Imię i Nazwisko: WinnerFire
Miejsce zamieszkania: Las Everfree
Pochodzenie: Cloudsdale
Ranga: Sportowiec
Wygląd:
* Oczy: Niebieskie
*Włosy: Niebiesko-Granatowe
*Wiek: 30
*Ubranie: X
*Sylwetka: umięśniona
Charakter: Jest to raczej dobry kucyk, za młodu wplątał się w niejedne kłopoty, ale po wyrośnięciu stał się dobry i lojalny. Zwykle po zdenerwowaniu zaczyna się palić na niebiesko.
Krótka historia: Mieszkałem razem z Ojcem FreeMine i Matką SilverGhost, gdy miałem dwa lata urodziły mi się dwie siostry, LightingStar i HighFire. A gdy miałem 6 lat zdobyłem swój uroczy znaczek, a to było tak...
Pewnego dnia ojciec nie chciał mnie wypuścić za pobicie kolegi Life Fruit'a, musiałem się męczyć w czterech kątach. Nie mogłem się doczekać aż będę mógł pobiec na plac zabaw bawić się z przyjaciółmi, zaczynałem kapać złością aż w końcu ojciec zdecydował się mnie wypuścić. Szybko powiedziałem mamie, że idę na plac zabaw i pędem wyleciałem z domu.
Gdy już byłem na placu zabaw musiałem przeprosić kolegę. Podszedłem niechętnie i go przeprosiłem, po czym szybkim krokiem skierowałem się do drewnianego domku niedaleko placu, gdzie usiadłem. Spojrzałem na Fruit'a i zauważyłem, że się namawia z pięcioma kolegami. Postanowiłem szybko opuścić to miejsce. Nagle jakiś kucyk zablokował mi drogę. Odwróciłem się, bo chciałem uciec w drugą stronę, ale znowu jakiś kucyk zablokował mi drogę do ucieczki. Zaczęli się zbliżać, chciałem podlecieć w górę ale tam także był jakiś nieznajomy. Skuliłem się, nagle dla mnie samego niespodziewanie zacząłem płonąć. Kopyta powoli objął mały, niebieski płomień, grzywę i ogon także, jak też i oczy. Podniosłem się, tamci zaskoczeni zeszli mi z drogi. Przebiegłem przez furtkę, przy okazji ją spalając. Stanąłem ze zdziwienia i przyglądałem się temu z szeroko otwartymi oczami.
Coś zaczęło mi musować na boku, musiałem to sprawdzić. Z szerokim uśmiechem zauważyłem, że mam już znaczek: był to niebieski płomień. Galopem pobiegłem do domu i pochwaliłem się znaczkiem. Gdy wróciłem próbowałem rozniecić ogień, bezskutecznie. Nie udawało mi się to przez jakiś czas. Ale wreszcie nad tym zapanowałem. Zamknąłem oczy, rozluźniłem się i pomyślałem o ogniu. Poczułem jak bym się palił i rzeczywiście tak było, ale jednak płomień był mniejszy, ledwo widoczny. Przestałem się na tym koncentrować i zgasłem momentalnie. HighFire to widziała, zaczęła mi przeszkadzać, ciągle mnie dekoncentrowała. Wtedy zupełnie nic się nie działo, choć próbowałem ze wszech sił. Wiedziałem jak to wywołać i z uciechy przytuliłem siostrę. Zrozumiałem, że mogę być ognistym kucykiem ale tylko w sytuacji zagrożenia życia, o czym jej powiedziałem. Siostra spoglądała na mnie ze zdziwieniem. Pobiegłem szybko do ojca spytać się czy coś może wiedzieć o mojej zdolności. Ojciec ciągle odmawiał, ale go wymęczyłem.
