Galactica westchn??a.
- "Uwa?aj córeczko, dobrze? Bardzo ci? prosz?..." - alicorn nie zd??y? nawet doko?czy?, gdy? za chwil? sta?o si? co? nies?ychanego. Za oknem rozegra? si? przepi?kny, romantyczny spektakl... w wykonaniu jej m??a. Owszem, kocha?a go i ten prezent mimo dziwacznych elementów jak rozanieleni stra?nicy by? fantastyczny. Nie wiedzia?a - denerwowa? si?, czy mo?e skaka? z rado?ci? Postanowi?a na pewno nie czy?ci? pami?ci mieszka?com Canterlot, ?wi?to Hearts and Hooves odby?o si? nie tak dawno temu. Prawdopodobnie wszystko pozostanie potraktowane jak kolejny prezencik od Celestii. Wbi?a wzrok w li?cik... ju? wiedzia?a, w jakim miejscu zastanie Spinela.
- "Wybacz, kochana. Zosta?am zmuszona porozmawia? z twoim ojcem" - ton Galactici by? powa?ny i, o dziwo, nieco figlarny. - "Jestem pewna, ?e sobie poradzisz. Tym czasem kto? na mnie czeka" - zachichota?a - Do zobaczenia, jeszcze wróc?! Gdyby Luna wróci?a nic jej nie mów, ucieszy si? z niespodzianki" - po tych s?owach Galactica zwinnym, kocim ruchem opu?ci?a pa?ac.
[zt]