Strona 4 z 12

Re: Terror, śmierć i rozkład.

PostNapisane: 10 lut 2013, o 02:25
przez Tali
Tali rozsiadla się wygodniej i wyciągnęła kebaba pograzajac się w rozmysleniach. Skoro to misja solo, to dlaczego te dwie dziwaczki tolerują istnienie pozostałych? Czemu nie skarcily jej za narazanie misji? To nie mialo głębszego sensu, ale to była elita, więc zapewne dobrze wiedziały co robią. Zebra ugryzla bułkę i z kamiennym wyrazem twarzy obserwowała jak Feather wychyla się przez okno... W sumie... Czemu by nie...
-Hmm...-Szamanka przymierzyla się do kopniaka tak żeby pegaz wyleciał. To mogła być jedna z niewielu okazji by dać tej misji jakieś szanse powodzenia, przynajmniej w skradaniowej części. Obecność Feathera irytowala ja do granic mozliwosci. Jak jeszcze Rarco zrozumie, jeśli mu powie ze musi coś zalatwic sama, tak Feather się nie odczepi i będzie jej przeszkadzał. Na miejscu będzie musiała go przywiazać do słupa, po czym zaraz skombinowac więcej musztardy.

(Jeśli mam szanse 100% to niech go wykopie, jak nie to niech zostanie na mierzeniu :'D)

Re: Terror, śmierć i rozkład.

PostNapisane: 10 lut 2013, o 09:42
przez Reetmine
Obrazek
Obrazek

Pomarańczowa klacz udała, że nie zauważyła zachowania Feathera, jednak nie zauważył przez to złych zamiarów Tali wobec jego osoby.
Tali- 40 na S, nieudane.

Niestety nie udało się zebrze wykopać pegaza, na szczęście dyliżans wpadł na kamień i trącenie go nogą mogła wytłumaczyć podskoczeniem w górę.
- Oho, dojeżdżamy na miejsce.- Serenade powiedziała podekscytowana, mogliście zauważyć, że zakłada sobie pas na tors. Z zewnątrz wyglądał na pełen narzędzi, ale po wewnętrznej stronie było kilka noży, sztyletów, igieł i szpikulców.
Pojazd w końcu się zatrzymał, stanęliście w mieście porównywalnym wielkościowo z Ponyville, ale architekturą bardziej przypominał Manehattan- bloki i kamienice. Jeden z bizonów otworzył wam drzwi, dwie klacze wyszły pierwsze.

Re: Terror, śmierć i rozkład.

PostNapisane: 10 lut 2013, o 10:53
przez Feather
Cóż, został kopnięty w zad i nie zaskoczyło go, że akurat było to kopytko Tali. Nawet, jeśli można było to wytłumaczyć najechaniem na kamień, to i tak miał coraz to większe wrażenie, że klacz na tyle strasznie poważnie podchodzi do swojej misji, co małe dziecko do rozpakowania gwiazdkowego prezentu. Po prostu nie chce, by ktoś mu pomógł nawet, jeśli będzie męczyć się cały wieczór z opakowaniem, którym zdąży się jeszcze pięć razy pociąć nim. Cóż...
Celestio, dodaj mi sił, bym zaraz z czystej złośliwości jej nie zdemaskował, lub nie zaczął się tak wpieprzać, że będzie nad tym siedzieć przez stalliongradzki rok. I PIERDZIELIĆ TO, ŻE SAM BĘDĘ MARTWY
Pegaz odwrócił się do Tali.
- Następnym razem moja miła musisz dobrze nasmarować i wchodzić powoli, delikatnie. Szybko i na siłę to tak nie działa. Trzeba zdecydowanie, przeć na przód - puścił do niej oczko.
Gdy dyliżans stanął, poczekał, aż wszyscy powychodzą, po czym sam wyszedł, wypatrując potencjalnego zagrożenia.
/popsuję Tali całe zadanie <3/

Re: Terror, śmierć i rozkład.

