Strona 20 z 23

Re: Targowisko

PostNapisane: 19 lut 2013, o 18:37
przez Octaviusz
Jack widząc , że nie ma tu nic do roboty udał się zobaczyć reszte miasteczka. Tak samo cicho jak tu przyszedł i starając nie zwrócić niczyjej uwagi wyszedł spowrotem na plac lekko zdezorientowany wciąż gubiąc się w jeszcze niezbyt dobrze znanej mu okolicy i skręcając w losową uliczke. [z/t]

Re: Targowisko

PostNapisane: 19 lut 2013, o 19:38
przez Rusty Wrench
"Miło poznać."
Kuc uśmiechnął się i pozwolił dwójce przyjaciół swobodnie wymienić się sredecznościami. Wkońcu był tylko obcym który potrzebował pomocnego kopyta.
"Nie ma problemu, wszystko rozumiem. Ja tylko o drogę pytałem tak naprawdę. Dzięki serdeczne za pomoc już się tam kieruję."
Skinął łbem w geście pożegnania, nadal utrzymując serdeczny i przyjazny ton głosu.
Powoli odszedł, wyraźnie nie chcąc przeszkadzać. Tak czy siak, robota goni.

z/t

Re: Targowisko

PostNapisane: 19 lut 2013, o 20:17
przez Tranquil Facade
Dziwny ten jegomość. Chciała mu pomóc i pójść z nim na Akry, bo znała Applejack i mogłaby ewentualnie coś utargować, jednakże on nie pozwolił na to. Może to i lepiej. No nic, jak chce sobie radzić sam, nie ma problemu. Przynajmniej nie powie nikomu, że nie oferowała mu pomocy. Zwróciła się do Blacka.
-Tak czy siak niezbyt miło zbyłeś Wrencha. To fajnie, że tęskniłeś... Chyba... Ale jak dla mnie nie musiałeś go aż tak zostawiać z kwitkiem - skarciła go trochę.

Re: Targowisko

PostNapisane: 19 lut 2013, o 22:23
przez Black_Gallant
Pozegnal uprzejmnie Wrencha krzycza za nim jeszcze byw raie otrzby wpadl do Chez Lagera, i odwrocilsiedo Tranquil

- Wiem, przepraszam a jego przeprosze przy nastpnej okazji... Zrobilem sie troche narwany, bo dawno cie nie widzialem..

Powiedzial przepraszajacym tonem i przyjrzal sie jej.

- Nic sie nie zmienilas. Nieskazitelna i dobra w kazdym wzgledzie.

Usmiechnal sie i zaprosil ja na poblisko lawke, by mogli w spkoju porozmawiac.

Re: Targowisko

PostNapisane: 19 lut 2013, o 22:36
przez Tranquil Facade
-A Ty jak zwykle prawisz mi za dużo komplementów - odpowiedziała z udawanym poirytowaniem. Mimo jego przesadzonego... dystyngowania? czuła się przy Blacku swobodnie. W sumie przed swoim zniknięciem nie miała tu zbyt wielu znajomych, więc widok złotogrzywego już w pełnej formie ucieszył ją podwójnie. Potruptała za nim na ławkę i usiadła. Westchnęła.
-Gdzie ja byłam, jak mnie nie było, pytasz? Cóż, w sumie głównie spędzałam czas na czyszczeniu rezydencji panicza Sleepera (który zdaje się być nieobecny nawet, jeśli przynoszę mu herbatę i usługuję), a tak poza tym łaziło się tam i siam w poszukiwaniu jakichś zagubionych artefaktów. W sumie nic ciekawego - zaczęła opowiadać i chwyciła klepsydrę zawieszoną u jej szyi w swoje kopytka. -Pamiętam, że raz, jak byłam z Tobą i Applejack, to cacuszko chyba samoistnie się przekręciło. Dotąd nie byłam w stanie tego sama zrobić, bo, zdziwisz się, sama wracała na swoje miejsce! Zwróciłam na to uwagę dopiero po jakimś czasie. Ciekawi mnie, czy zawsze się przekręca, jak jest ostatnią rzeczą, która mogłaby zwrócić moją uwagę - obserwowała jeszcze chwilę migoczące czerwone kryształki, po czym upuściła bibelot, aby zawisł na łańcuszku swobodnie. -Dobra, bo Ci truję i truję. Co tam u Ciebie? Cieszy mnie, że ozdrowiałeś od ostatniego razu, jak Cię widziałam.

Re: Targowisko

PostNapisane: 19 lut 2013, o 22:49
przez Black_Gallant
Black usmiechnal sie tajemniczo.

