W pewnym niedu?ym pomieszczeniu w... podziemiach Cytadeli mie?ci si? niedu?e pomieszczenie, z którego okien wida? jego dziedziniec i w którego pod?odze znajduje si? klapa, pod któr? znajduj? si? prowadz?ce do wyj?cia schody, tak by nie trzeba by?o szorowa? tam pod gór?. Wyj?cia, które jest na górze, ale có?, te zakrzywienia... ?ciany komnaty s? pokryte ró?nymi okultystycznymi symbolami, które, je?eli si? nie patrzy dok?adnie na nie, poruszaj? si? i wydaj? si? drwi? z obserwatora. W kandelabrze, wisz?cym po?rodku sufitu, p?on? ?wiece, które zamiast ?wiat?? daj? cie?, tak?e nie ma go w reszcie pomieszczenia. Wysysaj? go.
Po ?rodku pomieszczenia jest dzwon. Wielko?ci sporej beczki, pozbawiony serca. Nie jest na niczym zawieszony, zwyczajnie unosi si? w powietrzu, ale nie da si? go ruszy? z miejsca. Wewn?trz pozornie nie ma ?adnego narz?dzia, którym mo?na by pobudzi? go do wibracji. Nikt nie wie, jak to zrobi?, poza stra?niczk?, której te? nikt nie zna a o której wiadomo jedynie to, ?e w przeci?gu tygodnia potrafi skonsumowa? prawie ca?y zapas s?odyczy, przewidziany dla reszty na rok obrzucania si? jedzeniem na obradach Lo?y. Szczególnie gustuje w muffinkach. W sumie dobrze, ?e nikt poza ni? tego nie wie (s? przypuszczenia, ?e sama nie ma o tym poj?cia i tylko w razie bezpo?redniego zagro?enia Cytadeli jej si? przypomni).
A... co robi Dzwon Roz?amu? Nikt nie jest tego dok?adnie pewien, ostatnie zapiski dotycz?ce zasady, na której opiera si? jego dzia?anie, zosta?y zalane herbat? i teraz s? nieczytelne. Wiadomo tylko, ?e jak ju? zadzwoni, to p?knie osnowa rzeczywisto?ci w miejscu, w którym za chwil? Cytadela si? rozpad?a (tudzie? rozpadnie si? dopiero wczoraj) i rozmie?ci jej elementy w ró?nych planach, co prze?yj? tylko przyzwyczajeni do braku jakiejkolwiek logiki i skrajnej p?ynno?ci, niesta?o?ci praw fizyki. Wibracje eteru, wzmocnione przez drgaj?cy dzwon, rozmyj? ich resztki, utrzymuj?ce siedzib? Lo?y w domenie dost?pnej dla zwyk?ych ?miertelników.
Wcze?niej wspomniane plany s? przepe?nionymi chaosem i rozmaitymi aberracjami mentalno-biologiczno-fizyczno-tempolarnymi, które nieproszonych go?ci Cytadeli mog? potraktowa? jako obiad, zabawk?, czy te? niez?y materia? na dzie?o sztuki. Niewykluczone kombinacje. Ni?sze z nich maj? form? zbli?on? do sta?ej i ze wzgl?du na brak normalnie dzia?aj?cej grawitacji s? w miar? równomiernie wy?o?one materi?, spajan? si??mi elektrostatycznymi w niewielkie grudy. Wi?ksze z nich maj? w?asn? grawitacj?, która jednak dzia?a tylko do trzech metrów od nich a potem wyk?adniczo maleje. Generlanie sta?? grawitacji w nich nie jest sta?a i zale?y od czynników takich jak temperatura otoczenia, humor obserwatora, czy wilgotno??. Wy?sze plany chaosu s? w stanie skupienia eterycznym i nic niewzmocnionego magi?, nacechowan? uporz?dkowanym zam?tem, si? tam nie utrzyma, rozpadnie si? i przejdzie do postaci plazmy. Ciekaw? jego cech? jest przyrost masy w zale?no?ci od ci?g?ego obni?ania temperatury i wyst?powanie siedmiu ró?nych rodzajów ?adunku elektrycznego, co uniemo?liwia istnienie organizmów a nawet zwi?zków chemicznych, tworzonych przez atomy z naszego ?wiata.