Strona 3 z 4

Re: Pole

PostNapisane: 18 paź 2012, o 21:46
przez Soar
Soar z niejakim przerażeniem przyglądał się temu, co się dookoła dzieje
Ale o co chodzi.... - Szpnął, ale pewnie zbyt cicho by ktoś to usłyszał - jasna cholera, teraz? Teraz, kiedy odnalazłem miłość, mam dobrą pracę, Teraz kiedy mam po co żyć? Dlaczego... - Jęknął niewiele głośniej. Chciał się obudzić. Albo spowrotem do domu, zależy czy to mu się śni, czy naprawdę go gdzieś tepneło. Spróbował zdjąć pierścień...

Re: Pole

PostNapisane: 19 paź 2012, o 21:31
przez Casimir
- Spokojnie. Tylko spokój może nas uratować. Po pierwsze, widział ktoś, gdzie upadła ta tabletka? Po drugie, na wszystkie dracoequusy uniwersum, Pójdziemy za tym słoniem, czy nie? Po trzecie, masz, napij się - wyciągnął butelkę wódy i wręczył Soarowi kieliszek, który napełnił i następnie sam wytrąbił resztę zawartości flaszki, by doprowadzić swój umysł do stanu używalności. Jak już dał upust swojemu nałogowi, dalej skwaszony niemożliwością palenia, zwrócił się do wujkowego królika.
- Wallsingham, mógłbyś wyświadczyć mi przysługę? Jak usuniesz ten pierścień, to być może uda mi się jakoś zestroić z magią kapelusza i prawdopodbnie trochę to pomoże. Może nawet nas przelewituję, skoro meble tutaj latają. Albo obłaskawię te meble, powinno to być możliwe. Siedzę tutaj już wystarczająco długo, by móc zaobserwować pewne prawidła. Z resztą, patrz ma mój uroczy znaczek. - spojrzał na niego znacząco, lekceważąc wzajemną niechęć do jego osoby.

Re: Pole

PostNapisane: 20 paź 2012, o 08:31
przez Sandstorm
Przynajmniej jedna osoba wiedziała co należy robić. Spojrzał na Casimira.
- Jeśli jakkolwiek rozumiesz to co co się tu dzieję, to będę iść za tobą - powiedział. Cała okolica wyglądała jak jeden z tych snów, które śnią się w gorączce. Zastanawiał się tylko, czy ten świat znajduje się wewnątrz kapelusza, czy może kapelusz był tylko przejściem. Znając historię o dżinach i ich magicznych więzieniach, to raczej to pierwsze. Ciekawe czy tu też spotkają dżina. Szczerze wolałby nie.

Re: Pole

PostNapisane: 21 paź 2012, o 23:55
przez Tea Charmer
Pierścień Soara ni drgnął, a Walsingham niestety już nie usłyszał waszych pytań podążając za Nawigatorem, jednakże usłyszał je ktoś zupełnie inny.

[NIEZNAJOMY KUC]
-Witam was! Jakże miło was widzieć! - Stwierdził z szerokim uśmiechem błękitno - zielony kuc. - Mind - twój ojciec może umrzeć, Soar, nie masz po co żyć, najlepiej się zabij.. jeśli wiesz jak, tabletkę najprawdopodobniej zabrał już jakiś kret albo została zepsuta przez wszechobecne Zepsucie, słonia już dawno nie widać, a Walsingham raczej ci nie ściągnie tego pierścienia, co ja mogę bez problemu uczynić. - Powiedział jednym tchem beznamiętnie, jednak wymawiając imię królika lekceważąco i cały czas się uśmiechając tajemniczy nieznajomy.

[Linds, Jester V oraz Walsingham z/t i ruszają Drogą Rekomendowana Przez Instytut Zacnego Parzenia Herbaty reszta jeszcze tu zostaje i kolejka dowolna]

Re: Pole

PostNapisane: 23 paź 2012, o 21:31
przez Casimir
- Więc miło by było, gdybyś ściągnął mi to diabelstwo. - Powiedział szary kuc, próbując poluzować go kopytem - Zaraz mnie licho weźmie. W ogóle miło mi, Casimir - przedstawił się, raczje ze zwykłej uprzejmości, bo wiedział, że i tak tamten zna jego imie.
- Wiesz może coś o magii tego miejsca? Chciałbym się do niej jakoś nastroić, jakkolwiek nie chce przy okazji znowu czegoś popsuć. Wiem tylko, że obowiązuje tutaj zasada dołka z piaskiem i że bardzo chce mi się palić a Cylinder nie lubi ognia. W ogóle, to jakim cudem przeniosło mnie tutaj, gdy chciałem się dostać do Cytadeli...? - zadał pytania, zmieszany, skonsternowany i zwyczajnie zdezorientowany. Pomimo kilku godzin, spędzonych tutaj, wciąż nie ma większego rozeznania w tym dziwacznym planie.

