Jadalnia i kuchnia

[BlancoVagabundo]

Po wypowiedzeniu ostatniego zdania Blanco pogr??y? si? w wizjach zwi?zanych z Celesti? oraz stadem ma?p. Gdy ju? si? ockn?? ze zdumieniem stwierdzi? rzeczy takie jak : a) 45% Napr??enie skrzyde? b) Obecno?? nowego kucyka w kolorze czystej niewinnej bieli

"Id? "zaprzyja?nij" si? z tym bia?askiem pasowaliby?cie do siebie. Autumn si? nie dowie... Pozosta?? dwójk? mo?esz mie? na deser. Potem tylko schowa? gdzie? cia?a i luz" - Szepta? mu w g?owie jego zboczony pan
-EEE Wybaczcie chyba si? zamy?li?em. Witaj nowy kolego mieszkasz tu? Chcia?by? si? mo?e lepiej pozna?? - Powiedzia? Blanco podchodz?c do Reeta

[Reetmine]

- A to cz?sto tak bywa, ?e z powodu ?mierci którego? cz?onka rodziny jaka? jej cz??? szuka "koz?a ofiarnego", kogo? na kogo mo?na by zrzuci? win? czy po prostu go dr?czy. I z tego co widz? ca?kowicie zerwa?e? z ni? kontakty, ale tutaj z kolei znalaz?e? drug?. Jakie? to ?ycie bywa zaskakuj?ce, co nie?
Reet zauwa?y?, ?e Blanco si? wreszcie ockn??, i nawet przemówi?. Nie rozpozna? pegaza, co by?o tylko na plus, ale pami?taj?c rzeczy z karczmy wola? nie mie? z nim "bli?szych relacji".
- To ja Blanco, Reet, i nie za bardzo tutaj mieszkam. Pami?tam co si? dzia?o w karczmie...

[QuietWord]

-?ycie bywa zaskakuj?ce, to fakt. Ale kontaktów ca?kowicie nie zerwa?em, a ojciec zmar? stosunkowo niedawno. K?ótnia wydarzy?a si? kilka dobrych lat temu... I ka?da ze stron mog?a si? po niej pochwali? siniakami.-Powiedzia? do?? spokojnym, ale nieco smutnym g?osem. Przypatrywa? si? temu jak Blanco podchodzi do Reet'a, po czym za?mia? si? g?o?no s?ysz?c odpowied? znajomego. Uzna? to za do?? zabawne, ale mia? przy tym nadziej? ?e Blanco zauwa?y ?e Word jest hetero.

[Autumn Leaf]

Autumn niespodziewanie pojawi? si? w drzwiach do jadalni wszystkie rozmowy nagle umilk?y.
Kuce zwróci?y na niego swój wzrok Autumn przeci?gn?? si? i ziewn?? potwornie g?o?no. . Chyba jego etyka i wychowanie zasta?o w jego pokoju za drzwiami. Podrapa? si? w kark kopytem rozejrza? si? i znowu ziewn??. Przetar? zaspane oczy i znowu ziewn? szeroko zasysaj?c troch? ?wie?ego tlenu z jadalni. Lekko si? zataczaj?c podszed? do sto?u. Usiad? obok bia?ego pegaza z cute markiem w kszta?cie okr?gu na zadzie. Spojrza? na stó?
- Kaaaaaaaaaaaawaaaaaaa - j?kn?? przeci?gle si?gn?? powoli kopytkiem i chwyci? kubek nale??cy do Reet podsun?? sobie pod pyszczek i zacz?? powoli pi? i delektowa? si? zapachem jakby robi? sobie inhalacj?. Spojrza? spode ?ba na bia?ego pegaza siedz?cego obok. Mrukn?? co? niezrozumiale po czym z impetem i ku przera?eniu zebranych r?bn?? ?bem o stó?.
- Nosz kur.. to jednak nie sen -zacz?? j?cze? kiedy spad? z krzes?a i run?? jak d?ugi na pod?og? ?api?c si? kopytkami za g?ow?. Na pewno dodatkowo b?dzie mia? siniaka od uderzenia pomy?la? gdy poczu? wszystkie dopiero co leczone ?ebra.
Reet od impetu o ma?o co nie zwali? si? na pod?og? ale zdarzy? z?apa? si? chyboc?cego si? sto?u. Teraz nale?a?o zachowa? równowag? i ustabilizowa? krzes?o - pomy?la?
Gor?ca herbata któr? trzyma? wyla?a si? na szarego kuca on sam run?? z krzes?em do ty?u. O ile grzbiet bola? go jak skurw.... to zd??y? uratowa? szklank? której nie st?uk? i dzielnie dzier?y? w kopytkach. Jego wzrok by? utkwiony w sufit zastanawiaj?c si? co do jasnej anielki przed chwil? zasz?o.
Nag?y ?omot w wykonaniu Autumna tak bardzo przerazi? Blanco ze on sam spad? z krzes?a na pod?og?. Dodatkowo poci?gn?? jeszcze za sob? obrus i s?oik z d?emem, który spad? mu na ?eb. Teraz bia?y pegaz by? ca?y umazany truskawkowym d?emem, który sp?ywa? mu z g?owy na policzki.

