Strona 1 z 8

Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 26 lut 2013, o 15:05
przez Black_Gallant
- Topic jest Offlimits dla tych, którzy nie są zaproszeni -


"Z ORYGINALNEGO TOPICU"

Obok witryn na zewnątrz, na prostopadłej ścianie była obudowana śliczna klatka schodowa prowadząca na piętro. Całą górę zajmowało mieszkanko. Było tu miejsce na wszystko, łazienkę, sypialnię, gabinet, salon, Mały pokój i nawet pokoik gościnny. Idealny dla małej rodziny z dorastającym dzieciątkiem. Beer będzie zachwycona. Niewiele myśląc podpisał. Spokojnie może płacić czynsz, to mało w porównaniu z tym co ma w Canterlocie i co wciąż dostaje na swoich tantiemach.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 26 lut 2013, o 15:14
przez Black_Gallant
Black poprowadził po schodach na górę Beer a potem przejął niezadowolonego z odbierania Tranquil Vermoutha i wyszedł z nim na górę, zapraszając również śmiało Blond-klacz do mieszkania.

- Ja przygotuję nam obiad, a wy obgadacie sobie wszystkie szczegóły z Beer. No i Vermouth zaraz mnie chyba zatłucze jak go do ciebie nie puszczę... Przewinę dzieciaczki i już je puszcze.

Wpuścił wszystkich do przedpokoju i rozebrał siebie i maluchy z zimowych ubrań. Vermouth, żywe srebro, wciąż próbował się wyrywać by pobiec do Tranquil i wyjątkowo ciężko mu było go rozebrać, a potem odciągnąć na tyle, by spokojnie przewinąć go na osobności. Celestii Dziękował w duchu (coś ostatnio się nawrócił) że Haramu patrzyła tylko na brata jak na głupka i nie mogła pojąć czemu on płacze, skoro nic się nie działo. Gdy juz przewinął oboje puścił je w salonie. Obrazony Vermouth niemal natychmiast wystrzelił szarżą by wtulić się w Blond-Fasadkę.

- Hah... Nieokiełznany malec.

Podał też Haramu jej Gałganka i podał klaczusię Beer, a potem zatargał swoje juki do kuchni i zajął się przygotowaniem jedzenia.

- Tak sobie pomyślałem, że skoro Tranquil ma u nas pracować to przygotuję naszą specjalność, Karpia w Piwie... Nie masz nic przeciwko rybiemu mięsu, Tranny? Powiedz, to przygotuje coś innego, równie smakowitego.

Spytał wychylajac się z segmentu kuchennego.




--------------------------

uznajmy że Magic Dream dała dyla przez okno i jej nie ma... Biedactwo w ogóle nie pisze i nie odpisuje, ale nie mozemy calego zycia jej podporzadkowac.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 26 lut 2013, o 18:43
przez Tranquil Facade
Wytarła kopytka i weszła do mieszkanka, które sprawiało całkiem przytulne wrażenie. Naturalnie szła za wszystkimi, żeby czasem Beer dodatkowo nie pomyślała sobie złych rzeczy nt. "no no, wybija się przed szereg, pewna siebie smarkula".
Zaraz, Black chce, bym z nią została na dłuższy czas? Sam na sam? Nogi zaczęły przybierać konsystencję waty. Już wolała zaszyć się w jakimś kącie i nie przeszkadzać nikomu, a zwłaszcza jego przyszłej małżonce. No nic, mieć nadzieję, że jakoś wesołość Vermoutha w stosunku do niej spróbuje ją też choć trochę uszczęśliwić i podnieść na duchu.
-Hm, w zasadzie nigdy nie skosztowałam żadnej ryby. Chętnie spróbuję - odpowiedziała wychylającemu się z kuchni Blackowi. Oczekiwała w jeszcze jako takim spokoju nadchodzącej apokalipsy pod postacią pomarańczowej pegazki.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 26 lut 2013, o 23:15
przez Bright Beer
Facade chyba sie zorientowała wreszcie, że Beer nie przepada za nią. Pegazicy zrobiło się nieco przykro, że się tak zachowywała, chyba była nieco za ostra. Vermouthek ją polubił, ona jej pokazała kto tu jest samicą alfa, chyba tyle starczyło. Kołysała lekko podaną jej Haramu.
- Hmmm... Długo jesteś w Ponyville? - Zapytała Facade, gdy Black poszedł robić jedzenie. Nic innego jej nie przyszlo do głowy.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 26 lut 2013, o 23:24
przez Tranquil Facade
Oj, zaczyna się. Wszyscy do mentalnego bunkru i zamknąć włazy!
-Cóż, jestem tutaj dopiero od paru dni. Wcześniej pracowałam jako pokojówka w rezydencji Sleeperów w Canterlot, jednakże jedyna zamieszkująca ją osoba postanowiła nagle wyjechać i... zostałam bez pracy. Przyjechałam tutaj z nadzieją, że coś znajdę, aby móc zjeść i zamieszkać za swoje pieniądze.
Postanowiła nie zadawać pytań - wolała odpowiadać z racji, że Beer w hierarchii była o parę siedzeń wyżej niż ona.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 27 lut 2013, o 10:14
przez Black_Gallant
Black przygotował wywar z piwa pod rybkę i nastawił ogień, by ten się zagrzał. Co prawda zakrawało to na warzelniczą herezję, ale z piwa Beer, trzeba było wydobyć wszystkie bąbelki.

