Strona 1 z 2

Czasy Kwitnącej Wiśni

PostNapisane: 12 cze 2013, o 01:28
przez Tea Charmer
Z czasem jak Some szła wzdłuż drogi usłanej kwiatami wiśni które spadały z posadzonych wokół niej gęsto drzew zauważyła w oddali neighpońską wioskę w której centrum górował nieco większy budynek. Nagle jednak musiała się zatrzymać jako że poczuła ostrze na swojej szyi. Trzymał je młody brązowy ogier o zielonych oczach. Nic nie mówił przez jakiś czas. Po chwili jednak odezwał się po neighpońsku jednak mimo iż nie znasz tego języka zrozumiałaś każde słowo

[NIEZNAJOMY OGIER]
Obrazek
- Kim jesteś? Co tu robisz? - syknął ostro neighpończyk cały czas trzymając ostrze katany na twoim gardle - Nie próbuj żadnych sztuczek, jesteś na celu dwóch łuczników, jeden zły ruch i zginiesz. - powiedział wyraźnie nie żartując patrząc ci uważnie w oczy.

Musisz podać naprawdę dobry powód by wyjść z tego cało..

Re: Czasy Kwitnącej Wiśni

PostNapisane: 12 cze 2013, o 05:45
przez SomePony
-Umm... Witaj? Nie powiem, całkiem miłe przywitanie.-prychnęła.
-Jestem SomePony, żona Tea Charmera. -powiedziała formalnym tonem.-Jestem tu, ponieważ Tea pozwolił mi poznać swoją historię, więc no cóż... Bez tego by mnie tu nie było, Moge porozmawiać z Twoim przełożonym? Wątpię, by chciał, by krewni Charmera zostali zabici, szczególnie w jego cylindrze. Wogóle to kim Ty jesteś, że śmiesz mi grozić? - powiedziała, stojąc w bezruchu. Sytuacja wydawała jej się conamniej dziwna, a wręcz żałosna. Miała ochote się zaśmiać, lecz powstrzymała się, chodź raz udało jej się zachować (w miarę...) odpowiednio do sytuacji.

Re: Czasy Kwitnącej Wiśni

PostNapisane: 12 cze 2013, o 21:36
przez Tea Charmer
Some, rzut na Fellowship czy nie udało Ci się totalnie zepsuć dobrego pierwszego wrażenia
Well.. 36 przykro mi :v
--------------------------------------------------------------------------------

Widzisz że twoja odpowiedź niespecjalnie spodobała się stojącemu przed tobą kucowi ziemnemu.

[NIEZNAJOMY OGIER]
Obrazek
-Zwę się Hikari Senshi, jestem synem Tei Charmerisu. Naszym panem jest ^*(_)---^$. Nie wiem Kim jest ów Tea Charmer o którym mówisz ani czym jest cylinder, ale wydaje się że będziesz musiała zostać naszym gościem specjalnym.. - po tych słowach ogier skinął głową patrząc za ciebie, ale zanim zdążyłaś się obrócić, byłaś nieprzytomna..

Obudziłaś się w ciemnym, brudnym, śmierdzącym lochu. Nawet znalazło się kilka szczurów i karaluchów. Chyba Cię polubiły bo miałaś nadgryzane kopyta przez jednego ze szczurów a karaluchy wchodziły ci w nos i w.. inne otwory w ciele. Nie miałaś przy sobie kompletnie nic, widać osoba która Cię przeszukiwała zna się na rzeczy. Nagle drzwi do lochu się otworzyły i zauważyłaś jak do środka weszło najpierw dwóch a potem jeszcze jeden ogier. Następnie zostałaś oblana wiadrem zimnej wody i znajomy już tobie ogier powiedział do Ciebie

[HIKARI SENSHI]
Obrazek
- Pobudka. Pan chce z tobą rozmawiać - rzucił ostro, wręcz po żołniersku Hikari wciąż trzymając wiadro w kopytach i odsunął się robiąc miejsce dla swojego mistrza.
Ten podszedł powoli, bacznie się Tobie przyglądając. Po chwili odezwał się.

[MISTRZ]
Obrazek
- Witaj SomePony. Ja jestem przełożonym Hikariego. O czym to chciałaś ze mną rozmawiać? - powiedział powoli i spokojnie ważąc każde słowo.

