Chmura z jasnoró?owym marmurowym chodnikiem. Nikt nie wie jakim cudem marmur utrzymuje si? na tym puchatym tworze jednak jak wida? magia tego czego? jest pot??na i s?odziutka. Przedczasowe kuce wysnu?y w dawnych czasach teorie o podtrzymywaniu marmuru przez pracowite, cherubinkowato-kar?owate kucyki jednak obecnie wiemy o pot?dze „magii” poza tym czy takie co? jak Niebia?ska Przysta? mog?aby wykorzystywa? swych lokatorów jako kolumny?
***
Tolimira by?a w szoku. Sta?a na jakim? twardym pod?o?u tu? przed wielk? bram? triumfaln? z napisem „Witamy Tolimir?”. Po jej lewej stronie znajdowa? si? wodospad, a raczej czekoladospad lub jeszcze dok?adniej bia?oczekoladospad, a po jej lewicy, która jak wiadomo zawsze by?a gorsza mie?ci? si? sad z drzewami rodz?cymi graj?ce owoce. Bardziej ró?owa lataj?ca kuleczka widz?c zaciekawienie Tolimiry owym ca?kowicie normalnym i zwyczajnym na tej chmurze zjawiskiem pocz??a t?umaczy? ziemnej klaczy sprawy zwi?zane z tymi pospolitymi drzewami.
- Widzisz Tolimirciu, to s? drzewa magicznych owoców. Kto zje taki owoc b?dzie móg? przez ca?y dzie? ?piewa? bardzo pi?knie. Niestety zapewne tylko serenady mi?osne wi?c je?li planujesz jaki? publiczny wyst?p musisz si? liczy? z obudzeniem afektu w wielu kucykach.
Ró?owiutek mówi? z wyra?nym rozbawieniem jednocze?nie prowadz?c Tolimir? w kierunku t?czowego czego? prowadz?cego w gór?.
- Wejd? kochana w nasz? t?czow? wind?. Nie bój si?! Nie zawsze b?dziemy mogli Ci towarzyszy?, a to jest podstawowy sposób komunikacji! Nie pytaj… - doda? widz?c wyraz pyska klaczy. – Poznasz jeszcze niebostrad? i t?czoport ale to ju? nie dzisiaj bo…
- Przepraszam! Mog? co? powiedzie?? Tak? To dobrze… co tu si? dzieje? Ja mia?am tylko…
- Mówili?my, ?e wiemy. Poczekaj zaraz si? dowiesz, a teraz jedziemy t?cz? – przerwa? mniej ró?owy wpychaj?c klacz w t?cz?. Nie by?a ostra. Tolimira mog?aby przysi?c, ?e smakowa?a jak kurczak w mi?cie. Z drugiej strony nigdy nie jad?a kurczaka, ani mi?ty wi?c mog?a to by? tylko jej wyobra?nia. Gdy tak jechali klacz zobaczy?a tym razem jaskrawo?ó?tego „cherubinka”.
- Witaj pani! – zawo?a? k?aniaj?c si? i ca?uj?c klacz w kopytko – Jaki smak czujesz? Prowadz? badania i…
- Heh – westchn?? najró?owawszy ze zgromadzenia – Ta winda jest tak zaprojektowana aby czu? w niej swój ulubiony smak. Przepraszam za niego pani Tolimiro…
- Nic si? nie sta?o. Czuj? mi?t?… i kurczaka, chyba…
- DZI?KUJ?! – krzykn?? ?ó?ty, pokaza? j?zyk ró?owemu i wyskoczy?.
- Jeszcze raz przepraszam… on jest partyjny… niewa?ne, to d?uga historia. Kiedy? j? poznasz ale teraz nie ma na to czasu.
Na te s?owa mniej ró?owy postanowi? rozja?ni? Tolimirze sytuacje. Szepn?? jej wi?c do ucha.
- Kolor odpowiada za zaj?cie w przystani. My jeste?my najni?ej w hierarchii, ?ó?ci to badacze wi?c s? do?? wa?ni.
Po dwudziestu sekundach stan?li na kolejnej chmurze
[zt]