Strona 2 z 5

Re: Lochy Ponyville.

PostNapisane: 22 sty 2013, o 07:04
przez SomePony
Klacz jeszcze przez jakieś 2 minuty przypatrywała się 'parce' dopiero szept ogiera wyrwał ją z wizji o których lepiej nie mówić. Szybko zorientowała się i starała się ukryć skrzydła, które stanęły na baczność widząc klacz bawiącą się z ogierem.
-Tak, tak masz rację. Jakiś plan?-powiedziała szeptem, starając ukryć zadowolenie w głosie.
Poprawiła grzywkę i czekała na odpowiedź swego towarzysza.

Re: Lochy Ponyville.

PostNapisane: 22 sty 2013, o 15:46
przez Feather
--Relief i Some--
Jeśli by podejść do owej dziury i przyjrzeć się jej z bliska, można by odkryć pewien kufer z wyłamanym zamkiem. Ale wróćmy jednak do inkuba i biednego fotografa, który przez kolejne ugryzienia, nabawił się kolejnych ran, z których sączyła się krew. Mogliście dostrzec, jak zęby potwora połyskują metalicznie, w świetle oświetlających grotę kryształów (jak i jego samego). Posiadał też kły, najwidoczniej wampirze...
Nagle usłyszeliście mokre, obrzydliwe mlaśnięcie, dobiegające od "sprośnej parki". Znaczek fotografa został zerwany zębami inkuba. Stwór zaczął wylizywać ranę...
- Taki słodki... Taki apetyczny... - szeptał do niego.

Re: Lochy Ponyville.

PostNapisane: 22 sty 2013, o 17:37
przez Clear Sky
Clear próbował złapać oddech w wejściu, ale gdy zobaczył szamotaninę zmusił się biegu w ich kierunku. Zanim dobiegł dwójkę kucy wciągneły macki i w korytarzu został tylko on i Karczmarz. Wyprzedził Karczmarza i wszedł do sali. Rozejrzał się i powiedział:
-Wiesz co? Mam wrażenie że oni sobie dadzą radę bez nas. Teraz by się przydało wynieść te skarby w okolicę schodów, jak znam życie później je albo nie będziemy mogli po nie wrócić, albo zostaną zniszczone. Dasz radę to przeturlać do schodów? - wskazał beczki.

Re: Lochy Ponyville.

PostNapisane: 22 sty 2013, o 19:30
przez SomePony
Klacz była w szkoku, stanęła wryta jak kamień z rozdziabionym pyszczkiem, gapiąc się na "klaczopodobnecoś". Nie miała zbyt wiele czasu więc chwyciła pierwszą napotkaną rzecz pod kopytkiem i wycelowała w głowę potwora. -Albo to coś się zwinie albo przeniesie się na mnie.. Nawet nie chcę myśleć co się stanie.. -pomyślała, cisnęła rzeczą i automatycznie wbiła się w powietrze by później móc uniknąć ataku, o ile taki by nastąpił.

Re: Lochy Ponyville.

PostNapisane: 22 sty 2013, o 19:52
przez Relief
Relief widząc zachowanie klaczy obmyślił plan:
Jeśli ona, mam taką nadzieję, zajmie uwagę tego czegoś, ja się szybko przedostanę do skrzynki.- nie wierzył w swoje myśli, ale jak postanowił tak uczynił. Najszybciej jak potrafił pobiegł do wyznaczonego przez siebie miejsca, na szczęście nie zwracając na siebie uwagi kreatury, tylko dziwne spojrzenie Some. Szybko zabrał się do otwierania skrzynki, które poszło nadzwyczajnie łatwo.

Re: Lochy Ponyville.

PostNapisane: 22 sty 2013, o 20:03
przez Feather
--ci tutaj ^--

Kreatura dostała prosto w... Zęby, przez co trzy zostały złamane, jeden pęknięty. Ryknęła z bólu, rzucając fotografa na ziemię. Od razu ruszyła na SomePony.
- TY MAŁA, FLETNA, PIELTHOHLHONHA SHUHO! WYPHIELDHOLHE CHIE JAKH OSTHATHNIOM KHUHFE! - ryknęła do klaczy, sfrustrowana - ALBHO NHIE! JA CHIE ZNHNHISZCZHE!
Ta zaś, od razu została pochwycona przez macki i uniesiona ku górze tak, by nogi miała bardzo, ale to bardzo, prawie jak do szpagatu, maksymalnie szeroko. Zwisała w powietrzu, do góry nogami.
- JAKHIEŚ OSHSTHATHNIE SOUFO?
Tymczasem Relief odkrył, że w skrzyni znajduje się dziwny przedmiot, przypominający zawór, jednak bez "wlotu i wylotu". Tykał i był dosyć ciepły w dotyku. Był odlany ze złota, a na jego powierzchni wygrawerowano napis Nova Solaris.

