Klacz zmarszczy?a czo?o, przy czym jej brwi zesz?y si? ku sobie, zastanawiaj?c si? nad tym czy ten dzieciak to zrobi? naumy?lnie. Mia?a dziwne wra?enie, ?e to by?o zrobione z pe?n? premedytacj?. Oraz ?e b?dzie tak robi? cz??ciej, wi?c postanowi?a nie podawa? dzieciakowi smoczka. W ko?cu, jako? nie wygl?da?o na to by go potrzebowa?... W?a?ciwie to nie za bardzo wiedzia?a kiedy dziecko b?dzie potrzebowa?o smoczka. Pokr?ci?a g?ówk?, ciesz?c si? ?e jednak nie urodzi? si? klacz?, bo by zapewne najzwyczajniej w ?wiecie go trafi? szlag. Spojrza?a si? ponownie na dzieciaka, który wygl?da? na bardzo zadowolonego.
-I z czego si? tak ?miejesz smyku?-Zapyta?a si?, zdaj?c sobie spraw? jak mo?e wygl?da? mówi?c do dziecka. Zw?aszcza ?e dziecko nie mog?o odpowiedzie?.