Strona 18 z 21

Re: Jadalnia i kuchnia

PostNapisane: 20 sty 2013, o 22:50
przez White
Po dwugodzinnej wędrówce, Obiekt znalazł domek na farmie, który był dosyć sporych rozmiarów. Nie wykrywając w nim znacznego ruchu, weszła do środka przez uchylone okienko z łazienki. Od razu skierowała się do kuchni, wodzona zapachem jedzenia. Była wycieńczona, więc od razu rzuciła się do jedzenia wszystkiego, co było w zasięgu jej wzroku. Przetrzepała wszystko: lodówkę, kredens i szafki. Nie wspomnę o bałaganie, jaki narobiła. Po tym wszystkim intuicja nakazała jej, by ukryła się pod zlewem. Była smutna, bo czuła, jak wzbiera nią gorączka.

Re: Jadalnia i kuchnia

PostNapisane: 20 sty 2013, o 23:16
przez QuietWord
-Coś do jedzenia... Coś do jedzenia... Coś do... A to co?-Powiedział wchodząc nagle do kuchni, czy raczej do pobojowiska które się z niej stało. Ściągnął ku sobie brwi zaskoczony i rozejrzał się. Bałagan niesamowity, wszędzie walały się resztki jedzenia, śmieci oraz rozmaite przybory kuchenne.
-Co tu się na świecący zad Celestii stało...-Powiedział rozglądając się.-Jest tutaj kto?-Zapytał się ostrożnie chodząc powoli po kuchni, oraz starając się przejrzeć po żywności która została nienaruszona.

Re: Jadalnia i kuchnia

PostNapisane: 21 sty 2013, o 18:04
przez White
Klacz, gdy usłyszała głos Quiet Worda, siedziała nadal cicho, bojąc się, że ogier otworzy drzwiczki i zrobi jej krzywdę, przez co stanie się jeszcze bardziej smutna. Wpadła. Była teraz w potrzasku, prawdopodobnie zaraz wszystkie doznania przysłoni ból i strach. Zaczęła cichutko płakać, obserwując drzwiczki, wzrokiem wystraszonego zwierzątka.

Re: Jadalnia i kuchnia

PostNapisane: 21 sty 2013, o 19:37
przez QuietWord
-Ciekawe... Co ja głupi myślałem, że ktokolwiek to zrobił dalej tutaj będzie...-Mruknął układając w miarę całe jedzenie na stole i odetchnął głebiej. Chwycił za szczotkę, po czym zaczął zamiatać powoli ten bałagan który został przez kogoś pozostawiony. Mamrotał coś do siebie nie za głośno, po czym po kilkunastu minutach spojrzał na kupkę śmieci które zostały zgromadzone na podłodze. Zaczął się rozglądać za koszem i szufelką na którą mógłby zgarnąć resztki. Zajrzał pod zlew, a jego mina z wyrażającej dezaprobatę przemieniła się w tę wyrażającą niemałe zaskoczenie.
-O! A ty skąd się tu wzięłaś?-Zapytał się przekrzywiając lekko głowę.

Re: Jadalnia i kuchnia

PostNapisane: 21 sty 2013, o 22:26
przez White
Gdy otwarł drzwiczki, Obiekt pisnęła i rozpłakała się, szlochając histerycznie.
- Nie, nie, nie krzywdź! Nie, nie, nie! Idź sobie ode mnie! Już!
Natychmiast wyskoczyła jak oparzona i uciekła pod stół w jadalni. Bała się, i to bardzo. Serce waliło jej mocno, w dodatku ta gorączka... No klacz mocno słabła, przez te złośliwe choróbsko i ciągły stres. Intuicja podpowiadała jej same głupoty, nie potrafiła też logicznie myśleć. Rozpłakana leżała pod stołem, czując, że zaraz zbierze lanie i to ostre. W końcu postanowiła uciec przez okno, lecz gdy była w połowie drogi, głowa zabolała ją piekielnie mocno i upadła, trzymiąc się za nią. Ból przyćmił jej wszystkie myśli.

