Strona 11 z 13

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 2 sty 2012, o 22:29
przez Heneor
Ledwo wzbi? si? w powietrze, gdy us?ysza? wybuch.
- Co jest kurn... - Obróci? si? by zobaczy? co si? sta?o, kiedy nagle uderzy? pot??na podmuch i sprowadzi? go na ziemi?. Przez chwil? nie móg? wsta? przez straszne zawroty g?owy.
- Co si? w?a?ciwie sta?o? - powiedzia? ledwo s?yszalnym g?osem.
Zacz?? rozgl?da? si? dooko?a. Wsz?dzie by?y porozrzucane szcz?tki namiotu, to co wybuch?o musia?o mie? niez?ego kopa. Po chwili zauwa?y?, ?e nie ma przy sobie swojej torby, po szybkich poszukiwaniach znalaz? j? wisz?c? na jakim? kiju. Kiedy po ni? si?gn?? zauwa?y?, ?e ma ca?e czerwone skrzyd?o. Ju? my?la?, ?e jest ranny, ale kiedy chcia? obmaca? drugim skrzyd?em to niby zranione, ono tez okaza?o si? by? ca?e czerwone.
- Nie no, super. Brakuje tylko tego ?ebym ca?e plecy tez mia? w takim kolorze. - powiedzia? z irytacj?. Zdj?? czapk? i tak jak przypuszcza? jej tylna cz??? by?a ca?a czerwona. - Ech... taka fajna czapka i szalik, a nie jestem pewny czy to si? dopierze. - Westchn?? g??boko i za?o?y? czapk? na g?ow?, by?o zbyt zimno, ?eby móg? sobie pozwoli? na chodzenie bez niej.
- Musz? szybko wróci? na farm? i si? z tego umy?, a czapk? i szalik namoczy?. Jak to cholerstwo zaschnie to mog? by? problemy.
Wzbi? si? w powietrze i skierowa? si? w stron? farmy.

[zt]

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 2 sty 2012, o 22:35
przez Kaja Redsky
Coy mia? problemy z zauwa?eniem wybuchu. Po pierwsze takie rzeczy by?y w?ród piratów na porz?dku dziennym. Po wtóre ha?as nie by? niczym codziennym na imprezach. Po trzecie - beczka rumu te? robi swoje. Wprawdzie zauwa?y?, ?e zmieni? pozycj?, jednak nie bardzo mu to przeszkadza?o - ta nowa okaza?a si? wiele lepsza. Le?a? na czym? mi?kkim, a na nim siedzia?o co? przyjemnego. Podniós? g?ow?, tak, ?e p?pek klaczy mia? na wysoko?ci oczu. Na pysku pojawi?o si? zmieszanie, jeszcze nie spotka? tak "szybkiego" jednoro?ca.

- Hola, hola marynarzu! - zwo?a? z powag? - widz?, ?e si? spodoba?em, ale rzuca? si? na mnie tak publicznie? Ja te? mam swój honor! Kucyki dooko?a patrz?. Noo... - wybe?kota? ciszej - mo?e znajdziemy jakie? ustronniejsze miejsce??

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 2 sty 2012, o 22:38
przez Fearbane
Tego si? weteran nie spodziewa?. Zmia?d?ony przez dwa kuce ci??ko oddycha?, ale treningi pozwoli?y mu wytrzyma? taki napór.
- Z?a..zi? ze... mnie... do... CHOLERY! - warkn??, podnosz?c si?, by pozosta?a dwójka spad?a na ziemi?. Rozejrza? si?. Autumna nie by?o, nie wiedzia?, czy to jego sprawka, ale widzia? co? dziwnego, po stole si? turlaj?cego. Ech. Potem stanie przed s?dem wojennym, przes?uchiwany i badane b?d? okoliczno?ci tego, co tu si? dzia?o.
Wtem... Opami?ta? si?. Mia? grac ?ebraka, wi?c gra?...
- Przepraszam najmocniej... Nie chcia?em.. Ja tylko... Szu...ka?em... Pomocy... - wyduka?, wyra?nie poirytowany t? sytuacj?. Jeszcze wszystko go bola?o.

