przez Spitfire » 1 lut 2012, o 15:54
-Ehhh... Która to godzina...? -Powiedzia?a zaspana Spitfire, gdy obudzi?a si?, le??c na mi?ciutkim i puszystym dywaniku przy oknie. Wsta?a dosy? pó?no, pewnie dlatego, ?e by?a lekko obola?a po poprzednim dniu. Po chwili jednak, lekko si? wystraszy?a. Spojrza?a na dó?, a na ulicy kilka kuców obserwowa?a jej okno przez lornetki. Natychmiast si? schowa?a, zrozumia?a, ?e przespa?a ca?? noc, le??c w pozycji umo?liwiaj?cej innym podgl?danie jej. Kto wie na co mogli popatrze?... Natychmiast si? otrz?sn??a i po chwili uspokoi?a. W ko?cu pozowa?a do niektórych plakatów rekrutacyjnych armii Equestrii... Ca?a sytuacja nawet j? lekko rozbawi?a. Ju? zdystansowana do tego, posz?a w kierunku ?azienki, gdzie wzi??a gor?cy prysznic, który zadzia?a? na ni? pobudzaj?co i od?wie?aj?co... Teraz czu?a, ?e ma si?y. Dok?adnie umywszy i wypie?ciwszy swoje cia?o, po pewnym czasie wysz?a, i osuszy?a si? przed swoj? ulubion? dmuchaw? susz?c?... Obracaj?c si? powoli, czy to w powietrzu, czy na pod?odze, dok?adnie pozwala?a strumieniowi ciep?ego powietrza wysuszy? jej cia?o. Po kilku minutach, umy?a z?bki - jak zawsze dbaj?c o higien?, i u?o?y?a sobie w?osy. Po tych wszystkich czynno?ciach, przejrza?a si? lustrze, i b?d?c zadowolona z wyniku, posz?a z powrotem do sypialni, gdzie nad ?ó?kiem mia?a powieszony kalendarz ze wszystkimi zdarzeniami i planem treningów. Dzisiejszego dnia jednak nie mia?a nic zapisane.
-Mo?e jako? inaczej sp?dzi? ten czas... -Pomy?la?a, po czym spojrza?a przez okno. Zaokienny termometr wskazywa? oko?o -15 stopni Celsjusza, ale by?o bardzo s?onecznie.
-Polec? sobie gdzie?... Co mi tam... Trzeba czasem wyj?? do kucyków... -Ponownie pomy?la?a, decyduj?c si? na wyj?cie. Podesz?a do swojej szafki na ubrania, i zacz??a na siebie nak?ada? swoje zimowe rzeczy. Z?oty sweterek, na to pomara?czowa kurtka i ciep?e pomara?czowe kozaczki. Jeszcze na?o?y?a ?ó?to-pomara?czowy szaliczek, i by?a gotowa do drogi, albo jak kto woli, do lotu. W Canterlocie ju? wszystko zna?a, tak wi?c, przejrzawszy si? ponownie w lustrze, powiedzia?a z u?miechem cicho:
-Do Ponyville sobie polec?... Zjem tam co?... Zabawnie b?dzie zapewne... Nie to co tutaj... -Po tym, wzi??a klucze, i powoli skierowa?a si? do wyj?cia ze swojego mieszkanka. Zamkn?wszy drzwi za sob?, schowa?a klucze do jednego kozaczka, który by? do tego celu specjalnie przystosowany, gdy? mia? zapinan? kiesze? w jego wn?trzu. Uczyniwszy to, po drodze min??a dwóch stra?ników, do których powiedzia?a:
-Nie b?dzie mnie jaki? czas, wybieram si? do Ponyville. Informowa? ciekawskich w razie czego o moim wyj?ciu, ale nie mówi? gdzie.
Min?wszy ich, zesz?a powoli po schodach, i wyszed?szy z du?ego budynku, wzbi?a si? w powietrze. Po drodze widzia?a kilka kuców wyra?nie tym zainteresowanych, ale zignorowa?a to, i z u?miechem na ustach oraz zimowym ubranku polecia?a dalej.
[z/t]