Re: Jadalnia i kuchnia

PostNapisane: 21 sty 2013, o 22:46
przez QuietWord
-Co do...-Miał zamiar powiedzieć, ale dziwnie wyglądająca klacz wyskoczyła jak oparzona i popędziła, widocznie bojąc się. Zapewne go, chociaż sam sobie nie wyobrażał jak można się go bać. Sam raczej nie znał kucyków które były mniej przerażające.
Podszedł do niej ostrożnie gdy ta padła i położył kopyto na jej głowie, zauważając że raczej nie zapowiada się jakby ona miała kiedyś grzywę. Wyglądała co najmniej dziwnie, ale padła niemalże bez siły. Była ranna? Zapewne, chociaż pewności mieć nie mógł. Nie widział żadnych ran. Przesunął kopyto na jej czoło i pokręcił głową. Miała gorączkę.
-No moja droga, w takim stanie to ty nigdzie nie idziesz... Jeszcze coś złapiesz i wtedy będziesz mieć kłopot... Nie wiem kim jesteś, ale na razie musisz jakoś wyzdrowieć.-Mruknął przyglądając jej się z zainteresowaniem. Była... Niecodzienna, nietypowa. Zdawała się potrzebować pomocy, a on miał o wiele za dobre serce.

Re: Jadalnia i kuchnia

PostNapisane: 22 sty 2013, o 22:12
przez White
- Jestem... Łysa... Myszka Laboratoryjna. Nie krzywdź mnie, proszę...
Intuicja klaczy nakazywała jej mówić "nie krzywdź", ile tylko się dało. To przecież wyrażało niechęć do czucia się źle, czucia bólu. Ogier wydawał się jej w sumie całkiem miły, a w dodatku nie chciał jej skrzywdzić na pierwszy rzut oka. To sprawiło, że na moment przestała szlochać. Później jednak uświadomiła sobie, że on chce, by tu została. Znowu zrobiło się jej przykro.
- Boję się. Chcesz mnie skrzywdzić? Albo chcesz mi zrobić... Chcesz? Proszę, nie rób... Chciałam tylko jeść, nic więcej. Ty masz tu dużo jedzenia i... Chciałam jeść, nic więcej... Nie krzywdź mnie. Boję się ciebie... - bredziła zmordowanym głosem.
Klacz zaczęła pełznąć ostatkami sił w kierunku okna. Drżała, było jej ciepło... W dodatku była bardzo słaba.

Re: Jadalnia i kuchnia

PostNapisane: 22 sty 2013, o 22:47
przez QuietWord
-Hej, hej, hej, spokojnie.-Powiedział Word nieco zmieszany niecodzinną prośbą klaczy, która się nazwała myszką labolatoryjną. Miał porządną zagwozdkę w postaci chorującej klaczy, która chyba niezbyt chciała tutaj zostać. Ale nie mógł jej pozwolić wyjść, na pewno się jeszcze mocniej rozchoruje. Mruknął coś do siebie widząc jak klacz próbuje podpełznąć do okna, po czym chwycił ją mocno, tak by nie mogła uciec. Starał się jednak przy okazji nie być zbyt brutalny.
-Słuchaj, nic ci nie zrobię. Jesteś chora, potrzebujesz pomocy.-Powiedział do niej uspokajającym głosem.-Jak wyjdziesz w takim stanie na pewno stanie ci się coś niemiłego, zostań przez jakiś czas a będziesz mogła wyjść bez obaw.

Re: Jadalnia i kuchnia

PostNapisane: 23 sty 2013, o 15:45
przez White
- No dobrze... Ale mnie nie skrzywdź, proszę...
Klacz uspokoiła się nieco. Ogier nic nie chciał jej zrobić, a w jego głosie poczuła troskę. Coś, czego w sumie nigdy nie czuła... Dziwne, ale przyjemne uczucie. Dziwne oczywiście było ono dlatego, że nie zaznała go jeszcze w swoim życiu.
Obiekt usiadła sobie na podłodze, obserwując ogiera. Nie bardzo wiedziała, co będzie się z nią teraz działo, ale w sumie to on miał nawet rację. Wyjście na zewnątrz skończy się dla niej tragedią.

Re: Jadalnia i kuchnia

PostNapisane: 23 sty 2013, o 16:33
przez QuietWord
-No, to chociaż jedna sprawa rozwiązana...poczekaj no tu chwilkę.-Powiedział Word, który wrócił do kuchni i najszybciej jak mógł umieścił śmieci w koszu. Odetchnął z ulgą, po czym wstawił czajnik by się w nim gotowała woda. Nie bardzo wiedział czy ona będzie piła herbatę, ale coś będzie musiał w nią wlewać. Tak zapewne łatwiej uda się pokonać chorobę. Wrócił po chwili do jadalni, po czym powstrzymał się przed pogłaskaniem jej po grzywie, której przecież nie miała.
-Jestem Word.-Powiedział z uśmiechem.-Usiądź na krześle przy stole, napijesz się czegoś ciepłego? Robię herbatę. Mówiłaś, że jesteś myszką... Chyba nie do końca zrozumiałem.

