Strona 1 z 13

Dom rodziny Leaf

PostNapisane: 15 paź 2011, o 22:34
przez Autumn Leaf
[kontynuuje w?tek z Ponytales http://ponytales.mojeforum.net/viewtopi ... sc&start=0 - mam nadziej? ?e ten link mo?na tutaj wstawi?, je?li nie skasuj? ]

Nasta? ranek. S?once niemrawo wdziera?o si? do okien wielkiego ceglanego domu. Pierwsze delikatne promienie zacz??y dra?ni? nozdrza Quiet Worda, rozci?gni?tego jak k?oda na mi?kkim ?ó?ko. Czas wstawa?, czas wstawa? s?ysza? uporczywy g?os w g?owie.

Re: Dom rodziny Leaf

PostNapisane: 15 paź 2011, o 23:49
przez QuietWord
-?esztysz... Ale co... ja nie chc?...-Mamrota? s?ysz?c g?os. G?os jednak by? zbyt uporczywy by pozwoli? mu na wi?ksz? ilo?? snu. Zawiedziony tym otworzy? oczy i usiad? na ?ó?ku, rozgl?daj?c si? nieprzytomnie.

Re: Dom rodziny Leaf

PostNapisane: 16 paź 2011, o 18:06
przez Autumn Leaf
Quiet Word w ko?cu stwierdzi?, ?e czas wstawa?. Zleg? si? z ?ó?ka, przeci?gn?? wszystkie ko?czyny, ziewn?? szeroko. Zszed? na dó?, kierowa? si? kolejnym pi?knym zapachem dobiegaj?cym z kuchni. Wszed? do jadalni Autumn ju? dziarsko siedzia? przy stole, nak?ada? sobie nale?niki na talerz oraz si?owa? si? z syropem klonowym. Zauwa?ywszy przyjaciela przywita? si?
- O hejka Word, jak si? spa?o bo ja spa?em jak zabity ko? - za?mia? si? Autumn. - Shiny musia? wcze?niej wyj??.
Shiver wysz?a z kuchni i grzecznie przywita?a si? z Wordem. Skinieniem kopytka zaprosi?a go do sto?u. Word nie odmówi?. Zasiad? i zacz?? je?? przygotowane ?niadanie. Dziewczynek jeszcze nie by?o zapewne spa?y.
Word westchn?? z ulg? nie mia? zamiaru z ?adn? si? u?era?.
Word zauwa?y?, ?e jadalnia wygl?da?a zupe?nie inaczej ni? podczas nocnej burzy. Du?e przestronne pomieszczenie by?o bardzo jasne - dzi?ki du?emu os?oni?temu oknu. ?ciany by?y pastelowe w odcieniu delikatnej wanilii. Przy jednej ?cianie sta? du?y drewniany bogato zdobiony zegar wahad?owy, którego wcze?niej Word nie zauwa?y?.
?niadanie przebiega?o bardzo spokojnie. Po sko?czonym ?niadaniu
Word i Autumn po?egnali si? z Shiver. Autumn zabra? wszystkie swoje rzeczy i razem udali si? by dalej kmini? jak naprawi? dach zniszczonego domu szarego kuca.

[z/t]

