Strona 7 z 8

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 7 maja 2013, o 21:44
przez Bright Beer
Miał rację, teraz był chyba najlepszy czas na wyjazd.
- Nie powiedziałeś mi jeszcze jak dokładnie ją dostałeś. O jakich wrażeniach mówisz? - Przypomniała mu. Weszła na chwilę do ich sypialni, skąd wróciła z kilkoma starymi pamiątkami.
- Mam kilka rzeczy.... po nich. Chciałabym zostawić jedną z szarf brata na jego grobie, poza tym chyba nic nie muszę brać.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 7 maja 2013, o 22:58
przez Black_Gallant
- Wiesz... Ta... Ta druga zebra której imienia wymawiać nie będę, dopadła mnie nad jeziorem wtedy, w czasie imprezy z okazji Nightmare Night... Po spotkaniu z pierwszą której imienia wymawiać nie bedę poszedłem tam się uspokoić... Gdy... Gdy ta mi oddała Haramu, byłem w szoku i byłem zły. Na nią, na Haramu, na świat... Byłem tak zły, że myślałem że zrobię Haramu krzywdę... Ale zaraz zrozumiałem, że nie mam prawa jej oceniać, samemu będąc sierotą porzuconym przez matkę. Haramu bardzo płakała i nie wiedziałem co się działo, pierwsze co zrobiłem, to poszedłem z nia do Sunny'ego, na karnawał. Byłą taka malutka, zziębnięta i przerażona... Bała się mnie. O te emocje mi chodziło. Myślę, że malutka już się do mnie przyzwyczaiła. Poza tym... Myślę, że nie muszę więcej się starać ją pokochać. Pokochałem ją już na dobre.

Powiedział i pocałował malutkiej czółko.

- Nie pozwolę jej już skrzywdzić. Moja córeczka będzie miała wspanialsze życie niż ja miałem, zanim cię poznałem, kochanie.

Zamruczał do Beer i spojrzał na jej pamiątki.

- Weź Vermoutha... Wyruszymy natychmiast.

[z/t]


------------------------------------------------------

Napisz już w manehattanie Beer.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 18 maja 2013, o 12:37
przez Black_Gallant
Black wsunął się do domu razem z dzieciaczkami i Beer. Podróż powrotna była równie długa i pozwoliłą zacieśnić więzy rodzinne i rozładowac nieco ponurą atmosferę w domu.

- Beer, myślę, że możemy zrobić jeszcze jedną rzecz zanim otworzymy lokal... Albo możemy to połączyć z otwarciem go... Chodźmy do Flame i Sunny'ego i dokończmy sprawy ślubu. Wesele mogłoby odbyć się u nas w Chezie, jest dość duży, a żadne z naszej czwórki, no moze poza Sunny'm nie ma dużej ilości znajomych i krewnych by ich zapraszać od razu. Od Hoity Toitiego i Photo Finish bym załatwił katering i fotografa na ślub i imprezę.

Powiedział gdy juz rozjuczył dizeci, które natychmiast chwyciły za swoje zabawki, zostawione w domu przez pośpiech i zaczeły się nimi bawić.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 19 maja 2013, o 10:32
przez Bright Beer
Och doprawdy, mógłby jej już nie przypominać, że nie ma "dużej ilości krewnych". Pokręciła głową.
- Lepiej tego nie łączmy z otwarciem i zróbmy to przed. I jak najszybciej, dodam. Strasznie dużo czasu nam to zajęło. - Przytuliła się do niego, patrząc na bawiące się dzieci.
- Wiesz już jak się z nimi podzielimy kosztami? - Zapytała jeszcze, myśląc o Sunnym i Flame.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 19 maja 2013, o 12:19
przez Black_Gallant
- Myślę, że zapłacą za pół cateringu. Nie wiem jak Sunny, ale Flame nie ma grosza przy duszy praktycznie. Ja mam jeszcze swoje inwestycje z Canterlotu i zarabiam tantiemy na swoich ubraniach. Fotografa i sam Catering na pewno dam radę załatwić, choć nie mam pojecia, czy kapłan albo urzędnik, jak ustalimy z nimi, nie będzie chciał czegoś w kopyto. Coś się wymyśli.

Powiedział i pocałował czule jej powiekę.

- Nie mogę się doczekać aż będziemy mogli naprawdę być "swoi" kochanie.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 21 maja 2013, o 08:04
przez Bright Beer
- Lekarze chyba dobrze zarabiają, do tego mają duże mieszkanie. Nie powinno im to sprawić problemu. - Zawyrokowała pegazica, całując Blacka w uszko. Zerknęła znowu na dzieciaki, zamyśliła się nieco.
- Hmmm... Pamiętasz, że się staramy o jeszcze jedno dziecko? Kiedy spróbujemy ponownie? - Zapytała jak gdyby nigdy nic, rozkładając jedno skrzydło i gładząc nim Blacka po grzbiecie.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 21 maja 2013, o 08:14
przez Black_Gallant
Black wydał z siebie przyjemne mruknięcie gdy ta przejechała mu skrzydłem po grzbiecie.

- Mmmmm... Na pewno niedługo, kochanie. I pamiętaj też, że na pewno chcę skonsumować nasz związek w noc poślubną... A to na pewno będzie wyjątkowo dłuuuuuuuga noc.

Zamruczał jej do uszka erotycznie i pocałował ją w nie.

- Wiesz... Doskonale do siebie pasujemy, kochanie... Nigdy nie miałem wątpliwośći.

