Hol

[Angel]

Angel pokiwa? g?ow? widz?c, ?e Shiny nic a nic si? nie zmieni?. Westchn?? i wyciagn?? z torby brz?cz?ce urz?dzenie. Przy?o?y? do ucha i s?ucha? przez kilka minut, po czym wrzuci? ponownie do baga?u. rzuci? krótkie, nagle ozi?b?e spojrzenie Shiny'emu.
- Dobra mój drogi, chcia?bym to poprowadzi? w normalnym stylu, ale ju? nie mamy na to czasu. Dosta?em polecenie z góry, mamy do jutra zorganizowa? przedstawienie ?wi?teczne w centrum Ponyville. Je?li znasz jakie? miejsce, gdzie mogliby?my usi??? spokojnie i porozmawia?, ch?tnie tam si? z tob? udam...

[Shiny Masquerade]

Nieco przestraszonemu kucykowi przed oczami przelecia?y: Pub "Utopia", K?cik Kostki Cukru, salon lub jego pokój w domu Leafów. Odrzuci? to pierwsze i opcj? b) z punktu trzeciego. W "Utopii" nie jest za spokojnie, a zaprosi? Angela do sypialni wyda?o si? Shiny'emu... dziwne. Salon - trzeba si? zastanowi?... Co? mu nie pasowa?o... Tak, te trzy potwory... Ch?tnie by doprowadzi? je do porz?dku, ale my?l o rozw?cieczonym Autumnie skutecznie gasi?a wszelki zapa? do takich dzia?a?. Wi?c pozostaje... KKC!!1111!11
- Err... Tak dla bezpiecze?stwa poszed?bym do cukierni, no wiesz... W niej pracuje Pinkie Pie, jeden z Elementów... No wiesz, Elementów Harmonii - obróci? si? w kó?ko i zacz?? podejrzanie wymachiwa? kopytkami. Gdy si? ju? uspokoi?, spojrza? Angelowi prosto w... okulary. Wpatrywa? si?, wpatrywa? i wpatrywa?... A? rozbola?y go oczy i sko?czy?. - To jak, idziemy? - w my?lach ju? zacz??y pojawia? si? ciasta i ciasteczka. Mmm....

[zt]

[Angel]

Krótka analiza s?ów Shiny'ego. Przypomnienie sobie wszelkiej wiedzy o Elementach. Poirytowanie, ?e nie ma tego zbyt wiele. Zlokalizowanie cukierni w mapie my?li. Podrapanie si? po g?owie. Kojarzenie faktów - miejsce, w którym przetrwa? ?nie?yc? wraz z Fluttershy. Si?gni?cie do torby. Wyj?cie ciastka. Ugryzienie. Powolne prze?ucie. Wypowiedzenie:
- Chod?my zatem.
Odwrócenie si?. Wyj?cie z pomieszczenia. Po drodze nast?puje prze?kni?cie k?sa. Dodanie znacznika oznaczaj?cego zmian? tematu.
[z/t]

[Shiver Leaf]

Shiver wesz?a do holu bo us?ysza?a jak?? rozmow?. Rozejrza?a si? z ciekawo?ci? naoko?o ale nikogo nie zobaczy?a
Shiny to ty? - zapyta?a ale odpowiedzia?a jej cisza. Musia?am si? przes?ysze? - pomy?la?a i wróci?a do kuchni do swoich wypieków . Musia?a sporo przyrz?dzi? ciast i smako?yków na gwiazdk? która mia?a si? rozpocz?? niebawem. Na szcz??cie jej siostry, które mimo ?e zwyczaj s? niegrzeczne i tylko przeszkadzaj? tym razem jej pomaga?y prawdopodobnie tak podzia?a?y na nie moc prezentów od Celesti.
Shiver zastanawia?a si? czy Autumn zaniós? obiad i podarek Wordowi. Na my?l o szarym kucu usmiechn??? si? rado?nie i dalej lepi?a gwiazdy i choinki z ciasta - wyjd? z tego pyszne pierniczki - zmru?y?a s?odko oczy.

