Tolimira sz?a i sz?a a? dosz?a do dziwnego kamienia w kszta?cie podwójnego serca. Kamie? by? zupe?nie taki jak zosta? narysowany w li?cie wi?c klacz wiedzia?a, ?e dobrze trafi?a. Zgodnie z instrukcj? obesz?a go trzy razy, pad?a na kolana i poprosi?a o otwarcie drzwi. Przez chwil? nic si? nie dzia?o.
„To chyba by? g?upi ?art tego przekl?tego bankiera” – pomy?la?a, gdy nagle kamie? zamieni? si? w rubin, a g?os legendarnych wodnych kucyków niczym tr?by anielskie og?osi? ponowne otwarcie „Niebia?skiej przystani”. Nagle z niepozornej chmury zlecia?y dwa cherubinki, które nie bacz?c na protesty Tolimiry unios?y j? i rozpocz??y transport do przystani.
- Pu??cie mnie! Pu??cie! Ja nie… nie umiem lata?! Nie! Teraz nie puszczajcie! – Panikowa?a Tolimira na co ten bardziej ró?owawy odpowiedzia? g??bokim basem.
- B?d??e pozdrowiona pierwsza! Nie bój si? nas, jeste?my tylko narz?dziem przystani, a ty zosta?a? wybrana do przywrócenia dawnego porz?dku.
- Ja tylko…salon… Feather… Musz? naprawi?…
- Wiemy. Wszystko jest ju? za?atwione. – powiedzia? drugi, prawdopodobnie m?odszy z u?miechem – A teraz witaj w Niebia?skiej Przystani!
[zt]