[BlancoVagabundo]

- Wybaczcie ostatnio cz?sto mi si? to zdarza - Powiedzia? pegaz z pod?ogi po czym zebra? troch? d?emu z w?asnej grzywy i zacz?? si? nim delektowa? - dobry ten d?em. No co?
- Reet? Do twarzy Ci w bia?ym ...w karczmie powiadasz... wybacz ale ja nie pami?tam czy zrobi?em co? z?ego? - Zapyta? niepewnie Blanco z dziwnym u?miechem numer 18 oznaczaj?cym "Ten-wredny-kuc-chce-mnie-zawstydzi?-ale-ja-si?-nie-dam-tak-?atwo"
- Wybaczcie zapomnia?em chyba powiedzie? czemu tu jestem... Przyszed?em odwiedzi? Autumna który by? tak mi?y ?e zaproponowa? mi abym zatrzyma? si? u niego par? dni. Jeszcze raz przepraszam ?e dopiero teraz o tym mówi?. Pewnie bali?cie si? ?e jestem jakim? z?odziejem czy ... gwa?cicielem
"Zamknij si? si?o nieczysta nawo?uje aby? przesta? si? mn? bawi? w imie KSI??NICZEK !!!" - Egzorcyzmy napewno nie by?y talentem Blanca
"Cmok Cmok Cmok Celestia ma?py i smok"
Blanco popatrzy? si? dziwnie najpierw Quieta a nast?pnie na Autumna po czym zapyta?
- My?licie ?e Celestia naprawd? ma jakie? zwi?zki z ma?pami? To znaczy ten... ?adny dom.

[Reetmine]

- Ano takie ?ycie Quiet... o, dobrze, ?e jeste? Autumn, mam do ciebie spraw?.- Ten jednak zdawa? si? go nie s?ysze? tylko zachowa? si? jak cham i bez pytania wzi?? jego kaw? i zacz?? j? sobie popija?. Ale kiedy zobaczy? Reeta zdawa? si? nie dowierzy? swoim oczom i postanowi? zrobi? co? szalonego. Uderzy? t? swoj? g?ow? w stó? z tak? si??, ?e ukara?o to wszystkich dooko?a. Reet z trudem z?apa? si? sto?u, uwa?aj?c by nie upa?? na pod?og?. Quiet dosta? gorzej, herbata i upadek, taki prezent od szwagra... tego co si? sta?o z Blanciem nie skomentowa?.
- Blanco, gdyby? by? kobiet? tobym zrozumia?, ale to ju? lekka przesada. Autumn, mamy do porozmawiania, i to najlepiej na osobno?ci...