Re: Jadalnia i kuchnia

PostNapisane: 24 sty 2013, o 13:12
przez White
Obiekt oczywiście poczekała grzecznie w miejscu na Quiet Worda. Nie bardzo wiedziała, co on tam robi i dlaczego chowa ocieplacze do tych pojemników. Wydawało się to jej wielkim marnotractwem, a przecież na dworze było tak zimno. Tu w sumie też było jej zimno, lecz z powodu choroby. O tym klacz jednak nie wiedzała, więc uznała, że to wszystko przez to, że nie mają tu takich ocieplaczy, jak ona miała w norce. Wolała jednak się nie odzywać niepotrzebnie. Jeszcze ktoś ją skrzywdzi...
Usiadła na krześle bez słowa, a gdy spytał, odpowiedziała tylko:
- Tak. Nigdy nie piłam. Spotkałam przy mojej norce jakiegoś kucyka, który chciał mi dać, ale on umarł i uciekłam. Potem chciałam sobie znaleźć coś do zjedzenia, więc tu przyszłam. Boję się wrócić do mojej norki. Czasami żałuję, że stamtąd uciekłam, ale nie można nikogo traktować jak zwierzątko i krzywdzić. Ty nie jesteś jednym z nich, prawda?

Re: Jadalnia i kuchnia

PostNapisane: 24 sty 2013, o 13:36
przez QuietWord
-Ehm... Przykro mi.-Powiedział nagle Word po usłyszeniu jej słów. Niezbyt wiedział w sumie co ma z nią zrobić, ale wyglądało na to że oddanie jej gdziekolwiek odpada. Nie dziwił się w sumie, w jej głosie i zachowaniu było coś co sprawiało że chciał się nią zaopiekować. Po raz kolejny w życiu stwierdził, że ma za dobre serce. Skoczył do kuchni by nalać wrzątku do kubków i zaczął szukać jakiś w miarę skutecznych leków na przeziębienie. Po chwili wrócił z dwoma kubkami herbaty i kilkoma tabletkami. Podsunął kubek i tabletki do klaczy.
-Popij lekarstwa herbatą, tylko ostrożnie bo gorąca. Nie masz się co bać, to zwykłe leki na gorączkę i przeciwbólowe. Jakby ci coś jeszcze było, lub chciała to powiedz. Pomogę jak będę mógł.

Re: Jadalnia i kuchnia

PostNapisane: 24 sty 2013, o 16:34
przez White
Klaczka widząc tabletki, pokręciła głową.
- Nie - rzekła z przerażeniem w oczach.
Takie tabletki często sprawiały, że czuła się dziwnie calymi dniami, w dodatku często robili na niej eksperymenty, podając je Obiektowi.
Brzuch klaczki zabulgotał, a sama zwinęła się z bólu.
- Boli... Auaa...
Rzeczy które jadła i warunki, w jakich je przetrzymywała, nie sprzyjały zasadą higieny.

Re: Jadalnia i kuchnia

PostNapisane: 24 sty 2013, o 16:39
przez QuietWord
-Nic ci po nich nie będzie. To zwykłe tabletki na złagodzenie bólu.-Powiedział Word dziwiąc się zachowaniu klaczy, było dla niego wyjątkowo nietypowe a sam za bardzo nie wiedział co ma robić. Westchnął głośno i z pewnym przerażeniem spojrzał się jak zaczęła się zwijać z bólu.
-Na Celestię, klaczo... Co ty jadłaś?-Zapytał się z troską.-Spróbuję coś wykombinować... Bez tabletek, dobra?-Zapytał się, po czym zaklął w myślach na swoją chęć pomocy.

Re: Jadalnia i kuchnia

PostNapisane: 25 sty 2013, o 14:15
przez White
- Ja jadłam... Wszystko. I te suche patyczki, które w pyszczku robią się miękkie, ten biały proszek jadłam, ten gorzki, słodki i słony, jadłam te miękkie i twarde, brązowe to jest... Jadłam jabłka... Ciasteczka... Dużo jadłam. Na szczęście zawsze wszystko chowałam do norki, żeby zwierzątka mi nie zjadły tego. Jestem mądrym kucy... Aua... Boli... - zapłakała.
W brzuchu klaczy prawdopodobnie zgromadziło się stado niewyżytych perkusistów, którzy wygrywali na garach najcięższe kawałki w dziejach black metalu. W dodatku poczuła, że musi natychmiast... Zrobić to, co się robi na osobności.
- M-m-mogę w-w-wyjść na dwór? Muszę...
Klacz poszukała odpowiednich słów. Sięgnęła pamięcią do ośrodka badawczego i w końcu coś wyszukała.
- Zesrać się.