Re: Czasy Kwitnącej Wiśni

PostNapisane: 13 cze 2013, o 06:34
przez SomePony
-Auć, Tea... Miło mnie tu przywitałeś... -pomyślała ztrzepując z siebie karaluchy i odganiając od siebie szczury. Wyglądała jak zbity pies, gdy masowała nadgryzione kopytka.
-Witaj... Uhh... Przytulne miejsce, nie powiem... Hikari wspomniał, coś o Tei, jestem prawie pewna, że On mnie zna. -powiedziała patrzac maślanymi oczami na Mistrza.-Czy ja zawsze mialam na imię Some? Wątpię.. Sama tak sie nazwałam... Może Oni wiedzą jak się naprawdę nazywam. Tylko... Jeśli jako młoda klacz coś przeskrobałam... Musze zachować dystans i uważać na słowa... Jeśli to tylko poczatek śmiało mogę powiedzieć, że jestem w plocie...-powiedziała sama do siebie.
-Mam pytanie, nie znacie żadnej klaczy, która wygląda jak ja? To moja siostra, zgubiła się i szukam jej tutaj. Pozatym wolałabym się czegoś dowiedzieć od Tei, niż siedzieć tutaj. Nie żebym coś miała do lochów... -powiedziała, stukając kopytkiem w podłogę.
- Przy okazji... Gdzie są moje rzeczy? Moje wisior to prezent od męża.. Chciałabym go dostać z powrotem..- powiedziała prawie przez łzy.

Re: Czasy Kwitnącej Wiśni

PostNapisane: 15 cze 2013, o 00:03
przez Tea Charmer
Mistrz spojrzał się w oczy Some bez większego poruszenia. Jej wzrok nie robił na nim większego wrażenia. Po wysłuchaniu Some odparł:

[MISTRZ]
Obrazek

-Czyli twierdzisz że szukasz siostry mimo iż wcześniej sądziłaś że - jak przekazał mi Hikari - chciałaś poznać swoją historię? Ponoć wspominałaś też coś o jakimś Tea Charmerze i cylindrze. Jesteś niezbyt wiarygodna moja droga. - odpowiedział bez większych emocji - Ale cieszę się że podoba ci się mój loch, możliwe że zostaniesz w nim dłużej. I nie martw się, twoje rzeczy są bezpiecznie przechowywane. Zajmuje się tym tu obecny Tei z którym tak bardzo chciałaś porozmawiać. Jest moją prawą ręką i często mi doradza, poza tym jest w klanie od niepamiętnych czasów. Jestem pewien że z chęcią odpowie na kilka twoich pytań.. Tei, odpowiedz naszemu gościowi specjalnemu na nurtujące ją pytania. - Rzucił Mistrz w stronę cienia, gdzie znajdował się trzeci z kuców.

[TEI CHARMERISU]
Obrazek

Z cienia, nie wychodząc z niego odezwał się znajomy tobie, acz nieco inny głos. Brzmiał podobnie do twojego męża, jednak to nie był jego głos. Jego soczyście pomarańczowe oczy wpatrywały się w ciebie uważnie. - Nie znam tej klaczy..ani żadnej która wygląda podobnie do niej. - Powiedział do swojego mistrza. Jednak chwilę po tym odezwał się do Ciebie - Co do wisiora, to nie mam póki co powodu by ci go oddać. Jakież to pytania chciałaś mi zadać, SomePony? Możecie odejść Mistrzu, sam się tym zajmę, masz ważniejsze sprawy na głowie. - Powiedział do Mistrza. Ten wyszedł wraz z Hikarim który go odprowadził zostawiając was samych..

Re: Czasy Kwitnącej Wiśni

PostNapisane: 15 cze 2013, o 06:01
przez SomePony
-W sumie to nie wiem o co powinnam zapytać.. -powiedziała zmieszana.
-Tei ma bardzo podobny głos... Hem, to dziwne... Czy On jest krewnym Tea? Albo... Nie to przecież nie możliwe.. Czy jaźnie mogą sie rozdzielać na tyle by powstały całkiem inne osoby? - powiedziała do siebie.
-Tei, czy możesz mi coś powiedzieć o sobie? Wydaje mi się, że Cię znam, lecz nie wiem skąd. Może to brzmi jak bełkot, klaczy na haju, ale zapewniam Cię, jestem czysta i trzeźwa.-powiedziała podnosząc się z ziemi. Spojrzała w oczy Tei, nie przypominały błękitnych oczu Tea.
-Pamiętam, że oczy Tea się zmieniły kiedy odzyskał cylinder.. Czy to serio ma coś wspólnego z jaźnią? Czy oczy świadczą o posiadanych jaźniach? Jeśli tak to czy ja mam druga, czy to tylko dziwny przypadek?-pomyślała licząc, że Tea jej odpowie, jak zazwyczaj robił..

