Targowisko

[Serene Ktuck]

Kiedy tylko Serene dotar? do Ponyville, od razu wybra? si? na targowisko. Tam przejrza? wszystkie stragany w poszukiwaniu prezentu dla przyjació?ki. Niestety, nie znalaz? nic co by by?o godnym prezentem. Przecie? nie dam jej jakiego? owocu czy warzywa na ?wi?teczny prezent! zdenerwowa? si?. Mo?e i znalezienie prezentu si? nie powiod?o, ale przynajmniej kupcy potwierdzili fakt, ?e s? poszukiwane osoby do pracy przy przygotowaniach do ?wi?t. Dosta? te? adres osoby odpowiedzialnej za przygotowania. Jest nim kuc, zwany Gallant. Serene grzecznie podzi?kowa? za informacje i uda? si? pod wskazany adres. [z/t]

[Scootaloo]

Droga od Rarity zaj??a jej niewiele czasu. Nie zwróci?a uwagi na otoczenie ozdobione ?wi?tecznymi dekoracjami. Ca?? jej uwag? po?wi?ca?o znalezienie Rainbow Dash. Rozgl?da?a si? na wszystkie strony szukaj?c niebieskiego pegaza o t?czowej grzywie.
-RAINBOW DASH JESTE? TUTAJ?! - krzykn??a ze wszystkich si? -RAINBOW DASH!
-Czy wie kto?, gdzie mog? znale?? Rainbow Dash? - spyta?a, s?abn?cym g?osem od krzyku

[Rarity]

- NIE! NIE! NIE! Rozleg? si? krzyk Rarity na targowisku.
- To nie nadaj? si? nawet na... Nie doko?czy?a i ca?a czerwona wbieg?a z kramu.
Sz?a szybkim i zdecydowanym krokiem przed siebie i nie zauwa?y?a niewielkiej pomara?czowej postaci stoj?cej na placu targowiska. Z du?ym impetem wpad?a na Scootaloo, a Opal któr? trzymana by?a w magicznym polu Rarity z konfrontowa?a si? z grawitacj? i z piskiem uderzy?a o ziemi?. Niewdzi?cznym wzrokiem patrzy?a si? na Rarity, która w tym czasie stara?a si? podnie?? z ziemi.
- Oh... Wybacz moja droga...
Spojrza?a na Scootaloo i postanowi?a zapyta?.
- Co ty tu robisz i gdzie jest reszta poszukiwaczy znaczków?

[Scootaloo]

Zaj?cza?a cichutko z powodu bólu, popatrzy?a lekko zdziwiona na Rarity, nie spodziewa?a si? tu jej,w szczególno?ci wpadaj?cej z impetem na ni?.
-Jestem tutaj poniewa? przez ca?y dzie? szukam Rainbow Dash i nie mog? jej znale??. Czy wiesz mo?e, gdzie ona jest? - po czym doda?a
-Sama nie wiem, gdzie si? podziewaj? moje przyjació?ki. Wcze?niej by?am w butiku spyta? si? czy jest tam Sweetie Belle, ale niestety nikogo nie by?o. A mieli?my dzisiaj zdobywa? cutie marki. - westchn??a zasmucona

[Alitinus]

Zmierz?y Pegaz uda? si? na targ, aby dokupi? kilka ro?lin do kolekcji. Na kramach dostrzec mo?na by?o wszystko. Od ozdóbek ?wi?tecznych, przez jedzenie, wod?, a? po stare, magiczne ksi?gi. Budynki dooko?a targu, zosta?y ju? porz?dnie przystrojone, a dzi?ki ochotnikom oraz gwardzistom plac zosta? wyczyszczony ze zwa?ów zalegaj?cego ?niegu. Alitinus jak zwykle wybrzydza? kupuj?c towar. Wida? by?o jednak, ze sprzedawca, miewa ci?gle takich klientów. Odchodz?c, przypadkiem dostrzeg? ma?e stoisko, obs?ugiwane przez n?dznie wygl?daj?c? star? klacz. Zaciekawiony, czy mo?e kupi? tam co? przydatnego, podszed? i jego uwag? przyj?? ma?y przedmiot. By?a to kilkunastocentymetrowa choinka, z jedn? bombk?. Zwyk?y przedmiot zaczarowa? go tak, ?e na surowej twarzy, uformowa? si? lekki u?miech. Kupi? drzewko, schowa? je do torby, i kontynuowa? poszukiwania ?wie?ych ro?lin.