PostNapisane: 10 lut 2013, o 11:43
przez Reetmine
MG

Klacze z pewną satysfakcją spoglądały na to, co Feather powiadział Tali, gdyż wyczytały to jako stwierdzenie seksualne. Mimo to czasu nie było tak dużo, wszyscy opuścili już dyliżans, słońce właśnie zachodziło. Ruch na ulicy był duży, porównywalny z tym w Manehattan. Mało kto jednak zwracał na was uwagę, przynajmniej obecnie mogliście liczyć na anonimowość. Bizony z pojazdem ruszyły dalej, zostawiając was na ulicy.
- Może nie czekajmy tutaj tak na środku, udajmy się do naszego mieszkania.- Skierowała do was Iris.

Re: Terror, śmierć i rozkład.

PostNapisane: 10 lut 2013, o 12:03
przez Tali
Tali wyszla z pojazdu, rozejrzala się i pociągnęła nosem. Skrzywila się
-Bleee, ale paskudne miejsce. Pewnie nie mają tu nawet budy z kebabami.- mruknela zebra pod nosem. Praktycznie w żadnym północnym mieście nie było bud z kebabami, ale szamanka liczyła ze w którymś się trafią jakieś miesozerne kuce. Ale przynajmniej mają wysokie budynki... To dobrze. Już miała prosty plan jak pozbyć się uciążliwego męczydupy. Musiała tylko znaleźć jakieś duże koło od wozu, trochę wódki i kij od szczotki, ale o to chyba nie będzie trudno. I jeszcze jedna sprawa... Tali odwróciła się do Angatotha i wzięła jego kopytko w swoje
-Żegnaj wierny towarzyszu, miło cię było poznać, lecz tutaj nasze drogi się rozdzielaja i tak dalej, i tym podobne, asta la vista, bywaj, papa.-pożegnała sie puszczajac kopyto z cichą nadzieją ze ten się nie dołączy. Hah. Marne nadzieje.
-O, i Rarco, dzięki za odprowadzenie, możesz już wracać do Ponyville, Twoje miasto Cię potrzebuje! Te... y... zzzz...zbiry! Zbiry mogą zaatakować!

Re: Terror, śmierć i rozkład.

PostNapisane: 10 lut 2013, o 12:21
przez Feather
- Ależ bardzo dziękujemy za zaproszenie, miłe panie - rzekł, obleśnie uśmiechając się do Tali.
Nawet, jeśli zginie przez to, że przez jego wygłupy Tali nie znajdzie tej nietoperzoskrzydłej piękności, to i tak jest warto.
- Jestem ciekaw, jak potoczy się ta nasza misja, Talinko, moja droga przyjaciółko. Pewnie nasza nietoperka teraz straszliwie musi cierpieć... Ojj... - oparł się o klacz, unosząc kopytko do swojego czoła w teatralnym geście - Chcesz dalej się w to bawić, czy dasz sobie spokój? - szepnął do Kebabowej Lady.

Re: Terror, śmierć i rozkład.

PostNapisane: 10 lut 2013, o 17:42
przez Reetmine
MG

Klacze przyglądały się waszym przekomarzaniom, ani się nie śmiały, ani nie denerwowały. Gdy pegaz i zebra gadały ze sobą, a raczej wymieniały poglądy na temat udziału w wyprawie nawet nie zauważyliście, że Iris i Serenade odeszły na dalszą odległość, zmierzając wolnym krokiem w jakąś stronę. Coraz więcej osób zaczęło się wam przyglądać, niektórzy nawet się zatrzymali.

Re: Terror, śmierć i rozkład.

PostNapisane: 11 lut 2013, o 21:14
przez ReflexivoArco
Zwiadowca z pobłażliwym uśmiechem przyglądał się tym ,,walkom' Tali z Featherem. Cóż, umówmy się, zbyt profesjonalnego podejścia nie przedstawiali.... Ale to tylko dodatkowo mobilizowało go do zostania aby te dwie urocze istotki (osobiście preferował tą pasiastą) za bardzo się nie pokaleczyły. Lewa brew powędrowała w górę.
-Poradzą sobie beze mnie, skarbie.-powiedział, po czym cmoknął Tali, następnie jednak spojrzał również na Feathera- A teraz chodźcie za naszymi drogimi wybawicielkami.- rzucił, po czym objął ramionami (tak, tak, wiemy...) oba kucyki i popchnął ich w w kierunku odchodzących klaczy pośpieszając ich. Wolał unkąć wzroku przechodniów...

