Strona 2 z 4

Re: Pole

PostNapisane: 6 paź 2012, o 22:08
przez Tea Charmer
[W następnej kolejce po Jesterze jest Sandstorm]
[WALSINGHAM]
Obrazek
Królik strzelił Casimira po kopytach - Gdzie z brudnymi kopytami! Sam sobie dam radę! - wykrzyknął oburzony w jego stronę po czym po znalezieniu nietkniętego Zepsuciem liścia herbaty, zerwał go i wrzucił do swojego zegarka kieszonkowego. Ten zmienił liść w herbatę w ampułce którą królik wstrzyknął sobie w złamane miejsce za pomocą lecącej w powietrzu strzykawki wielkości jego ramienia. Sprawiło to że złamanie się automatycznie zagoiło. Po tym zabiegu Walsingham rozejrzał się po okolicy i pełen sarkazmu rzekł: - Widzę że szanse na uratowanie Pana są ogromne.. Anyway.. - Królik wstał i każdemu z kuców wcisnął do pyska niebieską świecącą kapsułkę. Koniowi oprócz kapsułki dostał też wciśniętą żółtą małą rybkę do ucha która sprawiła ze nagle zaczął wszystko rozumieć i mówić w uniwersalnym języku Equestrii. - ..te kapsułki przetransportują wasze sklonowane jaźnie na placu głównym Ponyville tak żebyście mogli być w Cylindrze i na Planie Materialnym jednocześnie. Ty Sandstorm oprócz tego dostałeś Rybę Babel żebyś mógł się bezproblemowo porozumiewać z wszystkimi. Naszym celem w tym momencie jest dostanie się na północny skraj Pola nie dając się zabić. Bardzo prosiłbym was o nie zachowywanie się jak kompletni kretyni - tutaj spojrzał się na Casimira - i o nie wpadanie w łapy wroga którym są krety i Zepsucie. Jeśli macie jakieś pytania to się pospieszcie, bo nie mamy zbyt dużo czasu.

Re: Pole

PostNapisane: 6 paź 2012, o 22:29
przez Casimir
- Taaa... Zepsucie to ta czarna, zombifikująca maź? Chyba miałem kiedys do czynienia z czymś podobnym. - tutaj zrobił pauzę i spojrzał po towarzyszach - Mam nadzieję, że nie obrazicie się, kiedy obwołam się przywódcą całej eskapady. To w końcu ja jestem najwspanialszym, najpotężniejszym i najmądrzejszym Jednorożcem w całej Equestrii, nikt nie kwestionuje Wielkiej i Wspaniałej Trix... DEBILU! - wydarło mu się pod koniec dziwacznego monologu, jego głos wyraźnie zmienił barwę przy wypowiadaniu ostatniego słowa, po czxym zdzielił się kopytem w twarz. Trochę uspokojony i rzucił bardziej w przestrzeń, niż do kogo kolwiek - Dobrze, Panowie, chodźmy. Wybaczcie mi, jak nie mogę palić, to szaleję, ekhm tak... Chodźmy. Po czym, wyciągnąwszy lekką kuszę z torby, skierował swe kroki na północ i głęboko westchnął z tęsknoty do tytoniowego dymu.

Re: Pole

PostNapisane: 6 paź 2012, o 23:34
przez Tea Charmer
Po tym jak szary kuc zrobił kilka kroków w kierunku północnym, nagle zniknął z powodu zapadnięcia się pod nim ziemi co skwitował tylko przeciągłym "AAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaa..." które się nagle urwało ponieważ natrafił na lecącego pod kontynentem słonia którego trasa przebiegała nad głowami naszych bohaterów. Ale póki co dopiero tam zmierzał.
[WALSINGHAM]
Obrazek
-Pfff.. Też mi kaosyta! Przecież to oczywiste że na północ na tak chaotycznym planie dostaniemy się idąc wszędzie tylko nie na północ! Linds! Ponoć jesteś dobrym nawigatorem. musimy iść teraz w kierunku wschodnim, co przybliży nas co prawda do niebezpieczeństwa, ale jednocześnie też do celu. - po tych słowach królik westchnął ciężko. - Teraz musimy czekać na tego kretyna! W trakcie czekania na niego pytajcie.
[kolejka od teraz: Linds, Jester V, Sandstrom, Walsingham, Casimir który wróci do nas w poście Walsinghama + ja jako MG który mogę się wbić w dowolnym momencie]

Re: Pole

PostNapisane: 8 paź 2012, o 09:07
przez Linds Sidnil
(Tak nawiasem obrazek mi nie działa :-| )

