Strona 6 z 8

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 23 mar 2013, o 20:04
przez Tranquil Facade
Siedziała spokojnie i przypatrywała się wszystkiemu, co się działo dookoła. Nagle z ich trójki zrobiła się tu fioletowa klacz w drzwiach oraz dwa dodatkowe źrebaki, które wsuwały obiad (a przynajmniej to miały na celu) przygotowany przez Blacka i Beer. Nie wiedziała zbytnio, co zrobić albo powiedzieć, więc tylko powoli konsumowała zaserwowaną jej rybę, która swoją drogą była całkiem dobra.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 23 mar 2013, o 20:16
przez Sal Ghatorr
- Dobrze. Jeśli będę chciała przyjść z Rose, powiem odpowiednio wcześniej. Do widzenia. - Sal pożegnała się, po czym odmachała małej Blue Shell na pożegnanie. Wizyta nie poszła źle, Black wydawał się być miłym ogierem, a do tego udało się jej ani razu nie rozpłakać, gdy mówiła o Silencie. W lepszym humorze, ruszyła w drogę powrotną do swojego mieszkania.

[z/t]

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 28 mar 2013, o 12:19
przez Black_Gallant
-----------------------------------------------------

Fast Forward, przepraszam ale to co sie dzieje w Canterlocie na stadionie jest dla Blacka kanoniczne. uznajmy że obiad i noc była dobra, a Black postanowił zazyć ostatniej przyjemności kawalerskiej przed ślubem i bierze udział w turnieju. Beer i dzieciaczki prosze o pojawienie się na trybunie, Blast i reszt,a jak wolicie ^_-

-----------------------------------------------------

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 24 kwi 2013, o 22:23
przez Black_Gallant
Black wprowadził dziarsko swoją żonę niosącą odebrane od opiekunki dzieci do mieszkania i chwilę potem wniósł kuferki ze swoim pancerzem.

- Kochanie, jak tylko dorwiemy jakieś pracownice, otwieramy! Rozkręcimy tę budę!

Roześmiał się radośnie. Dawno tak dobrze się nie czuł. Złożył w salonie spacjalny wieszak na pancerz i zawiesił na nim swoją zbroję turniejową, pamiątkę. Nie założył na nią broni i postarał się o to, by zanim mu ją wydadzą, stępiono krawędzie, by dzieci nie mogły się nią poranić. Następnie odebrał od żony dzieciątka i z nimi na kopytkach usiadł na kanapie.

- Kocham was urwisy. Mamusię też. Ten dzień jest taki piękny.

Cieszył się domowym ciepłem. Przytulił oboje dzieci i ucałował je w czółka.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 24 kwi 2013, o 23:30
przez Haramu
Opiekunka już przestała być zabawna, nawet Vermouth się nią szybko znudził, za to Haramu się jej trochę bała aż do końca. Z radością dała się jej położyć spać, byle nie spędzać z nią czasu. Na szczęście wreszcie rodzice przyszli! Gdy Haramu to zobaczyła, przestała się wylegiwać w łóżeczku i wyleciała szybko z niego, po czym wpadła na mamę, a od mamy wpadła do taty. Szeroko się uśmiechnęła do niego.
- Dzie tak długo?

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 24 kwi 2013, o 23:36
przez Vermouth
Vermouth był dłużej zainteresowany opiekunką niż Haramu, dłużej też się z nią bawił, co przedłożyło się odpowiednio na zmęczenie tym spowodowane. Gdy mama przyszła wyjąć jego i siostrę z łóżeczka, był ledwo przytomny. Przekazany tacie, popatrzył na niego nieprzytomnie, dał mu buzi w policzek, po czym oparł się o niego i przymknął oczy, przysypiając znowu.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 28 kwi 2013, o 11:08
przez Bright Beer
Wyglądało na to, że Haramu była całkiem zadowolona z bycia u taty, więc Beer przejęła od Blacka śpiącego Vermoutha, huśtając go lekko.
- Masz jakiś pomysł, by był jeszcze piękniejszy? - Zapytała narzeczonego zalotnym tonem. Z taką kwotą mogli wreszcie wziąć ślub! Nie mogła się już tego doczekać. A potem może starczy na krótką wyprawę do Manehattanu...

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 28 kwi 2013, o 11:23
przez Black_Gallant
- Tatuś walczył, Rammy. Walczył dzielnie, choć nie wygrał. Ale za to zdobył dużo pieniążków żeby tobie i Vermouthkowi było lepiej.

Odpowiedział jej cierpliwie i powoli i przytulił ją mocno. Opowiadał jej o tym jak starł się z dzielną, wojowniczą księżniczką Krainy Gumy Balonowej, oraz z ponurym pegazim rycerzem z Vaporii. Wiadomo, zmienił dużo faktów, ale pozwoliło mu to stworzyć dla dzieci dobrą bajkę do opowiadania przy kominku. Widząc że jego kochanie wzięło rozespanego Vermouthka na kopytko, pocałował synka w nosek, a potem swoją przyszłą żonę.

- Kochanie. Wciąż nie wykorzystałaś prezentu. Jest wciąż aktualny. A poza tym? Hmmm... Możemy się wybrać do Flame i Sunny'ego i ustalić datę ślubu. W końcu nam się należy już od dawna. I myślałem nad tym, by wybrać się do Manehattanu zanim otworzymy restaurację. Trzeba zamknąć parę spraw, prawda?