Re: Terror, śmierć i rozkład.

PostNapisane: 14 lut 2013, o 14:03
przez Reetmine
MG

Kiedy tak szliście Feather zniknął wam z oczu, znikł wam również Angaroth.

Feather:
Ostatnie co pamiętałeś to była ulica w Derbyshire, po czym światło zalało ci oczy, aż niemal oślepłeś. Gdy otworzyłeś oczy zauważyłeś, że leżałeś obok tego meteorytu nad rzeką, który zgniótł twoje ciało. Kamień przypominał już zastały głaz, ty zaś czułeś swoją skórę, jak i oddychałeś. Nie wiesz co się stało, ale chyba wróciłeś do życia, acz jesteś zbyt daleko od miasta by móc wrócić na zadanie.
( możesz pisać gdzie chcesz, uznaj, że to końcowy post na sesji).

Re: Terror, śmierć i rozkład.

PostNapisane: 15 lut 2013, o 19:00
przez Tali
-Huh?- Tali zdziwiła się zauważając nieobecność Feathera. Przystanęła na chwilkę i spojrzała na swoje kopytka. Patrzyła tak chwilkę aż nagle wybuchła szatańskim śmiechem
-Tak! Tak! Jest! Jest! Nie ma go! Moja wola rzeczywistością! Muahahahahah!- zaśmiała się zebra. Wtem zauważyła całkiem spory tłumek patrzący się na nią jak na dziwadło. W sumie... Szatańsko śmiejąca się zebra. To już podchodzi chyba pod stereotypy. Tali zaczerwieniła się i zbliżyła do Rarca i razem z nim udała sie za klaczami, wyraźnie rozpromieniona. W każdym razie Feathera nie było, więc pwodzenie misji nagle podskoczyło. Wolała nie pytać, żeby nie zapeszyć

Re: Terror, śmierć i rozkład.

PostNapisane: 15 lut 2013, o 20:23
przez ReflexivoArco
Zmysły zielonego niczym pierwsza wiosenna trawa ogiera zarejestrowały zdecydowanie interesujący fakt: jedno z jego ramion (i tak dalej, i tak dalej...) straciło oparcie, jakie znajdywało w pegazie, który teraz niespodziewanie zniknął. Tak po prostu, bez żadnej chmury dymu czy czegoś w podobnym guście... Ot, tak: był i nie ma. Gdyby Rarco nie był ateistą, to dopatrywałby się w tym jakiejś siły wyższej...
-Tali, cicho...-mruknął dosyć mało pieszczotliwie do swej lubej, gdy ta zaczęła śmiać się jak stary, dobry Frankenhoof's... Gdy zebra uspokoiła się objął ją i obydwoje udali się za klaczami.

Re: Terror, śmierć i rozkład.

PostNapisane: 16 lut 2013, o 16:50
przez Reetmine
MG
Obrazek
Obrazek


Udaliście się za dwiema klaczami, te wprowadziły was do dużego apartamentowca z którego mieliście dobry widok na całe miasto. Wnętrze nie było zbyt okazałe, wbrew pozorom nic szczególnego. Naprzeciwko znajdował się duży budynek z flagą z czarnym orłem- ambasada Germaney.
- Dobrze, może pora na szczegóły.- Rozpoczęła Iris.- Jakieś 3 miesiące temu doszła nas wiadomość, że Germaney pochwyciło Slur, jedną najlepszych agentek Equestrii i trzecią osobą w naszych aniołkach Celestii. Odbiłybyśmy ją gdyby nie to, że Germaney ma listę większości osób z wywiadu Equestrii, w tym i nas. Wiedzą, że my jesteśmy, my udajemy, że nie wiemy. Klacz prawdopodobnie jest przetrzymywana w tym budynku, chyba w piwnicy. Można tam dostać się kanałami. Uratowanie jej to pierwsza rzecz, druga to zbadanie o co chodzi Germaney, pewnie nasz znajoma będzie mogła wam to wyjaśnić.
Serenade podszedła do Rarca i zaczęła się o niego ocierać, mrużąc przy tym oczy, jak też i mrucząc.
- Mrrr, naprawdę jesteś zajęty?

