Dom rodziny Leaf

[Heneor]

- W?cibsko??, nienawidz? jej. Co j? obchodzi co umiem, a o mojej historii ju? nie wspomn?. - Heneor zacz?? si? poma?u irytowa?, ale stara? si? zachowywa? grzecznie.
- Od wyklucia jestem ?urawiem, a je?li chodzi o umiej?tno?ci to potrafi? to i owo. - odpowiedzia? Winter. - Je?li nie macie nic przeciwko to zostan? tutaj na noc i ch?tnie bym si? przespa?, mam za sob? d?ugi lot. - usadowi? si? ponownie mi?dzy skrzyni?, a zegarem.
- Doranoc. - powiedzia? do klaczek i zamkn?? oczy, mia? nadzieje, ?e zrozumiej?, ?e nie chce mu si? ju? rozmawia?.

[Autumn Leaf]

- On chyba jest zm?czony i chce pój?? spa? - zwróci?a si? do sióstr s?odkim d?wi?cznym g?osiczkiem Spring , zauwa?aj?c ?e ?uraw szykuje si? do snu.
-Eh- mrukn??a Winter pod nosem - Dobra, dajmy mu chwil? spokoju.
Trzy klaczki opu?ci?y jak mog?y najciszej strych.
Jednak Spring wróci?a po chwili ci?gn?c za sob? aksamitny czerwony kocyk, którym okry?a ?urawia.
- Dobranoc Panie ?urawiu - rzek?a zamykaj?c za sob? cichutko drzwi.

[Heneor]

Heneor obudzi? si? pó?nym popo?udniem. Rozprostowa? skrzyd?a po czym podszed? do okna.
- Kurde, troch? mi si? przysn??o. - powiedzia? zaspanym g?osem. - No nic, przynajmniej jestem wypocz?ty.
Zadowolony z porz?dnego snu, zastanawia? si? co ma teraz zrobi?. Wczoraj chcia? pozwiedza? okolic?, ale nie jest by? pewny czy zd??y przed noc?. Przyda?o by si? te? za?atwi? nocleg, a z tego co pami?ta? to te trzy ma?e klaczki mówi?y, ?e dzisiaj ju? powinien by? kto? starszy w domu. Skierowa? si? w stron? wyj?cia, po drodze zabieraj?c swoja torb?. Gdy wyszed? na korytarz, od razu zobaczy? schody, zszed? nimi na sam dó? i zobaczy? pomieszczenie przypominaj?ce kuchni?.
- Dzie? dobry - powiedzia? lekko podniesionym g?osem dla pewno?ci, ?e kto? go us?yszy. Po chwili ciszy spróbowa? jeszcze raz. - Dzie? dobry. Jest tu kto?? - zapyta?.

[Autumn Leaf]

- o Witaj - zabrzmia? ?agodny kobiecy g?os i za drzwi wy?oni?a si? doros?a bia?o fioletowa klacz, której cute mark przedstawia? parasolk? i spadaj?c? na ni? li?cie.
- Nazywam si? Shiver Leaf - klacz zwróci?a si? do ?urawia podaj?c mu kopytko na przywitanie.

[Heneor]

Po?o?y? torb? na stole, u?cisn?? lekko kopytko klaczy po czym si? przedstawi?.
- Witam. Nazywam si? Heneor Quesse, te trzy ma?e klaczki które spotka?em poprzedniej nocy ju? ci pewnie o mnie mówi?y. - powiedzia?.
Rzuci? szybkie spojrzenie na obrazek na zadzie klaczki - To pewnie jest ten uroczy znaczek o którym s?ysza?em, ciekawe co oznacza? - pomy?la? i szybko przeszed? do tematu który go interesowa?. - Szukam mieszkania i zastanawiam si? czy móg?bym wynaj?? strych, a je?li by?oby to mo?liwe to jaki by?by koszt? - mia? nadziej?, ?e klacz si? zgodzi, polubi? ten strych chocia? nocowa? tu tylko jedn? noc.

[Autumn Leaf]

Ah- za?mia?a si? uroczo Shiver - je?li chcesz mo?esz tam zamieszka?. Nie musisz nic p?aci? wystarczy, ?e b?dziesz dba? o to miejsce sprz?taj?c co jaki? czas kurz. Kuchnia b?dzie do twojej dyspozycji, tutaj mamy godziny posi?ków, o których spo?ywamy - wskaza?a kopytkiem kartk? wisz?c? obok drewnianego zegara.
- Czy ?urawie ?pi? na ?ózkach, wij? gniazda, a mo?e ?pi? w koszach bo nie wiem co ci na ten strych przynie??. Przecie? nie b?dziesz spa? na tej ziemnej drewnianej pod?odze, jeszcze si? przezi?bisz.