Re: Czasy Kwitnącej Wiśni

PostNapisane: 18 cze 2013, o 22:41
przez Tea Charmer
Wzrok neighpończyka stał się mniej cierpliwy i wyrozumiały a stał się poirytowany i zniecierpliwiony.

[TEI CHARMERISU]
Obrazek

-A więc mówisz że mnie znasz tak? Cóż, mnie nie wydaje się abym znał ciebie. - powiedział znudzonym głosem Tei - I naprawdę jesteś ignorantką i idiotką żeby pytać o mnie coś co mój Mistrz właśnie powiedział. Albo po prostu jesteś idiotką. Jedno z dwóch. Prawdopodobnie to drugie. Mogę ci za to opowiedzieć historię związaną z wisiorem który nosiłaś. Otóż wisior ten należał do mojej żony która zmarła kilkanaście lat temu przy porodzie mojego pierworodnego, Hikariego. Dzięki niemu mogłem się z nią komunikować podczas moich wypraw ponieważ jest on magiczny co się nieczęsto zdarza w tych stronach. Jednakże kilka godzin temu został on mi skradziony I jednocześnie kilka godzin temu ty zostałaś złapana w okolicy naszej wioski. Co najciekawsze miałaś na sobie wisior mojej żony. A więc albo jesteś złodziejem który nie umie uciec z miejsca zdarzenia, albo złodziejem którego chwyciło sumienie bo wróciłaś się do wioski, albo złodziejem któremu nagle się coś pomieszało w głowie. Albo po prostu głupim złodziejem. Chyba że masz jakieś naprawdę dobre wytłumaczenie.. - Objaśnił klaczy bardzo powoli i z sarkazmem jakby do osoby upośledzonej która ma problem ze zrozumieniem prostego zdania.

Re: Czasy Kwitnącej Wiśni

PostNapisane: 18 cze 2013, o 22:51
przez SomePony
-Tei, nie wiem który rok mamy, lecz..- poprawiła kosmyk włosów.-W czasach mi znanych jestem żoną Tea Charmera. To On podarował mi wisior, by tak jak Ty ze swoją żoną mógł sie ze mną komunikować. Nie wiem ile wspólnego macie Ty i Tea, ale macie ten sam głos, właśnie dlatego stwierdziłam, że Cię znam. Możliwe że jesteś jaźnią, dalekim krewnym.. Sama nie wiem. Wracając, jestem mieszkanką Ponyville, własnie tam mieszkam i poznałam Charmera.- powiedziała, starając się nie załamać głosu.

Re: Czasy Kwitnącej Wiśni

PostNapisane: 19 cze 2013, o 00:39
przez Tea Charmer
Neighpończyk uśmiechnął się sarkastycznie do Some

[TEI CHARMERISU]
Obrazek

- No proszę, a jednak potrafisz powiedzieć jakieś dość logicznie i prawidłowo skonstruowane zdanie które zawiera jakieś informacje na temat! Bardzo mnie to cieszy. Istnieje szansa że jednak nie mam do czynienia z kompletną idiotką a nawet jest możliwość że przeprowadzę z tobą rozmowę na temat. Ba! Może nawet wyciągniemy z niej jakieś wnioski! - stwierdził z nieukrywaną radością i sarkazmem w głosie - A więc jesteśmy prawdopodobnie duuużo przed czasem z którego pochodzisz. Prawdopodobnie kilka epok. - wytłumaczył powoli i wyraźnie jakby mówiąc do dziecka po czym rzucił jej do celi wisior który chwycił jeden z większych szczurów i zaczął go wąchać - Trzymaj. I jak ze mną rozmawiasz to staraj się układać jakoś zdania do kupy dobrze? To by było miłe z twojej strony. I tak, jestem jednym z rezydentów tego ciała tak to ujmijmy dlatego mój głos i głos Tea jest tak podobny. Swoją drogą jestem ciekawy co go skłoniło żeby ożenić się z taką tępą klaczą.. Chyba mu się coś poprzewracało we łbie na stare lata.. No cóż.. co cię tu sprowadza w takim razie jeszcze raz bo z całego tego bełkotu nie bardzo zrozumiałem czego tak właściwie tu szukasz.. - Zapytał jakby mimochodem dość zmęczonym głosem. - A, i twoją różę oddam ci nieco później, mistrzowi się ona spodobała i trzyma ją w skarbcu.. - Rzucił lekkim lekceważącym tonem