- Troche sie wydarzylo. Powiekszyla mi sie rodzina, zawarlem pare przyjazni, wyzdrowialem, otwieram teraz restauracje i pub z moja partnerka, wysmenita piwowarka z dawniej wspanialego Manehattanu... Slowem, powodzi mi sie niegorzej No i wciaz pracuje u madamme Rarity. Wyobraz sobie, mam wspaniala dwojke...

Wtedy o jego glowe, przy wezglowku otarl sie czarny kot. Blackowi na chwile oczy stanely deba. Ukryl pysczek w kopytkach. Nikt nie zauwazyl, ze kot gdy zeskocyl z lawki wniknal w noge Blacka jak mydlo wcierane w skore. Na pobliskim dachu stanal kruk i krakal przesmiewczo.

Gdy Black podniosl glowe, mial czerwone oczy.

- Wystraszyl mnie ten kot. Mam dwojke wspanialych szkiel kontaktowych. Co prawda sa korekcyjne, ale mialem opcje zmienienia koloru i chcialem cos nowego sprobowac. Czy jest cos co moge dla ciebie zrobic by ci sie odwdzieczyc Tranny? Dzieki tobie jestem disiaj zywy.

Powiedzial kladac kopytko na jej kopytku.

Re: Targowisko

PostNapisane: 19 lut 2013, o 23:01
przez Tranquil Facade
Co?

Par... Partnerka? Z Manehattanu?

Powiększył z nią rodzinę i układa im się dobrze?

Z Facade w jednej chwili spłynęła cała radość ze spotkania z dawnym znajomym. Wpatrywała się w niego tępo wytrzeszczonymi, szklącymi oczyma. Żadne jego słowa do niej nie docierały, zamiast nich słyszała tylko ciche buczenie. Cały świat wokół nich rozciągał się i zanikał w pustkę, a w środku siedzieli oni na tej samej ławce, na której siedzieli jeszcze chwilę temu i uśmiechali się do siebie nawzajem. Wydał jej się teraz kimś obcym, a ławka rozsiewała na jej ciele trąd. Musiała wstać. Musiała. Wyszarpnęła się spod jego kopytka i podniosła się raptownie.

Po czym spojrzała na niego.

I cicho szlochając, zaczęła biec przed siebie.

Re: Targowisko

PostNapisane: 19 lut 2013, o 23:11
przez Black_Gallant
- Tranny! Na litosc Celestii! Wracaj!

Pobiegl za nia. Moze byl i wiekszy i silniejszy, ale i szybkosci mu nie brakowalo i staminy. Wreszcie ja dogonil, poza targowiskiem . Przytrzymal ja chwile i spojrzal jej w oczy.

- Opanuj sie dziewczyno, co to mialo byc?

Staral sie mowic spkojnie. Nie pozwalal jej sie nawet wyrywac a gdyby sprobowala, zdusilby ten przejaw buntu przytuleniem

- Co ja zrobilem? Odpowiesz mi? Czy nawet na tyle nie zasluguje?

Re: Targowisko

PostNapisane: 19 lut 2013, o 23:24
przez Tranquil Facade
Uspokój się. Myśl racjonalnie. Uciekanie było totalnie zbędne. Uspokój sięęęęęę... I znów zaczęła płakać. Nikt jej nigdy nie powiedział, że zauroczenia też potrafią boleć, toteż właśnie przekonywała się o tym na własnej skórze. Sometimes learning things the hard way is the only way. Nawet tak zwykle stroniący od innych kucyk jak Facade musiał się kiedys przekonać, jak to jest.
Teraz stała tu, robiąc z siebie pajaca i jeszcze bardziej się zawstydzając z tego powodu. Głupi! Po co za nią biegł? Mógł ją zostawić. I tak poza kłopotami nic mu nie przyjdzie z takiego kucyka jak ona. Tak jak każdemu innemu zresztą.
Starała się opanować na tyle nieskutecznie, że dostała czkawki. Jego spokojny ton tylko dolewał oliwy do ognia.
-N-nie... *hic* Nic się nie stałoooo... *hic* Tak, nic się nie stało... *hic* M-Możesz mnie puścić?

Re: Targowisko

PostNapisane: 19 lut 2013, o 23:33
przez Black_Gallant
Przytulil ją. Tu i tak nikt ich nie widzial, a ona tego potrzebowala. Prytulil i uspakajajaco poglaskal jej glowe

- Juz, spokojnie. Dlaczego ucieklas? Zmartilem sie. Czyms cie urazilem? Powiedz mi prosze. Musze wiedziec, by tego juz wiecej nie robic. Nie chce, bys sie smucila. Jestes wazna pryjaciolka, i dosc sie juz przeze mnie naplakalas. Jak wtedy, gdy bylem połamany. Zrobie systko, by ci to wyngrodzic.

