robi si? noc pomy?la?a odwracaj?c si? na grzbiet i wysuwaj?c z chmury tak, by jej g?owa zwisa?a z jednej strony. Jako? zawsze wszystko wydawa?o jej si? jeszcze pi?kniejsze lub ciekawsze do góry nogami. Patrzy?a na horyzont jak oczarowana jeszcze przez chwil?.
- Powinnam ju? wraca? do domu - powiedzia?a powoli nie odwracaj?c wzroku od nieba. No tak, naprawd? musia?a wraca?. Przeró?ne stworzenia mieszkaj?ce w lesie lubi?y wychodzi? po ciemku. Klacz przypominaj?c sobie o tym zamkn??a rozdziawion? do tej pory buzi?. Jako? si? dotrze do domku, ale powinna i?? ju? teraz. A nie chcia?a.

[Willow Bark]

Willow zerkn??a w stron? tygryficy wci?? le??c g?ow? w dó?. W?a?ciwie jej pro?ba nie by?a problemem, wr?cz przeciwnie. Klacz chcia?a jeszcze troch? poprzebywa? z ni?. Przyj??a wi?c t? wiadomo?? z niema?ym entuzjazmem. Podnios?a si? i skoczy?a na Tali rado?nie szczebiotaj?c.
- Oczywi?cie, ?e ci? przyjm?! Zawsze zawsze zawsze b?dziesz u mnie mile widziana! Je?li b?dziesz chcia?a, przed snem mo?emy co? zje??. A stworami si? nie martw, gdyby który? chcia? nam co? zrobi?, to razem skopiemy mu ty?ek! Z ?ó?kiem nie b?dzie problemu, na szcz??cie od wypadków mam te? hamak. Wolisz spa? na ?ó?ku czy na hamaku?... - zapyta?a i nagle umilk?a przypominaj?c sobie stan po?cieli.
- Eheheh, tylko dasz mi chwilk?, by ?adnie je... po?cieli?, prawda? - zapyta?a, gor?czkowo zastanawiaj?c si? jak niby to posprz?ta. Chyba ?e Tali we?mie hamak, mniejszy problem.
Pegaz u?miechn??a si? do niej wyczekuj?c jakiejkolwiek odpowiedzi.

[Willow Bark]

Pegaz podskoczy?a i roz?o?y?a skrzyd?a.
- W takim razie lepiej ju? le?my - powiedzia?a. Nie by?a pewna czy chcia?aby zobaczy? ten miecz w akcji. Otrzepa?a si? z bia?ego puchu i wznios?a w powietrze. Ruszy?a w kierunku lasu.
- Zanim potworki si? zbudz?, b?dziemy w domu - doda?a.

[zt]

[Catastrophe Machine]

Crisis i Feather wreszcie dotarli na wzniesienie które szarak uzna? za wystarczaj?co du?e. Oboje byli zgrzani bo ca?e to cholerstwo by?o ci??kawe. Crisis wyj?? z torby dwa drewniane bloczki którymi zablokowa? wóz oraz ma?? flar? któr? po?o?y? u podnó?a górki. Wróci? na gór? i zwróci? si? do Blade'a-Jak przejedziesz obok flary to od??czasz kad?ub. B?d? delikatny bo testuj? to pierwszy raz. Staraj si? jak najd?u?ej utrzyma? w powietrzu. I na Discorda/Celestie/Makaronowego potwora(niepotrzebne skre?li?) czy w co ty tam innego wierzysz nie skr?caj. Chyba, ?e chcesz zakosztowa? adrenaliny wynikaj?cej z awaryjnego i bardzo twardego l?dowania na lodzie. To chyba wszystko co powinienem ci przekaza? zanim polecisz. Je?li si? denerwujesz to-podaje ma?? flaszeczk? z zielonkawym p?ynem-golnij sobie. Uspokoisz si?.
-A teraz ?aduj si? do ?rodka. Jak b?dziesz gotowy to odblokuje ko?a.