[Autumn Leaf]

Autumn wszed? do salonu ale ma?o co nie zosta? stratowany przez band? jednoro?ców gwardzistów ksi??niczki którzy wpadli przez drzwi oi obstawili Shiver ko?em
Hej co jest grane ????????- warkn?? Autumn nawet nie rozbieraj?c si? wpad? jak burza do kuchni
- Spokojnie Autumn oni tylko mi pomagaj? przeteleportowa? to wszystko do Ponyville. Jeste? ranny braciszku wi?c nie mog?am ci? prosi? a oni si? zgodzili bylebym im jako? papierek podpisa?a za dobrze spe?nion? prac? - Shiver u?miechn??a si? serdecznie do brata.
- Skoro tak. By?em u Worda przekaza?em mu paczk? ?arcie i wiadomo??.
Jak? wiadomo??? - zapyta?a z ciekawo?ci zdumiona Shiver zaczynaj?c si? ubiera?.
A nic - takiego ogier pomacha? kopytkiem.
Jednoro?ce zacz??y unosi? przygotowane przez Shiver potrawy i wypieki.
- Baw si? dobrze - u?miechn?? si? Autumn Shiver przytuli?a brata.
Po czym gwardzi?ci przeteleportowali j? i ca?e ?arcie do namiotu

Shiver z/t

[Autumn Leaf]

Autumn zastanawia? co robi?. Siostra wysz?a na gwiazdk? w Ponyville , jego m?odsze siostry zabra?a Applejack, która obieca?a si? nimi dobrze zaopiekowa?. Na pewno b?d? si? dobrze bawi?y w towarzystwie Apple Bloom i kole?anek. Po?o?y? si? na kanapie w salonie nudzi?o mu si? strasznie zw?aszcza ?e Kabanos ukry? jego sprz?t i nie chcia? powiedzie? gdzie. mimo ?e Autumn przeszuka? ca?y dom nie odnalaz? swoich zabawek. Totalnie znudzony Autumn wzi?? prysznic, zmieni? banda?e pochlapa? si? wod? kolo?sk? Tylko dla prawdziwych ogierów.
Ubra? jakie? ?wie?e ciuchy przybra? swój kark ?wi?tecznymi dzwoneczkami. I ruszy? w stron? Ponyville na gwiazdk? by? ciekawe czy co? ciekawego si? wydarzy.
- Ramon idziemy - zakrzykn?? do pingwina, dzi?ki Flutershy wiedzia? ju? co to za ptak
Ramon rado?nie podbieg? zrobi? salto w powietrzu i usadowi? si? na karku Autumna
Autumn przed wyj?ciem sprawdzi? czy wszystkie ?wiat?a by?y zgaszone oprócz choinki zamkn?? drzwi na klucz i ruszy? truchtem do Ponyville. Dzwonki na jego karku rado?nie dzwoni?y dzy? dzy? dzy? !

Z/T

[Shiver Leaf]

Shiver otworzy?a kluczem drzwi wesz?a do ?rodku w holu pionowa? przera?liwy zi?b.
Brrrrrrrr - zatrz?s?a si? Shiver zapalaj?c ?wiat?o i zaczynaj?c si? rozbiera? z ubranka.- Na co masz ochot? herbata kawa kakao czekolada co? mocniejszego? - zapyta?a s?odkim g?osikiem ?ci?gaj?c szalik i czapk? k?ad?c je na komodzie.

[QuietWord]

Word zaprzesta? na chwil? rozbierania si?, pod wp?ywem dwóch s?ów. "Co? mocniejszego"... Prze?kn?? ?lin?, mimowolnie czuj?c ?e jednak troch? zat?skni? za alkoholem. A teraz przejecha? j?zykiem po z?bach zastanawiaj?c si? nad odpowiedzi?. U?miechn?? si?, kiedy znowu zacz?? kontynuowa? zdejmowanie szalika i czapki zrobionych przez Shiver.
-Chyba nic si? nie stanie jak wypijemy co? mocniejszego.

[Autumn Leaf]

- Rozgo?? si? zatem w salonie. Je?li mo?esz nastaw gramofon, masz tam mas? p?yt do wyboru i rozgrzej kominek. - u?miechn??a si? ?ci?gn??a buciki i wesz?a do jadalni lekko ko?ysz?c si? na boki zastanawiaj?c si? jaki alkohol przynie??. - Przynios? te? wypieki które mi zosta?y.