- Linds? Linds? Linds? Coś mi świta Czy ty nie pracujesz może w fabryce czekolady gdzie krowy są zawsze szczęśliwe i dają pyszne mleko? - spytał Jester, po czym granatowy pegaz odpowiedział ze śmiechem.
- Ja? Nie, nie nie. Mam ponoć jakąś daleką kuzynkę Lindsay, która zajmuje się hodowlą krów, ale nie pamiętam gdzie, od lat nie mam z nią kontaktu. Ja jestem podróżnikiem - po czym wyszczerzył zęby dumnie, ale widząc miny zebranych zmarkotniał i dodał niemalże pomrukując. - I do tego bezrobotnym.
Po czym z nieco pogardliwą miną przyglądał się zachowaniu Casimira.
- Ja NIGDY nie działam pod czyimś przywództwem. Działam albo sam, albo we współpracy. Z resztą mam się niby JEGO słuchać? Rany, ten kuc nas zaprowadzi na pewną śmierć :-|
- Linds! Ponoć jesteś dobrym nawigatorem.
- Owszem. Tak przynajmniej myślę. - dodał nieśmiało.
- Musimy iść teraz w kierunku wschodnim, co przybliży nas co prawda do niebezpieczeństwa, ale jednocześnie też do celu.
- Mogę was poprowadzić. Ale wpierw muszę ustalić, gdzie jest północ. No chyba nie myślicie, że uwierzę w to, że ten gość od tak prawidłowo odnalazł kierunek północny! On jest porąbany! - po tych słowach zaczął się zastanawiać. - Macie jakąś mapę tego pola, czy nie wiem - spojrzał się dookoła. - Ta kraina w sumie nie wydaje się być stabilna fizycznie, więc domyślam się, że raczej z mapy nici. - Linds się zamyślił i teraz mówił bardziej do siebie. - Hmm... nie wiadomo, czy to półkula północna, czy południowa, więc numer z cieniem odpada. Teraz jest dzień, więc z Gwiazdy Polarnej nici... Mam - wstał i zaczął się rozglądać w poszukiwaniu drzewa w nadziei na znalezienie na nim mchu, co umożliwi mu ustalenie kierunku wschodniego, albowiem wiele osób wie, że mech zazwyczaj rośnie w kierunku północnym.

Re: Pole

PostNapisane: 8 paź 2012, o 19:34
przez Sandstorm
Sandstormowi zajęło trochę przetrawienie sytuacji w której się znalazł. Pożarł go... kapelusz. Magia, wszędzie magia, nie znosił jej coraz bardziej. Teraz znajdował się we wnętrzu kapelusza - takie historie już słyszał, tylko w Camelu opowiadało się o koniach lub wielbłądach zamkniętych w lampach lub dzbanach przez dżiny. Tam zaś potrafiły dziać się najprzeróżniejsze rzeczy.
- Bardzo łatwo się zorientować która to półkula - odezwał się Sandtorm - wystarczy obserwować ruch słońca czy ksieżyca. Jeśli słońce porusza się w prawo, to półkula północna, jeśli w lewo to południowa.

Re: Pole

PostNapisane: 10 paź 2012, o 17:23
przez Jester V
Jester założył kopytka na piersi i lewitował chwilę nad argumentującym pegazem i zmutowanym kucykiem ziemnym. Obie teorie w racjonalnym bycie bylby do przyjęcia ale byt w którym się znaleźli nie był sensowny logiczny a tym bardziej racjonalny. Następnie ustawił się w pozycji węszącego psa i zaczął węszyć po niebie pomagając sobie skrzydłami śpiewając przy tym - Czy mamy iść tę stronę, w tę stronę, w tę stronę - Nie! - tu nie północ jest. Wybrał drugi, przeciwny kierunek - Czy mamy iść w tamtą stronę, w tamtą stronę, w tamtą stronę. - Nie! - tu nie północ jest. Obrócił się w lewo i wybrał kolejny kierunek, ale już bez śpiewana wskazał. - Oooooooooo... Tam jest północ! W tamtym kierunku powinniśmy się udać.

Re: Pole

PostNapisane: 11 paź 2012, o 21:17
przez Tea Charmer
Podczas gdy w dole toczyła się rozmowa na temat położenia północy, Majestatyczny Latający Słoń (Eelefantus Levitatus Magnus) oraz pewien szary kuc (Casimirus Kaosytus Totalus) szybowali właśnie po pięknym zmiennobarwnym niebie chaotycznego planu Bezdennej Otchłani Bezdennego Cylindra gdy niespodziewanie ich jakże cudowną podróż na północ przerwało pojawienie się dwóch jednorożców które spadając spowodowały zachwianie się słonia i zrzucenie ze swego grzbietu swojego tymczasowego pasażera który wraz nowymi gośćmi spadł w sam środek naszego towarzystwa. Zwróciło to uwagę pewnego interesującego królika który zauważył że po niebie leci wyżej wspomniany słoń.
-Toż to Majestatyczny Latający Słoń! One zawsze lecą na północ, nawet jeśli jest to południe. - po tych słowach królik automatycznie założył dwum nowym w tym rejonie antymagiczne pierścienie na rogi oraz wcisnął im w paszcze niebieską tabletkę. - A więc nawigatorze, czyń swoją powinność!