[Z/T]

[Rarity]

Rarity wznios?a oczy w gór? w zastanowieniu.
- Rainbow... Rainbow... Hmmm....
-Có?, zapewne jak to na ni? przysta?o buja gdzie? w ob?okach.
U?miechn??a si? ciep?o do Scootaloo.
- G?owa do góry, a na pewno j? znajdziesz.
Patrz?c po niebie z przera?eniem spojrza?a na obecne u?o?enie s?o?ca.
- Och! To ju? tak pó?no! Musz? szybko wraca? do butkiu, mam jeszcze strasznie du?o zamówie? przed ?wi?tami!
Po czym szybkim krokiem opu?ci?a teren targu.
[z/t]

[Scootaloo]

S?ucha?a z rosn?c? ciekawo?ci? Rarity. Mia?a nadziej? na odpowied?, która rozwi??e problem jej poszukiwa?.
Jednak zawiod?a si?, b?ysk w oku znikn??. Westchn??a i podnios?a oczy ku niebu, ale tam nie zobaczy?a Rainbow Dash.
-Dzi?ki, powodzenia w pracy.
Wsiad?a ponownie na skuter, pomasowa?a kopytkiem obola?e plecy.
-Gdzie w takim razie mo?e si? ona podziewa?? Trzeba j? znale??!
[z/t]

[Heneor]

Po d?ugim locie wyl?dowa? na skraju placu.
- koko euro spoko, ale zimno, led... - nie zd??y? doko?czy? gdy nagle zosta? potr?cony przez bia?ego pegaza w z?otej zbroi.
- Przesu? si? ,nie stój tak! - powiedzia? rozkazuj?cym tonem i wróci? do od?nie?ania ulicy.
- Ju? nawet spokojnie wyl?dowa? niemo?na? - pomy?la? usuwaj?c si? pegazowi drogi.
Powoli ruszy? uliczka w stron? targowiska. Pierwsze co rzuci?o mu si? w oczy to ozdoby ?wi?teczne na ka?dym budynku.
- Czy?by zbli?a?y si? ?wi?t? w tej krainie?
Posmutnia? patrz?c na ozdoby. Zawsze ?atwo by?o przywo?a? u niego wspomnienia, kolor, zapach, d?wi?k, to wszystko wywo?ywa?o wspomnienia. Jedne lubi?, a inne chcia?by zepchn?? g??boko w pod?wiadomo??, ?eby nie musia? przypomina? sobie obrazów które ze sob? nios?. Do tych zwi?zanych ze ?wi?tami mia? mieszane uczucia, z jednej strony lubi? wspomina? chwil? sp?dzone z rodzin?, a z drugiej nie lubi? wspomina? ?wi?t. Jak daleko si?gn?? by pami?ci?, ka?de Bo?e Narodzenie by?o tak samo puste. ?adnych wi?kszych uczu?, z wyj?tkiem wczesnego dzieci?stwa kiedy wyst?powa?a niecierpliwo?? i fascynacja momentem otwarcia prezentów, ale nawet one z roku na rok s?ab?y a? w ko?cu zamieni?y si? w oboj?tno??. Nigdy nie obwinia? o to rodziny, to by?a wy??cznie jego wina, po prostu nie czu? magii tych ?wi?t. Dobro?, pojednanie, mi?o??, ?adnej z tych rzeczy nie do?wiadczy? w dniu Wigilii. Wojny toczy?y si? nadal, ludzie nienawidzili si? nadal, jedynie ?wi?towanie narodzin, a w?a?ciwie rocznicy narodzin, Jezusa mia?o g??bszy sens i chwile sp?dzone wspólnie z rodzin?.
Na pasterce nigdy nie by?, podobno jest to pi?kne prze?ycie, ale intuicja podpowiada? mu, ?e niczym by sie to nie ró?ni?o od innych pobytów w ko?ciele. O ró?nych tradycjach jakie kultywowano w tym dniu lepiej ?eby sie nie wypowiada?. Mo?e i pi?kne, ale dla niego ?wi?ta mog?y by si? oby? bez nich.
Z oczach pojawi?y mu si? ?zy, ale szybko otar? je skrzyd?em, nie chcia? aby kto? to zauwa?y?.
Pod warstw? ?niegu zauwa?y? ?awk?. Odgarn?? z niej ?nieg i usiad?.
W?a?ciwie je?li si? nad tym g??biej zastanowi?, to nie widzia? ?adnego ko?cia?a od ponad pó? roku, czyli ?wi?ta obchodzi si? tu w tej bardziej hucznej formie, jednym plusem jaki widzia? by?a wspólna kolacja z rodzin?, ale jego by?a bardzo daleko.
- No to szykuj? si? buy some apples! ?wi?ta - mrukn?? do siebie.
Wsta? i kontynuowa? marsz w kierunku targowiska. Mia? opuszczon? g?ow?, nie chcia? patrze? na przystrojone domy.



