przez Tranquil Facade » 19 lut 2013, o 22:36
-A Ty jak zwykle prawisz mi za dużo komplementów - odpowiedziała z udawanym poirytowaniem. Mimo jego przesadzonego... dystyngowania? czuła się przy Blacku swobodnie. W sumie przed swoim zniknięciem nie miała tu zbyt wielu znajomych, więc widok złotogrzywego już w pełnej formie ucieszył ją podwójnie. Potruptała za nim na ławkę i usiadła. Westchnęła.
-Gdzie ja byłam, jak mnie nie było, pytasz? Cóż, w sumie głównie spędzałam czas na czyszczeniu rezydencji panicza Sleepera (który zdaje się być nieobecny nawet, jeśli przynoszę mu herbatę i usługuję), a tak poza tym łaziło się tam i siam w poszukiwaniu jakichś zagubionych artefaktów. W sumie nic ciekawego - zaczęła opowiadać i chwyciła klepsydrę zawieszoną u jej szyi w swoje kopytka. -Pamiętam, że raz, jak byłam z Tobą i Applejack, to cacuszko chyba samoistnie się przekręciło. Dotąd nie byłam w stanie tego sama zrobić, bo, zdziwisz się, sama wracała na swoje miejsce! Zwróciłam na to uwagę dopiero po jakimś czasie. Ciekawi mnie, czy zawsze się przekręca, jak jest ostatnią rzeczą, która mogłaby zwrócić moją uwagę - obserwowała jeszcze chwilę migoczące czerwone kryształki, po czym upuściła bibelot, aby zawisł na łańcuszku swobodnie. -Dobra, bo Ci truję i truję. Co tam u Ciebie? Cieszy mnie, że ozdrowiałeś od ostatniego razu, jak Cię widziałam.