Strona 4 z 7

Re: Komnata Luny

PostNapisane: 16 lis 2012, o 11:04
przez Luna
Luna siedziała w salonie i czytała książki. Wciąż była w trakcie nadrabiania informacji z historii i wszelkich nowości. Nowości, czyli wszystkiego co mam mniej niż tysiąc lat. Nie tylko podręczniki na nią czekały, ale całe mnóstwo nowej literatury, sztuki i poezji. Co jakiś czas magią przysuwała sobie cukierek albo czekoladkę z wielkiego stosu który piętrzył się w kącie. W końcu dzieciaki ze wszystkich miast i miasteczek w Equestrii oddawały jej cześć swojego dorobku na Nightmare Night. Prawda? Przecież nie można pozwolić się tym wszystkim słodyczom tak po prostu zmarnować. Poza tym lubiła słodycze. I właściwie dlaczego się tłumaczy?

Re: Komnata Luny

PostNapisane: 16 lis 2012, o 15:58
przez Black Cloud
Do Canterlotu ponownie przybył profesjonalny łowca potworów. Uznał, że nie powinien już więcej tracić czasu, i tak zmarnował go wystarczająco dużo. W zamku przywitała go ta sama zmiana warty, jaką zastał podczas odwiedzin Celestii. I również ten sam strażnik pomógł mu znaleźć drogę do komnaty księżniczki Luny... i również tak samo, jak poprzednio, omal nie popuścił w gacie, idąc samemu obok wiedźmina. Kiedy tylko znaleźli się pod drzwiami do sypialni, gwardzista czym prędzej oddalił się, zostawiając Czarnego samemu sobie. Wzruszył ramionami. Bez większego namysłu, zapukał do drzwi komnaty, oczekując na zezwolenie na wejście... ewentualnie, na rozkaz odejścia.

Re: Komnata Luny

PostNapisane: 16 lis 2012, o 17:58
przez Luna
Luna podniosła głowę z nad książki. Ktoś pukał? O tej porze? Raczej nie był to żadne z gwardzistów. Coś musiało się stać. Cóż, chyba przyjmie gościa. Dla niej żadna z nocnych godzin nie była za późna. Już miała prosić o wejście, gdy w oko wpadła jej kolorowy stos cukierków. Um.. Księżniczce chyba nie wypada trzymać takich rzeczy w pokoju. Jakby to wyglądało?! Szybki rzut okiem, po salonie. Otworzyła drzwi do sypialni i wylewitowała tam cały stos, zamykając pośpiesznie drzwi. Miała nadzieje, że jej gościowi nie przyjdzie tam wchodzić. Przeczesała szybko grzywę, stanęła dumnie.
- MOŻESZ WEJŚĆ! - oznajmiła królewskim głosem.

Re: Komnata Luny

PostNapisane: 16 lis 2012, o 18:02
przez Black Cloud
Podobnie, jak w wypadku Celestii... chwilę odczekał, dopiero potem nakaz wejścia. Tak więc powoli otworzył drzwi, wchodząc do pomieszczenia. Od razu ukłonił się nisko. - Witaj, Pani. - Powiedział, dopiero po tym podnosząc głowę, by spojrzeć na jej majestat. - Nazywam się Black Cloud, jestem wiedźminem. - Przedstawił się na dobry początek ich znajomości. - Mam nadzieję, Pani, że nie przeszkadzam w niczym... jednak musiałem się stawić u Ciebie w pewnej sprawie. - Oznajmił spokojnie.

Re: Komnata Luny

PostNapisane: 16 lis 2012, o 20:02
przez Luna
- Witaj wiedźminie. Jeśli sprawa jest pilna - powiedziała, siląc się na dumny ton - nie sądziliśmy, że po tysiącu latach jeszcze jakiegoś zobaczę. Patrząc na Equestrie można by pomyśleć, że wasza praca została już zakończona. - zamyśliła się. Stwierdziła jednak, że odbiega nieco od tematu - z czym do nas przybyłeś?