[Heneor]

- Bardzo dzi?kuj? - powiedzia? u?miechni?ty kiedy us?ysza? s?owa klaczy dotycz?ce strychu. - Do spania wystarczy mi tylko jaki? wi?kszy koszyk i dwa koce. - doda? po chwili.
Podszed? do kartki z rozpisk? posi?ków ?eby ja przeczyta?. - Co w?a?ciwie jedz? kuce? Bo nie jestem pewny czy pokrywa si? do z moim jad?ospisem.

[Autumn Leaf]

- Jeste?my ro?lino?ercami. Jemy traw? siano kwiaty zio?a mieszanki zbó?, kiszonki lubimy te? wypieki ciasta i inne s?odko?ci. zdecydowanie nie jemy mi?sa - szkodzi nam dostajemy po tym niestrawno?ci i zatrucia.
?urawie s? wszystko?erne z tego co pami?tam. Jedz? równie? ma?e gryzonie, mi?czaki i p?azy. Jak b?dziesz polowa? na mi?sko uwa?aj czy w pobli?u nie ma s?odkiego ?ó?ciutkiego pegaza o melodyjnym g?osie. To Fluttershy ona kocha wszystkie stworzenia a zjadanie na jej oczach jakiego? zwierz?tka mog?oby jej sprawi? przykro??. W Ponyville mamy zasad? ?e nikt nie sprawia Fluttershy przykro?ci. A teraz wybacz musz? wróci? do kuchni robi? obiad. Mo?e pzrelecisz si? do miasta wypogodzi?o si? i raczej nie zapowiada si? na opady. Jak sko?cz? wstawi? ci koszyk koce i jaki? magiczny grzejnik na strych bo noce bywaj? bardzo zimne.

[Heneor]

- Nie jem ?ywych stworze?, wol? gotowane mi?so jak ju?. - powiedzia?. - Nie b?d? ci przeszkadza?. Dzi?kuje za wszystko. - doda? po czym z?apa? torb? w dziób i skierowa? si? w stron? schodów. Na korytarzy przystan?? na chwil? i zastanowi? si? czy nie wyj?? jednak, ?eby pozwiedza? okolic?.
- Wróc? za godzink?, dwie - powiedzia? troch? g?o?niej, aby Shiver go us?ysza?a. Brzmia?o to troch? be?kotliwie przez torb? któr? trzyma? w dziobie. Skierowa? si? stron? wyj?cia, ale zanim wyszed? sprawdzi? jeszcze czy nic nie wypad?o mu z torby, wszystko by?o na swoim miejscu.
- Gdzie niby mam pój??? Przecie? nie wparuje w sam ?rodek miasteczka. - my?la? wychodz?c - ech.. zaufam nogom i zobacz? gdzie mnie poprowadz?. - po czym zacz?? powoli maszerowa? w kierunku Ponyvill.

[zt]



Po kilku godzinach, zm?czony wszed? do domu.
- Wróci?em - powiedzia? po przekroczeniu progu, ale kiedy zajrza? do kuchni nikogo w niej nie by?o. - Chyba si? troszk? zasiedzia?em nad jeziorem. - troch? si? zawstydzi?, bo po raz enty w jego ?yciu si? spó?nia. Wyj?? zeszyt i napisa? na jednej z pustych stron:
"Je?li mo?esz to obud? mnie rano, B?d? mia? ma?? pro?b?.
Heneor"
po czym wyrwa? stron? i po?o?y? j? na stole w kuchni. Wszed? po schodach na gór?. Kiedy otworzy? drzwi na strych zauwa?y? koszyk z dwoma kocami, a ko?o niego ma?y grzejnik, wstawiony miedzy skrzyni? i stary zegar.
- Chyba czyta mi w my?lach - powiedzia? u?miechni?ty ?uraw. Po?o?y? torb? na skrzyni i od razu rozsiad? si? w koszyku wy?cielonym nagrzanymi od grzejnika kocami. Wsta? tylko jeszcze aby zgasi? ?wiat?o, a po ponownym usadowieniu si? w koszyku od razu zasn??.