Odsunal sie nieco od niej, ale wciz nie wypuszczal jej z objec. Pachniala swoistym zapachem. Czyzby to jej perfumy? Byl wspanialy.

- Odpowiedz mi, prosze cie, nie uciekajj.

Re: Targowisko

PostNapisane: 19 lut 2013, o 23:44
przez Tranquil Facade
Mimo wszystko z lekkimi oporami wtuliła się w niego mocniej. Był ciepły i ładnie pachniał. Objęcie i ciepełko z każdej możliwej strony powoli zrobiły swoje - Facade przestała łkać. Szkoda tylko, że czkawka została. Uspokoiła się na tyle, by móc bez problemu myśleć i odpowiadać na pytania. Wyprostowała się więc i zaczęła.
-N-nie, nic nie zrobiłeś. Naprawdę. *hic* To częściowo wynikło z tego, że nie było mnie tu *hic* tak długo. Cóż, rzeczy potoczyły się, jak się potoczyć miały. *hic* Cieszy mnie, że założyłeś rodzinę, z którą jesteś na pewno szczęśliwy *hic* - objęła go najczulej jak mogła i dodała już po cichu. -Mimo wszystko tęskniłam. Bardzo - i czknęła mu siarczyście prosto do ucha.

Re: Targowisko

PostNapisane: 19 lut 2013, o 23:52
przez Black_Gallant
Wgielo go. Totalnie. Przyulil ja mocniej, prawie przpierajac do sciany w ich zaciszu. Zrozumial juz i bylo mu glupio

- Tranquil... Ja nie wiedzilem... Czemu mi wtedy nie powiedzialas? Oh celestio... Musialem ci teraz zlamac serce

Chwile patrzyl jej czule w mokre oczeta i zlizal z czuloscia jej lzy.

- Kocham swoja rodzine, ale nie chce tez, zeby twoje serduszko cierpialo z tego powodu, ze nie rozmawilismy...

Znow spojrzal w jej oczy i usmiechal sie czule, przeprsajaco, troskliwie i... kochajaco zarazem. Doprawdy niesamowite ile ptrafia powiedzie same galki oczne wyposazone jedynie w powieki i brwi.

Re: Targowisko

PostNapisane: 20 lut 2013, o 00:00
przez Tranquil Facade
Zaraz, czy on jej właśnie zlizał łzy? Fuj.
-Spokojnie, przywyknę do tego. *hic* Nie martw się, masz dzieci i ich matkę *hic* którymi powinieneś się zająć bardziej niż mną. Myślę, że *hic* powinnam wyleczyć rany w samotności. I być może już tutaj nie zawitać więcej - to ostatnie dodała szeptem do siebie. Spojrzała mu w oczy i automatycznie zmiękła, a kopyta przybrały konsystencję galarety. Odchyliła łepek.
-N-nie patrz tak na mnie.

Re: Targowisko

PostNapisane: 20 lut 2013, o 00:08
przez Black_Gallant
- Tranquil... Tranny... Jezeli znikniesz znowu to przysiegam ci, ze znajde cie i natre ci uszu i skopie zadek, pomimo tego, ze jestes klacza, jasne?

Powiedział srogo, wciaz patrzac jej w oczy w ten sam sposob. Cos go pchalo do dzialania. Tranny byla w jego objeciach miekka. Oparl ja o sciane, by obojgu bylo wygodniej i wciaz jej patrzyl w oczy.

- Poza tym, moja rodina to moja rodzina i ani mi sie waz uzywac ich jako argumentu a ty, bym porucil wazna przyjaciolke,ktorej zrobilem przykroc, jasne?

Powiedzial i otarl jej policzek kopytkiem, Znow ja prytulil, czule i stanowczo.

- Poza tym, kto powiedzial ze ci pozwole ot tak zniknac? Przyjaciele sie nie porzucaja.

Re: Targowisko

PostNapisane: 20 lut 2013, o 00:20
przez Tranquil Facade
Przycupnęła. Tak, dwa mniejsze i jeden większy punkt podparcia są lepsze niż cztery mniejsze, na których się dygocze. Czkawka chyba postanowiła dać jej spokój.
-Rób, co uważasz za słuszne. Jeśli zajdzie potrzeba natarcia mi uszu, to zrób to. Nie będę zła na Ciebie o to czy coś. I nie zrobiłeś mi niczym przykrości. Nie przejmuj się tym aż tak bardzo.
Znów ją objął. Znów. I powiedział na dodatek coś, co sprawiło, że poczuła się znacznie raźniej niż chwilę temu. Delikatnie odwzajemniła uścisk.
-To prawda. Nie porzucają się.