Strona 1 z 1

Re: Tawny Leaf

PostNapisane: 23 wrz 2012, o 17:47
przez Tawny Leaf
Imię i Nazwisko: Tawny Leaf
Miejsce zamieszkania: Cała Equestria, namiot
Pochodzenie: Wioska ukryta pomiędzy Crystal Mountains
Ranga: Wieczny wędrowiec, Mnich
Wygląd:
    * Oczy: Zielone,
    *Grzywa: Blond,
    *Sierść: Brązowa, z jaśniejszym brzuchem, oraz z czekoladowymi (ciemniejszymi) łatami na nogach i piórach
    *Wiek: 21 lat,
    *Akcesoria: Naszyjnik w postaci zielono-niebieskiego kamienia, tobołek
    *Sylwetka: Szczupły, jednak mocno umięśniony


Charakter: Jest raczej spokojny, ćwiczy wszystko czego nauczył go dziadek oraz mistrz Wind Walker: sztuki walki (nienawidzi wszelkiego rodzaju broni, uważa że ogranicza ruchy ciała), dużo medytuje co pozwala się mu skupić. Wiecznie idzie do przodu nie patrzy w tył. Lubi też otworzyć do kogoś usta, dlatego co jakiś czas zatrzymuje się w jakiejś wiosce. Charyzma to jego drugie imię. Rozmawiając raczej omija tłumy, ponieważ, bądź co bądź dalej pozostaje samotnikiem. Jego Charakter można opisać w dwóch słowach; Chodzący paradoks. Jednak cała jego postać jest dużo bardziej złożona

Krótka historia:
- Dziadku, co się stało z moimi rodzicami? - 10-letni źrebak , nie mógł dłużej utrzymać ciszy jaka panowała w pokoju.
- Ohh... Drogi chłopcze, czy już nie opowiadałem ci tej historii?
- Dziadku, ale ja dalej nie rozumiem, wszyscy moi koledzy mają mamę i tatę. Czemu tylko ja muszę tak cierpieć?
- Tawny... Ja naprawdę nie jestem w stanie... Smoki...- przerywając przytulił pegaza, którego oczy były już wilgotne od łez - Przecież masz mnie. - uśmiechnął się staruszek - A ja cię nigdy nie zostawię... - źrebak podniósł oczy
- Obiecujesz? Przecież już jutro będę w klasztorze - odsunął się i wyjrzał przez okno, gdzie około 200 m nad nim znajdował się budynek akademii.
- Tak chłopcze, obiecuję - znowu zbliżył się do dziecka, i kopytem wskazał na jego klatkę piersiową - Będę przy tobie zawsze tu, w sercu. - jego barwa głosu teraz zmieniła ton, na bardziej poważny - Na wypadek gdyby mgła przysłoniła ci wzrok, weź to... - z sunął ze swojej szyi naszyjnik,i wręczył go Tawny-emu - to pamiątka naszej rodziny, nosiłem go ja, mój ojciec, i ojciec mojego ojca... Twój jednak nie zdążył. -dodał z grymasem na twarzy - Nosząc go będzie towarzyszył ci każdy z naszej rodziny. Jednak teraz ty musisz mi coś obiecać, obiecaj, że choćbyś był na drugim koncu Equestri nie zapomnisz... Nie zapomnisz kim jesteś.
- Dziękuje dziadku! - wyraźnie poprawił mu się humor - I tak, ja też ci obiecuję.