Re: Komnata Luny

PostNapisane: 16 lis 2012, o 20:07
przez Black Cloud
- Przybyłbym wcześniej, jednak nastąpiło w wielu szkołach wiedźmińskich parę nieporozumień... mimo to, Najwyższe Rady cechu Wilka, Kota i Gryfa... - Tu pokazał na swój medalion. - ... uznały, że potrzeba wysłać kogoś, kto będzie w stanie odwiedzić Cię, Pani, i przebadać. Jakkolwiek nieprzyjemnie by to nie brzmiało... - Powiedział, uważnie lustrując skrzydłorożkę. - Już wyjaśniam, Pani. Twój przypadek wywołał spory chaos, na który wiedźmini pozwolić nie mogą... dla tego konieczne jest sprawdzenie, czy taki problem nigdy nie powróci. - Wiedział, że temat może być nie tylko trudny, ale i cholernie drażniący. Zwłaszcza, że wbił jej tak w środku nocy... niestety, różnie bywało z jego czasem. Z chęciami też, ale głównie z czasem. - Postaram się zrobić wszystko, by dokładnie prześledzić Twój przypadek, Pani, i nie dopuścić, by cokolwiek stało się Tobie, czy innym.

Re: Komnata Luny

PostNapisane: 16 lis 2012, o 20:31
przez Luna
Luna cofnęła się o krok.
- Co masz na myśli, wiedźminie? - spytała, zaś w jej głosie zabrzmiała nuta groźby - Jakiż cel miałoby mieć owe badanie?
Nie podobało jej się do. Za jej czasów wiedźmini byli podlegli koronie. Czyżby już o tym zapomnieli?

Re: Komnata Luny

PostNapisane: 16 lis 2012, o 20:41
przez Black Cloud
- Nie mam zamiaru Cię okłamywać, Pani, albo mówić, że wszystko będzie w porządku... bo to badanie, które dopiero ma pokazać, co się stanie. - Sięgnął do swojej torby i wyciągnął zwój z recepturą Przemiany Dusz. - Chciałbym podać Ci eliksir, Pani, którego jeszcze nie skończyłem. Zapewne znasz dekokt o nazwie "Przemiana Dusz". U osób wykazujących zdolności telekinetyczne i telepatyczne, powiększa te moce, u innych - powoduje pojawienie się ich, wszystko to krótkotrwale. Osoby pod działaniem tej mikstury wchodzą na wyższy stopień świadomości umysłu... - Podał jej recepturę. - Istnieje kilka możliwości, co może się stać, kiedy go przyjmiesz... pierwsza: Twój umysł i dusza staną się całkowicie czyste i wolne, wtedy będę mógł mentalnie przebadać Twoją aurę, energię, umysł i duszę. Odkryłbym, co i jak jest źle z Tobą, Pani, o ile jest. Druga, mniej przyjemna... straciłabyś krótkotrwale świadomość i przez parę godzin śliniłabyś się pod ścianą i wieszczyła. Niegroźny efekt, ale jednak niezbyt pożądany. Trzecia, najgorsza z możliwości... - Zatrzymał się na moment. - Stracisz kontrolę nad ciałem, a klątwa, czy demon, jakiego zapamiętano pod nazwą "Nightmare Moon" wyjdzie na zewnątrz. Tyle dobrze, że ten efekt też przeminie po kilku godzinach, może kilkunastu... - W ostatnich kilku zdaniach nie zwracał się do niej per "Pani", pewnie już go gęba bolała i wolał sobie to odpuścić.

