Strona 13 z 13

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 5 sty 2012, o 21:19
przez Fearbane
Jako ?ebrak najmniej mia? do powiedzenia, to te? nie odezwa? si? wcale. Tylko ukradkiem zerka? na swych dobroczy?ców, du?o wi?ksza uwag? skupiaj?c jednak na pustej przestrzeni.
Sta? prosto, wr?cz czekaj?c na rozkaz wymarszu. Wojskowe przyzwyczajenia nigdy nie mia?y opu?ci? ogiera, który w wojsku siedzia? jeszcze zanim odkry? swój uroczy znaczek.
Nawiasem mówi?c nie podoba?o mu si?, co odstawia? czerwony kuc. Dziwak, pijak... Straszne po??czenie...

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 5 sty 2012, o 22:36
przez SilentGrass
Pirat za?mia? si? g?o?no jednak bacznym okiem spogl?da? na Coy'a. Bynajmniej zna? ju? jego s?abe strony, b?dzie móg? to wykorzystywa? do swych bezecnych celów. Z ciep?ym u?miechem na ustach zwróci? si? do wszystkich.
- No to co weso?a kompanio! Nie ma co dalej marzn?? i ruszajmy.
Po czym dziarskim krokiem ruszy? przed siebie wyznaczaj?c kierunek, chwil? zastanowi? si? gdzie ostatnio zostawi? karczm?. Wyci?gn?? wi?c z sakwy kompas i spojrza? na jego wskazówki. Kompas po otwarci zareagowa? natychmiastowo i wskazówka wskaza?a bezpo?rednio na Coy'a...
- Silne medium on by?, du?o rumu we krwi mie? musi. Pomy?la? pirat, tak wi?c nie patyczkuj?c si? wyci?gn?? prostok?tne pude?eczko z napisem "giepees", wprowadzi? adres pubu i kierowany g?osem Krzysia Cho?owczyca odwróci? si? w kierunku karczmy. Spojrza? za siebie i czeka? a? reszta kucy ruszy za nim.

[zt]

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 6 sty 2012, o 18:31
przez Rockstone
Pegaz ruszy? za piratem. Troch? zdziwi?o go to,?e nie wiedzia? gdzie znajduj? si? karczma. By? chyba tutejszy, a Rock móg? przysi???,?e widzia? go za barem w knajpie. Wtedy dopiero zrozumia?, ?e osoby maj?ce 5 promili krwi w alkoholu tak maj?. Ju? bez wielkich zastrze?e? szed? dalej, po drodze przygl?daj?c si? osobnikowi, który wygl?da? na ?ebraka. Jako? nie móg? zbytnio tego kupi?. Jego zachowanie zdradza?o,?e ma du?o wspólnego z armi?, a w Equestrii weterani otrzymuj? w miar? wysokie renty i emerytury. Mimo wszystko nie odezwa? si? na ten temat.

[z/t]

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 6 sty 2012, o 19:03
przez Kaja Redsky
- Ehyyymmm... - odezwa? si? Coy do klaczy - tak chcia?em przypomnie?, ?e to ja tu zosta?em brutalnie pobity i zmieszany z b?otem bez ?adnego powodu... - wskaza? kopytem swój bok - i to nie by? cios amatora, skoro taki postrach mórz jak ja go nie unikn?? - doda? z przekonaniem - By?e? mo?e bokserem? - zapyta? ?ebraka i nie czekaj?c na odpowied? ruszy? slalomem za samozwa?czym kapitanem. Wiedzia?, po prostu wiedzia?, ?e te kuce co? ukrywaj?, wystarczy?oby odkry? prawd? i skompromitowa? ich w oczach Sal i by? znowu pierwszym w kolejce! Tymczasem sam cz?apa? tak wolno, by klacz mog?a go dogoni? i by id?c ko?o niej móg? poj?kiwa? przy ka?dym chwiejnym kroku. Powinna wiedzie? o tym i mie? wyrzuty sumienia z powodu cierpie? jakie na niego sprowadzi?a, nie chcia? oczywi?cie, by sta?a si? jej krzywda, ale powinna cho? troch? zrozumie? jego ból.


[z/t]

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 6 sty 2012, o 20:14
przez Sal Ghatorr
"Durny, pijany chwalipi?ta bez gustu czy znajomo?ci cho?by najbardziej podstawowych obyczajów. Aha, i pozer." zawyrokowa? g?os w g?owie, gdy Sal w milczeniu patrzy?a na oddalaj?cego si? czerwonego ogiera. No có?, jak?? tam porcj? prawdy ten g?os przekazywa?, przynajmniej o pozerze - najpierw podbieg? do Silenta, a teraz ledwo si? toczy i jeszcze j?czy z cicha. Zastanawia?o j?, czy b?dzie si? ogl?da? za siebie czy ona patrzy i go ?a?uje. "Pewnie go naprawd? boli" pomy?la?a sama do siebie i ruszy?a za Silentem. "No có?, brak instynktu samozachowawczego si? m?ci" rozmy?la?a dalej, przypominaj?c sobie zaczepki Coya wzgl?dem tego ?o?nierza. "Na tobie te? si? zem?ci" stwierdzi? z satysfakcj? g?os, gdy opuszcza?a resztki namiotu.

[z/t]

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 6 sty 2012, o 21:51
przez Fearbane
Major Fearbane nie odpowiedzia? na pytanie czerwonego pijaka. Ola? go na ca?ej linii. Acz nie do ko?ca. W my?lach udzieli? sobie odpowiedzi:
"Gdybym by? bokserem, to by ci? nic nie zabola?o, opoju..." burcz?cy g?os, w my?lach ?o?nierza ucich? tak szybko, jak rozbrzmia?, a weteran móg? ju? w spokoju i?? za fioletow? klacz.

<z/t>