[Reetmine]

Lot z miasta trwa? d?u?ej, ni? do niego. Dodatkowe obci??enie robi?o swoje, par? razy spada? jak k?oda, ale jako? uda?o si? wytrwa?. L?dowanie zdecydowanie nie by?o w stylu Wonderbolts, upad? na ziemi? jak placek.Podnosz?c si? z niej pociera? si? po bol?cym pyszczku.
- Wi?cej nie pije. Charakterystyczny dom... Dobre sobie, tutaj ka?dy jest charakterystyczny.
Zauwa?y?, ?e niedaleko znajduje si? sporej wielko?ci farma, z du?ym domem z czerwonej ceg?y. Ciekawi?o go jak tutaj si? stosuj? do zasady "Mój dom, moja twierdza", ale sk?d? musia? uzyska? informacje gdzie mo?na znale?? Silent'a. Zostawi? torby pod jednym drzewem i zacz?? i?? w kierunku farmy na widoku, aby przypadkiem nie dosta? jakim? jab?kiem za skradanie si?.

[Heneor]

Heneor obudzi? si? pó?nym rankiem, nie spa? za dobrze bo kolejn? noc z rz?du ?ni? mu si? ten sam sen, a on nie wiedzia? dlaczego i co ma znaczy?. Promienie s?o?ca wpadaj?ce przez okno o?wietla?y ca?y strych, w dziennym ?wietle wygl?da? on na znacznie wi?kszy, dopiero teraz ?uraw zwróci? uwag? ile jest tu ciekawych rupieci. Ciekawszymi rzeczami które zauwa?y? by?y jeszcze dwie skrzynie, komoda oraz szafa, ale najbardziej zaciekawi? go sekretarzyk. Postanowi?, ?e w najbli?szym czasie je?li b?dzie mia? mo?liwo?? to przejrzy zawarto?? tych mebli. Skierowa? si? w stron? drzwi, zastanawiaj?c si? dlaczego ?adna z klaczy go nie obudzi?a, i zauwa?y? na nich przypi?t? kartk?.
“Próbowa?am ci? obudzi?, ale nie da?am rady. W kuchni zostawi?am ci kilka kanapek z serem.
Shiver „
- Mocno spa?em? - powiedzia? z lekkim zdziwieniem
Wróci? si? jeszcze po swoj? torb? i zszed? do kuchni w której, jak pisa?a Shiver, by?y kanapki z serem. Zjad? kilka i korzystaj?c z tego, ?e w domu chyba nikogo nie by?o, zacz?? przegl?da? zawarto?? szafek, ich zawarto?? nie zaskoczy?a go specjalnie, jedzenie nie wymagaj?ce przechowywania w lodówce, herbaty i przyprawy, garnki oraz inne przyrz?dy kuchenne. Po sko?czonym przegl?dzie, zostawi? na stole krótk? widomo??.
„Id? do Ponyvill. Wróc? pó?no
Heneor„
Ju? mia? wychodzi?, kiedy zauwa?y? przez okno w drzwiach srebrnego kuca zbli?aj?cego si? do domu. Nie mia? ochoty zawiera?, jak na razie, nowych znajomo?ci wi?c poszed? na strych i wylecia? przez okno.

[zt]

[Reetmine]

Jedn? z rzeczy, z których Reentime by? dumny, by? niez?y wzrok. W ko?cu przez par? lat s?u?by musia? sobie taki wyrobi?. Okolica jednak nie wygl?da?a tak zach?caj?co jakby si? spodziewa?. Nie pali?o si? ?adne ?wiat?o w ?rodku, by? mo?e nikogo tam nie by?o. Dodatkowo zauwa?y? jakiego? du?ego ptaka, ?urawia pewnie, wylatuj?cego z owego domostwa. Zacz?? si? zastanawia? czy ów dom nie jest aby opuszczony, a jako? nie przepada? za opuszczonymi posiad?o?ciami na skraju miasta. A nawet je?li mia? lokatora, by? mo?e nie by?o go w danym momencie. Podszed? wi?c do swoich toreb, wzi?? je i skierowa? si? bardziej ku miastu.

z/t

[Heneor]