Uśmiechnął się do niej i pogłaskał dzieciaczki, które usiadły im naprzeciwko i przyglądały im się z ciekawością.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 21 maja 2013, o 08:16
przez Bright Beer
- Zdziwiłabym się, gdybyś nie chciał skonsumować. - Powiedziała z lekkim uśmiechem. Pochyliła odrobinę głowę, by ułatwić mu całowanie ucha, po czym pogłaskała zaciekawionego Vermoutha po grzywie.
- Cały ty. Na pewno też będzie miał taki pociąg do klaczy. - Pochyliła się i pomiziała go nosem po policzku, a następnie zrobiła to samo z Haramu, by nie była zazdrosna.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 21 maja 2013, o 08:26
przez Vermouth
Vermouth zachichotał, gdy mama go połaskotała, i przytulił się do niej mocno, jak tylko wysoko sięgał. Urósł już mocno od kiedy się urodził, już nie wyglądał na niemowlaka.
- Tataaaa... Opowiesz bajkę? - Podbiegł do Blacka i popatrzył na niego szczenięcym wzrokiem, siadając przed nim i uśmiechając się miło, by skruszyć resztki wolnej woli rodziciela.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 21 maja 2013, o 08:29
przez Haramu
Haramu nie zachichotała, tylko się słodko zaśmiała, po czym chwyciła swoją ukochaną gałgankową lalę i przytuliła się mocno do mamy. Nie miała ochoty na bajki, chciała się pobawić z mamą, by ta nie była taka smutna jak w tamtym dziwnym, strasznym miejscu gdzie dzisiaj jechali.
- Mamo, kocham. - Powiedziała i uśmiechnęła się, tuląc się jak najmocniej. Już prawie zapomniała o Daktari.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 21 maja 2013, o 08:43
przez Black_Gallant
Opowiedział Vermouthkowi bajeczkę, tę samą, którą opowiedział Haramu, gdy on poszedł spać ostatnim razem. O jego walce z Księżniczką z Krainy Gumy Balonowej oraz Ponurym Rycerzem z Vaporii. A Gdy Vermouth był zadowolony, zauważył, że Beer jest zmęczona i chętnie położyłaby się by się zdrzemnąć.

- Kochanie, wezmę dzieciaczki do Sunny'ego. Poproszę go o okresowe badania i przy okazji ustalimy datę naszych ślubów. Ty się w tym czasie wyśpij. Musisz nabrać sił. Czeka nas jeszcze dużo roboty przy trzecim dziecku.

Zabrał dzieciaczki do swoich juków-nosidełek i po otrzymaniu zgody od żony poszedł z nimi do Sunny'ego.

[z/t dla Blacka i dzieciaczków]

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 12 cze 2013, o 20:12
przez Bright Beer
Sen trwał długo, po tak ciężkim dniu, ale wszystko musi się kiedyś skończyć. Gdy Beer się obudziła i zobaczyła, że dalej nikogo nie ma, przesiedziała jeszcze trochę w mieszkaniu, po czym uznała, że może się chyba sama gdzieś przejść, skoro Black tyle zabalował z dzieciakami. Zostawiła na stole kartce, że na chwilę wyszła, po czym opuściła Chez, zamykając przedtem za sobą drzwi.

z/t

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 29 cze 2013, o 11:30
przez Black_Gallant
Black wszedł niepewnie z dziećmi do domku.

- Beer! Wróciliśmy... Um... Musimy ci coś powiedzieć...

Drzwi były zamknięte... Hmmm. Nie ma jej w domu. Odetchnął z ulgą.

- Mamusia musiała gdzieś wyjść maluchy.

Powiedział czytając kartkę od przyszłej żony.

- No... Przynajmniej ominęła nas burza. Na razie. Chodźcie, zrobię wam obiadek.

Powiedział i wszedł do kuchni i zaczął robić dla maluchów obiadek. Ciekawiło go, czy maluchom zasmakuje mięso, tak jak jemu, więc przygotował też dwie malutkie porcje tatara. Jeżeli nie będą chciały, najwyżej on zje. Do tego przygotował im sałatkę z trzciny cukrowej. Maluchy pewnie będą chciały coś słodkiego też zjeść. Podał dzieciaczkom w salonie, jedynym miejscu które miało dość niski stolik by sobie mogły spokojnie przy nim klapnąć. Podał im też specjalne sztućce dla pegazów i ziemnych kucyków. Dla brata miał przygotowaną trawną kanapkę, jeżeliby faktycznie z nimi przyszedł.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 29 cze 2013, o 19:05
przez Haramu
Jaka szkoda że mamy nie było. Może i by się wystraszyła, ale po takich strasznych rzeczach jakie teraz przeżyli Haramu chciałaby się do niej bardzo mocno przytulić. Poszła grzecznie z tatą by coś zjeść, co prawda niedawno byli na lodach, ale lody nie były na tyle porządnym posiłkiem, by się nie czuła głodna. Usiadła w saloniku i od razu spróbowała tego dziwnego czegoś, co nei było sałatką z trzciny cukrowej. Pyszczek się jej rozpromienił.
- Smaczne. - Pochwaliła i pochłonęła resztę tatara. Jej zebrza część była zachwycona mięskiem.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 29 cze 2013, o 19:13
przez Vermouth
Vermouth zasiadł do posiłku równie grzecznie jak jego siostra. Też żałował że mama gdzieś poszła, zwłaszcza że nie wiedział GDZIE poszła.
- A gdzie jest mama? Napisała na tej karteczce? - Zapytał, podnosząc ufne oczęta na tatę. Zabrał się do jedzenia, ale tatar zdecydowanie mu nie przypadł do gustu. Spróbował go tylko i z wyrazem obrzydzenia na pyszczku odsunął, zadowalając się tylko sałatką.