Re: Czasy Kwitnącej Wiśni

PostNapisane: 19 cze 2013, o 06:32
przez SomePony
-Wybacz za moje chaotyczne wypowiedzi, nie jestem przystosowana do życia w lochu, a tym bardziej wśród karaluchów i szczurów... -mruknęła podirytowana. -Co do róży.. Nie przyda Wam się, w tych czasach jest bezuzwyteczna. Ah, i pytanie, czy mógłbyś przestać mnie obrażać? To że myślę i wyrażam się chaotycznie, wcale nie oznacza, że jestem idiotką..-powiedziała zakładając wisior na szyję.
-Powinieneś zapytać sam siebie co skłoniło starszego Ciebie, że wyszedłeś za mnie... W przyszłości uratowałam Ci tyłek, chociaż raz mógłbyś okazać mi trochę szacunku... -wzięła większy oddech po czym dodała Jesteś teraz o wiele mniej bardziej... Dobrze, że w przyszłości jesteś bardziej..

Re: Czasy Kwitnącej Wiśni

PostNapisane: 28 cze 2013, o 18:00
przez Tea Charmer
Neighpończyk westchnął głęboko

[TEI CHARMERISU]
Obrazek

-Ech.. a tak dobrze ci szło.. Cóż, Tea wisi mi za to coś porządnego. A, i to że jesteśmy teraz w przeszłości nie oznacza że ja jestem Tea z przeszłości. Ja po prostu jestem osobną jaźnią, osobnym bytem. I to że teraz akcja dzieje się w przeszłości nie oznacza że cofnęłaś się w czasie. Po prostu trafiłaś do rzeczywistości sprzed paru epok by poznać swoją historię. Wszystko co tu widzisz to są zmaterializowane wspomnienia gdzie ja i ty jesteśmy jedynymi kucami które są prawdziwe. Z tym że ja tu mieszkam bo mi tu wygodnie. W każdym razie.. - powiedział po wytłumaczeniu czarno białej-klaczy co nieco przewracając oczyma - ..tak, jesteś idiotką i mam niejeden argument by to udowodnić. Ale teraz nie czas na to, chciałaś ponoć poznać co nieco o sobie a im szybciej to zrobisz tym szybciej będę mieć cię z głowy i tym szybciej będę mógł zwyzywać Tea że mi ciebie tu przysłał.. Idziemy po twoją różę. Idź za mną chyba że chcesz by ci odcięto jakąś część ciała. Znając ciebie nie trzeba by było na to długo czekać.. - rzucił otwierając celę i wychodząc z lochów czekając przed drzwiami.

-A więc widzę że poznałaś Teia my dear.. - Usłyszała w swojej głowie głos Tea Some. - To miło. Znienawidzicie się wzajemnie. - Powiedział poprzez wisior nieco rozradowanym głosem Herbaciarz.

Re: Czasy Kwitnącej Wiśni

PostNapisane: 28 cze 2013, o 18:33
przez SomePony
-Tea kochanie.. Twoja jaźń jest bardziej nie ogarnięta odemnie. Nawet nie sądziłam, że to możliwe.. -opowiedziała podnosząc się z podłogi. -Chciałbyś by mnie zabito? -powiedziała idąc za Tei. -W sumie to już nie raz zastanawiałam się nad śmiercią przez swojego męża. Widziałam jak umierał i szczerze mówiąc lubię to co widziałam, ze świadomością, że razem z nim umierałeś Ty.-powiedziała uśmiechając się. -Skoro masz mnie za idiotkę to każ mi szybko myśleć, to mi lepiej wychodzi. Jestem chaotyczna i jestem z tego powodu szczęśliwa. Zastanawiałeś się co byś zrobił gdyby te budynek stanął w ogniu? Oh, albo na przykład sufit zaczął się walić? Albo coś na Ciebie spadło i wgniotło w podłogę miażdżąc Twoje wnętrzności, które byś wypluł krztusząc się?-jej pyszczek promieniał radością. -Chociaż to mało prawdopodobne i warto pomyśleć o czymś przyjemniejszym, na przykład o swoich bliskich.. Chociaż lepiej mi się myśli o innych rzeczach, na przykład o Twojej śmierci. Nie żebym tego chciała czy coś, ale słodko brzmi Twoje błaganie o litość w mojej głowie.. -powiedziała idąc wesoło za ogierem. Podrapała się po łebku i stanęła na chwilę. -Tea.. Coś jest nie halo, ja to czuję.. -pomyślała idąc dalej, nieco osowiała.