[Feather]

-Nie, obejdzie si? bez tego - odepchn?? kopytkiem flaszk?, widz?c mnóstwo guzików - jeszcze zrobi? co? g?upiego.
Wsiad? do ?rodka maszyny i jeszcze raz przywo?a? wspomnienia, by przypomnie? sobie, co powinien zrobi?, a czego nie. "Nie skr?ca?, l?dowa? na lodzie. Dobra raz kozie ?mier?".
-To dajesz chuck! - powiedzia? z u?miechem do szaraka.
Chwile czekania na start wyd?u?a?y si? niemi?osiernie. Sekundy zamieni?y si? w minuty, a minuty w godziny.
W?o?y? kopytka w otwory, na prób? nacisn?? peda?y. Mechanizm dzia?a? bez zarzutu.

[Catastrophe Machine]

Skoro on nie chcia? to Crisis sam sobie zaaplikowa? mikstur? uspokajaj?c?. Kwa?ny smak sp?yn?? mu po gardle za? szarak poczu? niesamowit? b?ogo??. Pegaz by? gotowy wi?c czas by?o rozpocz?? spektakl. Celnym kopniakiem usun?? bloczki spod kó? wozu jednocze?nie pchaj?c wózek przednimi kopytami dla zwi?kszenia p?du.
-By?bym zapomnia?-wrzasn??-powodzenia!
Usiad? pod samotnym drzewem i z zaciekawieniem obserwowa? p?dz?cy z oszo?amiaj?c? pr?dko?ci? wózek. Pojazd nieco si? trz?s? i Jednoróg zastanowi? si? czy przypadkiem nie wypadnie z trasy. Mia? te? nadzieje, ?e Blade nie straci nad sob? panowania i nie spanikuj?. Oraz,?e zd??y odczepi? powozie. W spokoju oczekiwa? co si? stanie.

[Feather]

-DZI?KUUUUUUUUUUUUUUUUUUUJEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE MATKO, ALE TO P?DZI! - wrzasn?? z kokpitu.
Pr?dko?? jak? nabra? by?a zastraszaj?ca. Czu? te dziwne uczucie w brzuchu, takie jakie czuje si? podczas szybkiego lotu, czy te? spadania. Wiatr wbija? go w fotel i szczypa? mrozem jego pyszczek.
Gdy nadesz?a na to pora, odczepi? podwozie i poszybowa?. To by?o dziwne uczucie dla pegaza. Sam przecie? mia? skrzyd?a, wi?c poczu? dzwin? pustk?, tak jakby kto? go ich pozbawi?. Pobawi? si? nieco peda?ami, lec?c to w gór?, to w dó?. Ca?kiem sprawnie szed? mu pilota?, wi?c
-HAHAHA, TO JEST buy some apples!! KIEDY MAM L?DOWA?? - nagle poczu? turbulencje - AAAA! - szybko wystabilizowa? lot.
Lecia? w kapsule, czy jak to tam nazwa?. Podoba?o mu si?. Obni?y? lot, by wyl?dowa? ?lizgiem na jeziorze.
-DOBRA, JA TYM L?DUJE, BO JESZCZE ZARAZ SI? ZABIIIIIJEEEEE - krzykn?? na ca?e gard?o i rozpocz?? l?dowanie.
Pojazd elegancko zacz?? tn?? tafle lodu, podczas gdy mkn?? przed siebie, wyrzucaj?c na boki kawa?ki lodu i strumienie wody. Gdy wyl?dowa? tafla by?a podzielona na po?owy, on za? znajdowa? si? na drugim ko?cu jeziora.

[Catastrophe Machine]