Re: Dom rodziny Leaf

PostNapisane: 17 paź 2011, o 20:36
przez Heneor
Niedaleko domu rodziny Leaf, po długim locie wylądował zmęczony Heneor.
- Ch*lera strasznie zimno - powiedział drżącym od zimna głosem. - trzeb sobie znaleźć jakieś lokum na noc, bo zamarznę.
Wzleciał w powietrze wypatrując w okolicy jakiegoś światła, które wskazywało by mu jakieś miejsce na nocleg. Po krótkim locie, zauważył w oddali kilka jasnych plam.
- Coś czuje, że szczęście mi dzisiaj dopisze. - powiedział z uśmiechem i skierował się w stronę światła.
Na miejscu ujrzał sporych rozmiarów budynek. Postanowił go okrążyć i zobaczyć czy jedno z górnych okien nie jest przypadkiem otwarte, nie chciał rzucać się w oczy, a zapukanie do drzwi i wejście od frontu nie są w takim wypadku najlepszym pomysłem. Gdy już tracił nadzieję zauważył, ze ostanie okno jest niedomknięte.
- Jednak to mój szczęśliwy dzień. - z uśmiechem na dziobie podleciał powoli do okna, żeby upewnić się, że nikogo nie ma w środku, na szczęście nikogo nie zauważył. Wylądował delikatnie na parapecie po czym uchylił trochę bardziej okno, żeby mógł swobodnie wejść do środka.
Jego oczom ukazał się średniej wielkości, zagracony pokój, który wyglądał na strych. Zamknął okno, żeby ciepło nie uciekało i usiadł w kącie pokoju między stara skrzynią a dużym dębowym zegarem podłogowym.
- Ciekawe co jest w tej skrzyni? - pomyślał, po czym podniósł klapę. W środku się pełno pluszaków, króliki, kuce, jakieś dziwolągi szyte ręcznie i jeden pluszowy miś z czerwoną wstążką na lewej nodze.
- ładny, szkoda, że ma kilka rozdarć. - powiedział z żalem.
Popatrzył się jeszcze raz na zegar i misia, wyciągnął ze swojej torby ołówek i mały notes po czym zaczął pisać.
- Dwa wiersze pod rząd, nowy rekord ustanowiony. - pomyślał, po czym zaczął żałować, że nie ma komu ich pokazać, żeby je ocenił. - No nic, kiedyś przecież będzie ku temu okazja . - po tej myśli oddał się całkowicie pisaniu. Po skończonej pracy schował ołówek oraz notes do torby i poszedł spać.

Re: Dom rodziny Leaf

PostNapisane: 17 paź 2011, o 21:33
przez Autumn Leaf
Trzy klaczki zbli?a?y si? powoli cichutko i bezszelestnie kopytko za kopytkiem do nieznajomej istoty, która postanowi?a sobie uci?? drzemk? na strychu.
- Jeste? pewna ?e to nie zjada kucyków - zapyta?a boja?liwie blond klacz szarobia?ej klaczy, która sz?a dzielnie na przodzie mru??c oczy by dok?adnie przyjrze? si? intruzowi.
- Chyba ?artujesz - oburkn??a próbuj?c mówi? jak najciszej.
- Ale co to w?a?ciwie jest? - zapyta?a br?zowa klacz.
- Wielki spasiony bocian, chyba wida?, nie.. odpowiedzia?a siostrze z?o?liwie. Klaczki by?y coraz bli?ej coraz bli?ej swojego celu. ?cisn??y mocniej szczotki w ich pyszczkach.

Re: Dom rodziny Leaf

PostNapisane: 17 paź 2011, o 22:11
przez Heneor
Nie zdążył zapaść w głęboki sen kiedy nagle usłyszał skrzypienie zawiasów.
- Jaki czort - pomyślał i otworzył lekko prawe oko, aby zobaczyć co wywołało ten dźwięk. Ujrzał trzy małe kucyki z miotłami w pyskach.
- Ku*na zapomniałem, że tu ktoś pewnie mieszka, a teraz jestem w bladej... - nie skończył myśli bo usłyszał dialog miedzy dwoma kucykami:
"- Ale co to właściwie jest? - zapytała brązowa klacz.
- Wielki spasiony bocian, chyba widać, nie.. "

- Ze ku*wa co? Ja jestem SPASIONYM BOCIANEM? - już miał w złości powiedzieć kilka mocnych słów, ale zdołał się powstrzymać. - Bociana wybaczę, ale nazwanie mnie "spasionym" sobie zapamiętam. - poczekał jeszcze trzy sekundy aż całkiem ochłonie. Zaczął obmyślać plan działania. Miał trzy wyjścia:
1. Niespodziewanie się podnieść strasząc tym kuce, złapać w dziób torbę i spróbować dostać się do okna.
2. Powoli wstać i przedstawić się kucykom... nie, to odpada. Nie po to szukał otwartego okna, żeby teraz odzywać się do byle kogo.
3. Spokojnie leżeć i czekać. Jeśli nie dotkną torby ani naszyjnika to powinien wytrzymać szturchanie miotłą.
Po krótkim namyśle postanowił zastosować taktykę nr 3. Leżał wiec spokojnie i oczekiwał na dalszy przebieg zdarzeń.