- W naszej rodzinie zawsze była silna więź z magią ognia, najlepiej było to widać po jednorożcach, ale pozostałe kuce też były z nią związane. Jak i znaliśmy kilka smoków, choć tym się nie chwaliliśmy. Czekaliśmy z matką na twoje narodziny i gdy to się stało byliśmy uradowani, ale nie na długo. Byłeś chorowitym dzieckiem, lekarze nas ostrzegali, że możesz długo nie przeżyć. Wiedziałem, że to może być niebezpieczne, ale nie miałem innego wyjścia. Udałem się z tobą do znanego mi smoka i poprosiłem go o pomoc. Początkowo nie chciał się zgodzić, w końcu go przebłagałem. Obiecał przelać część swojej mocy w ciebie, ale nic nie ma za darmo. Wraz z życiem dał ci zdolność do częściowego wywoływania ognia. Początkowo nie widziałem w tym nic złego ale mnie ostrzegł, że nigdy nie zapanujesz nad tym i możesz stanowić zagrożenie nie tyle dla siebie, co dla innych. Parę razy byłem świadkiem jak o mało co nie wywołałeś pożaru, dlatego przestrzegam cię przed używaniem tego. Nie chciałbyś chyba skrzywdzić kogoś ci bliskiego, czy nawet obcego?
Po następnych 2 latach urodziła mi się mała siostra, Otake. Byłem tak szczęśliwy, że po prostu zdemolowałem prawie cały dom, oczywiście bez użycia ognia. Postanowiłem ją szkolić w lataniu. Przez jakiś czas miała problemy, ale w końcu zaczęła poruszać małymi skrzydełkami. Zaproponowała mi wyprawę do lasu, więc z nią poleciałem... Byliśmy wyczerpani i stanęliśmy przed jaskinią. Weszliśmy do niej, było straszliwie ciemno i nic nie widziałem. Nie odzywałem się trochę i ona także. Poczułem na ciele dziwne uczucie, jakby coś, lub ktoś mnie zawiązywał. Nagle zakryło mi usta i uśpiło. Gdy się obudziłem byłem w dziwnej chacie. Przez drzwi do chaty wszedł tajemniczy kucyk w czarnej pelerynie. Z koszem owoców leśnych, zbliżał się do mnie powoli zdejmując kaptur. I zdjął, a raczej zdjęła. Była piękna, od razu się zakochałem. Klacz kremowej barwy z ciemno-różową grzywą. W końcu postawiła koszyk na drewnianym blacie i zaczęła się kierować w moją stronę, razem ze swoim dziwnym zwierzakiem. Nie wiem czy to był pies czy kot, najbardziej widoczne były jego czerwone oczy. Kucyk usiadł na krześle i przywitał się ze mną. Pytała się o wiele rzeczy, ja oczywiście na wszystkie odpowiadałem. Powiedziała mi jak się tutaj znalazłem. Mówiła, że jej zwierzak uśpił mnie i zaciągną na koniec lasu Everfree, choć ciężko było mi w to uwierzyć. Tajemniczy kucyk powiedział, że nazywa się Gorria i mieszka tu już 12 lat, sama. Odpowiedziałem jej, że ja nazywam się WinnerFire i także mam 12 lat. Od razu się zaprzyjaźniliśmy. Chciałem już lecieć do domu ale ona powiedziała: "Nie idź, jest burza i leje, a z mojej chaty jest kawał drogi do PonyVille, prędzej byś zmarł lub zgubił się po drodze. Lepiej zamieszkaj u mnie, tu prawie zawsze leje i jest burza. Możliwe, że ta przestanie, są krótkie chwile gdy deszcz nie pada.''
Zostałem u niej choć wiedziałem, że to może być niebezpieczne, ale naprawdę mi się podobała. Przeżyłem całe 18 lat tylko z nią. Bałem się o siostrę, często chciałem wyruszyć. Zawsze coś mnie zatrzymywało, ale to się zmieniło. To jest ten wyjątkowy dzień, mam już 30 lat...
Dodatkowe: Lubi Placki
Error