Powiedział czule całując ją, nieśmiało liżąc jej wargi przy tym. Następnie wziął Rammy na grzbiet, i uważając by nie zleciała poszedł z nią na przedpokój, by jej pokazać swoją zbroję.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 30 kwi 2013, o 22:11
przez Haramu
Co to były te "pieniążki"? Czy to były jakieś cukierki? Haramu najbardziej teraz interesowała ta kwestia, ale tatuś zamiast tego zaczął jej coś opowiadać. Słuchała z otwartymi ustami, jaki to tatuś był dzielny, czując wzrastający podziw do niego, jaki on fajny. Przytuliła go mocno. Ten z tego skorzystał, biorąc ją na plecy, po czym zaprowadził pokazać jej coś dużego i metalowego.
- Cio tooo... Tego nie było. - Powiedziała zdziwiona. Vermouth spokojnie spał dalej.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 1 maja 2013, o 15:58
przez Bright Beer
Beer poszła w ślad za Blackiem, gdy ten poszedł pokazać małej zebrazce swoją zbroję. Niosła przy tym swojego śpiącego synka.
- Na pewno się ucieszą, gdy już będziemy mieć ustaloną datę ślubu. No i Manehattan... - Umilkła na chwilę, wspominając to miejsce. Potrząsnęła silnie głową.
- Tak, nie mogę się doczekać, by... znowu go zobaczyć, nawet jeśli nie przetrwało tam wiele rzeczy, które by przetrwały. No a prezent... - Teraz z kolei się zarumieniła.
- Nie mam pojęcia, co z nim.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 1 maja 2013, o 18:23
przez Black_Gallant
- Chcę okazać wyrazy szacunku kucykom, które dały mi tak wspaniałą i kochaną osobę jak ty, Beer. Pojedziemy kiedy będziesz czuła się na siłach. Dzieciaki też powinny ich poznać chociaż w ten sposób... A co do prezentu, masz tyle czasu ile chcesz. Daj znać, a ja postaram się ci go załatwić.

Puścił do niej oczko i pocałował ją, znów bardzo namiętnie. Kochał ją tak bardzo i chciał już z nią być do końca świata.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 3 maja 2013, o 15:43
przez Bright Beer
- Nie jestem pewna, czy w ogóle chcę ten prezent. - Wyznała szczerze. Sama idea oddania się komukolwiek innemu niż Black... No właśnie, "oddania się". Dla niej to nie była zwykła rozrywka czy coś, to nie było same przyjmowanie przyjemności, tu chodziło o obupólną radość, a takiej nie zamierzała dawać nikomu poza narzeczonym.
- A do Manehattanu teraz możemy pojechać w każdej chwili. Już... się dobrze czuję.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 3 maja 2013, o 22:27
przez Black_Gallant
- Rozumiem cię kochanie. Jeżeli chcesz, to spakujmy dzieciaczki i ruszajmy. Haramu widzę jest gotowa na wszystko, a Vermouth przynajmniej w podróży się nie będzie nudził, skoro śpi.

Powiedział czule i pocałował ją w nosek.

- Co do prezentu, nie ma sprawy kochanie. Może nieco z nim przesadziłem. Pamiętaj tylko, że jestem dla ciebie gotów na wszystko... Nawet zabijanie.

Powiedział żartobliwym tonem, jednak chyba dać się dało w jego głosie wykryć nutkę powagi. Naprawdę był gotów wszystko dla niej zrobić. TO było jego szczęśćie, jego światło w mroku, matka jego dzieci i kochanie nad kochaniami. Zrobiłby wszystko by uniknąć jej krzywdy i smutku. No... Może nie pozbyłby się Shiny'ego, ale Tali już z miłą chęcią by zamordował.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 4 maja 2013, o 19:48
przez Bright Beer
- Spakować dzieciaczki? Ale... Tak od razu? A co z otwarciem Chez Lageru? - Zdziwiła się tą raptownością Blacka. W sumie powinna się już do niej przyzwyczaić. Przytuliła go na uspokojenie, gdy zaczął mówić o zabijaniu.
- A o zabijaniu nie mów, i tak mi starczy że widziałam, jak najpierw pob... pokonałeś tamtą klacz, a potem miałeś problemy z tym pegazem. - Pogłaskała go po grzywie.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 5 maja 2013, o 07:54
przez Black_Gallant
- Wiem kochanie, wiem. Nie spodziewałem się, ze będę walczył z klaczą. Ale zasadą areny jest równość wojowników. A co do pakowania się, jestem gotów ruszyć już teraz. Carpe Diem i w ogóle. Poza tym, lepiej pojechać przed otwarciem i wrócić z oczyszczonymi umysłami, niż potem zamykać Cheza kiedy się rozkręci na parę dni naszego wyjazdu.

Powiedział i znów dał jej całuska, po czym wziął Haramu z grzbietu i uśmiechnięty przytulił obie.

- Patrz jak słodko śni... Myślałby kto, że tak niedawno temu miała tyle wrażeń gdy mi ją oddano...

Szepnął by nie obudzić córeczki.