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 2 sty 2012, o 22:54
przez Sal Ghatorr
-AAAAJJJJJ - Pisn??a Sal, z wra?enia spadaj?c z stosu kucy i lec?c na bok. Nie do??, ?e w?a?nie bodaj?e prze?y?a eksplozj? terrorystycznego (pozna?a to s?owo w Manehattanie) ?adunku wybuchowego to jeszcze wyl?dowa?a na ?mierdz?cym rumem kucu, który by? - jak poczu?a przed chwil? - jednak stuprocentowym ogierem. Jej 17-letnie poczucie niewinno?ci uleg?o, zaszokowane uciek?o w najg??bszy k?t umys?u. Zapomnia?a na chwil? nawet o rze?bieniu (i chwa?a Celestii, bo jedyne co teraz mog?oby jej przyj?? to g?owy jako model na rze?b? to... nie, nie powiem, nie deprawujmy nieletnich!). Wsta?a.
-Jjj...Jak si? pan czuje? Nic si? panu nie sta?o? - Zapyta?a tego drugiego kuca, staraj?c si? nie zwraca? uwagi na tego zboczonego.

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 2 sty 2012, o 23:04
przez Autumn Leaf
Autumn widzia? wszystkie gwiazdy po zderzeniu si? ze ?cian?, dodatkowo w?ród nich ta?czy?a swawolnie i seksowanie Celestia. O ile dzwoneczki którymi by? ozdobiony jego kark rozlecia?y si? w drobny mak o tyle garnitur i krawat by?y nienaruszone.
Potrz?sn?? ?bem rzeczywisto?? wróci?a do normalnego stanu zobaczy? wokó? siebie pobojowisko. Trzeba si? zmywa? póki Fearbane mnie nie widzi. Innym razem mu wyt?umacz? chwyci? swojego peta - pingwina Ramona który by? wyra?nie podekscytowany i ruszy? chwiejnym krokiem przed siebie.
Kupi? gdzie? po drodze du?? flaszk? taniego wina bo nie wzi?? ze sob? du?ej ilo?ci pieni?dzy i uda? si? do parku.

z/t

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 2 sty 2012, o 23:52
przez Angel
Angel doskonale widzia? rumieniec na twarzy Shiny'ego. S?ysza? równie? zdenerwowanie w jego g?osie. Domy?la? si?, co to mog?o oznacza?... W?a?ciwie czu? si? podobnie, jednak potrafi? to lepiej tuszowa?. Przynajmniej tak mu si? wydawa?o. Pogrzeba? niepewnie kopytkiem w ziemi, odwracaj?c na chwil? wzrok od s?omianego jednoro?ca, aby si? rozejrze?. Zniszczony namiot nie by? chyba odpowiednim miejscem na tak? rozmow?. Ponownie zwróci? si? w kierunku Shiny'ego.
- Hej... Chyba musimy o czym? pogada?... Powinni?my znale?? jaki? cichy zak?tek, gdzie nikt nam nie b?dzie przeszkadza?...
Angel u?miechn?? si? s?abo. Prawie nie wida? po nim by?o, ?e jeszcze par? godzin temu by? gotów wywo?a? wojn? przeciwko ca?emu wszech?wiatowi. Teraz by? tylko jednoro?cem, z w?asnymi s?abostkami i problemami. A jeden z nich, bardzo powa?nie mog?cy wp?yn?? na dalszy rozwój jego ?ycia, znajdowa? si? metr od niego i patrzy? mu prosto w oczy.

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 3 sty 2012, o 00:53
przez BlancoVagabundo
Blanco wlecia? do resztek namiotu szukaj?c krowiego-kucyka.
"Fiu fiu ?adna zabawa mnie omin??a"
-Przepraszam -zwróci? si? do pierwszego przytomnego nie zaj?tego flirtem kucyka
-Szukam pewnego kucyka o krowiej ma?ci zdaje mi si? ?e nazywa? si? Autumn. Wiesz gdzie mo?e by?? - G?upi i naiwny u?miech numer cztery mówi?cy "przejdz-do-rzeczy-zanim-zdasz-sobie-sprawe-jakie-pierdo?y-wygadujesz" pojawi? si? na pysku pegaza