Re: Komnata Luny

PostNapisane: 16 lis 2012, o 21:31
przez Luna
Luna spojrzała na wiedźmina, przez chwilę nic nie mówiła, potem jednak odchyliła głowę do tyłu i głośno się roześmiała. Nie był to do końca przyjemny śmiech.
- Widzę, że wiesz o Nightmare Moon tyle, co Fire Hell i pewnie wszystkie inne kucyki. Legendy, spekulacje, tysiące wersji ale przy tym nic, kompletnie nic prawdziwego - spojrzała z powrotem na wiedźmina i uspokoiła się po chwili - dziecko.. - zwróciła się do niego. Czyżby to odpowiedź na to, że przestał ją należycie tytułować? - Nightmare Moon już we mnie nie ma i prędzej zginę, niż dam powrócić tej sile. Nightmare to demon, który opanowuje serca kucyków, gdy te są przepełnione żalem lub gniewem. Moc Elementów Harmonii uwolniła mnie od jego kontroli i wygnała demona precz. Jeśli kiedyś powróci to w innym kucyku i z inną mocą.

Re: Komnata Luny

PostNapisane: 16 lis 2012, o 21:36
przez Black Cloud
- A Ty ufasz głupim kawałkom kamieni szlachetnych oplecionych w złote oprawki... - Skrzywił się, siedząc tak spokojnie. Skrzyżował kopyta na klatce piersiowej. - Wyobraź sobie, księżniczko, że jestem wyspecjalizowany w wykrywaniu potworów, klątw, uroków, demonów... a Ty jesteś ofiarą jednego z tych. - Przymknął na moment oczy. - Akurat Twoja śmierć nie jest pożądana. Jeżeli siła złapie jedną osobę raz, potrafi trzymać się jej bardzo długo... nawet, jeśli na pierwszy rzut oka jej nie widać. Tym bardziej nie widzi tego osoba pod wpływem tej siły. - Otworzył swe parszywe oczy, wlepiając je w postać Luny. - To jest choroba. A ja jestem lekarzem, który musi postawić diagnozę i postarać się uleczyć pacjenta... - Odetchnął. - ... dla tego, proszę, chociaż odpowiedz mi na kilka pytań. Pani...

Re: Komnata Luny

PostNapisane: 16 lis 2012, o 21:42
przez Luna
- Kryształy oprawione w złoto to tylko manifestacja elementów. One same są najpotężniejszą magią jaką kiedykolwiek znano. Prawdziwą siłą, są kucyki które je tworzą. Jeśli nie wierzysz w siłę Harmonii, nie ma dla ciebie miejsca w Equestri. I nie, nie poddam się twoim wątpliwym badaniom, bo nie mają one, żadnego celu. Zagrożą tobie i mnie i nie będę tego robić, tylko po to, by udowodnić upartemu wiedźminowi coś, co już powiedziałam. - Luna machnęła kopytkiem - Wracaj do łowienia potworów w dzikich lasach i ujarzmiania nieokiełznanej przyrody, jeśli jeszcze gdzieś została, bo do tego zostaliście powołani!

Re: Komnata Luny

PostNapisane: 16 lis 2012, o 21:49
przez Black Cloud
- Najpotężniejszą magią nie może być coś, co potrzebuje manifestacji i tego, by ktoś jej użył, by zadziałała. To podstawa jedności tego świata... Harmonia, dzieląca się na elementy, sama jest elementem tej siły. - Podniósł się z miejsca. - Wybacz, Pani. Spotkałem wiele wilkołaków, opętanych... jedną strzygę. I mimo tego, że każde z nich próbowałem ratować, tylko kilkoro przeżyło. - Westchnął. Ciężko... w jego mniemaniu księżniczka stała się wyrośniętym dzieckiem. Ponownie przymknął oczy. - Nauczono Cię wielu niebezpiecznych rzeczy, Pani. Najgorszą z nich jest fakt, że masz mnie za zwykłego zabójcę... boli powiedzieć, że mamy służyć słabszym i niepotrafiącym się obronić, prawda? - Jedna z warg podniosła mu się do góry, ukazując jego kły. Spojrzał dość wściekłym wzrokiem na księżniczkę, co było u niego rzadkie. Niespotykane. - Odmawiając tego, narażasz właśnie tych słabszych, których mamy ochraniać. "My" - nie tylko wiedźmini, ale teraz "my", jako Ty i ja. Ja, jako wiedźmin, Ty... jako młoda klacz w koronie.

