Strona 5 z 8

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 13 mar 2013, o 00:24
przez Bright Beer
W tej chwili Beer chrzaniła obiad, przez nią Facade i Black byli źli i niezadowoleni. Wciąż siąpając nosem, przytuliła mocno Facade.
- Przepraszam Tranquil, nie chciałam... Po prostu się martwię o Blacka... - Tłumaczyła. Po chwili ją puściła i przysiadła na podłodze, wbijajac w nią wzrok. Czuła się strasznie źle. W sumie nie wiedziała czemu była taka zazdrosna o Blacka, dopóki ją kochał powinna wierzyć w niego bardziej.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 13 mar 2013, o 17:21
przez Black_Gallant
Black spojrzał ze zdziwieniem na swoją "macochę"

- Potrzebuje Pani jakiejś pomocy? Zrobić coś w domu, dać pieniądze?

Spytał cicho. Ta cała Rose nie była Tali i nie była Silentem, chociaż dzielila jego geny i imię. Powinien sie zaopiekować siostrą; może nie będzie taka jak Tali i okaze sie dobrą osobą? A ta młoda klacz przed nim winna była tylko tego, że pokochała niewłasciwego ogiera. Była jego macochą, tak jak mogła nią być matka Tali. Może gdyby Tali dłużej miała rodzinę, byłaby inna?

- Prosze powiedziec tylko słowo, pomogę.

Wiedział, że znowu się w coś pakuje. Westchnął cicho.

- Przepraszam, to wciąż dla mnie nowość. Proszę wpaść na dniach z Rose, chętnie was ugoszczę. Łatwo mnie znaleść, poinformujcie mnie tylko bym mogl zrobic jakiś obiad, dobrze?

Spytał kłądąc serdeznei kopytko na barku Sal.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 14 mar 2013, o 00:06
przez Tranquil Facade
Odwzajemniła uścisk gospodyni.
-Nic się nie stało. Ja odpowiedziałam w ten sposób, bo... Black kazał nic pani nie mówić i... No... Przykro mi, że tak to wszystko wyszło - odpowiedziała jej. -Black na pewno też się o panią martwi i nie chce zadręczać pani głowy zbyt dużą ilością spraw. Proszę jego też zrozumieć i nie martwić się o jego wierność - nie bez powodu się pani oświadczył, prawda? Proszę dać mu szansę i trochę bardziej zaufać, nie powinna pani żałować.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 14 mar 2013, o 00:17
przez Bright Beer
Beer dalej siedziała i patrzyła się w podłogę, słuchając Facade.
- Ufam mu, ufam, po prostu... Czasem się martwię, że nie jestem dla niego dość dobra. - Westchnęła i pociągnęła mocniej nosem. Potem jeszcze raz. Coś tu było podejrzanego...
- Celestio, obiad! - Wystraszyła się i pognała do kuchni, z gorącą nadzieją, że zdoła coś ocalić.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 14 mar 2013, o 00:44
przez Sal Ghatorr
- Nie, nie potrzebuję pomocy, dziękuję. Mam utrzymanie, pieniądze, nawet arystokratyczne pochodzenie, poradzę sobie. - Wzruszyła barkami po ofercie pomocy. - Chętnie wpadnę z córką, na pewno się ucieszy z brata. - Westchnęła lekko, gdy położył na niej kopyto. Przejechała odruchowo kopytem po grzywie, z nerwów. - Proszę mi powiedzieć o nim. Nie wiem o nim wszystkiego, nawet nie wiedziałam, że ma inne dzieci poza Tali. - Poprosiła kuca ziemnego.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 14 mar 2013, o 15:03
przez Black_Gallant
- Mogę opowiedzieć przy innej okazji, teraz niestety, ani nie nastrój, ani nie pora, ani nie miejsce. Chętnie poznam swoją najmłodszą siostrzyczkę. Obawiam się jednak, że nie mam wcale dużo do powiedzenia o nim. Mam złe wspomnienia związane z nim. Chciałem żeby się pojawił, bo pomyślałem, że może nadejście wnuków jakoś go ustatkuje.