[kolejka: Linds, Dark Mind, Soar, Casimir, Sandstorm, Jester V]

Re: Pole

PostNapisane: 12 paź 2012, o 00:15
przez Linds Sidnil
Linds spojrzał się na słonia w trakcie słuchania słów królika. Metoda określania kierunku po locie słonia wydawała mu się absurdalna. Ale w sumie cała ta kraina wydawała się być jednym wielkim absurdem nie przestrzegającym żadnych praw przyrody. Królik z kolei wydał mu się istotą w pełni rozumiejącą tę krainę i sposoby jej działania. Stąd pozostało mu zaufać królikowi. Przyjrzał się słoniowi lecącemu na północ i stanął tak, by być bardziej za słoniem niż pod, obrócił się w prawo i spojrzał odważnie przed siebie. Ogarnęła go ekscytacja, ponieważ dopiero teraz zrozumiał, że wyprawa ta przynajmniej dla niego będzie wyprawą krajoznawczą, podróżnik pozna nowe miejsca.
- Panowie! - zawołał szczerząc zęby niczym poszukiwacz przygód. - Wyruszamy!
Po czym rozwinął skrzydła i zaczął spokojnie sobie lecieć w kierunku wschodnim, nie za wolno i nie za szybko, by nie stracić towarzyszy podróży z widzenia.

Re: Pole

PostNapisane: 13 paź 2012, o 19:37
przez Dark Mind
Jednorożec po pojawieniu się w tym jakże nietypowym miejscu czuł przykład podręcznikowy tak zwanego "nie ogarniania". Następnie zorientował się, że sługa jego taty włożył mu na róg pierścień antymagiczny i wepchnął w niego jakąś niebieską pigułkę. Lekko zdenerwowany zaczął wyładowywać się na środowisku najbliższym.- Dobrze, ktoś mi do cholery powie gdzie jestem i co właśnie połknąłem- Dopiero w tej chwili Mind zorientował się, że nad nim lata słoń.- Dobra to też możecie mi wytłumaczyć i gdzie tak w ogóle idziecie i co ja tu robię?

Re: Pole

PostNapisane: 13 paź 2012, o 19:53
przez Soar
Soar przez dłuższą chwilę walczył o odzyskanie oddechu, po tym, jak jakiś idota omal nie rozwalił mu krtani.
W międzyczasie uderzył o zimie i wypluł coś bliżej nie określonego. Następnie niepewnie otworzył zdrowe oko,ale widok go przeraził, więc je natychmiast zamknął - O K......a, Co ja do jasnej Cholery Piłem?! - Pomyślał zwijając się w kłębek - To tylko Delirum, To tylko Delirum, za dużo wypiłem, tak, na pewno przez to.... - Szeptał z zamkniętymi oczyma. Jego róg był coś dziwnie ciężki, ale zignorował to. Chciał się obudzić/wytrzeźwieć. Fakt, nie pamiętał żeby pił, ale może to dlatego, że tyle wypił...

Re: Pole

PostNapisane: 14 paź 2012, o 05:45
przez Casimir
Upojny lot na grzbiecie majestatycznego, podniebnego słonia stanowił dla Casimira miłą odmianę po wyjątkowo nieprzyjemnym towarzystwie na wpół zgniłego gryzonia i pegazów. Podziwiając różnorodność barw nieba wewnątrz kapelusza swojego wuja, całkowicie zatracił się kontemplacji piękna otaczającej go natury, czy też może nienaturalności, mniejsza o to. Tak, czy siak miał wrażenie, że porusza się we właściwym kierunku (i oczywiście zwrocie). Świadom potęgi istoty, która go niosła, wzlatywał nań coraż wyżej i wyżej, gdy nagle jeden z lekka niezdrów na umyśle krewny i inny Jednoróg, bynajmniej nie budzący jego zaufania, spadły mu na głowe i podróż jego baśniową w okrutny sposób przerwały. Spadając, zaczął się zastanawiać, czy bliżej mu do wieloryba, czy raczej do stokrotek... Okazało się, że najbliżej mu jednak było do mocno posiniaczonego Jednoroga, którego ktoś w "dobrych" intencjach pozbawił jego największej bronii... Nonsens, by chaotyczny plan miałsię chwiać od chaotycznje magii...? Uznał, że szwindel musi być głębszy, po czym bliżej zaznajomił się z podłożem.
- Serwus Mind, witaj... A ty... Skądś cię kojarzę - powiedział, wstając, spoglądając w stronę Soara i otrzepując się z brudu. Brak magii w tym wypadku stał się dla niego wyjątkowo uciążliwy - nie może nawet stworzyć iluzji czystości... - Właśnie przerwaliście mi wycieczkę grzbiecie słonia, który, mam przynajmniej takie wrażenie, właśnie zmierzał na północ. I jestem wam BARDZO wdzięczny za ściągnięcie mnie na powierzchnię ziemii, wręcz NIEBOTYCZNIE. - słowa "bardzo" i "niebotycznie" wymówił w zdecydowanie obcym, nieznanym akcencie, przywodzącym jednak na myśl same nieprzyjemne myśli.