[QuietWord]

Word po ca?ej tej akcji wyda? z siebie ca?y szereg ró?nych odg?osów, które jeden po drugim stara?y si? zag?uszy? coraz to bardziej brutalne i wymy?lne wi?zanki, które cisn??y mu si? na usta w wyniku zetkni?cia gor?cej cieczy z jego skór?. Wi?kszo?? z nich nie da?o si? rozpozna?, z czego i tak si? nie cieszy? bo jak najszybciej wsta? i wolnym kopytem zacz?? jak najszybciej wyciera? miejsca w których dosz?o do owego kontaktu z herbat?. Spojrza? si? po jakim? czasie na Autumn'a i pokr?ci? g?ow? widz?c ?e ten jeszcze jest wczorajszy.
-Wiesz Autumn... cholera jasna!... Nie ?e si? czepiam, ale ca?kiem mi?e powitanie nam zagwarantowa?e?...-Powiedzia? staraj?c si? u?miecha?, a w my?lach maj?c nadziej? ?e Autumn mu w ten sposób nie próbuje pokaza? ?e mo?e mie? ci??kie ?ycie w tym domu.

[Autumn Leaf]

- Reeeeeet to ty co si? sta?o z twoim futrem wybieli?e? si? jaki? nowy fetesz? Jaka? dziwna moda na bia?e pegazy? Dlaczego nie rozumiem - j?kn?? Autumn trzymajac si? za ?eb i powli staraj?c si? zbiera? z pod?ogi - O patrzcie nawet Celestia przylecia?a pokaza? gdzie? w powietrze bo od uderzenia zoabczy? wszystkie gwiazdy i Celsti? ta?cz?c? naooko?o nich. Ale nie ma ma?p. Blanco co? ci si? chyba przewidzia?o - j?cza? dalej próbuj?c z ca?ych si? wsta? z pod?ogi - Na osobnosci ?? - zapyta? Autumn kieruj?c metny wzrok na pegaza - Jasneeeeee- tylko pomó? mi si? zebra? z pod?ogi - Aww Celstia ju? odlecia?a dlaczego ? - w jego oczach prawie pojawi?y si? ?zy.

[BlancoVagabundo]

Blanco podszed? i przytuli? ko?skiego kucyka. To by?o silniejsze od niego.
- Nie p?acz ona kiedy? wróci - powiedzia? pocieszaj?co.
"Autumn oszala?em z mi?o?ci do Ciebie. Nie mog? ju? bez Ciebie ?y? od czasu gdy Cie pozna?em przez ca?y czas po ?o??dku lataj? mi ma?py razem z Celestia. B?agam uczy? mi zaszczyt i wyjd? za mnie uciekniemy do Zebricanii lub jeszcze dalej !" - Blanco uk?ada? sobie w g?owie przemow? gdy nagle znów odezwa? si? ten g?os. Ten "z?y" jak od jakiego? czasu zwa? go Blanco mówi? ?wi?skie rzeczy o "stosunkach" z krowim kucykiem.

- Przepraszam was musz? jeszcze co? za?atwi?. Do zobaczenia ! - Krzykn?? Blanco puszczaj?c Autuma . Pegaz podj?? decyzje. Najpierw poprawa w?asnej psychiki potem mi?o??.

[Reetmine]

- Z bia?ym mi do twarzy. Ale nie bawi? si? jak nasz kolega, ja to ze wzgl?dów praktycznych. I co ty gadasz o tej Celestii, spi?e? si? czy co?
W tym momencie Blanco podszed? do Leafa i go przytuli?, po czym nagle odszed? od niego. Reet sam podszed? do le??cego i dopiero teraz kiedy pomaga? mu wsta? przypomnia? sobie jak ten jest ci??ki. To by?o jak podnosi? ma?y blok skalny.- Cholera, ile ty jesz Leaf? I nie p?acz za ni?, chyba nie chcia?by? by ta postanowi?a tutaj przyby?. I zgodz? si? Quiet, weso?e powitanie nam zagwarantowa?, nic po prostu boki zrywa?.

[QuietWord]

Word spojrza? na Blanca, który wyra?nie zbyt bardzo okazywa? swoje uczucia wzgl?dem Autumn'a zamruga? kilkakrotnie po czym odstawi? ostro?nie pojemnik z resztkami herbaty któr? wcale nie tak dawno pi?. Westchn?? i pokr?ci? g?ow? patrz?c si? na Autumn'a. Wygl?da?o na to ?e ten jeszcze nie wytrze?wia?. Czyli impreza musia?a by? przednia... Jednak nie ?a?owa? tego ?e tam go nie by?o.
-No Autumn, skoro to by?o powitanie.-Powiedzia? wycieraj?c oboma kopytami resztki herbaty na sobie.-To nie chc? wiedzie? jak zamierzasz nas po?egna?.