<.><.><.>


-Tawny Leaf, jesteś następny na liście - zaczął egzaminator - Tawny jesteś gotowy? - spojrzał na, nastoletniego, brązowego pegaza o słomianych włosach, wyróżniał się on tym, iż ciągle nie posiadał Cutie Marka.
- Ćwiczyłem 2 pełne lata, pomimo strachu jaki czuję, nie ma mowy o odwrocie... "Nogi do przodu, a oczy w raz z nimi" - wspominał słowa swojego dziadka.
- Dobrze... Shas! -zaczął mówić w języku starożytnych, którego pegaz nie mógł zrozumieć - Temi... Tawny, co ty wyrabiasz? - oburzył się widząc, pegaza który właśnie zawiązywał sobie oczy. -To nie czas na zabawy, od tej walki zależy całe twoje życie!
- Mistrzu, rozumiem to doskonale, jednak nauka pod twoim okiem nauczyła mnie jednego... Nie bacząc na innych, jedynie sobie podnoś porzeczkę...
- Jesteś tego pewien, rozumiesz, że nie uczyłem cię wali na takim poziomie?
- Tak mistrzu, ty mnie nie uczyłeś, ja miałem dużo wolnego czasu...
- Nie będzie jak chcesz, kontynuujemy egzamin! Shas! Temi! Lin! - na dźwięk, ostatniego słowa, 2 jednorożce za pomocą magi otworzyły wielką bramę, która znajdowała się na arenie, na której stał już tylko Tawny.
Z otworu wyskoczyła średniej wielkości hydra, nie była dorosła, jednak nadal ten stwór pozostaje śmiercionośnym stworzeniem, zamieszkującym bagna. Niemal natychmiast zauważyła, stojącego na przeciwko pegaza, on ku jej zdziwieniu nawet nie zaczął uciekać. Potwora, a kuca dzielił już tylko dystans 1 metra, gdy tuż przez zderzeniem egzaminowany wykonał zgrabny, niemal niezauważalny unik, hydra nie mogąc wyhamować wleciała w ścianę areny. Momentalnie otrzymała 3 bardzo szybkie ciosy, odpowiednio w; brzuch, zad i kark środkowego łba. Wszystko to wyglądało jak taniec, komponowało się, jedno było częścią następnego. Monstrum po chwili się podniosło, tym razem uważniej, zruciło się w stronę pegaza, tym razem pegaz zaczął bardziej efektownie, wzbił się 2 metry do góry, tak, iż jego oczy były na wysokości oczu hydry, ponowił swój poprzedni wyczyn i "zatańczył" serie uników. Hydra próbując zlokalizować jego pozycje, parę razy stuknęła głową o głowę. Bumm, jedna z głów dostała z kopyta w szczękę, padła nieprzytomna,zwalając się na łeb po swojej prawej, który tak samo jak poprzednik runął na ziemię. Tawny,-emu został już tylko ostatni przeciwnik. Ten stan nie, trwał jednak długo, młody mnich, wykonał przewrotkę w powietrzu i każdą ze swoich tylnych kończyn uderzył w nos potwora. Zaraz po tym zajściu, z trybun areny niemal jednocześnie wszyscy widzowie (którzy, jak co roku zebrali się na trybunach, aby zaobserwować jak kandydaci po 2 letnim treningu zdają test, który ma zaważyć o ich dalszej edukacji w klasztorze) niemal zalali się euforią, a każdy wiwatowali jemu - pegazowi sierocie. Tawny nie musiał zdejmować, opaski (co i tak zrobił) aby to zrozumieć. Z zaskoczenia złożyły mu się skrzydła, przez co upadł dość mocno na ziemię, podszedł do swojego nauczyciela.
- No chłopcze, jestem pod wrażeniem, nie sądziłem, że ci się uda - próbował zachować powagę - Dobra robota nie wytrzymał i poklepał go po ramieniu
- Rzeczywiście, ja też nie wierzyłem - uśmiechnął się.
- Jest dziś co świętować - odwzajemnił usmiech - Zostałeś przyjęty do klasztoru... i...
- Iii?
- I nareszcie wiesz co jest twoim talentem
- Że co pro... - osłupiał, powoli spojrzał do tyłu. - Nie! Nie wierzę! Ja...
- Lepiej, uwierz... Tawny dokonałeś czegoś, co naszym wychowankom, nawet po skończeniu nauki przynosi problemy, coś co wymaga poświecenia swojego życia medytacji, skupieniu. Byłeś jak ten liść na wietrze, zjednoczyłeś się z natrą: wiatrem, ziemią... Ten talent ma się nijak do walki, od teraz jesteś liściem, teraz to tówj styl życia. Jednak ty jeszcze nie upadłeś, przed tobą długa droga, porażek i niepowodzeń, ale przede wszystkim sukcesów.
- Dziękuję mistrzu.
- Nie dziękuj mi, lecz sobie, to nie ja pokonałem hydrę. Coś czuję, że będziemy musieli ją długo kurować. Teraz idź odpocznij, już jutro twoja nauka zostanie przeniesiona na wyższy poziom.

<.><.><.>


- Czy to jest twoja ostateczna decyzja? Wiesz co to oznacza?
- Tak mistrzu, wiem. Rzucam wszystko, co miałem do tej pory, mam zamiar stać się dobrym Omenem Equestri. - tym razem młodzieniec, był już dojrzały, dokładniej dziś skończył 21 lat.
- Wiesz, że nie będziesz mógł wrócić do klasztoru?
- Tak Mistrzu, mój dziadek, zmarł nie dawno, ja już nie mam nic prócz tego medalionu
- Tawny, przez cały pobyt w klasztorze traktowałem cię jak syna, widziałem jak doskonalisz swoje umiejętności i obserwowałem twoje niepowodzenia, najtrudniejszą żeczą w życiu rodzica, nawet tego przybranego, jest rozstanie. Skoro taka jest twoja wola... Idź i głoś światło wiecznie szybujący liściu, nawet tam gdzie nie ma ono prawa istnieć. Nie zapomnij o swoich korzeniach, jak cały świat cię znienawidzi, pamiętaj, że tu jest twoje miejsce, nawet jeśli nie w samym klasztorze.

<.><.><.>


- Jednak teraz ty musisz mi coś obiecać, obiecaj, że choćbyś był na drugim koncu Equestri nie zapomnisz... Nie zapomnisz kim jesteś."
- Dziękuje dziadku! - wyraźnie poprawił mu się humor - I tak, ja też ci obiecuję.

Dodatkowe:
Teraz Tawny Leaf, przemierza Equestrie niosąc nadzieje zapomnianym i wspierając poszkodowanych[/b]

Re: Tawny Leaf

PostNapisane: 23 wrz 2012, o 17:49
przez Sal Ghatorr
Brak ważnej rzeczy.

Re: Tawny Leaf

PostNapisane: 23 wrz 2012, o 17:50
przez Tawny Leaf
Ehh... Error

Re: Tawny Leaf

PostNapisane: 23 wrz 2012, o 18:55
przez Sal Ghatorr
Akcept. Miłej gry.