Strona 1 z 3

Sala urazów

PostNapisane: 11 lis 2012, o 19:00
przez Black Cloud
Pomieszczenie to przyjmuje pacjentów, którzy doznali uszczerbku na zdrowiu z powodów upadku, złamania, zranienia itd.

Re: Sala urazów

PostNapisane: 11 lis 2012, o 19:02
przez Black Cloud
Po tym, jak przyszedł z pegazicą do recepcji, automatycznie przynieśli ją tutaj na noszach. Odpowiednio przeprowadzili podstawowe zabiegi, by zająć się wstępnie jej skrzydłem. Cloud napomknął o tym, że dał jej eliksir, więc nie mogą teraz stosować innych środków na niej przez kilkanaście godzin, bo jej ciało by sobie nie poradziło i z toksynami z jego mikstury i z toksynami, jakie zawierają wszelkie inne leki. Usiadł przy łóżku, na którym położyli klacz. Teraz pomoc lekarska nie była jej tak potrzebna, więc doktorzy i pielęgniarki odeszli z pokoju, zostawiając wiedźmina i połamaną samych. - Jak się czujesz? - Zapytał nagle.

Re: Sala urazów

PostNapisane: 11 lis 2012, o 19:11
przez Spirit
Klacz leżała wygodnie na łóżku. Znała już praktycznie na pamięć wszystkie medyczne procedury , gdyż lądowała w szpitalu już setki razy. Przyglądała się przez okno Ponyville. Wyglądało intrygująco , chociaż na pewno nie tak dostojnie jak Canterlot , Manehattan czy Cloudsdale. Tą zadumę przerwało pytanie Clouda. On jeszcze tutaj? Po tym wszystkim stał się on dla niej bezużyteczny , gdyż sama mogła sobie poradzić.
- Czuję się dobrze , dzięki za pomoc. - Odpowiedziała po czym jej wzrok utkwił ponownie w oknie , analizując wszystkie budynki widziane przez okno.

Re: Sala urazów

PostNapisane: 11 lis 2012, o 19:16
przez Black Cloud
- To dobrze. - Skomentował, całkiem się ciesząc, że jej pomógł. - Jednak, nie ukrywam, liczę na to, że jednak powiesz coś o sobie. Może chociaż o pochodzeniu? - Sam spojrzał w stronę okna. Spokojne miasto... ale słyszał kiedyś od Vargerisa, swojego mistrza, że grasował tutaj groźny potwór, któremu właśnie owy, starszy wiedźmin, zaradził. A nie... jednak nie tutaj. Coś mu szwankowało we łbie, bo przecież opowieść dotyczyła Canterlotu! Ach ten Black. Machnął głową. - Mój ojciec kiedyś tutaj był. Podobno w pobliżach gór obok Canterlotu znajdowała się jaskinia wyjątkowo przerośniętej i paskudnej kikimory... zabiła kilkanaście kucyków, dopiero ojciec ją zabił. - Spojrzał ponownie na Shadow. - Mówiąc "ojciec", mam na myśli mojego mistrza... no co? Każdy ma ojca, ja też chciałem mieć...

Re: Sala urazów

PostNapisane: 11 lis 2012, o 19:27
przez Spirit
- Canterlot? Zawsze chciałam zwiedzić te miasto. Skąd pochodzę? Mieszkałam całe życie w Manehattanie. Wyrzucili mnie z pracy , straciłam dom , no i szukam nowego miejsca do życia. Leciałam przed siebie , no i dalej już wiesz. - Wymyśliła na szybko jakąś historyjkę. Wyszła całkiem nieźle. O "kikomorze" w Canterlocie nic nie słyszała. Pewnie dlatego , że totalnie nie interesowało ją życie społeczne miasta.
- Nie miałeś ojca? Przecież każdy musi go mieć. - zapytała widząc , że jest to delikatny temat dla rozmówcy. Może jej udawana ciekawość zniechęci go do dalszej rozmowy i da jej spokój.

Re: Sala urazów

PostNapisane: 11 lis 2012, o 19:30
przez Black Cloud
- Wiedźmini nie mają rodzin. - Mruknął nagle, uparcie się w nią wpatrując swoimi kocimi, czy też, żmijowatymi, oczyma. - Jesteśmy albo sierotami, albo odebranymi rodzicom dziećmi. Potem mutacja, czyli Próba Traw, wymazuje nam wspomnienia... wszyscy wiedźmini tracą pamięć, uroczy znaczek i kolory, stają się albinosami. - Przeczesał od niechcenia swoje włosy. - Jako jedyny mam czarne... dla tego nazywają mnie Czarnym Gryfem. Ewenement na skalę wiedźmińskiego świata...

Re: Sala urazów

PostNapisane: 11 lis 2012, o 19:35
przez Spirit
Klacz udawała zaciekawienie , lecz lamenty Clouda nudziły ją do granic możliwości. Jej początkowa taktyka nie zadziałała. Klaczka nagle zauważyła coś interesującego. Był to mianowicie medalion Clouda. Dostrzegła go dopiero teraz , w dobrze oświetlonym pokoju. Wyglądał na bardzo cenny.
- Co to za medalion , jeśli mogę spytać? - Zapytała z zaciekawieniem , nawet na chwilę nie odrywając wzroku od wisiorka.