[QuietWord]

-Dobra, co? si? znajdzie.-Powiedzia? kiedy sko?czy? si? rozbiera?. Czu? si? dziwnie, niemal?e do ?miechu go doprowadzi?o wyobra?enie sobie jak? min? by zrobi? Autumn gdyby ich tak razem, zobaczy? przy butelce. Dziwi? si? temu ?e jeszcze nic nie wypi?, a ju? ma wspania?y humor. Poszed? do Salonu.

[zt]

[Autumn Leaf]

Autumn wszed? do domu cichutko otwieraj?c drzwi ale nie zasta? nikogo. Prawdopodobnie ca?y dom jeszcze spa?. Rozebra? si?. Uda? si? do jednej z ?azienek nie pami?ta? jakiej zruci? z siebie garnitur szybko umy? si? pod kranem poszed? do swojego pokoju spa?. mog?o si? wali? i pali? ale Autumn potrzebowa? teraz snu.

[z/t]

[BlancoVagabundo]

Blanco nieniepokojony przez nikogo wlecia? do holu. Pegaz by? zaskoczony ?e drzwi by?y otwarte
"Pewnie nie ma tu z?odziei ... albo maj? dobry niewidoczny system ochrony" - pomy?la? rozgl?daj?c si? za jakimkolwiek kucem poniewa? pegaz nie by? pewny czy dobrze trafi?.
- Przepraszam. Jest tu kto?? - zapyta? do?? cicho pustki. Blanco czu? si? dziwnie . Nie do ko?ca by? przekonany czy dobrze robi narzucaj?c si? Autumnowi poza tym wstydzi? si? ?e sam bez pozwolenia wszed? do obcego domu.
- Ktokolwiek?

[Autumn Leaf]

Autumn powolnym krokiem zszed? an dó? wygala? jak sto nieszcz??? plus jeszcze tysi?c dodatkowych. Jego br?zowe plamy by?y teraz troch? wyblak?e i o wiele ja?niejsze ni? dzie? wcze?niej. Autumn wszed? do holu i j?kn??
- Kimkolwiek jeste? nie krzycz tak ju? wystarczaj?co paj?ki tupi? g?o?no po pod?odze. Witaj Blanco - widz?c bia?ego pegaza u?ciska? Autumn kuca serdecznie ale delikatnie nie mia? na tyle si?. Jeszcze nie doszed? do siebie po wczorajszej balandze - Rozbierz si? i chod? do jadalni najwy?szy czas co? zje?? i czego? si? napi?. - buy some apples! moja g?owa ju? wi?cej nie pij? - mówi? ?aciaty kuc wychodz?c z holu i kieruj?c si? w stron? jadalni - a? do nast?pnego razu - doko?czy? cicho.

z/t

[BlancoVagabundo]

- Witaj Autumn ?adna farma - powiedzia? Blanco nadal czuj?c si? nieswojo. Tym bardziej ?e pegaz zauwa?y? z?? form? ?aciatego kucyka.

"Chwil? posiedz? i pozwol? mu odpocz??. Ech Blanco czemu zawsze musisz bra? grzeczno?? za entuzjazm. Autumn na pewno nie chcia? ?eby? go nachodzi?... "

- Ja tylko na chwilk? chcia?em zobaczy? jak si? czujesz po wczorajszym - Powiedzia? id?c za gospodarzem w stron? jadalni

[zt]

[Autumn Leaf]

Autumn wszed? powoli smutnym krokiem do holu. Westchn?? g?o?no ale nic nie powiedzia? zacz?? si? ubiera? mia? przy sobie swoj? kose któr? zawsze nosi? w pokrowcu oraz torb? przewieszon? przez grzbiet.
Czeka? cierpliwie a? Quiet Word do niego do?aczy i rusz? w stron? zamku .
- Trzymaj si? Reet fajnie by by?o jakby? z nami poszed? ale nie chce cie ju? nara?a? wystrczajaco ju? ci? wpakowa?em w t? kaba??. Eh trzymaj si? - poeiwedzia? smutnie za pegazem.