Re: Komnata Luny

PostNapisane: 16 lis 2012, o 21:56
przez Luna
- Szukasz niebezpieczeństwa w niewłaściwym miejscu - powiedziała - nie jestem dla Equestrii większym zagrożeniem, niż byłam przed opętaniem. Wiedźmini nie zostali powołani, by bronić słabszych. Kiedyś ta kraina była niebezpiecznym miejscem, chaotycznym. Lasy były głebokie, mroczne i pełne dzikich, niebezpiecznych zwierząt. Na początku cała Equestria przypominała Las Everfee. Zostaliście stworzeni, by pomóc nam ujarzmiać naturę. Teraz ruch chmur jest kontrolowany, przyroda jest dla nas łagodna, jej siły ujarzmione, zaś większość zwierząt przyjazna kucykom. Las Everfree i im podobne miejsca pozostały jako rezerwaty dawnej dzikości. Wasze dzieło, wiedźminie, zostało już dokonane. Nie mam pojęcia czemu moja siostra nie rozwiązała waszego zakonu dawno temu. Teraz widzę, ze z braku zajęcia, zaczynacie sami wymyślać sobie niebezpieczeństwo.

Re: Komnata Luny

PostNapisane: 16 lis 2012, o 22:03
przez Black Cloud
Jednym, szybkim i sprawnym ruchem wyciągnął stalowy miecz z pochwy. W sekundzie miecz ten przeciął powietrze centymetr przed nosem księżniczki, potem znów znalazł się na plecach wiedźmina. - Kiedy Twoi rodzice, księżniczko, tworzyli wiedźminów, nie było Cię jeszcze na świecie. A kiedy zostaliśmy odłączeni od królestw i "panów", bo zobaczyli, że mamy własny rozum, nazwano nas "nieudanym eksperymentem", bo nigdy się nie będziemy słuchać bezmyślnie. Wtedy pierwszy mistrz szkoły Gryfa bronił Canterlot przed wyjątkowo obleśną kikimorą, która zalęgła się niedaleko. Porywała kucyki, dopiero potem coś zrobiono i go wezwano... to wydarzenie uformowało wiedźmiński kodeks. A Ty wtedy srałaś w pieluchy... - Dopiero w tej chwili jego kły się schowały pod wargami. Wzrok nieco się uspokoił. Powoli... spokojnie. To tylko wyrośnięta gówniara... mentalnie jest dzieckiem, nie musi się nią przejmować. - Powinnaś, Pani, wiedzieć, co się dzieje... ale Tobie nikt tego nie powiedział. Królowie dbają o swoje dzieci... wpajają im ideały, w które nie wierzą, ale w które wierzyć by chcieli. - Usiadł ponownie. - Twoja siostra jednak jest mądrzejsza. Kiedy byłem tutaj kilka dni temu, rozmawiałem z nią. Tak, o Tobie, Pani. Nie, nie okłamuję Cię. Prosiła, bym się z Tobą spotkał.

Re: Komnata Luny

PostNapisane: 16 lis 2012, o 22:27
przez Luna
Luna zarżała z oburzenia.
- ŚMIESZ WYCIĄGAĆ MIECZ W MOJEJ OBECNOŚCI?! - krzyknęła. Kolejny kucyk z urojeniami. Co u licha się dzieje z Equestrią? Próbowała być dla niego dobra, ale wiedźmin przegiął. Zero szacunku, zero pomyślunku i znowu kłamstwa, kłamstwa. Magia zawirowała wokół księżniczki. Pokój nagle wygiął się, jak widziany przez szklaną kulę. Ściany urosły, meble urosły, księżniczka również zrobiła się większa. Nagle kucywiedźmin stał się wiedźmiźrebakiem. Tak na oko trzytygodniowym.
Luna westchnęła.
- Wróć jak zmądrzejesz, dzieciaku - spojrzała na drzwi - straże! Wyprowadzić gościa!