Re: Lochy Ponyville.

PostNapisane: 22 sty 2013, o 20:10
przez SomePony
-Zostaw mnie TY.. TY... NAWET NIE WIEM CZYM TY DO PRZENAJŚWIĘTSZEJ ERIS JESTEŚ!-pisnęła z bólu i zaczęła się szarpać, lecz nie za mocno bo każdy jej ruch powodował mocniejsze pociągniecie.
-Słuchaj kochana, nie wiem czego chcesz, ale wiem jedno. My będziemy żywi, Ty będziesz szczęśliwa i nikomu nie wypijesz krwi, za to że wykonamy jakąś robotę za Ciebie. Co Ty na to? -powiedziała prawie piszczącym głosem.

Re: Lochy Ponyville.

PostNapisane: 22 sty 2013, o 20:17
przez Relief
Relief szybko spostrzegł że jego towarzyszka miała wielkie kłopoty. Nie czekając ani chwili przekręcił zawór, wziął rzecz w kopytko i...
- Ej ty- zwracał się do "klaczopodobnego" stwora-łap
W tym momencie cisnął przedmiotem w kreaturę, po czym nastąpił wybuch tuż przy głowie stwora co zaoowocowało wypuszczeniem klaczy z uścisku.

Re: Lochy Ponyville.

PostNapisane: 22 sty 2013, o 20:37
przez Feather
--^--
Wybuch. Był to wybuch ogromnie mocnego i oślepiającego światła. Potwór został jakby... Rozmyty, spalony przez niego. Some natychmiast upadła do jednego z tych jeziorek, a że było płytko, zdołała się z niego wydostać, nawet nie umiejąc pływać. Mroczy was nieco od tego błysku, lecz widzicie conieco. Jeśli byście poszli dalej, wgłąb pieczary, moglibyście zauważyć, że kryształy już tam nie występują, za to jest tu przejście, wyryte w skale, akurat takie, by można było się prez nie przeczołgać. Jest ono oblepione pajęczynami, dosyć gęstymi, jednakże starymi, bowiem kurz zdążył się na nich dobrze osadzić.
Dalej, pod inną ze ścian, znajdują się schody w dół, spiralne, śliskie, obrośnięte... Mchem.
Wróćmy jednak do fotografa. Odkąt tylko odzyskał władzę nad sobą, zaczął przeraźliwie krzyczeć, łapiąc się za nogę. Miał też zdjętą torbę i nieumiejętnie próbował się zabandażowac, bo miał w niej małą apteczkę. Gdy mu się udało, przestał i pojękując z bólu, podszedł do Reliefa i oparł się o niego.
- Dziękuję wam... Słuchajcie, nie wiem, co tu jest grane, ale mam wrażenie, że wpakowaliśmy się w niezłe ładno i to nie jest jedyne niebezpieczeństwo, z jakim przyjdzie nam się spotkać...
Młodzik spojrzał na swój aparat, wyjął film, obejrzał go pod światłem. Zdjęcia były.
- Ufff... Zdjęcia są całe.

Re: Lochy Ponyville.

PostNapisane: 22 sty 2013, o 21:00
przez SomePony
-Emm.. Chłopaki co robimy? Mamy dwie drogi, wyliczanka czy coś?-otrzepała się z wody jednak jej grzywa nadal była mokra. Wyglądała zabawnie co chwila zdmuchując włosy z nad oczu. Znalazła sobie nowe zajęcie, trzepanie głową.
-Szczerze mam dość mokrych miejsc! Mam nadzieję, że nikt nie widzi co teraz robię bo wyglądam głupkowato.. -powiedziała sama do siebie. Po jako-takim ogarnięciu włosów podeszła do kuców.

Re: Lochy Ponyville.

PostNapisane: 22 sty 2013, o 21:26
przez Relief
Relief cały czas przyglądał się jak klacz mocowała się z grzywą. oby tego nie widziała - pomyślał.
- Ekhem jedno i drugie przejście może być równie niebezpieczne. - mówiąc to podszedł do schodów.
- Nie wiadomo zresztą czy te schody nie są przypadkiem gdzieś zawalone. Proponuje żeby wyboru dokonał nasz fotograf

Re: Lochy Ponyville.