-Buy some apples!-jedyne s?owo które Crisis móg? w tym momencie z siebie wykrztusi?. Feather doskonale sobie poradzi? z maszyn?. To oraz pr?dko?? jak? osi?gn?? zaskoczy?o szaraka.
-No gratuluj?-odezwa? g?osik który ju? od bardzo dawna milcza?-niesamowite, ?e ten z?om w ogóle si? wzbi? w powietrze. Gratuluj?-s?owa Drugiego mile po?echta?y ego jednoro?ca.
-Dzi?ki stary. Szczerze to sam nie wierzy?em, ?e to zadzia?a. Czeka mnie bajeczna wyp?ata.
Szarak zastanowi? si? jak ma si? do siana dosta? teraz na drugi koniec jeziora. Czas improwizowa?. Wyci?gn?? z torby jedn? z tych rzeczy które zapakowa? na wszelki wypadek.
Kiedy wychodzi? zawsze bra? ze sob? co? dziwnego w nadziej, ?e si? przyda. Tak by?o i tym razem kiedy wyci?ga? portal gun'a. Wystrzeli? portal pod siebie i na drugi brzeg. Po chwili sta? ju? obok swego pojazdu i pomóg? wyj?? pegazowi. Schowa? dzia?o portalowe i wyci?gn?? spory, dosy? ci??ki worek w którym przyjemnie brz?cza?a fortuna. Pe?na wyp?ata, 10 000. Wr?czy? bia?emu worek ze s?owami-Shut up and take my money.
Teraz nie mia? ju? co prawda ?adnych pieni?dzy oprócz tych na czarn? godzin? jednak wyp?ata od wojska zrekompensuje wszystkie straty w nadmiarze.
-No gratulacj?, nie spodziewa?em si? tak dobrych wyników. Proponuj? gdzie? ?wi?towa? zwyci?stwo chyba, ?e wyp?ata ci starczy.-W tym czasie dopi?? do latacza spor? lin? z hakiem i wyci?gn?? maszyn? na brzeg.

[Feather]

-Dzi?ki! - odebra? worek z wyp?at? - Tak, maszyna nieczego sobie. Ja jednak mam jeszcze co? do za?atwienia. Ta pukawka te? fajna. No to, ja ju? lec?. Papa! - pomacha? kopytkiem i polecia? w stron? miasta.
"Trzeba gdzie? uzupe?ni? tabletki nasenne. Poszukam jakiej? apteki w mie?cie. Tym razem kupi? wi?ksze pude?eczko. Szkoda by by?o, gdybym nie mia? czym "pocz?stowa?" go?cia, hehe".
z/t

[Catastrophe Machine]

Odlecia?. Szkoda. Przynajmniej by?a zabawa. Rozejrza? si? w poszukiwania wózka gdy ujrza? spor? dziur? w lodzi? po drugiej stronie jeziora. Tak, wózek mo?na spisa? na straty, nie chce mi si? go wy?awia?. Zacz?? ci?gn?? maszyn? do domu pogwizduj?c niezidentyfikowan? melodyjk?. Za? w domu b?dzie móg? si? schla? i ?wi?towa?. U?miechn? si? na sam? my?l i zdwoi? wysi?ek by jak najszybciej znale?? si? w domu.

[z/t]

[Arientar]

Po chwili na polan? nad jeziorem przyszed? br?zowy pegaz o siwych w?osach.
U boku mia? koszyk, w którym znajdowa?y si? dopiero co zakupiony koc i smako?yki, kto by pomy?la?, ?e na targu w Ponyville mo?na kupi? dos?ownie wszystko. Coraz bardziej podoba?o mu si? to miasteczko.
Po chwili znalaz? odpowiednie miejsce, po czym wyj?? z kosza koc i go roz?o?y?. Gestem zaprosi? towarzysz?c? mu klacz do zaj?cia miejsca na kocu.
- Bardzo tutaj ?adnie. To miejsce ma swój urok - rado?nie stwierdzi?.

[Black Arrow]

Arrow przysz?a wraz z Arientarem nad jezioro. Widok wody przypomnia? jej to, jak si? poznali. Na wszelki wypadek rozejrza?a si? wokó?, czy jaki? wilk znów nie szuka guza. Wsz?dzie jednak panowa?a cisza i spokój. Najwa?niejsze by?o tylko, by mile sp?dzi? reszt? dnia. K?opoty posz?y w odstawk?.
- Tak. Pewnie podczas swoich podró?y widzia?e? wiele takich miejsc.- Usiad?a na kocu i wpatrzy?a si? w p?yn?c? wod?.- Mimo to, chyba Ponyville podoba ci si? najbardziej?