Gdy tak debatowaliście na temat ściany, staliście przed nią, coś za nią zaczęło strzelać, jak pękająca stal. Usłyszeliście jeszcze okropny, obrzydliwy skrzeko-pisk, po czym coś zaczęło z ogromną siłą uderzać w ścianę, która zaczęła rozsypywać się, jakby była ułożona z drewnianych klocków. Wszyscy zamarli. Przed wami stanął on...
Miał na odnóżach łańcuchy, patrzył na was tymi okropnymi oczyskami.
- MÓ-Ó-Ó-Ó-WI-I-I-I-I-I-E-E-E-E-E-M - ryknął - ZGINIECIE, ZA NIE-E-E-E-E-E-POSŁUSZEŃSTWO.
Insectoid wyciągnął jedną z "rąk" przed siebie, a tą spowiła żółta energia, która wystrzeliła w formie błyskawic w psy.
Biedne psiaki padły na ziemię, wijąc się w konwulsjach, a z ich uszu i nosów wypłynęła biała, jogurtowata ciecz.
Dziwna postać odwróciła się do was, łącząc w telepatycznym, żelaznym uścisku, tuż przed sobą.
- KTO-O-O-O-O-WY? - spytał skrzekliwie.
Mogliście zobaczyć, że za zamurowaną (kiedyś) ścianą, znajduje się coś jakby piwnica.