Re: Pole

PostNapisane: 24 paź 2012, o 20:37
przez Soar
Soar nieco otępiałym wzrokiem obserwował wydarzenia które zachodziły w jego otoczeniu.
Następnie jednym łykiem wypił kieliszek alkoholu, i od razu począł się trochę lepiej - Dzięki... Casimir - Stwierdził, spoglądając na nowo przybyłego kuca - Soar Uhad... Gwardzista Lunarny, a przynajmniej nim byłem... - Stwierdził, ze smutkiem. Za brak nogi, mogli go zwolnić, ale tego nie zrobili. Na razie. - Więc czy mógł byś zdjąć mi ten pierścień? - Poprosił patrząc błagalnie na nowego.

Re: Pole

PostNapisane: 25 paź 2012, o 00:18
przez Tea Charmer
Z lekko niepokojąco złowieszczym uśmiechem Nieznajomy Kuc zdjął z waszych rogów pierścienie, po czym rzekł:

[NIEZNAJOMY KUC]
Obrazek

-Taak. Bardzo dobrze. Teraz wystarczy że ruszycie w kierunku przyzwanego przez was światła, a traficie do miejsca które was zabierze z tego placu boju. A ty Soar wyglądasz nieco kulawo. Przydałaby ci się jakaś proteza czy coś. - po tych słowach Nieznajomy wyciągnął z cylindra plastikową protezę stworzoną z rur od instalacji sanitarnej, oraz umocnionej silikonem. O dziwo pasowała jak ulał i była na tyle funkcjonalna, że Soar odzyskał niemal pełnie swojej sprawności. Tak z 70 %. - Teraz jeśli wybaczycie, mam trochę do roboty. See ya! - pożegnał się Nieznajomy nie podając swojego imienia, a następnie zniknął zmieniając się w herbatę i bąbelki które po chwili pękły.

[Kolejka dowolna]

Re: Pole

PostNapisane: 25 paź 2012, o 21:43
przez Casimir
- W porządku, Soar. Po pierwsze, używanie tutaj magii bez gruntownej znajomości struktury tego miejsca to bardzo zły pomysł, przekonałem się o tym na własnej skórze. Tak więc, dopuki nie zrozumiesz jej, doputy nawet nie próbuj. Masz, - wyciągnął kartonik z dziwnym napisem nadrukiem, przedtsawiającym rowerzystę na tle przemijających Słońca i Księżyca, przy czym wziął także drugi i umieścił pomiędzy językiem a dziąsłem - pomoże. Ładna ta Twoja nowa nóżka, Luna była by zachwycona. Nie ma co, przyszyję Ci kiedyś ładniejszą. - powiedział, czując delikatne mrowienie w miejscu, gdzie przykleił się nasączony kwasem kartonik. Tak, to chyba pomoże. - Mind, Ty też, nie wykręcać mi się tutaj. By pojąć chaotyczny plan, musimy stać się tak chaotycznymi, jak on. A teraz jazda i pod język te papierki, panowie mili. Nie mamy całego eonu... - eonu... eonu... - to substancja zaczynałą działać... Po 30 sekundach a nie minutach, ale to w końcu dzieło Casiego, a jakże! O tak. Echo... echo... echo... Echo jest fioletowe, fiolet smakuje jak jagody, lubię jagody. Zjadłbym. <sitary w tle> Cas, nie czekając na resztę, ruszył w kierunku tunelu.

Re: Pole

PostNapisane: 27 paź 2012, o 20:45
przez Tea Charmer
Niestety. Dark Mind był zbyt świeży jeśli chodzi o tego typu specyfiki. Jego mózg nawet na tym planie nie potrafił ogarnąć efektów wywołanych przez kartonik podany przez Casimira. Jego umysł zamiast stać się bardziej chaotycznym wykrzywił jeszcze bardziej i tak już bardzo wykrzywiony świat w jakim się znajdował co spowodowało zapętlenie, natłok informacji, bodźców oraz emocji co doprowadziło do przegrzania się mózgu syna Tea oraz w ostateczności jego zgonem na tym planie. Jego jeszcze ciepłe truchło leży teraz na Polu z pyskiem pełnym piany. Całe szczęście że wziął tabletkę, jest teraz bezpieczny w Equestrii.. prawdopodobnie.
[Dark Mind opuszcza sesję na własne życzenie]

Re: Pole

PostNapisane: 27 paź 2012, o 22:28
przez Tea Charmer
Chwilę później na Soara spadło potężne ołowiane kowadło..