- Hmmm... A co lubisz robić, Tranquil? Poza sprzątaniem, bo jakoś twój znaczek mi do samego sprzątania nie pasuje.

Zaryzykował gniew Salazara, ale przecież miał przed sobą swoją przyszłą pracownicę i swoją bliską przyjaciółkę. Musiała mieć trochę własnego życia do przeżycia. Opierał się na segmencie, podczas kiedy obok piwo w garnku zaczynało się powoli gotować.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 27 lut 2013, o 11:33
przez Tranquil Facade
-Co ja lubię robić? No ten... Kolekcjonować wszystko, co przeciętny kucyk mógłby nazwać rupieciami. Dla mnie to są cenne rzeczy, każda ma jakąś historię i zaklętego w sobie ducha czasu. Czasem zdarzało mi się znaleźć całkiem dziwne rzeczy, jak na przykład... - tu wskazała na szyję. -...tę klepsydrę. Mój uroczy znaczek pojawił się po tym, jak ją założyłam (i co najlepsze, nie mogę jej zdjąć), jednak nie wiem, czego może dotyczyć.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 27 lut 2013, o 12:36
przez Sunset
Setty przeteleportowała się przed wejście do mieszkania i z przerazeniem stwierdziła, że jej jest bardzo zimno. Tuż obok niej były WIEEEEEEEEEELKIE drzwi do środka. Czuła od nich ciepło i słyszała zza nich jakieś głosy. Zrozpaczona pomyślała, że może to tatuś i mamusia i zaczela bić kopytkami o drzwi.

- Mamaaaaaaa! Tataaaaaaaaaa!

Chciała by ją wpuszczono, było jej tak zimno i nie wiedziała co ma zrobić by jej było ciepluteńko...

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 27 lut 2013, o 12:41
przez Haramu
Haramu dalej patrzyła podejrzliwie na Facade, zwłaszcza że ta chyba coś zrobiła Vermouthowi, bo braciszek wręcz oszalał na jej punkcie. Nagle, ku jej przerażeniu, rozległo się walenie do drzwi. W pierwszym odruchu się rozpłakała, ale po chwili przestała, gdy przypomniała sobie głos z żłobka.
- Sun.... set! - Powiedziała, pokazując kopytkiem na drzwi.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 27 lut 2013, o 13:14
przez Vermouth
Vermouth olał wszystko. Co tam rozmowy, co tam złe spojrzenia, on sobie siedział na Facade jak pan na włościach i ani myślał zejść, było mu tam dobrze. Na szczęście go przebrano siłą, bo w innym wypadku nei schodziłby z klaczy nawet na zrobienie siku. Spojrzał zainteresowany w stronę drzwi, zastanawiajac się, kto to może tak walić i krzyczeć. "Mama! Tata!"? Tu faktycznie byli mama i tata, może o to chodziło?

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 27 lut 2013, o 13:22
przez Black_Gallant
Black podszedł spokojnie do drzwi wejściowych.

- Sprawdzę co to...

Otworzył i wtedy do środka od razu wbiegło malutkie dziecko. na poczatku myślał, ze to może kot. Ostatnio miał coś z czarnymi kotami. Ale potem okazało się, że to zmarznięte źrebie z miętową grzywą. Zamknął za nią drzwi.

