Zdziwi?o j? ?e Feather tak ochoczo chcia? wys?ucha? jej historii. Tyle ?e ja ci ufam ale trudno mi o takich rzeczach mówi?. Gdy zobaczy?a ?e Feather przyniós? chusteczki my?la?a ?e nie b?d? jej potrzebne. Kocha?a go i w g??bi duszy cieszy?a si? ?e ma Feathera. ?e mo?e mu powiedzie? o jej smutkach a on jej o swoich. Cieszy?a si? ?e ??czy ich co? innego ni? przyja??. Dobrze opowiem ci o wszystkim ale wiedz ?e nie b?dzie to ani weso?e ani mi?e. W szczególno?ci dla mnie. Wiedzia?a ?e jednak chusteczki si? jej przydadz?. Przytuli?a si? do niego by na chwil? lekko och?on??. Gdy lekko si? uspokoi?a zacz??a swoj? opowie??. Gdy by?am jeszcze ma?? klaczka za?o?y?am si? z przyjació?k?. Teraz ju? by??. O taki ma?y wy?cig tak po prostu. By?o bardzo ?adnie i pogodnie wi?c zdecydowa?y?my si? na taki ma?y wy?cig. Gdy zacz??y?my si? ?ciga? nic nie wskazywa?o na to ?e stanie si? co? z?ego. Po chwili zacz??y?my si? przepycha? w locie. Tylko dla zabawy. Eh by?y?my wtedy takie g?upie. Gdy ona mnie popchn??a ja j? odepchn??am ale zdecydowanie za mocno. Wpad?a na drzewo i uderzy?a bardzo mocno w ziemi?. Nie wiedzia?am ?e co? si? jej sta?o ale mimo wszystko podlecia?am do niej. Dobrze ?e podlecia?am bo nie wiem czy mog?aby wsta? z takimi obra?eniami. Mia?a z?amane skrzyd?o. Dopiero po chwili skojarzy?am co si? sta?o. Posz?am z ni? kulej?c? obok mnie do rodziców. Trafi?a do szpitala i okaza?o si? ?e ju? nigdy nie b?dzie mog?a lata? wysoko. Tak w?a?ciwie to dla pegaza co? strasznego ze nie mo?e lata?. To skrzyd?o si? jej nigdy nie zros?o poprawnie. A ja od tego czasu mam wyrzuty sumienia. A ona wybaczy?a mi to dopiero po kilku latach gdy spotka?y?my si? podczas mojego pobytu w Manehattanie. Dopiero tam mi wybaczy?a co jej zrobi?am. Po powiedzeniu tego klacz poczu?a ?e jest bardziej zm?czona ni? po przebiegni?ciu maratonu. Ca?e si?y j? opu?ci?y i po policzkach zacz??y sp?ywa? jej ?zy.
Wtedy zobaczy?a ?e Feather jednak dobrze zrobi? przynosz?c te chusteczki.