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 3 sty 2012, o 14:23
przez Shiny Masquerade
Angel prawdopodobnie zauwa?y? zachowanie Shiny'ego. Jednoro?cowi zaszkli?y si? chwilowo oczy, ale próbowa? to zatuszowa?. Brakowa?o mu tylko jeszcze si? tutaj rozp?aka?...
- Tak. Chod?my st?d - szepn?? dr??cymi ustami i szybko je zacisn??, jednocze?nie powstrzymuj?c nap?yw ?ez. No có?, tego nie da?o si? ukry? i kilka wyciek?o pozostawiaj?c na sier?ci wilgotny ?lad. Momentalnie si?gn?? do nich kopytkiem i otar?, próbuj?c spojrze? Angelowi prosto w oczy, co by?o teraz trudniejsze ni? wcze?niejsze odci?ganie wzroku. Chcia? po prostu ju? by? w jakim? ustronnym miejscu, gdzie wszystko sobie wyja?ni? bez nara?ania si? na w?ciek?y t?um z wiadrami smo?y, pierza i ogromnym banerem "WON Z NASZEGO MIASTA, PEDALE". Ruszy? za Angelem.

[zt]

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 3 sty 2012, o 17:39
przez Kaja Redsky
Kssshh... Jaki? wredny pegaz stara? si? dobra? do JEGO klaczy. Udaje sobie takiego pokrzywdzonego cwaniaczek, lowelas od siedmiu bole?ci. Coy tak d?ugo j? rozpracowywa?, a ten chce j? sobie zgarn?? tylko dla siebie? NIE-DO-CZE-KA-NIE - podszeptywa? rum - przego? go zanim wszystko zepsuje.

- To id? sobie szuka? pomocnego kopyta gdzie? indziej - tr?ci? nog? pegaza - nie widzisz, ?e nam tu w scenie intymnej przeszkadzasz!?

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 3 sty 2012, o 19:16
przez SilentGrass
Pirat z trudem podniós? si? z ziemi, uda?o mu si? podnie?? jedynie po to aby znowu prze?y? bliskie spotkanie 3-ciego stopnia z ziemi?.
Nie zd??y? wys?a? sygna?u do Huston, a ju? jego cia?o obija?o si? o ziemie. Pirat stwierdzi? ?e wybra? zbyt du?y k?t podchodzenia do l?dowania i tarcie w wyniku spotkania z ziemi? by?o zbyt du?e...
Kiedy kad?ub, a raczej jego cia?o ponownie wróci?o do temperatury "normalnej", pirat zatankowa? silniki wysoko st??onym p?ynem na bazie alkoholu.
Uruchomi? g?ówne silniki, jednak ci?g okaza? si? za ma?y i wspomóg? si? pomocniczymi. Po paru minutach ci?g?e ci?gu jego cia?o zacz??o nabiera? pr?dko?ci, manetkami nabra? kurs. Przed jego oczami ukaza?a si? ?cie?ka. Jednak paliwo z niepewnego importu okaza?o si? trefne i zamiast jednego toru lotu pirat widzia? 42. Nie zwlekaj?c Silent wybra? ten najbardziej na ?rodku i pop?dzi? w jego kierunku. Jednak i ta próba okaza?a si? nieskuteczna. Pirat cicho zakl?? w my?lach. Musia? widocznie ?le obliczy? trajektorie lotu. Tak wi?c le??c jedynie dwadzie?cia centymetrów dalej pirat prze?o?y? czas odlotu na nast?pny termin. To jest za jak?? godzin? mo?e pi??...

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 3 sty 2012, o 20:19
przez Sal Ghatorr
Dobra, ten zniewie?cia?y (wygl?dem) i pijany (alkoholem) jednoro?ec zaczyna? j? irytowa?. Spiorunowa?a go wzrokiem.
-Id? do domu i wytrze?wij, albo sko?czysz z d?utem w pewnym miejscu. Niedawno naostrzone.- Sykn??a do niego, uzewn?trzniaj?c wszystkie negatywne emocje, jakie wezbra?y si? w niej od - co najmniej - jej narodzin. Od razu poprawi? jej si? nastrój.
-Wszystko z panem dobrze? - Wróci?a do drugiego kuca. Wygl?da? strasznie ?le, i to chyba nie z powodu tego wybuchu.... "Musia? mie? straszne ?ycie, ale rze?ba z niego by?aby idealna" pomy?la?a.