Re: Czasy Kwitnącej Wiśni

PostNapisane: 8 lip 2013, o 12:32
przez Tea Charmer
Obrazek
Po wyjściu z lochów więziennych szłaś za Teiem w górę do wyjścia z podziemi. Gdy ten otworzył drzwi jasne promienie słoneczne oślepiły cię na chwilę. Gdy twój wzrok wrócił do normalności twoim oczom ukazał się widok niewielkiej wioski położonej w górach liczącej kilka niewielkich domków. Wreszcie mogłaś też zobaczyć jak właściwie wygląda Tei. Po twojej ostatniej wypowiedzi przestał się odzywać tylko rzucił ci pogardliwy wzrok. Tea też zamilkł i nie odpowiadał. W końcu ciszę przerwał Tei mówiąc teraz z wyraźną pogardą podszytą smutkiem

[TEI CHARMERISU]
Obrazek
- Przykro mi z powodu Tea że ma żonę która życzy mu śmierci i to w tak tragicznych okolicznościach. I zastanawiałem się nie raz co by było gdyby budynek a nawet cała wioska stanęła w ogniu. Szkolę ogierów aby wiedzieli że takie rzeczy mogą stać się w każdym momencie. I że śmierć przychodzi niespodziewanie. I że nie oszczędza nikogo. I że żyjemy w czasach w których śmierć jest czymś częstym. I nie mów mi o śmierci bo widziałem jej więcej niż ty.

Nagle wypowiedź Teia została przerwana przez biegnącego w stronę domu Mistrza rannego wartownika. Zauważyłaś że Tei zrobił nad wyraz poważną minę.

-Zaczyna się. Szybko, musimy cię stąd wydostać. Musimy dotrzeć do skarbca zanim- Aaagrh! Umh.. Nie lubię tego momentu..- Powiedział przez zaciśnięte zęby Tei któremu właśnie wystawała strzała z przedramienia krwawiąc jego białe ubranie - Musimy biec w tamtym kierunku zanim nas zabiją. Trzymaj, mam nadzieję że umiesz się tym obsługiwać.. - Odparł neigpończyk podając ci swoje własne tanto i kulejąc podążył w tym samym kierunku co wartownik

Re: Czasy Kwitnącej Wiśni

PostNapisane: 8 lip 2013, o 13:53
przez SomePony
-Jaka śliczna wioska, te budynki.są z drewna czy coś? Hem... Ładnie by płonęły, Tea dało by się załatwić by w naszych czasach coś podpalić z podobnym efektem jaki byłby tu?-pomyślała. Podążała spokojnie za Teiem.
- Czy ja powiedziałam, że życzę mu śmierci? Po prostu śmierć mnie fascynuje, w sumie to przez niego miałam z nią kontakt i chyba niedługo znów będzie mi Ona pisana. - powiedziała z lekkim smutkiem, który przerwał wartownik.
-Wiii, chociaż w sumie nie wii. Mam uciekać, a nawet nie wiem o co chodzi, w sumie niegdy nie wiedziałam. Nie ważne, chociazr raz się skup Some, masz biec tam i uciec, to że On umiera musi być zaplanowane, skoro wie, że tak ma być. Pozostaję jeszcze jedna kwestia, to takie coś. Do czego służy? -kolejny natłok myśli nasuwal się klaczy podczas gdy biegła we wskazanym kierunku, po chwili wzbiła się w powietrze i szybowała nad głowami Tei i wartownika. Otworzyła kopytkami, tanto. Spodziewała się tego co dostała. Mały nóż lub sztylet w kopytku pegaz i jej brak wcześniejszego kontaktu z bronią mógł skończyć się katastrofą.

Re: Czasy Kwitnącej Wiśni

PostNapisane: 12 lip 2013, o 22:37
przez Tea Charmer
Gdy czarno-biała pegazica doleciała na miejsce strażnicy Mistrza byli zbyt zajęci ochroną samego mistrza aby zwrócić uwagę jak Some wchodzi do jego domu. Znalazłaś tam schody prowadzące w dół do skarbca. O dziwo tam byli jacyś straznicy. A nawet sześciu strażników. Uzbrojonych strażników. Uzbrojonych w niezwykle ostre miecze i wyszkolonych by bronić skarbca nawet za cenę własnego życia. Na nieszczęście dla pięciu z nich i na szczęście dla Some dzień zapłaty przyszedł akurat w tym momencie. Stało się tak ponieważ belki które podpierały sufit spadły na pięciu strażników wgniatając ich wnętrzności które wypluwali krztusząc się. Jedynemu pozostałemu przy życiu strażnikowi spadła na głowę cegła ogłuszając go na chwilę. To była idealna szansa dla Some by z tego skorzystać..