Re: Dom rodziny Leaf

PostNapisane: 18 paź 2011, o 17:02
przez Autumn Leaf
Klaczki jak najciszej podesz?y bliziutko wielkiego ptaka.
I przygl?da?y mu si? z ciekawo?ci?.
- Czemu on si? nie rusza - zapyta?a dr??cym g?osem blondgrzywa.
- Wiecie co - odrzek?a najja?niej ubarwiona do pozosta?ych sióstr - On chyba zdech?. Trup! Jak nic zimny trup!
Na te s?owa pozosta?e dwie siostry z piskiem rzuci?y swoje szczotki do czesania i uciek?y w pop?ochu krzycz?c - Trup na strychu ! Ratuuunkuuu !!!
Tymczasem ma?a szaro- bia?a klacz tarza?a si? po pod?odze ze ?miechu.

Re: Dom rodziny Leaf

PostNapisane: 18 paź 2011, o 17:42
przez Heneor
Słysząc krzyki i śmiech, Heneor otworzył oczy i zobaczył już tylko jednego szaro- białego kucyka. Po głosie przypuszczał, że jest to klacz.
- Taka sytuacja mi odpowiada. Jutro rano przydało by się porozglądać po okolicy za mieszkaniem na stałe, może ta mała mogła by mi pomóc. - Odwrócił się powoli do tyłu, żeby aby nie wystraszyć klaczki i wyciągnąć dziobem z torby ołówek oraz stary, lekko podarty zeszyt. Otworzył go na środku, złapał ołówek prawym skrzydłem i naskrobał w nim trzy krótkie zdania:

"Witaj. Nazywam się Heneor i jestem nowy w tych stronach. Mogłabyś opowiedzieć mi trochę o miasteczku?

A tak na marginesie, jestem żurawiem, a nie bocianem"

Po czym przysunął zeszyt do klaczki i czekał na jej reakcję.

Re: Dom rodziny Leaf

PostNapisane: 18 paź 2011, o 18:24
przez Autumn Leaf
Klacz powoli odzyskiwa?a panowanie nad sob?. Wzi??a g??boki oddech przewróci?a si? z grzbietu i ra?no stan??a na wszystkich swoich kopytkach.
- W ?yciu si? tak nie u?mia?am , ale? te moje siostry s? naiwne - powiedzia?a w ko?cu zwracaj?c swój wzrok w stron? ?urawia który trzyma? przed ni? zapisan? kartk?
Przyjrza?a si? kartce bli?ej - Poznaj? to jest a tamto e a to chyba i - zachichota?a. Ale ca?ego tekstu odczyta? nie da?a rady by?a dopiero na pocz?tku swojej edukacji w szkole i nie zna?a jeszcze ca?ego alfabetu.

Re: Dom rodziny Leaf

PostNapisane: 18 paź 2011, o 18:53
przez Heneor
Widząc na jakim poziomie jest umiejętność czytania klaczki zrozumiał, że ta metoda komunikacji to nienajlepsze rozwiązanie. Schował więc zeszyt i ołówek do torby. Miał teraz dwa wyjścia, albo się odezwać, albo ukłonić się i polecieć szukać innego lokum lub kogoś kto potrafi czytać. Drugą opcję odrzucił od razu, ponieważ na zewnątrz było zimno, a on zimna nie lubił, więc pozostała mu jedna możliwość.
- Ech... a było już tak pięknie. - pomyślał wzdychając. -Witaj. Nazywam się Heneor. - przedstawił się kłaniając się lekko. - Jestem nowy w tych stronach. Mogłabyś opowiedzieć mi trochę o miasteczku?
Miał nadzieję, że klaczka nie przestraszy się gadającego żurawia, chociaż był przecież w Equestrii, tutaj magia jest na porządku dziennym.