Powiedział spokojnie i znów oparł się o ścianę. W domu nieco przycichło. Musiały się dogadać. Będzie musiał szybko to sprawdzić.

----------------------------

Blast i Blue, to jest moment w którym już możecie wejść.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 15 mar 2013, o 14:58
przez Blue Shell
Blue rozejrzała się, uważnie lustrując budynek. Przyglądała się większości szczegółów i innych tego typu rzeczy, żeby zapamiętać okolicę jak najdokładniej, by się potem nie zgubić. Potem się obróciła i pomachała Heavy, wołając:

- Do widzenia! - pomachała jeszcze chwilkę, a potem odwróciła się i podeszła do klatki schodowej. Powolutku po niej weszła, uważając, żeby się nie poślizgnąć i nie upaść, więc dopiero po dłuższej chwili dotarła na szczyt. Spoglądnęła na drzwi i zapukała trzykrotnie. Wolała na razie tyle, żeby nie mieć problemu, że za bardzo przeszkadza i te sprawy...

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 15 mar 2013, o 21:25
przez Bright Beer
Bright, całe szczęście, udało się na czas uratować obiad, dzięki swojej błyskawicznej reakcji. Odetchnęła z ulgą i nakryła do stołu, by można było zjeść póki gorące.
- Obiad! Gotowe! - Zawołała, kończąc rozkładać sztućce.
- Zaraz sama przyjde. Sekundka. - Poszła na chwilę do łazienki, by przemyć pyszczek. Rozkleiła się przy Facade, nie podobało się jej, jak ją traktowała. Musiała się poprawić. Do jadalni wróciła już w neutralnym nastroju.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 17 mar 2013, o 19:43
przez Sal Ghatorr
-Złe wspomnienia....? - Powtórzyła za Blackiem Sal, zastanawiając się, jakie to mogły być złe wspomnienia. Dla niej Silent zawsze był... No... idealny. Rozejrzała się na boki. Z środka coś słyszała o obiedzie. - Słyszę, że macie teraz obiad. To w takim razie chyba już omówiliśmy. Coś jeszcze? - Zapytała dla porządku. Chętnie by wróciła do córki i siostry, no i ciekawe, czy Viper się obudziła.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 18 mar 2013, o 10:03
przez Black_Gallant
- Nie, na razie nic. Proszę ciepło się trzymać, jeszcze będziemy w kontaktcie, dobrze?

Powiedział po czym przywitał młodą klaczkę i jej braciszka.

- Witaj Blue. Widzę że z Blastem juz wróciliście z komisariatu. Chodźcie, w dobrą porę przyszliście, właśnie skończyliśmy robić obiad i jest gotowy do zjedzenia.

Zaprosił oboje do środka i uprzejmie pożegnał się z Sal kładąc jej kopytko na barku.

- Do usłyszania.

Gdy byli już w środku z malcami, przedstawił dwójkę gości Tranquil i wyjaśnił jej, czemu są na obiedzie, że nie wiedzą gdzie ich rodzice i że szuka ich dla nich już policja z Ponyville.

Jak dobry gospodarz, porozdawał dania każdemu zgromadzonemu, choć Blue i Blastowi nieco mniejsze porcje, gdyż po prostu, cóż, byli mniejsi i wiedział, że zapchają sie jedzeniem dość szybko.

- Biedactwa pewnie już dawno nie jadłyście domowego obiadu. Smacznego, szamajcie.

Uśmiechnał się. Wiedział też, że pewnie i Tranquil tak dawno nie jadła, więc uprzejmie zachęcił ją do zjedzenia ze wszystkimi, zwłaszcza, że widział, ze zła atmosfera ulotniła się, i pozostało trochę smuteczku. Może maluchy go przepędzą?

