Feniks zastanawia? si? czy psychicznie Sunny te? dorós?, ale gdy us?ysza? dziarskie "ku rwa" przekona? si?, ?e jednak tak. To dobrze, nie b?dzie musia? go przyucza? w tych sprawach. Jak i pegaz by? silniejszy ni? wcze?niej, by? w kwiecie wieku. Ale operacja przesz?a udanie, zmiana wieku nie wywo?a?a ?adnych uszczerbków na pegazie, jak i nie dokona?a zmian w rzeczywisto?ci.
- ?ycie jest zaskakuj?ce. Co do kwestii finansowych to w Ponyville jest ju? domek dla ciebie, jak i troch? pieni?dzy z osobistego skarbca jej wysoko?ci. Wiedza... zbli? si?.- Dotkn?? skrzyd?ami twojej g?owy, poczu?e? w niej pulsowanie. Czu?e?.... nie, wr?cz wiedzia?e? wi?cej. Jakby? przeszed? szko??, medyczn? konkretnie.- Przekaza?em ci tyle, ile powinno ci starczy?, do ciebie chyba medycyna i leczenie powinno pasowa?.
Wzbi? si? w powietrze, na dó? spada?y z niego p?omienie, które uformowa?y co? na kszta?t portalu. Za nim jednak znajdowa? si? znajomy widok ulicy Ponyville, z ?atwo?ci? mog?e? rozpozna? domy i kuce podró?uj?ce po mie?cie. Twoje miejsce i czasy. Phil odchrz?kn??.
- A, jeszcze co?. Formalnie si? nie spotkali?my, to nie ja odpowiadam za twój nag?y rozwój. My feniksy nie przepadamy za d?ugimi j?zykami i sprzedawczykami i wola?bym nie us?ysze?, ?e osobiste "zwierz?tko" ksi??niczki dzia?a?o co? na tak? skal? w mie?cie. Nie wiem co wymy?lisz, ale wiesz, "strze? si? gniewu Phila" i takie tam.