Re: Dom rodziny Leaf

PostNapisane: 18 paź 2011, o 19:31
przez Autumn Leaf
Nooo - odrzek?a szczerz?c si? od ucha do ucha klaczka. Nie zrobi?o to na niej wra?enia, ?e ptak do niej przemawia. - Mog?e? od razu zacz?? gada?, a nie bazgra? jak kura pazurem po kartce. Spójrz na mnie czy ja wygl?dam na do?? doros?? by umie? czyta? - odburkn??a. - Nie wydaje mi si? - skin??a g?ow?. -To jest nasza rodzinna farma, a ta zapyzia?a wioska jak? pewnie widzia?e? z oddali to Ponyville. Miasto pe?ne fi?ni?tych kucyków. Ja na szcz??cie jestem normalna - doko?czy?a dumnie unosz?c pyszczek w powietrze.
Na strych wbieg?y jej dwie siostry z ksi??ka w pyszczku - Winter Winter mamy atlas mo?emy sprawdzi? co to za gatunek a potem zrobisz mu sekcje co ty na to - zacz??a podskakiwa? ca?a szcz??liwa br?zowo grzywa ?aciata klacz. Blondw?osa nadal trzyma?a si? za ni? i lekko dr?a?a ze strachu, prawie nie zemdla?a gdy? zobaczy?a ?e ptak by? ?ywy i sta? przed ni? .
- To ?yje wybe?kota?a - wskazuj?c kopytkiem na stoj?cego przed ni? i jej siostr? ?urawia, po czym zemdla?a.
- Oczywi?cie ?e ?yje - j?kn??a z po?a?owaniem Winter - I nawet gada
No dalej ptaszku przywitaj si? z moimi siostrami - u?miechn??a si? do Heneora szeroko.

Re: Dom rodziny Leaf

PostNapisane: 18 paź 2011, o 19:47
przez Heneor
- Szczęście się chyba skończyło - pomyślał i westchnął.
- Witam nazywam się Heneor - powiedział do dwóch klaczek koło drzwi. - nie bójcie się, nic wam nie zrobię - dodał uśmiechając się, po czym zwrócił się do klaczki stojącej przed nim. - A jest w tym Ponyvill biblioteka i jakiś hotel? - zapytał.

Re: Dom rodziny Leaf

PostNapisane: 18 paź 2011, o 20:00
przez Autumn Leaf
- Jestem Winter - odpowiedzia?a dumnie pr???c pier? najja?niejsza z klaczy - To moja siostra Summer - skin??a kopytkiem w stron? ciemniej ubarwionej klaczy, która teraz z uporem maniaka wertowa?a przyniesion? ksi??k?.
A ta najmniejsza - wskaza?a na blondw?os? - To Spring.
Hotel hotel eee - my?la?a uporczywie - nieee to zapyzia?a dziura nie mamy tu nic takiego tylko prywatne posesje w których mo?na wynaj?? pokoje.
Mo?esz zosta? u nas o ile b?dziesz codziennie oddawa? zniesione jajka - u?miechn??a si? szeroko w stron? ?urawia.
- O mam !!! - zakrzykn??a Summer podnosz?c ksi??k? z ziemi - To nie jest bocian - skrzywi?a si? próbuj?c rozszyfrowa? nazw? ptaka. - To jest, to jest ...
- A co do biblioteki mamy jedn? w centrum Ponyville, Prowadzi j? niejaka Twilight Sparkle - zawsze jest tam t?ok. Masa kucyków ?adnych wiedzy - kontynuowa?a Winter z nadal podniesion? g?ow? jakby by?a dumna z posiadanej wiedzy o mie?cie


[ Baz? do stworzenia Winter by?a Ma?a Mi z Muminków nawet s?ysz? w g?owie ze ma ten sam g?os ]

Re: Dom rodziny Leaf

PostNapisane: 18 paź 2011, o 20:08
przez Heneor
- Jestem żurawiem - powiedział do Summer,a następnie zwrócił się do Winter. -Dziękuje za informacje oraz za propozycję mieszkania, ale musiałbym rozmawiać z kimś starszym, a poza tym nie znoszę jajek - odpowiedział. - Właśnie, może jest ktoś starszy w domu? Siostra, brat, rodzice? - zapytał Winter.

Re: Dom rodziny Leaf

PostNapisane: 18 paź 2011, o 20:17
przez Autumn Leaf
- Nasza siostra powinna wróci? za jaki? czas - odpowiedzia?a Summer pomagaj?c najm?odszej zebra? si? z pod?ogi.
- Szkoda, ?e nie znosisz jajek - westchn??a Winter - A co? umiesz?. Pewnie by?e? bardzo niegrzeczny skoro ksi??niczka Celestia zamieni?a ci? w ?urawia?- wyszczerzy?a si? szeroko.