Na miejscu zamiast targowiska zasta? go festyn.
- Kur*a, mo?e by? gorzej? - Nie lubi? festynów, a ten wygl?da? na wyj?tkowo irytuj?cy.
Najbardziej rzuca?y si? w oczy, dwie sceny z których jakie? dwa nawiedzone kuce puszcza?y muzyk? o jakie? 1000% za g?o?no i najwidoczniej chcia?y pokaza? kogo muzyka jest lepsza.
- Debile. - Podsumowa? krótko.
Stanie pod scen? odpada?o, wraca? te? nie mia? zamiaru, skierowa? si? wi?c do namiotu.
- Mam nadziej?, ?e b?dzie darmowa wy?erka. - powiedzia? stoj?c u wej?cia.

[zt]

[Shade Hunt]

Shade i Reet zeszli po schodach omijaj?c zielonego kuca stoj?cego za lad?. Shade mu pu?ci?a oko i u?miechn??a si? s?odko za? Reet rzuci? jakim? ?miesznym ?arcikiem jak to mia? w swojej naturze.
Kuce wysz?y na dwór. Shade otuli?a si? mocniej derk?, mimo ?e budzi?a w niej obrzydzenie - nie znosi?a nosi? cudzych ciuchów, to jednak derka zapewnia?a ciep?o. Rozgl?da?a si? by?o pi?knie. Wzi??a g??boki oddech po tylu latach wi?zienia w obr?czy znów mog?a oddycha?. Czu?a zimne powietrze i mróz który szczypa? j? w nosek. Czu?a mory ?nieg pod kopytkami. Skoczy?a rado?nie par? raz do góry z uciechy jak ma?y ?rebak rozpraszaj?c ?nieg. Spojrza?a na Reeta i wpad? jej do g?owy szalony pomys? utoczy?a kulk? ze ?niegu i rzuci?a ni? w ogiera. Nie zastanawiaj?c si? pobieg?a na koniec ulicy Karczemnej i stan??a jak wmurowana. Nie spodziewa?a si? takiego widoku. Wszystkie domy by?y wystrojone ró?nymi ?wi?tecznymi dekoracjami. W oknach choinki bogato zdobione. Ró?nokolorowe pal?ce si? i migaj?ce ?wiate?ka dawa?y niesowity nastrój ciep?a ?wiat. Masa kucy na ulicach chodzi?a w te i we wte sk??dajac sobie ?yczenia lub ulegaj?c ?wi?tecznej gor?czce zakupów. Ca?e rodziny rado?nie i ?piewaj?c do domu ob?adowane prezentami. Shade przystan??a i przygl?da?a si? z ciekawo?ci ca?emu temu widowisku.

[Reetmine]

Pegaz przed opuszczeniem karczmy wzi?? wszystkie swoje pieni?dze, poza ma?? sumk? na czarn? godzin?, ukryt? w jednym pokoju. Ubra? sobie swój p?aszcz i wzi?? czarne okulary, te mog?y si? pó?niej przyda?. Na nim, w przeciwie?stwie do Shade widok nie zrobi? wra?enia, ot udekorowane domy i tyle. Acz jej reakcje wskazywa?y na to, ?e dawno nie mia?a styczno?ci ze... ?wiatem zewn?trznym. Kiedy dosta? od niej ?nie?k? star? j? z twarzy i cicho powiedzia?.
- Jak dziecko, a nawet gorzej, bo doros?a....
W tym momencie do Shade podbieg? jamnik i weso?o merdaj?c ogonkiem zacz?? si? do niej ?asi?. Reet tylko pokr?ci? g?ow? i znów szepn?? do siebie.
- Jak nie jedne cholerstwo to drugie.- U?miechn?? si? do niej i rzek? ju? normalnym g?osem.- Chod?, trzeba zrobi? zakupy, a i by wypada?o ci kupi? co? normalnego do ubrania...