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 3 sty 2012, o 20:59
przez BlancoVagabundo
Blanco by? ju? w?ciek?y zosta? zignorowany po raz kolejny.
-Banda pijanych rozpustnych degeneratów !- piekli? si? pegaz
"Zupe?nie tacy jak ja a jednak nie chc? ze mn? gada?.Co ta wódka i potrzeba mi?o?ci cielesnej robi z kucami"
- Id? i nie wiem kiedy wróc?. Nie przeszkadzajcie sobie. Orew?ar- rzek? filozoficzne zabieraj?c dwie butelki wina oraz widelec z pobliskiego sto?u

[zt]

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 3 sty 2012, o 21:17
przez Angel
No pi?knie, jeszcze tego mi brakowa?o, ?eby mi si? tu pop?aka?... Ech, i co ja mam mu teraz powiedzie??[i]
W ko?cu Angel zdecydowa? si? zatrzyma? na prostym poklepaniu Shiny'ego po policzku i rozejrzeniu si?. Impreza wyra?nie dobieg?a ko?ca - po ozdobach i dekoracjach pozosta?y tylko strz?py i zgliszcza. Z lekkim westchni?ciem ponownie zwróci? si? do s?omianego jednoroga.
[i]- W takim razie, zabierajmy si? st?d gdzie?, gdzie nie b?dzie tylu kucyków...

Angel zastanowi? si? przez chwil?. W Ponyville nie mieszka? wprawdzie zbyt d?ugo, pami?ta? jednak pewno ciche, spokojne miejsce, w którym po raz pierwszy spotka? Tali. To wprawdzie kawa?ek drogi st?d, jednak nigdzie mu si? nie ?pieszy?o. Uj?? przyjaciela za kopytko i powoli wyprowadzi? go z namiotu, mijaj?c slalomem wszelkie resztki i zniszczone elementy wystroju namiotu.
[zt]

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 3 sty 2012, o 21:30
przez Fearbane
Fearbane musia? udawa?, lecz mia? tego do??. Usi?owa? by? grzeczny, ale pijaka tolerowa? nie b?dzie.
R?bn?? go pot??nym, trenowanym ca?e ?ycie w wojsku kopytem. Warkn?? przy tym gro?nie, a gdy pijaczyna upad?, zda? sobie spraw? z tego, co zrobi?.
- Ja... Ja... - musia? wymy?li? jakie? wyt?umaczenie. Skrzywi? si?, zniesmaczony swoim temperamentem - prz... przep... prz-eeepraszam... - wyduka?, w g??bi duszy chc?c po prostu ukr?ci? ?eb dziwakowi. Gdyby tylko nie by? tu incognito...
Potem zwróci? si? do klaczy:
- Przepraszam za to... Stare przyzwyczajenia z wojska... - burkn??, unikaj?c kontaktu wzrokowego. Wiedzia?, ?e jego oczy by?y dla niektórych wr?cz przera?aj?ce, a teraz, gdy by? wkurzony dziwnym opojem musia? wygl?da?, jak ogarni?ty w?cieklizn? - szuka?em pomocy, a dosta?em wybuch, siniaki i obelgi ze strony kogo?, kogo ?ycie nigdy nie by?o cho?by w po?owie tak prawe, jak moje... by?o. - oznajmi?, cofaj?c si? kilka kroków.

Re: Wielki BY?Y Bia?y Namiot

PostNapisane: 3 sty 2012, o 22:23
przez Kaja Redsky
Coy kopni?ty przewróci? si? zaraz na bok, po czym instynktownie wyprostowa? si? do pozycji wertykalnej tak szybko, jakby zrobi? raczej salto w bok. I si? po?o?y?. I zacz?? wy?:

- AAaaaaaAAa! Moje ?ebra! Co? ty potworze mi zrobi?!? - wskaza? dr??cym kopytkiem siniej?cy bok - AAaaagh! - zakrztusi? si? wykorzystuj?c wszystkie swoje zdolno?ci aktorskie - S?o?ce moje - zwróci? si? do Sal - dla mnie, dzielnego marynarza, Coya Redskya, ju? zachodzisz na horyzoncie ?ycie, ten bydlak mnie zamordowa? - wskaza? pyskiem Fearbana - lecz wiem, ?e kiedy? znowu dla mnie wzejdziesz i ogrzejesz mnie swoim ciep?em. W przysz?ym ?yciu... khe! b?d? czeka? na ciebie... Teraz... ?egnam... - ?lina polecia?a mu z ust, zamkn?? oczy z najwi?ksz? tragiczno?ci? jak? umia? wyrazi? powiekami. Kto marnym aktorstwem wojuje, ten przegra z Coyem!