No i wydawa?o si?, ?e ?ycie potoczy si? dalej normalnym torem. Znaczy normalnym, dla tej zbieraniny kuców.
Ku przera?eniu zebranych, a najbardziej detektywa, Dark Fire nagle pu?ci? okropnego baka... problem w tym ?e z ty?ka unosi? mu si? t?czowy dym i pachnia?o truskawkami.
- Jestem Trenchcoat... Widziali?cie mnie przy wej?ciu do lasu. Nie pos?uchali?cie ostrze?enia o niebezpiecznym mordercy. A to w?a?nie by? ten morderca. Jak le?eli?cie tutaj w majakach, to przygotowywa? si? by was zabi? i musia?em interweniowa?. Ju? wrzuca? ci? do ognia.
Wyja?ni? spraw? detektyw, Rarcowi. Kuc w prochowcu poprawi? swoja sfatygowan? fedor? i powoli wsta?.
- Chod?cie mo?e, odprowadz? was do Ponyville. O tej porze jest tu raczej niebezpiecznie.
Prze?adowa? magazynek w swoim pistolecie i czeka? a? si? zbierzecie.
Wci?? wokó? was wala?y si? li?cie. Niekóre pi?ciolistne nawet, inne siedmio i dziewiecio... Jak u paprotki której szukali?cie.