[Shade Hunt]

- Och jaki cudowny piesek i wie jak si? zachowa? o wiele lepiej wychowany od swojego pana - zachihota?a spojrzawszy w stron? pegaza. Shade g?aska?a deliaknie kopytkiem jamnika, który si? do niej ?asi?. - Tak ubranie zdecydowanie si? mi si? przyda - u?miechn??a sie. Podbieg?a do pierwszego kramu pegaz teleportowa? si? obok niej. Nie pzrejmuj?c si? tym wcale Shade zacze?a wybiera? jakie? drogie kozaczki, kupi?a te? pi?knie z?oto zdobiony pled, srebny szalik oraz czapk?.
- Um przepraszam - zapyta?a szarego pefaza jedna z obcych klaczy stojacych przy stoisku, która swym oczom nie dowierza?a co si? przed chwil? sta?o.
- Gdzie mozna kupi? takie ma??e?skie branzolety bo jeszcze nie kupi?am prez?ntu dla m?za, a ten by?by idealny. - zaklaska?a rado?nie kopytkami.

[Reetmine]

- Gdyby nie by? najedzony to by si? tak nie ?asi?, zreszt? pewni chce wy?ebra? s?odycze od ciebie. I je?li za dobre wychowanie uznajesz wystawianie j?zyka na twój widok i lizanie ci kopytek to tak, jestem chamem...
Pegaz nie zdziwi? si? tym, ?e klacz bierze wszystko co jest najdro?sze i mia? tylko nadziej?, ?e Spinnel nie b?dzie sk?py z wynagrodzeniem.Da?, a raczej zostawi? sporo monet u sprzedawczyni. Spojrza? na klacz pytaj?c? si? o prezent i u?miechn?? si? cynicznie.
- A, o takie panie chodzi. Takie si? dostaje jak chce si? okra?? pa?a? ksi??niczek... Taki ?art. Ale te dosta?em w Canterlot, u jakiego? tamtejszego jubilera.

[Shade Hunt]

Jeszcze wi?ksze oczy ze zdziwienia zrobi?a stoj?ca obok niego klacz - S?ysza?e? Muffinie musimy zatem i?? do Canterlotu idzimy ale ju?. Ob?adowany pakunkami jednoro?ec j?kn?? rzuci? pegazowi spojrzenie mordercy. Powiedzia? par? niewybrenych s?ów pod nosem i zacz?? powoli cz?apa? za wystrojon? damulk? - swoj? ?on?.
Shade ubranie ju? mia?a kupione. Teraz jej uwag? przyku?y kosmetyki a zw?aszcza farba do sier?ci. Kupi?a par? tubek o z?otym kolorze licz?c ?e uda jej si? zamaskowa? jej cute mark. K?tem oka dojrza?a pzrechodz?cych gwardzistów zauwa?y?a , ?e s? to aptrole mieszane ogier klacz. Westchn??a a jednocze?nie usmiechn??a si? za czasów Spinela tylko ogiery mog?y wst?powa? do gwardii.

[Reetmine]

Pegaz za? zacz?? przechadza? si? po targowisku. Na pocz?tek ?rednio-du?y plecak, a nast?pnie par? metrów liny z hakiem, zapa?ki i zapalniczk?, dzwoneczki, troch? ?y?ki, pilnik do kopytek, wytrychy( spod lady) i jakie? dwie czarne pi?amy, plecak na szcz??cie by? wystarczaj?cy na to. Skierowa? si? te? ku dzia?owi alchemicznemu i zakupi? stamt?d chloroform, ?rodek przeczyszczaj?cy i jaki? ?atwopalny p?yn, tak na wszelki wypadek. A, kupi? te? jak?? nó?k? kurczaka i da? psu. Wróci? do Shade i spojrza? si? na ni? ukosem.
- Chcesz co? jeszcze, skarbie?

[Shade Hunt]

Zamy?li?a si? na chwil?, podesz?a do stoiska ze s?odyczami i nakupowa?a mas? czekoladowych s?odko?ci. Oraz pude?ko truskawek. Wszystko to w?adowa?a na Reeta - Chyba tyle ogierku. Chocia? - powiedzia?a obejmuj?c go i nachylaj?c si? nad nim szeptajac mu do ucha - Przyda?by si? jaka? bro?, masz tutaj jakie? uk?ady czy sama mam to za?atwi?. Da?a mu buziaka i mrugn??? - Nie wi? mnie ogierku - za?mia?a si?. Spogl?daj?c w góre na jemio??. Nie mówi?c nic wi?cej ruszy?a przed siebie do karczmy lekko ko?ysz?c po?ladkami tak ?e wi?koszo?? ogierów sie za ni? oglada?o.