PostNapisane: 22 sty 2013, o 22:31
przez Feather
--Domyślcie się--

- Ja tam nie wiem... Raczej nigdzie nie pójdę z tą nogą, a jak już, to mogę przepełznąc przez tamtą szczelinę. Chociaż... Jakby mnie kto zniósł, to możnaby zejść na dół. Aktualnie jestem jak kaleka i krwaw... - wypowiedź została przerwana przez atak palącego bólu. Środki przeciwbólowe przestały działać bardzo szybko. w dodatku bandaż przesiąknął już krwią. - AAAAAAKURW... Zaraz się chyba wykrwawię... A nawet jeśli nie, to i tak nie dam rady przejść gdziekolwiek. Muszę tu zostać.
Ogier usiadł i podał aparat Some Pony.
- Masz, przyda się wam. Tymczasem ja tu zostanę. Opatrunki mnie chyba jakoś poratują, przez jakiś tam czas... Wy pozwiedzajcie sobie i wróćcie po mnie, proszę... Nie chcę tu umrzeć, jak tamten.
Fotograf wskazał kopytkiem na jeziorko, na którego powierzchni unosiły się zwłoki jakiegoś kucyka. Miał na sobie jakąś biżuterię, oraz napierśnik skórzany i ubranie. Przy pasku nosił sztylet. Ten zniornik akurat był bardzo głęboki.

Re: Lochy Ponyville.

PostNapisane: 23 sty 2013, o 07:16
przez SomePony
Klacz uniolsa się nad zwłokami i starała sie dosięgnąć biżuterii i sztyletu (określ czy mi się udało~ ) Zrobiła zdjęcie ciała z góry i wróciła do fotografa.
-Pamietaj by ucisnac nogę nad raną i po około 30 minutach to ściągnąć i założyć nowy po przynajmiej 10 minutach, chyba że chcesz pozbyć się nogi.. Klacz stanęła przed brązowym ogierem.
-Moja kobieca intuicja mówi mi by pójść schodami, dlatego idziemy tunelem. Dobrze? -powiedziała i podeszła niepewnie do wejścia.

Re: Lochy Ponyville.

PostNapisane: 23 sty 2013, o 10:41
przez Relief
Co ona właśnie powiedziała? - bezskutecznie próbował rozgryźć o co chodzi klaczy.
- No to ty zostań tutaj a my postaramy się nie zginąć penetrujac dalsze części tychże lochów
Poszedł jeszcze do leżących zwłok- To może się przydać - stwierdził biorąc sztylet.
- Some prowadź

Re: Lochy Ponyville.

PostNapisane: 23 sty 2013, o 15:02
przez Feather
--ci tamci^--

Some udało się dosięgnąć zwłok. Zdobyła stalowy sztylet /spytaj Talona, ile to ma dmg, bo mi to do sesji potrzebne nie będzie (Storytelling to jest), a kiedyś może ci się to przydać/, oraz bardzo cenną, diamentową biżuterię (medalion z diamentem, branzoletki wysadzane diamentami).
- Dobrze, będę pamiętał - odpowiedział fotograf - I życzę wam powodzenia.
A więc wybraliście, że pójdziecie tunelem. Był to niedługi tunel, lecz przeprawa przez te pajęczyny, nieco czasu wam zabrała. Było jednak warto. Odkryliście bowiem kolejną pieczarę, dużo mniejszą, taką na wielkość pokoju. Pod jedną, z kamiennych ścian, leżał stół, stała szafa, było też łóżko i kufef z dziwnym zamkiem. Miał on bowiem otwór w ształcie koła. Mogliście też zauważyć, że na stole leży rozłożony swój papieru, przedstawiający plan jakiegoś budynku, oraz niewielki kluczyk i stał też kandelabr, pewnie do oświetlania mroków tego miejsca. Łóżko i reszta sprzętów wydawały się niedawno używane... Dziwne. Gdybyście spojrzeli w górę, moglibyście stwierdzić, że grota ma dosyć wysoko położony sufit, a także... Czarno-brązowe, włochate, rozmiarami zbliżone do psa, coś. Było zwinięte i "przyklejone" do kamiennej półki.
/kolejka dla tej grupy: Relief>Somunia>Ja/