Re: Pole

PostNapisane: 14 paź 2012, o 08:32
przez Sandstorm
Sandstorm nie bardzo wiedział dlaczego właściwie powinni ruszyć na północ, albo dlaczego w ogóle powinni cokolwiek tutaj robić.
- Czy ktokolwiek z panów wie, co się tu właściwie dzieję? - zapytał - I jeśli mogę zapytać, czemu właściwie północ? Czy tam jest wyjście z tego magicznego świata?
Nigdy wcześniej nie czół się tak zdezorientowany. Obiecał sobie w duchu, że jak tylko wróci do Equestrii przestanie narzekać na zbyt dużą ilość magii w królestwie.

Re: Pole

PostNapisane: 14 paź 2012, o 20:22
przez Jester V
Jester nie wiedział o co chodziło kucykom. Przecież w tym świecie było super, oni najzwyklej jojczeli i narzekali. Słoń był fajny dopóki pewnie nie miał pewnej potrzeby fizjologicznej a wtedy stanie pod nim było z grubsza niewygodne i straszne. Król też był jajcarski. Na pewno mieli jakąś misję jakiś cel, a nawet jeśli nie kij z tym liczyła się dobra zabawa. Zwłaszcza dla trefnisia. Jester westchnął na jednorożce i kuce ziemne które rozprawiały na ziemi, zrobił kilka beczek w powietrzu pofrunął za Lindesm

Re: Pole

PostNapisane: 14 paź 2012, o 21:50
przez Tea Charmer
Walsingham strzelił sobie facepawa (nie mylić z facepawiem!), westchnął głęboko, po czym zaczął powoli każdemu po kolei objaśniać o co chodzi oraz że powinni ruszyć pośladki chyba że chcą stąd nie wyjść cało.
-A więc po pierwsze: jeśli macie zamiar przeżyć w tym obcym dla was środowisku które nie za bardzo się cieszy ze spotkania z wami to radziłbym być dla mnie milszym. Witaj Mind, jesteś w Cylindrze swojego ojca i połknąłeś właśnie pigułka która umożliwia ci równoczesny pobyt tu i w Equestrii. Idziemy na północ ponieważ tam znajduje się jedyne miejsce w którym możemy uciec z tego pola bitwy a jesteś tu ze względu na to że jesteś mocno spokrewniony z Panem. Soar ty idioto, właśnie wyplułeś gwarancję twojego przeżycia w tym miejscu, a mnie się akurat skończyły tabletki. A do Delirium jeszcze dojdziemy. Casimir o dziwo poprę twoją wypowiedź, gdyby nie ci dwaj nie musiałbym oglądać cię aż do miejsca docelowego. Tobie Sandstorm odpowiedziałem odpowiadając Mindowi. Jeśli to wszystko to bardzo bym was prosił o ruszenie szanownych pośladków jeśli chcecie oczywiście przeżyć. Albo nie chcecie by wasze ciała posłużyły za pożywkę dla pasożyta jakim jest Zepsucie. - po czym ruszył za Nawigatorem.
[kolejka: Dark Mind, Soar, Casimir, Sandstorm]

Re: Pole

PostNapisane: 17 paź 2012, o 18:27
przez Dark Mind
Twarz Mind mimowolnie wykrzywiła się w nerwowy uśmiech, a jego głowa zaczęła kiwać się potakująco mamrocząc przy tym ciche "Aha". Następnie Jednorożec rozejrzał się po okolicy i po "doborowej" grupie mającej na celu ucieczkę z tego jakże niecodziennego nakrycia głowy. W jego głowie zaczęły formować się pytania.- Dobrze. Tylko zastanawia mnie jedna kwestia, a mianowicie co z tatą?- W jego głosie można było usłyszeć lekką nutę troski.