przez Bright Dawn » 3 lut 2012, o 00:09
Bright, s?ysz?c pierwsze s?owa Ksi??niczki, podnios?a si? nie?mia?o, spogl?daj?c na ni? przymru?onymi oczami. Czu?a, ?e nie by?a godna nawet na ni? patrze?, a co dopiero przebywa? w jednym pomieszczeniu z tak wielkim autorytetem... Po chwili, zacz??a mówi? lekko dr??cym g?osem:
-Ja... to znaczy... przepraszam, nie chcia?am urazi?... Po prostu... Jest Ksi??niczka dla mnie wielkim autorytetem... wielk? postaci?... nie ma dla mnie wa?niejszego kuca w ca?ej Equestrii od Ksi??niczki Celestii... Dla Ksi??niczki Celestii mog?abym... Wybacz... -Po czym zatrzyma?a si? na chwil? gdy? czu?a, ?e zbacza z tematu. A nie chcia?a zajmowa? Ksi??niczce czasu swoimi prywatnymi przemy?leniami, nie by?a godna tego aby zaprz?ta? jej g?ow? takimi rzeczami... Po tym, Celestia zacz??a w niejaki sposób chwali? jej podej?cie, przynajmniej tak Bright to odbiera?a... Uwa?nie wys?ucha?a jej s?ów, które doda?y jej nieco pewno?ci siebie... Ale tylko nieco. Gdy Celestia podesz?a do barku, Bright odpowiedzia?a jej:
-Ja... Zawsze si? takimi sprawami interesowa?am... To znaczy... Mój ojciec by? i jest dowódc? wojskowym w Cloudsdale... I jak by?am ma?a zabra? mnie na swoim grzbiecie na wojn?... Piastowa? stanowiska dowódcze, wi?c nic mi nie grozi?o... Wtedy si? zainteresowa?am nauk? i technik?, gdy zobaczy?am te ró?ne machiny, or??, i tym podobne... -Po czym znów si? zatrzyma?a, zdaj?c sobie spraw?, ?e znów gada o nic nie znacz?cych g?upotach....
-Przepraszam, nie chcia?am zaprz?ta? g?owy Ksi??niczki tymi nic nie znacz?cymi historiami... -Powiedziawszy to zobaczy?a, jak Ksi??niczka podsuwa jej kieliszek z winem. Bright nie lubi?a alkoholu. Bardzo nie lubi?a. Normalnemu kucowi by odmówi?a, ale Ksi??niczce nie mog?a! Mog?a j? obrazi?, mog?a pomy?le? ?e jest wybredna i rozpuszczona, tak wi?c nie?mia?o i z nerwami przyj??a kieliszek:
-Ja... dzi?kuj?... -Po tym, odstawi?a kieliszek na pó?k? blisko siebie. Us?yszawszy kolejn? wypowied? Ksi??niczki, pocz??a odpowiada? na ni?:
-Ja... To znaczy... Nie by?am... Nie jestem typem duszy towarzystwa... Lubi? przebywa? sama... Pracowa? sama... By? sama ze sob?... Sp?dzanie czasu na nic nie wnosz?cych do ?ycia spotkaniach czy romansach to... tzn wed?ug mnie, nie narzucam... strata czasu... Tak wi?c, dostawszy pieni?dze od rodziców, otworzy?am pracowni? technologiczn? na obrze?ach Ponyville... Gdzie jest cicho i mog? w spokoju pracowa? i realizowa? swoje cele... Przynajmniej... Jeszcze tak jest... A... o pomoc... To... Chcia?abym jako? pomóc w rozwoju technologicznym organów pa?stwowo?ci Equestrii... Wojsku, i tym podobnym... I tak?e, zarobi? na moje utrzymanie na tym... -Po czym powoli zdj??a z grzbietu swój pierwszy wynalazek, czyli nowoczesn? samopowtarzaln? kusz?:
-To mój pierwszy wynalazek... Samopowtarzalna kusza... -Po czym wzdrygn??a si?:
-NIE NIE Ksi??niczko, nie chc? zabija?, nie chc? powodowa? niepokoju... Ale pomy?la?am, ?e wojsko mog?oby si? tym zainteresowa?... I, mog?oby zawrze? ze mn? jaki? kontrakt...