Re: Terror, śmierć i rozkład.

PostNapisane: 16 lut 2013, o 20:40
przez Tali
Tali zmierzyła ambasadę wzrokiem zatrzymując się na fladze. Nie odrywając od niej wzroku zapytała
-O mnie nie wiedzą, bo jestem dość świerza, więc to nie problem.- zaczęła zebra.
-Jeśli dobrze zrozumiałam... To takie mało skomplikowane? Wejść kanałami, uwolnić Slur i zakosić troche papie...- tutaj Tali zauważyła co Serenade robi do Rarca. Odwróciła się w ostatniej chwili powstrzymując się od sięgania do miecza
-Mrr, naprawdę tak ci śpieszno do grobu?- zaczęła przedrzeźniać klacz

Re: Terror, śmierć i rozkład.

PostNapisane: 16 lut 2013, o 22:17
przez ReflexivoArco
Kuc ziemny (ten zielony i, pomimo wszystko mniej wyglądający na klacz) wszedł razem z Tali do aparamentu. Było w nim skromnie, aczkolwiek nie można było narzekać na karygodne, spartmaneńskie warunki. Całkiem przytulnie, dałoby się powiedzieć, gdby nie powiewająca za oknem flaga z wizerunkiem czqrnego orła... Miał kiedyś do czynienia z Germaney... Oczywiście, z racji, iż jest Zwiadowcą sami Germaneyczycy nie wiedzieli o tym, że to on napsuł ich rządowi tyle krwi zaginięciem kilku dokumentów, więźniów oraz śmierci kilku kucy... Cóż, gwoli sprawiedliwości nie było to specjalnie gładkie i przyjemne zadanie...
-Cóż... Na tej płaszczyźnie nietety dla pani, jestem, i nie zanosi się na zmianę tego stanu...- Rarco puścił klaczce oko. Ale to, które było niewidoczne dla Tali... Cóż, to było nawet przyjemne...- Ale za to jeśli chodzi o rzeczy zawodowe, to owszem, jestem wolny. Więc, jak przydać może się kopyto czy napięty łuk Zwiadowcy?- spytał kierując się już bardziej do obydwu ,,koordynatorek''

Re: Terror, śmierć i rozkład.

PostNapisane: 17 lut 2013, o 16:12
przez Reetmine
Obrazek
Obrazek

- Oj już nie bądź taka zazdrosna, przecież tylko się droczę.- Serenade uśmiechnęła się do Tali, ale i przyuważyła oczko Rarca. Odeszła nieco na bok i zrobiła strapioną minę, przykładając kopyto do ust.- Zastanówmy się, kran się nie zatkał, nic nie trzeba naprawić... Wiem, mam problemy z wyczesaniem ogona, mógłbyś mi pomóc? Też narzekam ostatnimi czasy na plecy, chyba przydałby mi się masaż.
- Tak, teoretycznie to tak proste, acz nie mamy pewności czy jest przetrzymywana w piwnicy, może być gdzieś indziej. Ale mamy pewność, że tam jest. Z papierami może być problem, bo te są chyba pilnowane, ale z jej pomocą powinno się wam udać. My nie możemy nic zrobić bo jesteśmy obserwowane, podobnie jak inni agenci tutaj. Nie chodzi nam o zabicie kogo tam popadnie w ambasadzie, bo to mogłoby spowodować duże reperkusje. Oczywiście jeśli wpadniecie to kraj się na was wypnie, zostanie to uznane za waszą samowolkę.- Iris w przeciwieństwie do koleżanki zachowała powagę.