Re: Pole

PostNapisane: 27 paź 2012, o 23:00
przez Casimir
- Co się stało...? JEstem sam. Mind jest w Equestrii a Soar... Soar! - podbiega do rozgniecionego Soara, próbując usunąc kowadło. Wielobarwne cienie, wstęgi i serpentyny, wijące się w polu widzenia Jednoroga, został przezeń całkowicie zignorowane, gdy ten dopadł do biednego Soara. Widząc ciało przygniecione masą ołowiu, sprawdził, czy jeszcze oddycha.
- Stwierdzam zgon, bo umar - rzucił Trzeci.
-Idź pan w fallus - odparł Czwarty.
Ale Cas ich olał absolutnie na razie liczyło sie dla niego to, że w tym absordalnym planie zginął Kuc. Mind to pół biedy, zwyczajnie odpadł z zabawy... Moze dał mu za mocne draństwo, nie ważne. Ale Soar... On ywpluł tą cholerną tabletkę, Soar!
Usiadł i zapłakał. W smutku zespolił się z samym sobą i zaczął w tym zagłębiać, w smutku się rozpłynął, mentalnie zlał z otoczeniem...
Dużo widział trupów, ale tego kuca zaczął lubić.
A kwas działa.

Re: Pole

PostNapisane: 27 paź 2012, o 23:54
przez Soar
Plama poruszyła się lekko - Ja je...... Chwała Celestii za miękkie podłoże... - Pomyślał. Nie czuł większej części ciała, ale to chyba dało się naprawić. Kaszlnął i splunął krwią -W... Wyc... - Mówienie sprawiało mu podejrzanie duży kłopot. Tak samo jak oddychanie. Po chwili zrozumiał co mu przeszkadza - kilka ton ołowiu leżącego na jego dolnej połowie ciała. Ktoś najwyraźniej chciał go zabić. Soar przeżył już tyle zamachów że czuł to w kościach. A teraz czuł podejrzanie dużo kości. Może dlatego że były połamane? Nawet nie wiedział że ma tyle kości. W nogach szczególnie dużo ich nagle zrobiło...

Re: Pole

PostNapisane: 28 paź 2012, o 18:08
przez Tea Charmer
Po chwili kowadło znikło, a ciało Soara od szyi w dół bardziej przypominało naleśnika. Albo amebę. W sumie to bardziej amebę, nawet miało nibynóżki. Od tej pory Soar był amebą. O dziwo nawet dość szybką dzięki dużej ilości nibynóżek. Mógł też wchłaniać różne rzeczy bezpośrednio do swojego wnętrza. Nawet posiada róg.
[Soar zostałeś amebą. Z rogiem.]

Re: Pole

PostNapisane: 29 paź 2012, o 10:11
przez Sandstorm
Sandstorm w końcu zaakceptował fakt, że całe to miejsce nie ma kompletnie sensu. Jeśli był równocześnie w Equestrii i tutaj i nikomu to nie przeszkadzało, to czy mógł naprawdę tu zginąć? Jeśli kowadło zrobiło z Soara takie dziwne stworzenie, a nie krwawą miazgę... nic tu nie miało sensu, nie było sensu się zastanawiać.
Konia ogarnęła dziwna obojętność na wszystko co dzieje się dookoła. Chaos był bezsensowny i męczący, jak brzęczący nad głową owad. Spojrzał w góre, zamachał ogonem i bez słowa ruszył w kierunku w którym ostatnim razem widział słonia.

Re: Pole

PostNapisane: 30 paź 2012, o 21:45
przez Casimir
- To mnie już nic nie zdziwi. Soar, możesz mówić...? - zapyatł się, kompletnie zbity z tropu, skołowany i generalnie skonsternowany. Obchodząc dookoła rogatą masę, jął się zastanawiać, czy uda się przywrócić czarnego kuca do jego pierwotnej formy. Chwilowo jednakże odpuścił sobię ten samiar, mając na względzie fakt, iż dziwny stan Soara może być bardzo pomocnym w dalszych przygodach w tym pokręconym świecie. Nagle olśniło go. Niech się dzieje absurd! Dotknął swoim rogiem rogu Soara, by przekazać mu wszelkie dane o budowie automobilu (do którego z resztą szuka właśnie części... A przynajmniej w poszukiwaniu których się tutaj zapałętał) i jął oczekiwać na rezultaty. Któż wie, być moze z cytoplazmy uformuje się wyścigowy, surrealny bolid...?