[Autumn Leaf]

- Ojej dzi?ki Blanco - u?michn?? si? ?aciaty kuc kiedy tamten go przytula? - trzymaj si? Blanco i wpadaj cze?ciej jeste? tu mile widziany- zwróci? g?ow? w stron? pegaza s?ysz?c jego s?owa H?? Co masz na my?li Reet czemu nie chcie? Celesti zw?aszcza w takiej chwili? - nie kojrzay? za bardzo o co moze chodzi? przefarbowanemu pegazowi. Jako? wsta? po paru próbach ale wygl?da? dalej na zamulonego. Kichn?? par? razy bo mu co? utwki?o w nozdrzach. Po czym spojrza? na Worda - A co ty tuaj robisz? - zamruga? patrz?c z niedowierzaniem jakby widzia? Worda po raz pierwszy w ?yciu, albo by? po prostu zdziwiony jego obecno?ci?.

[Reetmine]

- Wol? nawet nie wiedzie? jak si? ?egna...- Wreszcie pomóg? mu stan?? na nogi. Co do Blanca to Leaf mo?e co? rzeczywi?cie do niego czu?, w ko?cu ma?o który kuc po czym? takim publicznym by zaprasza? jeszcze tak? osob? do domu. Bo niemo?liwe, ?eby nie wiedzia? o co temu chodzi. Odszed? nieco do ty?u i sprawdzi?, czy ze zwojem wszystko ok. Ten na szcz??cie by? nienaruszony, nie darowa?by sobie gdyby z powodu takiej pierdo?y ten zosta? w jakikolwiek sposób naruszony. Schowa? go ponownie mi?dzy skrzyd?ami, nie mia? zamiaru chwali? si? tutaj zgromadzonym owym papierkiem.
- Wiesz Autumn to chyba nie jest jako? teraz dziwne, ?e on tutaj jest. Raczej dziwne jest to, ?e bijesz g?ow? w sto?y i polewasz wrz?tkiem Worda.

[QuietWord]

-Co ja robi? tu? Co tutaj robi?? Akurat teraz wycieram si? z herbaty... -Powiedzia? u?miechaj?c si? z?o?liwie, po czym spojrza? si? krytycznie na swoj? sier??. Mia? dziwne wra?enie ?e to si? sko?czy tym ?e b?dzie si? klei?. Czyli k?piel b?dzie nieunikniona. Pokr?ci? g?ow?, po czym wzruszy? górnymi kopytami.
-Generalnie rzecz bior?c jestem tu bardziej z powodu Shiver ni? twojego, ale to nie znaczy ?e ciebie nie lubi? Autumn... Tak przy okazji. Ile ?e? wypi??

[Autumn Leaf]

- Ka?demu mo?e sie zdrzy? nawet tym najlepszym - wzruszy? ramionami - No co wy. Wam si? nie zda?y?o? Nigdy nie uderzy? g?ow? o blat - wbi? w nich spojzrenie z zapytaniem jakby to by?o norm? i na porzadku dziennym. Po czym skierowa? wzrok na Worda - Z powodu mojej siostry??????? - Autumn nadal nie jarzy? - Ile wypi?em? - zacz?? si? gor?czkowo zastanawia? - Emmmmmm obali?em whisky wino potem jeszcze jedno i jeszcze jedno i chyba co? pi?ew w pubie Utopia - j?kn?? i skierowa? wzrok na pegaza
- Chcia?es pogada? na osobno?ci Reet? Chod?my zatem do mojego pokoju.
Autumn odwróci? si? i wyszed? z jadalni. W?asnie wtedy gdy poczu? zapach jedzenia z kuchni i us?ysza? ?e ?o??dek zaczyna mu si? dopomaga? poracji strawy.

z/t