Re: Sala urazów

PostNapisane: 11 lis 2012, o 19:38
przez Black Cloud
Spojrzał na amulet przypominający głowę gryfa z profilu. - Znak cechowy. Mówi, skąd pochodzę. Szkoła gryfa, jak już wspomniałem... - Odwrócił wzrok ponownie na klacz. - Jest to również medalion ochronny. Wibruje, jeśli w pobliżu znajduje się złowroga magia. Można nim szukać przedmiotów na niewielką odległość. Ostrzega też przed potworami, ale można to ustawić, by wykrywał miejsca przepełnione dobroczynną magią. - Wyjaśnił jej. Krótko ale dokładnie, czym jest owy wisior. - Uwierzysz, albo nie, ale udało mi się zgubić dwa medaliony... ten jest moim trzecim.

Re: Sala urazów

PostNapisane: 11 lis 2012, o 19:44
przez Spirit
Amulet magiczny! Tyle zastosowań a na pewno tak się marnuje. I to do tego trzeci! Cóż za marnotrawstwo! Magiczne amulety były dużą rzadkością i były bardzo cenne szczególnie dla jednorożców interesujących się magią. W normalnych okolicznościach klacz po prostu buchnęłaby mu naszyjnik i odleciała daleko poza miasto. W tym przypadku nie miała takiej szansy z powodu złamanego skrzydła i dość słabej kondycji po długiej podróży.
- Jak któryś z nich znajdę to ci powiem. - Powiedziała odnośnie zgubionych medalionów , po czym uśmiechnęła się szyderczo.

Re: Sala urazów

PostNapisane: 11 lis 2012, o 19:48
przez Black Cloud
- Oj, wątpię... - Skrzywił się. - Jeden musiałem oddać, jako dowód, że nie żyję... dałem medalion, przyjaciel wziął i zaniósł. Hah... dostał nagrodę za moją śmierć. - Uśmiechnął się lekko, acz kolejny uśmiech nie trwał zbyt długo. - Durgi straciłem po walce z czarodziejem... jakiż z niego był przeciwnik... piorunami i ogniem ciskał wszędzie, nawet Znak Heliotropu mnie nie mógł osłonić przed nim. - Przymknął oczy, przypominając sobie tamtą walkę. Ta... ledwo to przeżył. A właściwie, żywy wyszedł tylko z powodu litości owego czarodzieja. Westchnął. Poprawił pasek z mieczami. - Ojciec już mi czwartego nie da... sam nie nosi swojego. Czemu? Nie wiem.

Re: Sala urazów

PostNapisane: 11 lis 2012, o 19:58
przez Spirit
-Obyś nie musiał prosić o czwarty. - Odpowiedziała , uśmiechając się. Poprawiła sobie fryzurę i zaczęła przyglądać się swojej szarej pelerynie. Była bardzo poszarpana i brudna od błota. Musiała zanieść ją do krawca do zszycia.
-Wiesz może czy mają tutaj krawca?

Re: Sala urazów

PostNapisane: 11 lis 2012, o 20:01
przez Black Cloud
- Też mam taką nadzieję. - Przejechał tak sobie kopytem po jej włosach. Czemu? Sam nie wiedział. Nie zdążył jej poznać na tyle, by polubić... ale - musi dobrze znać, by stwierdzić, że mu się podoba? Jej figura, uroda... tak po prostu. - Tak... będąc tutaj, pewna wariatka wylała mi wszystkie eliksiry, część sprzętu wyrzuciła, pierwszy strój podarła... ten uszyła mi panienka, nazywana Rarity. - Odetchnął. - Nie miałem pieniędzy... muszę do niej iść i odpłacić pracą za to cudeńko.

Re: Sala urazów

PostNapisane: 11 lis 2012, o 20:08
przez Spirit
- Rarity? Znam ja była kiedyś bardzo popularna w Can... - tutaj przerwała gdyż przypomniała sobie , że " pochodzi z Manehattanu". - Znaczy się była podobno znaną projektantką w Canterlocie , tak słyszałam od znajomych.
Klaczka zawahała się , zastanawiała się czy ogier wychwycił jej subtelny , lecz rażący błąd , który mógł popsuć jej teatrzyk.
- Nie masz pieniędzy? Chętnie odkupię ten medalion jeśli zechcesz go sprzedać. - Miała sporo pieniędzy więc mogła sobie pozwolić na kupno tego artefaktu.

Re: Sala urazów

PostNapisane: 11 lis 2012, o 20:11
przez Black Cloud
- Nie wiem, czy była popularna w Canterlocie, czy nie... jednak, jeśli by tak było, to chyba bym jej tutaj nie spotkał, nie? - Kopytem przejechał z jej włosów na twarz. Chętnie zdjąłby to ubranie i pozwolił doświadczyć jej tego legendarnego, wiedźmińskiego dotyku. Ale... nie wypada, nie ot tak. - Odkupić? Miałbym sprzedać znak cechowy? - Nieco oburzył go jej pomysł. - To jest świadectwo tego, kim jestem... oddanie go wtedy za swoją głowę nie było dla pieniędzy. To było do utrzymania przygrywki, że nie żyję... to pomogło mi wykonać zadanie i zabić niebezpiecznego kuca. Skąd Ci przyszło do głowy, że bym go tak sobie sprzedał?

Re: Sala urazów

PostNapisane: 11 lis 2012, o 20:23
przez Spirit
Shadow początkowo nie zauważyła że ogier ją dotyka. Była zbyt zamyślona , żeby to dostrzec. Od razu odepchnęła kopyto Blacka z jej twarzy.
- Hej , hej nie pozwalaj sobie!- Odburknęła z oburzeniem. - Nie masz zamiaru sprzedawać tego medalionu? No szkoda , byłby świetnym dopełnieniem mojej kolekcji.