Heneor wyl?dowa? przed drzwiami i us?ysza? g?o?ne rozmowy i ?miechy. Zaciekawiony skierowa? si? w ich stron?. Zobaczy? trzy ogiery przy ognisku, pij?ce piwo i jedz?ce pieczone ziemniaki. Nie chcia? przeszkadza? wi?c szybko skierowa? si? w stron? wej?cia i wszed? do domu.
- Wróci?em - powiedzia? wchodz?c do kuchni ale znowu nikogo nie zasta?. - Penie ma?e ?pi?, a Shiver jest u siebie. - pomy?la?.
Poszed? wi?c na strych ?eby wypocz?? po m?cz?cym dniu. Najpierw od rana do wieczora szuka? biblioteki, a potem kto? mu wyrwa? trzy pióra ale ogólnie dzie? nie by? taki z?y. Dowiedzia? si? przecie? troch? o Ponyvill i Equestri. Kiedy ju? wszed? na strych natychmiast zamkn?? okno prze które wylecia? rano, na szcz??cie nie wy??czy? grzejnika wi?c nie by?o a? tak zimno. Rozejrza? si? jeszcze, zdj?? torb? z szyi i po?o?y? j? ko?o kosza, po czym wszed? do niego i zasn??.


Nie móg? spa?, budzi? si? co pó? godziny, znowu n?ka? go ten sen, mia? go ju? dosy? ale intuicja powiada?a mu, ?e to jaka? wa?na przepowiednia. By? niestety jeden problem, Heneor nie wierzy? zbytnio w prorocze sny wi?c tym razem uzna?, ?e intuicja si? myli. Siedzia? chwil? w koszyku rozmy?laj?c nad tym snem. - Mo?e jednak co? znaczy? - pomy?la?. - Nieee, to tylko zwyk?y sen, nic w nim niezwyk?ego. - Wsta? i podszed? do okna, jest ju? tu kilka dni i jak zawsze unika kontaktu z nieznajomymi. Przelecia? tyle kilometrów, a dalej boi si? nowych znajomo?ci. - ?mieszne - powiedzia? cicho. - Widzia?em miejsca których pi?kno zapiera?o dech w piersiach, miejsca które by?y wyniszczone przez wojny, a boj? si? zagada? do nieznajomej osoby nawet ?eby zapyta? o pogod?. - Przerwa? na chwil? i popatrzy? na swój naszyjnik. - No tak, mia? mi przypomina? o moim marzeniu i dodawa? mi odwagi. - U?miechn?? si? lekko. - Otworzy? okno ?eby odetchn?? ?wie?ym powietrzem, mo?e to pomorze na sen. Od razu poczu? dym ogniska. - Pewnie te trzy kuce dalej tam siedz? - pomy?la?.
Patrzy? chwile w ciemno?? nie my?l?c o niczym, musia? na chwil? oczy?ci? swój umys?. Po chwili zamkn?? okno, mia? bra? torb? ale uzna?, ?e nie b?dzie mu potrzebna. Wyszed? ze strychu, zszed? powoli po schodach, wyszed? z domu i nie daj?c sobie chwili do namys?u ruszy? prosto przed siebie.

[zt]

[Reetmine]

Pegaz szed? miastem, ale nie by?o nic ciekawego, ?adnych interesuj?cych kuców nie widzia? na ulicy. Postanowi? si? wi?c uda? bardziej poza miasto, mo?e tam by co? by?o. Kiedy by? niedaleko farm co? poczu?, bardzo intensywny i dosy? ?akomy zapach. Dawno nic nie mia? w ustach, zreszt? burcza?o mu w brzuchu. Uda? si? w tamtym kierunku z dobr? my?l?. Ów farma, o której my?la?, ?e jest niezamieszkana, jednak mia?a w?a?cicieli. Podszed? wi?c do drzwi i zapuka?, po czym delikatnie otworzy?.
- Witajcie. Mam pytanie- mo?e poj?liby?cie straw? strudzonego w?drowca?

[Autumn Leaf]

Nagle us?ysza? ?omot i ?oskot. Przed sob? zobaczy? 3 p?dz?ce na niego ma?e klacze. Nie zd?zy? si? usun?? z drogi gdy klacze stratowa?y go zostawiaj?c na nim mas? odcisków kopyt . Reetime zobaczy? najcudowniejsze gwiazdy nad swoj? g?ow?.
- Papa b?dziemy po szkole mi?ego dnia - zakrzykn??a jedna.
Najja?niejsza zatrzyma?a si? przy szarym pegazie le??cym na wznak
-Ej jak si? wchodzi to si? chyba puka - fukn??a - Zaczekajcie na mnie - krzykn??a do reszty sióstr i pobieg?a dalej.