Strona 23 z 23

Re: Targowisko

PostNapisane: 30 maja 2013, o 11:38
przez Shadow Sky
Nie spodziewał się, że Izaar nie będzie wiedziała, co to lody. Był pewien, że w takim ciepłym kraju będzie to znane.
- To taki deser, zamrożone... eeee.... mleko zmieszane z innymi dodatkami. Musisz sama spróbować, u nas to bardzo popularne, zwłaszcza gdy są takie upały jak dziś. - Zerknął na niebieściutkie niebo. Przykucnął. - To jak, Violet, jedziesz znowu na swoim starym ojcu?

Re: Targowisko

PostNapisane: 30 maja 2013, o 22:40
przez Izaar
Zamrugała kilkakrotnie, patrząc się na pegaza jak na wariata. No bo co on gadał? Zamrożone mleko z innymi składnikami? I to podobno jest smaczne. I jeszcze wyglądał jakby nie był pewien czy ona to pojmie. Prychnęła lekko. Na pustyni w większości przypadków nie było sensu mrożenia czegokolwiek poza żywnością. A i tak robili to ci co mieli na taki sprzęt pieniądze.
-Dziwnie to brzmi, ale mogę spróbować.

Re: Targowisko

PostNapisane: 31 maja 2013, o 14:12
przez Violet Shadow
- Tak, pa... Tak, Izaar, lody to bardzo dobre jedzonko. Takie zimnee, słodkieee, gęęęsteee... no kopytka lizać! - uśmiechnęła się do koleżanki ojca.
Następnie wskoczyła na niego, gdy w dopowiedzi skinęła mu główką.
- Dziękuję tatusiu, że mnie tak wozisz - zachichotała - jesteś super! Nie bolą cię od tego plecki? Pani wychowawczyni mówiła mi, że jestem troszkę ciężka i nie może mnie cały czas nosić. A szkoda, bo lubiłam... ale teraz mam ciebie! - wtuliła się w grzbiet pegaza.

Re: Targowisko

PostNapisane: 31 maja 2013, o 14:43
przez Shadow Sky
-No, mam nadzieję, że możesz spróbować! - Oświadczył wesołym tonem. Już dawno się nie czuł tak dobrze. Córka, czas spedzony z kucami które lubi, możliwość dania kilku prezentów... Odczuwał wręcz czystą radość z tego powodu. No, i nie groziła mu brutalna śmierć. To też było pocieszające. Wstał z małą pegazicą na plecach. - Nie, Violet, jesteś bardzo leciutka, mogę cię wozić. - Zaśmiał się lekko. - No, Izaar, to za mną!

z/t

Re: Targowisko

PostNapisane: 1 cze 2013, o 12:33
przez Izaar
-No dobra, to prowadź.-Powiedziała uśmiechając się lekko. Pegaz w towarzystwie małej wydawał się być kimś zupełnie innym. Znacznie weselszy, milszy, zdawał się być przeciwieństwem tego co wcześniej zauważyła jak go poznała. Zaśmiała się krótko, zastanawiając się nad wpływem źrebaków na tutejsze kucyki. Co kraj, to obyczaj widocznie. Westchnęła jednak cicho idąc za nim, przypominając sobie co mówił o swojej nadciągającej śmierci.

Zt