- Co do... Z domu robi nam się jakiś żlobek... Żeby tak klienci walili drzwiami i oknami po otwarci jak dzieci do naszego mieszkania.

Szkoda, że Dream uciekła, wydawała się przerażona czymś. Haramu znała maluszkę więc niewiele myśląc, Black zarzucił na nią kocyk i obtarł ją ze śniegu z zewnątrz.

- No. Suchutka. Kochanie, zajmiecie się małą? Pewnie jest zziębnięta i głodna. Nie wiem co ona tu robi, ale zna się z naszymi dziećmi więc pewnie byli razem w żłobku.

Powiedział i wrócił do kuchni i, jako że piwo wciaz sie nie zagotowało, znów ułożył się i patrzył na dzieci. Tak bardzo kochał dzieci i wciąż pamietał, że chcieli z Beer trzeciego dziecka.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 27 lut 2013, o 13:27
przez Sunset
Wpuścili ją! Juhuuuuuu! Będzie cieplutko! Już było cieplej. Otrzepała się ze śniegu jak pies, a potem ten czarny kuc co ją wpuścił, narzucił na nią jakiegoś potwora co ją chciał zjeść... Co z tego że gdy ją obcierał to było fajne i było jej przymilnie cieplutko. To był potwór! Potwór kocykowy co chciał ją zjeść! Ją! Władczynię świata!

Wtedy dostrzegła Haramu i zaraz podtruchtała do niej i jej mamy.

- Haramu! Ga! Da! Mama? Tata?

"Nie wiedziałaś moich rodziców Haramu?"

I wtedy dostrzegła Vermouthka... Siedział... z potworem... ale jakos tak był zadowolony. Czy ten potwór go oszukał? Oj tak! I na pewno będzie chciał go zjeść! Musiała go ratować!

Podbiegła do niego i wspięła się na wysokośc zadnich kopytek.

- Puscaj! Puscaj! Vermouth!

Gaworzyła gniewnie do blondynki podczas kiedy Vermouth na niej siedział. Bała się, że zaraz go zje. Tym potworom nie wolno ufać. Pokochasz je, a potem zostawią cię samą u obcych.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 27 lut 2013, o 13:35
przez Tranquil Facade
Z zaciekawieniem obserwowała nowo przybyłą małą klaczkę. Co jeszcze bardziej interesujące, znała skądś dwójkę dzieci Blacka i Beer. W ogóle... Skąd ona się tu wzięła? Nie było słychać stukotu kopytek sugerującego, że przyszła.
Co jeszcze ciekawsze, chyba uznała ją za potwora chcącego coś zrobić Vermouthowi. Żeby bardziej jej nie denerwować, ostrożnie chwyciła małego i postawiła go na ziemi w nadziei, że zainteresuje się nowym gościem. Plecy zaczęły jej trochę odmawiać posłuszeństwa.
-No. Jak masz na imię? - zwróciła się do czarnulki.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 27 lut 2013, o 16:33
przez Bright Beer
Jakby nie było już dość niespodziewanych rzeczy, to jeszcze się pojawiła jakaś mała klaczka, która znała jej dzieci i którą znały jej dzieci. Beer zaciekawiona podeszła bliżej i nachyliła się nad małą, przyglądając się jej uważnie.
- Cześć mała... Black, przypatrz się. Czy ona nie wygląda podobnie do Flame? - Zapytała, zastanawiając się co z tym nowym fantem zrobić. Jak na jej gust, w tym pokoju było za dużo klaczy, które nie były z nią spokrewnione.

Re: Chez Lager - Mieszkanie właścicieli.

PostNapisane: 27 lut 2013, o 16:42
przez Black_Gallant
- Faktycznie ją przypomina. I widzę, że równie knąbrna co jej mamusia.

Uśmiechnał się i z zadowoleniem zauważył, że wywar zaczał się już gotowac. Szybko przyrządził karpia i nastawił go, by troszkę się poddusił w piwku. Tamta potrawa smakowała mu wspaniale, tym razem powinna być tak samo dobra. No i postanowił że tym razem poda go z frytkami, ot tak, dla dekadencji, i zabrał się za szybkie obieranie ziemniaczków.

- No i widzę, że malutka bardzo lubi Vermoutha i Haramu. Widać się zaprzyjaźnili u panny Lullaby.

Powiedział, gdy pierwsze obierki pospadały do wiadra ze śmiećmi.