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 18 mar 2013, o 14:45
przez Blast
Wchodzi i idzie obok siostry rozglądając się uważnie a słowa mówiące o obiedzie od razu uruchomiły mu brzuch który zaczął burczeć. Jednak źrebak nie chciał pokazać tego po sobie i zdawkowo żegnając Panią policjant skinięciem głowy patrzy ostrożnie na już poznanego wcześniej Pana Black'a.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 18 mar 2013, o 18:55
przez Blue Shell
Blue weszła do środka za panem Gallantem, przypatrując się każdemu pomieszczeniu. Według niej, było tu całkiem ładnie i przytulnie. Pomachała jeszcze nieznajomej klaczy na pożegnanie, co by nie wyjść na niegrzeczną klaczkę, no i czemu by nie. Ciekawie też wyglądała... Łaty jak u krów... Chyba. No i fioletowa jak te... Wrzosy! Klaczka uśmiechnęła się lekko na tę myśl. Lubiła kwiatki.
No cóż, potem zauważyła drugą klacz, z którą zaznajamiał ją pan Gallant. Znaczy, ona została zaznajamiana... Dobra, obie zostały zaznajamiane ze sobą...
- Dzień dobry! - odpowiedziała z uśmiechem, przyglądając się duuużej (Jak dla niej) grzywie pani Facade. No, była ładna i dwukolorowa. Aż uśmiech sam się wplatał, gdy się na nią patrzyło. Ale, że głód się dał we znaki, to poszła dalej za czarnym ogierem i gdy tylko ten nałożył im jedzenia, usiadła, podziękowała i zaczęła jeść. Smakowało jej, co było widać na rogaliku, który rosnął na jej pyszczku.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 19 mar 2013, o 16:27
przez Bright Beer
Co to były za nowe źrebaki? Beer miała wrażenie, że to jest dzień pełen niespodzianek.Na szczęście mieli chyba dość jedzenia, by je wyżywić. Usiadła razem z wszystkimi przy stole, jedząc bez pośpiechu, rzucając czasem tylko w stronę Blacka pytające spojrzenie, majace wyrazić "co tu się dzieje?". Chciałaby, by znowu się zachowywał wobec niej jak dawniej, teraz miała wrażenie, jakby to Facade była najważniejsza w domu.

(nieładnie, przedstawiłeś je Facade i wyjaśniłeś kim są, a narzeczonej nie)

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 20 mar 2013, o 00:09
przez Blast
Spojrzał na stół z obiadem i na pomarańczową klacz pegaza. Chwilę przyglądał się jej oczom. I widzi zafrasowanie i pytające spojrzenie kierowane do pana Black. Spokojnie się rozejrzał przyglądając się pani Facade. Jedynie mógł wywnioskować, że coś było nie tak ogólnie. Spojrzał znów na pomarańczową klacz i zdecydował się powiedzieć jednak coś.
- Nie powinienem - patrzy na stół - Proszę, ja zjem konserwy, albo coś z puszki - patrzy na juki swoje - Siostra na pewno zje i powinna zjeść ciepły posiłek, ja nie będę kłopotał państwa. Tak samo mogę spać na dworze w namiocie, przyzwyczaiłem się już tylko proszę przyjąć Blue... -
Czekając na odpowiedź patrzy z troską na pomarańczowego kucyka chwilę bo pytający dobrze że wróży ale szybko starając się pokazać od swojej "normalnej" strony patrzy na wszystko poważnie nadal lustrując otoczenie czy nie ma zagrożeń dla Blue.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 22 mar 2013, o 21:03
przez Blue Shell
Mały grymas dostał się na twarz klaczki. Bardzo, ale to bardzo nie lubiła, kiedy jej brat mówił takie rzeczy. Przecież też powinien mieć dobrze i zjeść coś! To by było nie fair, gdyby tylko ona zjadła coś ciepłego. Dlatego też, zeszła z krzesełka i wraz z pomocą magii postarała się, żeby teraz jej brat tam siedział. Potem podsunęła mu jego talerz przed pyszczek.

- Ty też musisz jeść... I spać. - powiedziała, mając nadzieję, że Blast jej posłucha.

==============

Jeśli komuś przeszkadza, że wcisnąłem się w kolejkę, to zawsze można to zmienić/usunąć.